Gdy w roku 1999 Jan Paweł II przestrzegał w polskim Sejmie przed łatwością, z jaką demokracja bez wartości stacza się w jawny lub ukryty totalitaryzm, to wówczas sądziliśmy, że jest to tylko teoretyczna możliwość, przeciwko której, po doświadczeniach komunizmu, jesteśmy dostatecznie immunizowani. Ale wypowiedź Jana Pawła II nie była wykładem teoretycznych możliwości ewolucji demokracji, ale wynikającym z głębokich przemyśleń ostrzeżeniem przed bardzo prawdopodobną ewolucją demokracji – nie tylko w krajach Europy zachodniej, ale także w Polsce. Papież, jako filozof doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że idee mają swoje konsekwencje, a dziedzictwo demokracji to nie tylko dziedzictwo wolności i praw człowieka, ale także możliwe zagrożenie dla ludzkiej godności i wolności. Ten typ refleksji o demokracji po latach zniewolenia totalitarnego był praktycznie nieobecny w polskiej refleksji filozoficznej i politycznej. A tymczasem już „Obrona Sokratesa” pokazywała, że ofiarą demokracji pozbawionej wartości stał się największy z Ateńczyków. Upadek demokracji ateńskiej, weneckiej czy staroszlacheckiej w Polsce pokazuje, że ten typ ustroju nie jest immunizowany na degenerację. Już Platon i Arystoteles pisali o zwyrodnieniu demokracji i przekształcaniu się jej w ochlokrację, czyli rządy motłochu, w której nie są szanowane żadne zasady. To jest właśnie demokracja bez wartości – stanowiąca zagrożenie dla ludzkiej godności.
W czasach współczesnych zasadniczym wyrazem degeneracji demokracji jest totalitaryzm. Dziś totalitarne zagrożenie występuje już nie w formie dyktatury totalitarnej, jak w czasach komunizmu czy hitleryzmu, ale w postaci zagrożenia nihilizacji wartości, wykorzenienia kulturowego, demoralizacji społecznej i poprzez zawłaszczanie przez państwo tych dziedzin życia społecznego, które z racji prawa naturalnego są autonomiczne. Chodzi zwłaszcza o wyrugowanie ładu moralnego jako podstawy życia społecznego i zastępowanie go przez ideologiczne wymogi narzucanej ideologii neobolszewizmu. Także takie instytucje, jak rodzina – z prawami wychowawczymi rodziców, jest poddawana procesowi upaństwowienia i podporządkowania wymogom narzucanej ideologii. Dziś właśnie rodzina, która najsilniej kształtuje tożsamość i wartości młodego pokolenia, stała sie głównym celem ataku neobolszewickiego totalitaryzmu. Upaństwowienie życia społecznego prowadzi bowiem w jawny lub ukryty sposób do ubezwłasnowolnienia człowieka i zniewolenia społeczeństwa. To współczesna forma ochlokracji, bardziej groźna ze względu na mechanizmy nowoczesnego państwa i społeczeństwa masowego. To zagrożenie jest tym większe, że współcześni sofiści, relatywizujący wszelkie wartości, dominują w środkach masowego przekazu – nie przypadkowo zwanych też środkami masowego rażenia. To media odgrywają bowiem zasadniczą rolę podstawowego frontu w upowszechnianiu relatywizmu moralnego i poznawczego, niszczącego podstawowe wartości moralne. To zdominowane przez lewicę media stały się pionierem w wymuszaniu na politykach bez charakteru forsowania destrukcji ładu moralnego i wprowadzania instytucji prawnych zniewalających społeczeństwo. Bowiem to ład moralny i wyznawane wartości są moralnym i społecznym oparciem dla wolności osoby. Ich niszczenie i relatywizowanie, to pozbawienie osoby ludzkiej oparcia dla swojej wolności i zniszczenie podstaw ludzkiej godności. To jest wstęp do dyktatury relatywizmu, czyli demokratycznego totalitaryzmu – największego zagrożenia cywilizacyjnego naszych czasów.
