4 czerwca o godz. 12.00 Liga Obrony Suwerenności zorganizowała pikietę przed willą Lecha Wałęsy w Gdańsku Oliwie. Chcieliśmy w ten sposób przypomnieć o czarnej karcie w dziejach rządzącego Polską układu politycznego. Każda rocznica niewolnych wyborów czerwcowych z 1989 roku, odbywa się w cieniu innego wydarzenia, ochrzczonego w naszej historii mianem Nocnej Zmiany. 4 czerwca 1992 roku wyłoniony przy Okrągłym Stole establishment, w obliczu lustracji, skompromitował się odsuwając od władzy prawicowy rząd.
Lech Wałęsa, jako czołowy inicjator działań skierowanych przeciwko lustracji, a co za tym idzie oczyszczeniu życia publicznego z członków i współpracowników nomenklatury komunistycznej, stał się główną przeszkodą na drodze do dekomunizacji naszego
kraju. Od ćwierćwiecza „wolnej” Polski rządzi nią okrągłostołowy układ, dla którego nie liczy się dobro Ojczyzny, a jedynie partykularny interes sitwy. Władza sprawowana dla osobistej korzyści oraz bezideowa postawa politycznych „elit”, stały się wyznacznikami naszego życia publicznego i dominującymi czynnikami kształtującymi losy Rzeczypospolitej.
Skompromitowana po wielokroć osoba Lecha Wałęsy, jako symbolu przemian, które doprowadziły Polskę do obecnej sytuacji, zasługuje na odbrązowienie. Nie można bowiem stawiać na piedestale człowieka ucieleśniającego ideę Polski rozbitej wewnętrznie i zdominowanej przez obce ośrodki decyzyjne. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia dzisiaj, a fakt, że nowa władza miota się w bezsilności nie mogąc swobodnie rządzić, w związku z zewnętrznymi ingerencjami, ilustruje to najdobitniej. Dopóki nie zostaną sprawiedliwie rozliczeni i odsunięci od wpływu na polską politykę ludzie z dawnego układu oraz zwolennicy zgniłych kompromisów, zawieranych kosztem naszej Ojczyzny, nie może być mowy o wolnej Polsce. Dlatego działacze Ligi Obrony Suwerenności, jak co roku, postanowili zaprotestować przeciwko ponurym faktom z najnowszej historii Polski, jak też wobec bieżących działań szKODników, których Lech Wałęsa czynnie wspiera i daje się im wykorzystywać w ich brudnej grze.
W tym roku nieoczekiwanie wyszedł do nas były prezydent, wymachując przy tym białą flagą zrobioną z własnej podkoszulki, jakby chciał przed nami skapitulować… W dość ostrej polemice z przewodniczącym LOS Wojciechem Podjackim, prezydent przyznał, że we wcześniejszych latach nie wychodził do nas, ponieważ manipulatorzy z jego otoczenia wywozili go w tym czasie z domu. Jakkolwiek wcześniej bywało, tym razem Lech Wałęsa zrobił nam niespodziankę, która stworzyła okazję do wymiany zdań. Dyskusja była bardzo emocjonalna, a były prezydent wysłuchał wielu mocnych i gorzkich słów pod swoim adresem. Jednak, jak można było oczekiwać, nie wzbudziło to u niego większych refleksji. Upierał się bowiem przy swojej wcześniej powtarzanej wersji zdarzeń, że on nic nie mógł zrobić, bo nie miał możliwości rządzenia kolejnej kadencji, że Naród go zdradził (ciekawe?), że winni są jego doradcy, a on nie miał odpowiednich możliwości i kwalifikacji… W kwestii swojej agenturalnej współpracy z SB, powtarzał zaś starą śpiewkę ze zdartej już płyty, o „człowieku z żelaza”, który sam obalił komunizm… A na pytanie zadane jednej z uczestniczek manifestacji: – Czy pani wierzy ubecji, czy mnie? – usłyszał w stanowczą odpowiedzi – Panu na pewno nie!
Na zakończenie pikiety Wojciech Podjacki wygłosił przemówienie, w którym odniósł się nie tylko do odbytej przed chwilą dyskusji z byłym prezydentem, ale także do bieżących wydarzeń w kraju. Wyraził również przekonanie, że „każdy, kto zasiadał przy Okrągłym Stole, kto w Magdalence spijał wódkę z Kiszczakiem, każdy, kto przez te lata skompromitował się rządem czy nierządem w naszym państwie, powinien odejść w niesławie na bezrobocie bez prawa do zasiłku lub na najniższą emeryturę”. Ponieważ tylko w ten sposób i poprzez sprawiedliwe osądzenie uczynków rządzącego Polską establishmentu, może dojść do prawdziwego oczyszczenia polskiego życia politycznego i odrodzenia naszej Ojczyzny.
Pikieta trwała do godz. 13.00 i zgromadziła kilkadziesiąt osób oraz wielu przedstawicieli mediów. W przyszłości będziemy kontynuować nasze protesty, zwłaszcza, że sam Lech Wałęsa zachęcał nas do tego i z pewnością dostarczy nam jeszcze wielu powodów do niezadowolenia, a nawet do wstydu za jego poczynania…
Wojciech Podjacki