Kilkanaście miesięcy temu przedstawiłem opinii publicznej krytyczną diagnozę stanu polskiego państwa, która stała u podstaw mojej ówczesnej decyzji podjęcia się misji stworzenia alternatywy władzy wykonawczej dla rządu koalicji PO-PSL. Tamta diagnoza opierała się na opisie dziesięciu systemowych kryzysów toczących polskie instytucje państwowe, polskie społeczeństwo i polska demokrację. Te nierozwiązane polskie kryzysy, to: kryzys gospodarki znajdującej się w pułapce średniego rozwoju, kryzys fiskalny, kryzys rynku pracy, kryzys zaufania do władzy, kryzys demograficzny, kryzys wartości, kryzys socjalny, kryzys demokracji, kryzys niesprawnego państwa i kryzys stylu uprawiania polityki. Od tamtego czasu – niestety – stan polskich spraw nie uległ poprawie. A kilka tygodni temu dowiedziała się o tym aż nadto dobitnie, z tzw. taśm prawdy, polska opinia publiczna. To, co opozycja i część komentatorów diagnozowała już wcześniej, a co rząd Pana Donalda Tuska tak skrzętnie skrywał za zasłoną propagandy, ujrzało nagle światło dzienne. Zobaczyliśmy jak w Polsce wygląda sprawowanie władzy, jak traktuje się społeczeństwo, opozycję, niezależne instytucje, a nawet deklarowane oficjalnie postawy i kierunki własnej polityki. Zobaczyliśmy ten rząd in flagranti, na gorącym uczynku. Jak załatwia, kupczy, spiskuje. Jak wygląda naga władza. I za co jej płacimy publicznymi pieniędzmi.
Taśmy prawdy – powtarzam – potwierdziły tylko wszystko to, co wielu diagnozowało już wcześniej. Potwierdziły na przykład to, o czym mówiliśmy w grudniu 2012 roku na konferencji poświęconej sprawnemu zarządzaniu państwem – że rząd Donalda Tuska nie sprawuje w Polsce realnie władzy, nie rządzi Polską, nie realizuje określonych polityk sektorowych, nie „używa władzy” w pozytywnym sensie tego słowa, dla zmieniania na lepsze naszej rzeczywistości, lecz jedynie władzę dzierży, utrzymuje, i to utrzymuje za wszelką cenę, i że – w konsekwencji – nie rozwiązuje problemów Polaków a zajmuje się głównie tymi problemami, które sama sobie stwarza, przede wszystkim sposobem i stylem swego funkcjonowania. A władzy swej „używa” jedynie w tym znaczeniu, że wykorzystuje ją do utrzymywania się przy władzy… Dlaczego obecny polski rząd nie używa władzy dla dobra społeczeństwa? Z dwóch powodów, o których wyraźnie słyszymy w nagranych rozmowach: po pierwsze dlatego, że nie chce rządzić dla społeczeństwa, po drugie, bo rządzić skutecznie nie może! (dodałbym jeszcze trzeci powód – brak umiejętności rządzenia, co też przecież można wywieść pośrednio z rzeczonych nagrań).
Wybitny socjolog, prof. Andrzej Zybertowicz w swej błyskotliwej socjologicznej analizie ujawnionych rozmów przedstawia skonstruowaną w ich świetle listę spraw ważnych dla ludzi władzy w Polsce, do realizacji których używają oni swych wpływów, oraz listę spraw dla nich nieistotnych. Warto tu, na tej sali, w polskim Parlamencie, przytoczyć fragmenty tej analizy. Wśród spraw dla nich ważnych jest przede wszystkim: wygranie wyborów, dobre wyniki sondażowe i wizerunek władzy (wszak do tego celu mają służyć Narodowy Bank Polski i spółki skarbu państwa), ale także na przykład obsadzanie stanowisk, zawieranie niejawnych umów, zwalczanie nielegalnymi metodami opozycji czy wykorzystywanie państwa do celów prywatnych (np. żeby uniknąć kontroli skarbowej czy innych kłopotów prawnych). No, ważny jest jeszcze szampan, ośmiorniczki i „za drogie porto”.