Dziś bowiem, nie tylko w Polsce, mamy do czynienia z bezprzykładnym atakiem na same podstawy naszej cywilizacji. Relatywizacja wartości poprzedza bowiem wprowadzenie instytucji prawnych zniewalających społeczeństwo. Jest też wstępem do medialnego terroru, który ma na celu zmuszenie do milczenia wszelkich przeciwników tej „rewolucji kultury”, jakiej jesteśmy świadkami, oraz do zmobilizowania polityków „bez właściwości” – tak charakterystycznych dla demokracji, do wprowadzania niszczących wartości i wolność rozwiązań ustrojowych. Relatywizacja ma bowiem na celu moralne rozbrojenie społeczeństwa a tym samym uniemożliwienie mu skutecznej samoobrony przed atakiem sił dążących do zniszczenia resztek tych wartości, które budowały wielkość i siłę cywilizacji chrześcijańskiej. Ale dziś mamy do czynienia już nie tylko z relatywizacją wartości czy z medialnym terrorem wobec przeciwników tego cywilizacyjnego przewrotu, ale też z próbą przebudowy państwa wedle tych wywrotowych koncepcji. Mamy też do czynienia z próbami usuwania z życia publicznego tych, którzy tej rewolucji przeciwstawiają się.
Otóż w Polsce i Europie toczy się swoista cywilizacyjna wojna. Jej historia sięga czasów tzw. Oświecenia i francuskiej rewolucji. Przeciwnikiem cywilizacji chrześcijańskiej był i jest liberalizm w różnych swoich odmianach, socjalizm, komunizm, hitleryzm i faszyzm, obecnie zaś polityczny ruch homoseksualny czy feminizm. Ale także różne filozofie i nurty intelektualne, takie jak pozytywizm, marksizm, pragmatyzm, egzystencjalizm, psychoanaliza czy inne nurty odrzucające realistyczne poznanie i świat nieredukowalnych wartości. Współcześnie zasadniczym przeciwnikiem cywilizacji chrześcijańskiej w wymiarze intelektualnym jest przede wszystkim szkoła fryburska i postmodernizm – niszczący pozostałości cywilizacji chrześcijańskiej w Europie.
Zasadniczym konceptem uderzającym w podstawy ładu moralnego była – wywodząca się z liberalizmu – koncepcja rozdziału Kościoła od państwa. Ta koncepcja prowadziła do represji i dyskryminacji Kościoła oraz usuwania religii z obszaru życia publicznego, z czym mieliśmy do czynienia najwcześniej we Francji. W swych skrajnych wariantach – realizowanych w Meksyku, Hiszpanii czy państwach komunistycznych – ta koncepcja prowadziła do ludobójstwa chrześcijan, praktycznego zakazu publicznego kultu i do ustanawiania norm życia publicznego sprzecznych z uniwersalistycznymi zasadami etycznymi. Był to przejaw totalitarnego zniewolenia społeczeństwa poprzez odebranie mu prawa do kształtowania własnego życia, także w wymiarze publicznym, według wyznawanych wartości. Zasada rozdziału Kościoła od państwa nie oznaczała bowiem kwestii niezależności podmiotowej, ale była instrumentem pozbawiającym społeczeństwa prawa do kształtowania ustroju państwowego zgodnie z wyznawanymi wartościami. Koncept ten odrzucał bowiem prawo społeczeństw do jedności duchowej i moralnej Kościoła i państwa, do jedności kultury narodowej z własnym państwem. W praktyce oznaczało to pozbawienie narodu prawa do kształtowania swojego etosu publicznego. A nawet więcej, oznaczało ustanowienie światopoglądu państwowego opartego na ideologii wojującego ateizmu, radykalnie sprzecznego z wyznawanymi przez większość społeczeństw uniwersalnymi wartościami. Dziś ten koncept nie służy organizacyjnej niezależności Kościoła i państwa, ale niszczeniu podstaw moralnych naszej cywilizacji. Koncept „rozdziału Kościoła od państwa” to liberalny wkład w kształtowanie ideologicznych fundamentów totalitaryzmu.
