– Jeżeli publicznie głosimy prawdę, która nie idzie w parze z polityczną poprawnością, musimy liczyć się z konsekwencjami – mówi ks. Jacek Międlar w rozmowie z Łukaszem Żygadło.
W styczniu br. otrzymał Ksiądz zakaz wystąpień publicznych, w tym zakaz aktywności w mediach społecznościowych, takich jak Facebook czy Twitter. Jednak w ostatnim czasie zdecydował Ksiądz złamać zakaz, jest aktywny w mediach, a nawet założył kanał na YouTube. Dlaczego, co się stało?
Ten zakaz rzeczywiście nadal trwa. Nawet w tej sprawie wystosowałem prywatny list do księdza prowincjała, aby sankcje zostały oficjalnie zdjęte. Dlaczego zdecydowałem się pojawić w sieci oficjalnie mimo zakazów? Jest jeden powód – najważniejszy. Chciałem stanąć w obronie Justyny Helcyk, mojej przyjaciółki, koordynator oddziału dolnośląskiego Obozu Radykalno-Narodowego, która wielokrotnie stawała w mojej obronie, gdy „Gazeta Wyborcza” mnie opluwała, gdy szargała moje dobre imię, gdy starała się zniszczyć moje kapłaństwo, a nikt z hierarchów kościelnych nie odważył się mnie bronić. Ba, ksiądz wizytator tak naprawdę wiązał mi ręce i kneblował usta, ponieważ nie mogłem odpowiedzieć na paszkwile, które fabrykowała gazeta z ul. Czerskiej.
Czyli narażając siebie, postanowił Ksiądz nie patrzeć na konsekwencje i stanąć w obronie przyjaciółki?
W mojej działalności duszpasterskiej zawsze staram się zadawać sobie pytanie, które zadawał sobie założyciel mojego zgromadzenia, św. Wincenty à Paulo, ale również Tomasz à Kempis, autor książki O naśladowaniu Chrystusa – jednego z największych dzieł ascezy chrześcijańskiej, w które z lubością wczytywał się wielki polski bohater rtm. Witold Pilecki. A mianowicie: „Co Jezus zrobiłby na moim miejscu?”. Jezus był poddawany wielu naciskom, stale ktoś próbował zakneblować mu usta, wiele osób próbowało zatrzymać prawdę, którą przekazywał. Mamy przykłady np. w Ewangelii wg św. Marka, gdy krewni przychodzili do Jezusa i mówili: „jesteś obłąkany”, nie powinieneś robić tego, co czynisz i mówić tego, co mówisz. Albo mamy Ewangelię wg św. Mateusza, rozdział XVI, gdy św. Piotr pochodzi do Jezusa i mówi: Jezu, nie pozwolimy, abyś umarł na krzyżu i dokonał dzieła odkupienia, na co Jezus nie zareagował i nie ustępował.
A nie brakuje Księdzu kontaktu z wiernymi?
Oczywiście że brakuje i to kolejny powód i odpowiedź na pytanie, dlaczego założyłem kanał na YouTube. Chcę ewangelizować. Moim fundamentalnym zadaniem jako księdza jest branie odpowiedzialności za Kościół. Jeżeli widzę, że Kościół nie kroczy we właściwym kierunku – o czym możemy dużo mówić – to wypowiedzenie posłuszeństwa przegrywa z umiłowaniem do Kościoła i stanięciem w jego obronie.
Tylko czy to wypowiedzenie posłuszeństwa nie odbije się na Księdzu jeszcze bardziej? Wszyscy pamiętamy, co stało się z księdzem Lemańskim, którego problem był zupełnie inny, ale który jednak zniknął całkowicie…
Porównywanie mnie do ks. Lemańskiego jest absurdalne, bowiem ten kapłan nie głosił prawdy katolickiej, natomiast ja w żadnej ze swoich wypowiedzi nie sprzeniewierzyłem się Ewangelii, która jest fundamentem naszej wiary. Liczę jednak na roztropność i odwagę mojego przełożonego, którym jest ks. Kryspin Bańko. Wierzę, że nie ulegnie on naciskom demoliberalnych mediów, które dawno już chciałyby, abym zniknął z przestrzeni publicznej.