A jakież to sprawy dla tej władzy są nieistotne? Na przykład to, ile płaci się za paliwo po wyborach, czy istnieje w kraju polityka energetyczna państwa, czy walczy się z korupcją, czy państwo jest spójne, czy w ogóle ono istnieje? Czy instytucje są niezależne, czy oszczędnie gospodaruje się środkami publicznymi, czy szanuje się niezbywalne prawa opozycji? To są rzeczy dla tej władzy nieistotne.… Mówi się o tym wprost na tych taśmach! Przyznajecie Państwo (zwracam się tu do rządu RP), ustami swoistego ideologa waszej władzy, jakim jest Pan minister Sienkiewicz, że nie ma w was politycznej woli zmiany, woli owego reformatorskiego sprawstwa, od którego zależy sukces każdej dobrej propaństwowej polityki. „Jakoś nikt nie chce korzystać – mówi na taśmach minister Sienkiewicz – z tej” potencjalnej skuteczności instytucji państwowych. Mając najprawdopodobniej na myśli najwyższej postawione osoby w państwie! Bo to od nich w gruncie rzeczy zależy najbardziej czy używa się woli politycznej do pozytywnych zmian dla dobra publicznego!
A dlaczego obecny rząd nie może skutecznie rządzić? Co go w tym ogranicza? Tego też dowiedzieliśmy się – nomen omen – wprost z wypowiedzi konstytucyjnych ministrów rządu Pana Donalda Tuska. Bo w Polsce nie ma państwa! Bo ono istnieje „tylko teoretycznie”. Jest przeżarte owymi nieformalnych zależnościami dominującymi w systemie obecnej władzy. I jest bezradne wobec swoich własnych patologii, umiejscowionych w samym sercu systemu. Jest bezradne nawet wobec tych, którzy mają obowiązek zapewniać mu ochronę. Dramatyczne są wyznania ministra Sienkiewicza na temat przyczyn niereformalności Biura Ochrony Rządu. Tej instytucji nie można ruszyć, bo istnieją ponoć jakieś dziwne związki pomiędzy elitą polityczną i jej jawną służbą ochronną. Czyżby – jak mówi ulica – ogon merdał psem? To co dopiero mówić o relacjach polskiej władzy ze służbami niejawnymi? Strach się bać! Z czym mamy tam do czynienia? Kto kogo za co trzyma i szantażuje? I jak bardzo to „teoretyczne” państwo musi być też bezradne i bezbronne wobec wielkich biznesmenów, oligarchów, partnerów zagranicznych, przestępców wreszcie – i to znacznie groźniejszych od owego „gangu kelnerów”, którzy mogli bez przeszkód podsłuchiwać przez półtora roku najważniejsze osoby polskiej władzy. Jakie poważne współczesne państwo mogłoby sobie na coś takiego pozwolić? Już sam ten fakt: beztroska rządzących i brak ochrony kontrwywiadowczej, jest dostatecznym powodem do dymisji rządu w demokratycznym państwie prawa!
Nie ma polskiego państwa i porażająca niesprawność polskich instytucji nie jest tu przypadkowa, temu rządowi na ich sprawności po prostu nie zależy. Prokuratura, sądy, służba zdrowia, szokujące różnice w funkcjonowaniu systemu edukacji, państwowe projekty inwestycyjne – wszyscy widzimy jak to działa, a raczej nie działa… Państwo jest traktowane jak prywatny folwark, wykorzystywane dla celów prywatnych bądź/i interesów partyjnej sitwy, a przed wszystkim do bezpardonowej walki z legalną opozycją polityczną. Gdzie jest to państwo, gdzie jest Polska? Skoro nie chroni przed podsłuchami gangu kelnerów ludzi najpotężniejszych i najbogatszych, jak może ochronić zwykłych obywateli, pomagać im w ich codziennych kłopotach i problemach, i jak może dbać o nasze bezpieczeństwo wobec licznych zagrożeń, także zewnętrznych. Kto uwierzy, że skoro zagraża wam kilku kelnerów (zwracam się do rządu PDT), możecie Państwo ochronić Polskę przed wpływem obcej agentury? Że możecie zapewnić Polsce właściwą politykę bezpieczeństwa zewnętrznego: obronnego i energetycznego. Jeszcze kilka miesięcy temu, wykorzystując kryzys ukraiński, mówił Pan Panie Premierze – dla celów, jak sądzę, czysto politycznych, wizerunkowych, lecz niezgodnie z faktami – że Polska jest bezpieczna energetycznie. Niestety – na skutek wieloletnich zaniedbań pańskiego rządu – nie jest. Z taśm, choć nie tylko przecież z taśm, wiemy, że gazoport nie będzie ukończony w kolejnym już obiecanym przez Pana terminie. A przypominam jeszcze, że Polska wciąż płaci najwyższe ceny gazu w Europie i wciąż 100% naszego importu to gaz rosyjski (nawet, gdy odkupujemy go z zachodu); a budowa uniezależniającego nas od Rosji ropociągu Odessa – Brody – Gdańsk została gdzieś przez Pana ekipę pogrzebana. Nie ma państwa, gdy premier dowiaduje się od dziennikarzy o niekorzystnych dla Polski projektach państwowej spółki gazowej, układającej się z obcym, niezbyt zaprzyjaźnionym z Polską, mocarstwem energetycznym.