Współcześnie zasadniczym konceptem ideologicznym służącym realizacji kulturowego i moralnego wykorzenienia oraz totalizacji państwa jest „niedyskryminacja”. Nie chodzi tu w żadnym wypadku o kwestię poszanowania praw człowieka. Wprost przeciwnie, chodzi o zdezintegrowanie wszelkich wspólnot – ze wspólnotą narodową i rodziną na czele, ale także wspólnot zawodowych, obywatelskich, lokalnych, stowarzyszeń, szkół itp. Mamy tu bowiem do czynienia z celowo nie określonym konceptem „niedyskryminacji”, którego zakres pojęciowy jest stale rozszerzany i pod które to pojęcie można podstawić wszystko – każde zachcianki czy dewiacje. Ten koncept uznaje bowiem każdą formę wspólnoty czy kultury za ograniczenie wolności. To w istocie koncept barbarzyński – odrzucający cały cywilizacyjny dorobek rodzaju ludzkiego. Stąd z tego konceptu jest wyprowadzana zasada walki ze wszelakimi rodzajami wspólnot społecznych, zwłaszcza rodziny i narodu, oraz walka z kulturą definiującą tożsamość tych wspólnot. Za „prawo człowieka” uznaje się nie to, co wynika z prawa naturalnego, ale każde roszczenie, nawet jeżeli ono uderza w podstawy moralne państwa czy rodziny. W ten sposób wykoncypowano, że mordowanie dzieci nienarodzonych jest „prawem kobiet”. Podobnie jest z „prawami homoseksualistów” czy „prawem” do propagowania pornografii. Prawa człowieka nie są bowiem jakimś bezwzględnym roszczeniem. Wynikają one z prawa naturalnego i dlatego nie mogą godzić w prawa naturalne, a zwłaszcza w prawo do życia i osobowego rozwoju innych. Dlatego na przykład wolność słowa nie jest tożsama z wolnością obrażania wartości religijnych. Takie zachowanie jest nadużyciem wolności i godzi w dobro wspólnoty czy osób i tym samym nie ma nic wspólnego z prawami człowieka i jako takie powinno być karalne. Nie ma bowiem „prawa” do przestępstwa. Także propagowanie pornografii uderza w prawo do wychowania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców, a nie jest manifestacją wolności słowa. Koncepcja praw człowieka – opartych na prawie naturalnym – uznaje za uprawnione tylko te roszczenia, które prowadzą do pełni rozwoju osoby ludzkiej. Zaś roszczenia sprzeczne z prawem moralnym nie są prawami człowieka. Próba uznania za „prawa człowieka” wszelkich roszczeń, takich jak „prawo” do mordowania dzieci nienarodzonych, porzucania własnych dzieci, propagowania homoseksualizmu i innych dewiacji jest zaprzeczeniem rzeczywistych praw człowieka. Jest uderzeniem w fundamentalne prawo do rozwoju osoby. Jest także przejawem totalitarnej manipulacji na języku, służącej semantycznemu zniewolenia społeczeństwa poprzez odebranie językowi jego naturalnych znaczeń. Koncept „niedyskryminacji” jest tym totalitarnym młotem, którym lewica okłada każdego, kto broni podstaw naszej cywilizacji.
