Czyje rządy tego religia

Autor Obywatelski

Pisaliśmy już adobra_propaganda_11-300x210ż do znudzenia o nadużywaniu nadziei w polityce i generalnie w sprawowaniu władzy. Nadziei wyborców na lepsze jutro. Wydaje się, że zamiast solidnego planu, ostoją ładu społecznego staje się roztaczanie świetlanych perspektyw z mównicy sejmowej i zresztą z każdej innej dostępnej naszym domorosłym politycznym demagogom.
Nie ma takiej opcji politycznej, która zechciałaby sama (i na własną niekorzyść) pozbawić się tego narzędzia manipulacji emocjami ludzi, wyborców, obywateli. Nic przecież nie jest tak tanie, jak odrobina propagandy serwowanej nam trzy razy na dzień, jako danie uzupełniające posiłek, a u niektórych nawet zamiast posiłku.

Owszem czasami trzeba trochę za tę propagandę zapłacić wyspecjalizowanym agencjom, ale to przecież relatywnie znikome koszty w porównaniu z potencjalnymi stratami wynikłymi dla elit, które chciałyby ustanowić uczciwe reguły rządzenia państwem. Ot chociażby ostatnio usłyszeliśmy, że środowisko warszawskich adwokatów zamierza dla poprawy wizerunku zatrudnić agencję PR. Pewnie wielu zadaje sobie pytanie, dlaczego po prostu nie być uczciwym? Zresztą wierzymy, a tak się pewnie okaże, że to, co się działo przy reprywatyzacji było zgodne z literą prawa i jego majestatem (zdecydowanie to słowo wydaje się być nad wyraz w kontekście praw u nas uchwalanych).

Istota problemu tkwi po prostu w prawie, które zainteresowani tworzą tak, aby sprzyjało w efekcie kaście nielicznych decydentów procesu legislacyjnego. Głośno się mówi już o konieczności nowelizacji prawa o obrocie gruntami, które doprowadziło do zastoju na rynku gruntów rolnych. I znowu pytanie, dlaczego coś, co było jasnym w konsekwencjach dla przeciętne zainteresowanego tematem obywatela, nie było oczywiste dla specjalistów, prawników, polityków et consortes?

Słusznjednorecy_bandyci_11-300x210ie zauważył jeden z prawniczych autorytetów, że potrzebna jest nam ustawa regulująca sam proces legislacyjny, ale jakoś sprawy uporządkowania państwa nie stają się priorytetowe. Za to obietnic, krasomówstwa, celebracji i wzajemnego naparzania się nam nie brakuje (zatoczyliśmy polityczne koło, na wokandzie znowu aborcja). Ot właśnie, mieliśmy już w zapowiedziach drugą Japonię, zieloną wyspę, a teraz nam się obiecuje drugą Skandynawię. Wszystkie te świetlane wizje łączy jeden element. Odnoszą się do przyszłości dość nieokreślonej. W perspektywie kolejnych, najmniej kilkunastu lat to możemy sobie, co najwyżej przewidzieć ile zerwiemy kartek w kalendarzu.

Jednocześnie zadziwia nas ta naiwność myślenia u wielu, którzy są przekonani o szczerości zamierzeń kolejnych zmieniających się ekip. Co do szczerości intencji, to możemy od biedy w nią u paru osób uwierzyć, ale jak wiadomo piekło jest nimi wybrukowane. Nie dziwią nas też dość liczne grupy zelotów poszczególnych opcji i rozwiązań. Tacy zawsze się znajdą. Jedni z prostego koniunkturalizmu inni z autentycznej wiary (to trudne do opisania i wyjaśnienia meandry systemu wartości, a nie mamy czasu, miejsca i chęci, by wdawać się w rozważania o procesie socjalizacji od lat młodości).

Co gorsza wspomniane łudzenie nadzieją jest skutecznym i nadal nie zdewaluowanym narzędziem ogłupiającym większość ludu prostego w naszym zaścianku. Jedynym tego zjawiska wytłumaczeniem wydaje się być odwołanie do starego porzekadła: tonący brzytwy się chwyta. Jest ono podwójnie właściwe i dotyczy obu stron, bo w sytuacji tego rozpowszechnionego i akceptowanego en masse kłamstwa owa uporczywa nadzieja stanie się ostrzem, które kiedyś poderżnie nam gardła.

Zupełnie przestaliśmy zauważać, że staliśmy się bezwolnymi uczestnikami niebezpiecznego hazardu. Odmówiono nam uczestnictwa w grze przy karcianym stoliku, ale ceną w niej jest nasze życie, nasza egzystencja. W tym kontekście matecznik naszego prawodawstwa staje się jaskinią owego hazardu. Największą w kraju. Wypełnioną 460 jednorękimi bandytami jakże często głosującym wbrew interesom obywateli, wbrew konstytucji, wbrew przyzwoitości, którą wyrzucono na śmietnik. Realizującymi swoje partyjne, prywatne, środowiskowe cele i interesy.

Nie dziwmy się, więc że wybuchła kolejna taka, czy inna afera z pogranicza gwałtu na prawie i moralności. Pytajmy, kiedy ujawni się kolejna i jaka będzie jej skala?

Z pozdrowieniami Liber

za: www.3obieg.pl

Komentarze są zamknięte