Z grupą przyjaciół postanowiliśmy 1 listopada 1982 r. w Branicach zamanifestować i wspomnieć śmiertelne ofiary „wojny jaruzelskiej” – pomordowanych górników kopalni „ Wujek” i z Zagłębia Lubińskiego – poprzez umieszczenie na krzyżu stojącym w alejce prowadzącej na cmentarz tablicy z odpowiednim napisem. Do mnie należało przygotowanie samej tablicy pomalowanej na czarno. Kto inny miał wykonać napis, ja mam bowiem dość charakterystyczne pismo, więc żeby mnie nie zdekonspirować napis wykonał psychiatra dr Antoni Junosza -Szaniawski. Natomiast zadania umieszczenia tablicy w miejscu najbardziej w tym dniu eksponowanym, podjął się przewodniczący „Solidarności” psycholog Zbigniew Rozmytański. 1 listopada o 3 nad ranem wyprawił się on na cmentarz i przymocował tablicę do krzyża . Psychiatra wyjechał na groby rodzinne do Warszawy, psycholog także na wszelki wypadek się gdzieś ewakuował. Tablica wzbudziła od razu olbrzymie zainteresowanie wśród odwiedzających groby swoich bliskich mieszkańców Branic i licznych przyjezdnych, przybyłych często z bardzo daleka. Wokół krzyża zaczęto stawiać setki zapalonych świec i zniczy. Ludzie tłoczyli się do niego gromadnie. Około południa postawiono na nogi wszystkie siły strzegące socjalizmu. MO, WOP, ORMO oraz Służbę Bezpieczeństwa. Pierwszym zadaniem obrońców ładu ustanowionego przez WRON było usunięcie tablicy, drugim : ujawnienie sprawców i wycięcie ich ze zdrowej tkanki społeczeństwa. Jednakże nikt się jakoś nie kwapił do zdemontowania tablicy w biały dzień przy modlących się pod krzyżem ludziach. Ani mundurowi ,ani tajni agenci i towarzysze nie mieli na tyle odwagi ,żeby tablice zwinąć. W ramach działań operacyjnych polecono milicjantowi ,którego rodzice są pochowani nieopodal krzyża ,żeby manifestował swój ból po ich stracie. Przez kilka godzin stał on wytrwale przy ich grobie ,zerkając raz po raz w stronę krzyża . W końcu wezwano grabarza i zażądano od niego żeby tę tablicę zdjął. Niech nie szerzy niewygodnych dla władzy treści. Jednak on rezolutnie odpowiedział: tablicy nie wieszałem, więc zdejmował jej nie będę. Na nic się zdały prośby i groźby. Nie znaleziono świętokradczej ręki, która by po tablicę sięgnęła za dnia. Prowadzący na cmentarz procesję ksiądz proboszcz – kapelan szpitalny przystanął przy krzyżu, odczytał napis umieszczony na tablicy i zaczął się gorliwie modlić. Natomiast po zakończonej ceremonii jeszcze na cmentarzu, czynił mi głośno wyrzuty, że trzeba było go o tym uprzedzić, wtedy on by się do tego przygotował specjalnym kazaniem. Struchlałem! Księdza jak mogłem przekonywałem, że nie mam z tą tablicą nic wspólnego, że jestem umieszczeniem jej na cmentarzu zupełnie, tak jak ksiądz zaskoczony. W końcu pod osłoną nocy inkryminowana tablica została z krzyża zdjęta przez kontrwywiadowca z WOPu i dostarczona do sekcji SB w komendzie rejonowej MO w Głubczycach. Trzymano ją później w szafie pancernej jako niezbity dowód na to, że w szpitalu psychiatrycznym w Branicach zakonspirowali się wyjątkowo bezczelni i niebezpieczni opozycjoniści .Siły SB w powiecie wzmocniono ,prowadzono długotrwale i żmudne śledztwo, sprawców jednak nie wykryto .Z danych udostępnionych przez Instytut Pamięci Narodowej wynika, iż SB w tym czasie miało bardzo rozbudowaną w szpitalu w Branicach siatkę informatorów. Tajni współpracownicy SB o kryptonimach „Gacek”, ”Magda”, ”Geminus”, ”Zofia”, ”Baśka”, ”Kowalik”, „Grażyna”, „Frezja” i „Wesoła” – nie spisali się! Z osób uczestniczących w tej akcji nie żyją już ks . dziekan Ryszard Szwarc, przewodniczący „Solidarności” Zbigniew Rozmytański, grabarz, szef prosektorium Alojzy Juraszek oraz tajny ,na okrągło pijany wywiadowca SB, którego zadaniem było śledzenie mnie o inicjałach A.K. Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie!
Stanisław Wodyński