Przykładem praktycznego zniewalania społeczeństwa przy pomocy konceptu 'niedyskryminacji’ jest kwestia klauzuli sumienia. Odmawianie jej lekarzom służy do wymuszania mordowania nienarodzonych dzieci pod grożbą wyrzucenia z pracy i pozbawienia możliwości wykonywania zawodu. Podobnie było w czasach komunistycznych, gdy katolicy byli pozbawieni prawa do wykonywania wielu zawodów czy prawa do zawodowego awansu. Dziś ten postulat faktycznej dyskryminacji jest głoszony przez zwolenników ideologii „niedyskryminacji”. Novum jest to, że dziś te neobolszewickie ataki nie ograniczają się tylko do akcji medialnych Gazety Wyborczej i mediów jej pochodnych, ale próbuje się zaangażować państwo do realizacji postulatów tej barbarzyńskiej rewolucji. Taki jest sens publicznych wystąpień m. in. ministra i wiceministra zdrowia. Dziś bowiem minister Arłukowicz i jego zastępca Neumann grożą wprost, że dla lekarzy, którzy zamierzają kierować się w swoim życiu zawodowym etyką lekarską – opartą zarówno na przysiędze Hipokratesa, jak i na zasadach moralnych – nie będzie miejsca w zawodzie. Urzędujący ministrowie mówią wprost, że dla katolików nie powinno być miejsca w zawodzie lekarza. Usunięcie profesora Chazana ze stanowiska dyrektora szpitala przez Hannę Gronkiewicz-Waltz – za odmowę zamordowania nienarodzonego dziecka – to przejaw terroryzmu aborcyjnego mającego na celu zastraszenie lekarzy.
Wypowiedzi oficjalne jawnie nawołują do dyskryminacji lekarzy wierzących. Dziś mówią oni o używaniu kontraktów NFZ w eliminowaniu katolickich lekarzy z zawodu. Inni wspominają, że lekarze, którzy podpisali Deklarację Wiary, powinni wzorem ustaw norymberskich mieć specjalne oznakowanie. W każdym razie trwa medialna nagonka na lekarzy, którzy zadeklarowali, że nie będą uczestniczyć w praktykach takich jak aborcja, eutanazja, in vitro, antykoncepcja. A te praktyki nie są przecież praktykami leczącymi, a ich stosowanie jest zaprzeczeniem etyki lekarskiej i ma na celu zastraszenie środowiska lekarskiego, zmuszanie lekarzy do wykonywania tych nieludzkich praktyk albo do odejścia z zawodu. Deklaracja lekarzy jest wyrazem protestu i oporu wobec rozpowszechniających się na Zachodzie, ale także w Polsce, praktyk niszczenia życia przez lekarzy. I właśnie ten protest wywołał taką medialną furię środowisk neobolszewickich – zaniepokojonych, że ich plany niszczenia życia spotka zdecydowany opór ze strony świata lekarskiego. Dlatego nie ograniczają się oni do ataków medialnych ale próbują wykorzystać państwo do pozbawiania lekarzy ich obywatelskich i zawodowych wolności. Usunięcie prof. Chazana ze stanowiska dyrektora szpitala to zastosowanie w praktyce totalitarnych metod zniewalania polskiego społeczeństwa.
Szczególnym polem ataku środowisk neobolszewickich jest wychowanie młodego pokolenia. Dziś ten atak nie ogranicza sie tylko do wykorzenienia kulturowego – poprzez ograniczanie nauki historii ojczystej czy eliminowanie narodowej literatury z kanonu lektur szkolnych. Skala opluwania narodowej przeszłości, mającej na celu wykorzenienie kulturowe i narodowe, nabrała już wyjątkowego rozmachu i jest dokonywana z pieniędzy podatników. Tzw. „pedagogika wstydu” ma na celu zniszczenie tożsamości narodowej, niezbędnej dla normalnego rozwoju jednostki a zwłaszcza naturalnej potrzeby identyfikacji i wspólnotowej przynależności. To próba kulturowego i narodowego wykorzenienia i przekształcenia wspólnoty narodowej w watahę osobników wykolejonych – bez oparcia w naturalnych wspólnotach. Oprócz wykorzeniania z gruntu kultury mamy także do czynienia z próbą aplikacji w naszym kraju celowej demoralizacji młodego pokolenia – poprzez próby ustanowienia edukacji seksualnej i upowszechnienia tzw. ideologii gender, która atakuje przede wszystkim tożsamość płciową młodego pokolenia, propaguje dewiacje seksualne, a także ogranicza prawa wychowawcze rodziców. Koncept „niedyskryminacji” uderza przede wszystkim w naturalne prawo rodziców do wychowania własnych dzieci zgodnie z wyznawanymi wartościami. Pod pozorem „niedyskryminacji” systematycznie ogranicza się prawa rodziców głosząc „prawa dziecka” – sprzeczne z prawem rodziców do wychowania własnych dzieci. Już ustawa o „przemocy w rodzinie” wprowadziła możliwość odbierania rodzicom dzieci pod byle pozorem. Teraz „niedyskryminacja” homoseksualistów służy do wprowadzania propagandy homoseksualnej do szkół i demoralizacji młodego pokolenia. I dzieje sie to także pod patronatem Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich. A dzieci, których rodzice sprzeciwili się ich przebieraniu w sukienki, wyrzucono z przedszkola w Rybniku.
Instytucje służące niszczeniu rodziny, tradycji, religii i kultury narodowej wprowadza zwłaszcza konwencja Rady Europy o tzw. przemocy wobec kobiet. Uznaje ona bowiem te instytucje i zasady życia społecznego za formy „przemocy”, które państwo, a zwłaszcza szkoły, powinny zwalczać. Ta „konwencja” zaleca także propagowanie „niestandardowych” form zachowań seksualnych związanych z tzw. „płcią społeczno-kulturową”. Ta konwencja jest nie tylko sprzeczna z polską konstytucją, nie przewidującą gender, ale zmierza też do wymuszenia demoralizacji dzieci i młodzieży wbrew stanowisku rodziców. Jest to radykalne ograniczenie prawa rodziców do wychowania własnych dzieci, prowadzące do rzeczywistego ich upaństwowienia i demoralizacji, tak jak to miało miejsce w tradycyjnych systemach totalitarnych. Koncepcja płci „społeczno-kulturowej”, przyjęta w tej „przemocowej” konwencji, jest bardzo bliska koncepcji antropologii komunistycznej, według której nie istnieje pojęcie osoby ludzkiej w ujęciu substancjalnym a tylko jako epifenomen stosunków społecznych. Podobnie jak w marksizmie, także i tu człowiek nie jest pojmowany substancjalnie – jako byt pierwotny wobec instytucji społecznych, a jedynie jako swoiste tworzywo, którego płeć można zmieniać w sposób dowolny. To stwarza teoretyczną podstawę do poddawania człowieka różnorakim społecznym eksperymentom. To właśnie taka antropologia posłużyła komunizmowi do wszelkich nieludzkich eksperymentów, z ludobójstwem włącznie. Odrzucenie antropologii klasycznej, uznającej, że godność człowieka jest fundamentem cywilizacji, zagraża podobnymi eksperymentami społecznymi, z jakimi mieliśmy do czynienia w państwach totalitarnych. Pierwszym wyrazem przyjęcia tego typu antropologii jest już proces faktycznego pozbawiania rodziców wpływu na wychowanie własnych dzieci, ich faktyczne upaństwawianie, czyli w konsekwencji zniewalanie rodziny i zniewalanie młodego pokolenia.
Jeszcze dalej w projektach społecznego zniewolenia idzie koncept tzw. „mowy nienawiści”. Przygotowany projekt ustawy zabrania jakiejkolwiek krytyki środowisk homoseksualnych czy feministycznych, uznając ich jakąkolwiek krytykę za przejaw 'nienawisci’. Co więcej, ten projekt ustawy uderza nie tylko w konstytucyjną wolność słowa, ale także ogranicza wolność nauki – uznając jakiekolwiek badania, na przykład środowisk homoseksualnych, jeżeli ich wyniki nie są zgodne z oczekiwaniami lobby homoseksualnego, za przejaw „mowy nienawiści”. Ten koncept oznacza wprowadzanie cenzury i ograniczanie wolności słowa, to powrót do praktyk totalitarnych, w którym istnieją tylko poglądy nakazane. To jedna z najbardziej totalitarnych koncepcji, zmierzająca do pozbawienia Polaków wolności. Ten koncept próbuje się wprowadzić w sposób „demokratyczny”, ale jednocześnie stosuje się terror medialny wobec wszystkich tych, którzy go nie akceptują. Doświadczenia na przykład Szwecji, która wprowadziła koncept „mowy nienawiści” do swojego systemu prawnego, pokazuje, że służy on do skutecznego kneblowania społeczeństwa. W Szwecji został skazany na więzienie pastor Ake Green, który na kazaniu , cytując Biblię, mówił, że homoseksualizm jest grzechem. I dziś, zanim ten koncept stanie się oficjalnym prawem, próbuje się zamknąć usta Polakom – dezawuując moralnie i intelektualnie ich krytykę pod adresem różnorakich dewiacji. To przejaw neobolszewickiego zaangażowania współczesnych mediów w zniewalaniu naszego społeczeństwa.