To jaka jest obecnie Księdza sytuacja w Kościele? Wielu wiernych pyta o to, pytają nawet duchowni, od początku krytykujący Księdza postawę i słowa…
Jestem członkiem Zgromadzenia Misji. Jestem kapłanem Kościoła katolickiego i moim fundamentalnym obowiązkiem jest – jak mówi ks. Jerzy Popiełuszko, na którego jeden z katocelebrytów, jezuita, bezczelnie się powołuje, wyciera sobie nim gębę, choć jego działania i zachowanie nie mają nic wspólnego z tym co robił i mówił bł. Jerzy Popiełuszko – głosić prawdę, nawet kiedy przyjdzie za tę prawdę cierpieć. Wiem, że głoszenie prawdy nie jest łatwe, nie jest komfortowe, ale tego się nigdy nie wyrzeknę. Takie jest moje stanowisko w Kościele, którego się nigdy nie wyzbędę. Sakrament kapłański wywiera niezatarte piętno na mojej duszy.
Mówienie prawdy i gorzkich słów nie tylko sprawiło, że ma Ksiądz kłopoty w Kościele, ale również został Ksiądz oskarżony o mowę nienawiści, co wiąże się z postawieniem zarzutów. Będzie to pierwsza taką sytuacja od 1989 r. Opisywaliśmy tę sprawę na łamach „Warszawskiej Gazety”. Czy to może być prowokacja?
Jeżeli publicznie głosimy prawdę, która nie idzie w parze z polityczną poprawnością, musimy liczyć się z konsekwencjami. Oczywiście nie sądziłem, że akurat prokuratura albo liczni lobbyści naciskający na śledczych przyczepią się do mojego kazania, ale, jak widać, myliłem się. Być może będzie to pierwsze skazanie spowodowane głoszeniem Słowa Bożego. Jestem przekonany, że jest to działanie i nacisk nieprzyjaciół Polski i Kościoła na ministerstwo, na ministra Zbigniewa Ziobrę. Zważając na jego działania, na patriotyzm i miłość do ojczyzny, które wykazuje, nie sądzę, aby on sam zmierzał do tego, żeby skazać mnie za wygłoszone Słowo Boże. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku Justyny Helcyk, która przytaczała w swoich przemówieniach jedynie powszechnie znane fakty dotyczące imigrantów i muzułmanów. Co więcej, w przypadku Justyny, pani prokurator Justyna Pilarczyk, która postawiła jej zarzuty, została przeniesiona (awansowana) z prokuratury rejonowej do prokuratury okręgowej. Jestem przekonany, że minister sprawiedliwości o tym nie wie.
Chcą wrobić ministra Ziobrę?
Tak to wygląda. Ktoś chce wprowadzić podział po polskiej prawej stronie, ale również w Kościele.
Czy ja dobrze usłyszałem? Powiedział Ksiądz, że to będzie „pierwsze skazanie”. Liczy się Ksiądz z tym?
Rozmawiałem z wieloma prokuratorami i dziennikarzami śledczymi o tym problemie i wiem, że jest silna motywacja do tego, aby postawić mi akt oskarżenia, którego jeszcze nie mam, bowiem śledztwo prowadzone jest ws. kazania. Natomiast zdaję sobie sprawę z tego, że zasiądę w ławie oskarżonych. Taka jest cena mówienia prawdy w postkomunistycznej Polsce, która wciąż skażona jest poprzednim systemem, w ramach grubej kreski postawionej przez premiera Tadeusza Mazowieckiego. Przyjmuję taki stan rzeczy jaki jest i proszę o modlitwę. Natomiast mówię o tym w mediach, gdyż chciałbym ustrzec młodych patriotów przed nagonką i działaniem służb, bowiem jeśli wymiar sprawiedliwości nie zostanie wyczyszczony z ludzi nienawidzących patriotycznej części Polski, mogą ulec takiej samej presji jak ja czy Justyna Helcyk.
Wywiad ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta