Tak się składa, że w ostatnim czasie dojeżdżam do pracy do Opola, korzystając z usług Przewozów Regionalnych. O pardon POLREGIO, bo tak od niedawna nazywa się przewoźnik, obsługujący kolejową komunikację regionalną w całej Polsce. Dokładniej rzecz ujmując do pracy dojeżdżam pociągiem relacji Racibórz – Wrocław, odjazd ze stacji Kędzierzyn-Koźle 18.04. Ciekawostką tego pociągu jest fakt, że nigdy nie wiadomo z którego peronu w Kędzierzynie-Koźlu odjedzie. Chociaż w rozkładzie jazdy ma przypisany peron pierwszy. Czasem jednak odjeżdża z peronu drugiego, a czasem z peronu trzeciego. 30 maja br, czekałem na pociąg na peronie pierwszym. Na kilka chwil przed odjazdem pociągu, „pani z megafonu” przekazała fascynującą informację, że „w dniu dzisiejszym pociąg relacji Racibórz-Wrocław WYJĄTKOWO(sic!) odjedzie z peronu drugiego”. Tu jeszcze mała dygresja. Jestem osobą niepełnosprawną, mającą spore problemy z poruszaniem się po schodach. A tych na kędzierzyńskim dworcu nie brakuje. Chcąc dotrzeć do pracy musiałem w szybkim tempie przemieścić się z peronu pierwszego na drugi. Zresztą nie tylko ja, ale także spora grupa pasażerów z wielkimi podróżnymi walizami, wózkami dziecięcymi itp. Po chwili została podstawiona tzw. „jednostka”. To taki „nowoczesny” pociąg z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, który kiedyś był żółto-niebieski a po remoncie buraczkowy. Na szczęście nie ma już na wyposażeniu „jednostek”, „bardzo wygodnych” plastikowych siedzeń dla pasażerów. Ale do rzeczy.
No właśnie została podstawiona. A przecież pociąg miał przyjechać z Raciborza? I rzeczywiście po chwili przyjechał. Na peron pierwszy, pachnący nowością IMPULS, który od niedawna jest na wyposażeniu opolskich kolei regionalnych. Wjechał i skończył bieg!!!! Pasażerowie jadący do Wrocławia zmuszeni zostali do przesiadki, czyli do przebiegnięcia z peronu pierwszego na drugi. A tam na zegarach peronowych była już 18.08. Patrząc z zza szyby „jednostki” na ten swoisty wyścig, zastanawiałem się czemu służy to udogodnienie spółki POLREGIO w formie przesiadki z pociągu do pociągu? Na dodatek z pociągu o wyższym standardzie do pociągu o niższym standardzie?
Moja wrodzona odwaga pozwoliła mi na zadanie tego pytania konduktorowi. Odpowiedź wbiła mnie w „fotel”. – Bo wie Pan. Nie wszyscy maszyniści mają uprawnienia na IMPULSA. I dlatego muszą się Państwo przesiadać. Szczególnie ci maszyniści z Wrocławia. Bo tam IMPULSÓW nie ma na wyposażeniu – odpowiedział mi na ucho, przesympatyczny skądinąd konduktor, jakby wstydząc się za zaistniałą sytuację.
Na koniec tego opowiadania wypada zadać pytanie. Kiedy na kolei będzie normalnie? Kiedy w Polsce będzie normalnie? Bo ja mam wrażenie, że chyba nigdy. I nie pomogą okazjonalne „akcje wizerunkowe” w stylu Opolski Ekspres Dęty. Dlaczego? Choćby dlatego, że są one okazjonalne, a pociągi z Raciborza do Wrocławia via Kędzierzyn-Koźle jeżdżą codziennie.
Wiktor Sobierajski