Demokracja, jak uczy historyczne doświadczenie, nie jest odporna na totalitarne zagrożenie. W wielu państwach totalitarne rozwiązania ustrojowe wprowadzano bowiem drogą demokratyczną. Współczesny neobolszewizm właśnie stawia na demokratyczny totalitaryzm, to znaczy na wprowadzenie instytucji zniewalających społeczeństwo drogą parlamentarną. Mamy tu bowiem do czynienia z metodą pełzającego totalitaryzmu. Głównym celem neobolszewizmu jest dziś zdeprawowanie społeczeństwa i w ten sposób urzeczywistnienie neobolszewickich celów zniszczenia cywilizacji chrześcijańskiej i ustanowienia nihilistycznego i ateistycznego społeczeństwa, postulowanego w ideologii komunistycznej. Obecnie mamy do czynienia w Polsce z wcielaniem tego konceptu w życie poprzez wprowadzanie do polskiego systemu prawnego totalitarnych koncepcji prawno-ustrojowych. Koncepcje takie, jak koncept „niedyskryminacji”, „walki z przemocą”, ideologii „gender”, koncept walki z „mową nienawiści” , odbierania dzieci rodzicom, rozszerzanie możliwości stosowania aborcji, propagowanie eutanazji czy inne mają na celu dezintegrację polskiego społeczeństwa, jego demoralizację i pozbawienie naszego narodu wolności, a zwłaszcza wolności słowa. Niszczą one bowiem fundamentalne zasady społeczne i moralne, które są podstawą zdrowego społeczeństwa. To zamach na naszą wolność. Dziś te totalitarne rozwiązania prawne są wprowadzane stopniowo i są poprzedzone wielką akcją propagandową – mającą na celu moralne i intelektualne rozbrojenie oporu przeciwko tym totalitarnym zakusom. Są wprowadzane w sposób demokratyczny, to znaczy poprzez system parlamentarny. Ale niszczenie przez neobolszewizm podstaw moralnych naszego narodu powoduje, że demokracja staje się instrumentem zniewolenia, instrumentem totalitarnym. Dlatego przywrócenie ważności podstawowych zasad moralnych w sferze publicznej i odrodzenie moralne jest warunkiem skutecznej obrony naszego narodu przed tym totalitarnym zagrożeniem. Dziś obrona ładu moralnego jest podstawowym frontem sprzeciwu wobec neobolszewizmu i obrony naszych narodowych wolności. Totalitaryzm bowiem zmierza w swych skutkach do upaństwowienia i zniszczenia naturalnych wspólnot, takich jak rodzina i naród, Dlatego też musi się spotkać ze zdecydowanym sprzeciwem. Nie tylko w Polsce, ale w całym świecie toczy się bowiem wojna z cywilizacją chrześcijańską. Dziś głównym celem niszczenia naszej cywilizacji jest rodzina i wychowanie młodego pokolenia. Dlatego obrona rodziny i narodu przed nihilistycznym neobolszewizmem jest dziś najważniejszym wyzwaniem cywilizacyjnym naszych czasów. Jest najważniejszym frontem w obronie naszej godności i wolności.
Marian Piłka, historyk, wiceprezes Prawicy RP