Start Nicolasa Sarkozy’ego trzeba rozważyć z polskiej perspektywy. Nie mam szczególnej sympatii do tego polityka, choć warto zauważyć, że zawsze zachowywał jednoznacznie krytyczne stanowisko wobec dziedzictwa maja 68 roku i był za to szczerze znienawidzony przez francuską lewicę. Uważam jego start w wyborach prezydenckich za dobry dla Polski z dwóch względów.
Po pierwsze, jestem przekonany, że to Sarkozy jest w stanie wygrać z Marine Le Pen. Front Narodowy jest partią jednoznacznie prorosyjską. Widać to gołym okiem w Parlamencie Europejskim gdzie działa duża delegacja tego stronnictwa. W ubiegły czwartek posłowie Frontu próbowali zakwestionować układ stowarzyszeniowy z Ukrainą i czynili to tak gorliwie jak niegdyś wysługiwała się Moskwie Francuska Partia Komunistyczna.
Po drugie, powinno nam zależeć na Europie zrównoważonej, w której obok Niemiec istnieje co najmniej kilka silnych państw. Sarkozy pomimo swych wad może przywrócić znaczenie Francji. Jego kampania prezydencka musi wyrażać wolę głębokiej zmiany. Dziś polityka francuska znajduje się w totalnym marazmie, co dodatkowo sprzyja hegemonii Niemiec ze szkodą dla europejskiej solidarności.
Rzecz jasna bardziej istotne jest to, by Polska odzyskała podmiotowość i znalazła się w gronie państw kształtujących Europę. Warto mieć jednak w przyszłości partnerów do polityki, która wewnętrznie zbalansuje Europę.
Kazimierz M. Ujazdowski, europoseł z Dolnego Śląska i Opolszczyzny