Taśmy prawdy, które wstrząsnęły Polską w ciągu ostatnich tygodni ujawniły jednoznacznie, że największym problemem Polski dzisiejszej jest wielka pustka. Wielka pustka w tym miejscu, gdzie potrzebne jest polskie państwo zarządzane przez kompetentny i uczciwy rząd. Gdzie potrzebna jest dobra władza. Obecny rząd skupia się wyłącznie na utrzymaniu władzy i zapewnieniu sobie przywilejów, nie ma kompetencji ani chęci by podjąć się ciężkiej pracy dla Polski.
Ale taśmy prawdy ujawniły również jeszcze jedną porażającą cechę tej władzy, która w normalnej demokracji zmusiłaby ją do natychmiastowej dymisji. Dowiedzieliśmy się bowiem jak bardzo obecna władza gardzi Polską, gardzi polskim społeczeństwem i ładem demokratycznym. Polski naród i podstawowa wartość współczesnej cywilizacji, jaką jest demokracja – to przedmiot niewybrednej, cynicznej pogardy ludzi tej władzy. Wielmożni Państwo wstydzą się owego „Murzyństwa”, chcą wyrwać się z tego – przepraszam za cytat – „syfu” i zostać – znowu cytat – „dużymi misiami”, którym my Polacy mamy służyć jako wyrobnicy i robole: na kasie w markecie, na zmywaku w Londynie, na śmieciowych umowach w kraju. Za nic macie Państwo wartości demokratyczne, niezależne media czy prawa legalnej, reprezentującej miliony Polaków, opozycji politycznej, którą należy „dorżnąć” propagandowym cyrkiem w komisji śledczej! Za nic macie Państwo sprawiedliwe, demokratyczne wybory – skoro można do ich wygrania zaprząc konstytucyjnie niezależne instytucje finansowe, spółki skarbu państwa i wszystkich tych karmionych przez Waszą władzę – „misiów” (a jak ci ostatni nie chcą „współpracować”, to można ich „jeszcze bardziej okraść” jak p. Jakubasa) . Za nic macie polskie prawo! Który to już raz z kolei Panie Premierze będzie Pan wyliczał swoje kolejne zwycięstwo wyborcze dzięki takim oszustwom? Będzie Pan mówił, że nie ma z kim przegrać, mając monopol na propagandę w głównych, „zaprzyjaźnionych” mediach czy usłużną Państwową Komisję Wyborczą, która umywa ręce wobec „programowego” spotu rządu w trakcie kampanii wyborczej, ale gani taki spot, gdy jest to materiał programowy opozycji pokazywany przed kampanią… Będzie Pan znowu, wraz z innymi najwyższymi osobami w państwie łamał artykuł 250 KK, który zabrania (notabene pod groźbą znacznie wyższej kary niż kara za nielegalne podsłuchiwanie!), powstrzymywania od głosowania osób, które są wobec Pana w stosunku zależności, jak miało to miejsce w kampanii referendalnej w Warszawie? I między innymi także dlatego, że takimi właśnie działaniami, w imię doraźnych celów politycznych, wyborczych, w imię utrzymania władzy dla samej władzy, Pana ekipa i Pan osobiście niszczycie mechanizmy polskiej demokracji, powinien Pan natychmiast przestać być polskim premierem. To nie jest nic osobistego. To jest kwestia wartości, które są ponad Panem, ponad mną i ponad wszystkimi na tej Sali (i w tym budynku). Jeżeli demokracja dla nas wszystkich jest wartością nadrzędną, to powinien Pan natychmiast przestać być polskim premierem.
Na taśmach prawdy zapisany jest język. Ten język jest także swoistym dowodem w sprawie. Nauki społeczne mówią, że język, jakim posługują się członkowie danej grupy społecznej ujawnia mechanizmy, reguły i normy w tej grupie obowiązujące. „Język rozmówców pokazuje – pisze socjolog odnosząc się to afery taśmowej – że jest to władza (władza obecnego rządu – przyp. PG) z ducha przeciwna ładowi demokratycznemu”. Bo „demos”, lud polski, jest tu przedmiotem pogardy! Taśmy ujawniają demokrację fasadową – za fasadą procedur i propagandy ukrywającą „brudną wspólnotę”, sieć nieformalnych powiązań ludzi władzy i ich zaplecza, grupę „zblatowaną” wokół wzajemnych świadczeń i grupowego interesu, którego realizacja odbywa się kosztem dobra publicznego, a w przypadku obecnego rządu – także kosztem wartości demokratycznych. Ale – jak zauważył Andrzej Zybertowicz – taśmy prawdy ukazały nam również, tyleż charakterystyczną, co przerażającą, darwinowską wizję świata społecznego, podzielaną i praktykowaną przez obecnie rządzących. A darwinizm społeczny to brutalne deptanie i unicestwianie słabszych. I jest z ducha niezgodny z przesłaniem chrześcijaństwa czy solidarności społecznej. Tworzy system dobry dla „swoich”, dla tych lepszych, „wybranych”, i wygranych transformacji, a nie dla całego społeczeństwa, system dobry dla elit a nie dla prostego człowieka, który – za słowami poety – pozostaje skrzywdzony.
Tak proszę Państwa, taśmy prawdy pokazały, że mamy do czynienia w Polsce z brudną wspólnotą rządzących gardzącą społeczeństwem polskim i demokracją. Czy Państwo Posłowie (zwracam się tu do wszystkich polskich parlamentarzystów) naprawdę chcecie dalej uczestniczyć w jakikolwiek sposób w tej wspólnocie, wspólnocie pogardy wobec słabszych? Jakie interesy i rachuby Was do tego skłaniają? Co jest ważniejsze od godności Polaków i Demokracji? Czy nie widzicie, że ten system się kończy i nic już mu nie pomoże? Że nawet jeżeli dziś nie przegłosujecie Państwo odejścia tej „brudnej wspólnoty”, to ona nie ma już przed sobą przyszłości, bo Polacy to wszystko widzieli, zobaczyli i już wiedzą, jacy jesteście… zapamiętali ile zapłaciliście z naszych kieszeni za te obiadki. I prędzej czy później rozliczenie nastąpi. A wtedy naprawdę będzie za późno na szukanie usprawiedliwień, wypieranie się, że się w tym nie uczestniczyło, że się tego nie popierało….
Szanowni Państwo,
z taśm prawdy dowiedzieliśmy się też, jak bardzo niektórzy – wierzę ze tylko niektórzy – przedstawiciele tej władzy są głęboko zdemoralizowani. Taśmy prawdy ukazały, nie po raz pierwszy zresztą, że w kwestii moralności mamy do czynienia z władzą, dla której – niestety, mówię to z zażenowaniem i przykrością – dla której obłuda i kłamstwo jest chlebem powszednim. Kłamaliście i kłamiecie Państwo Rządzący w sprawie gazoportu, polityki energetycznej, Amber Gold, polityki zagranicznej, inwestorów z Kuwejtu, zegarków Nowaka, paliwa po 7 złotych czy Polskich Inwestycji Rozwojowych. Notabene te Inwestycje, to naprawdę jest – powiem elegancko – kupa gruzu, skoro prasa donosi, że po niemal dwóch latach od zapowiedzi premiera Tuska ani jeden projekt inwestycyjny nie został nawet zaakceptowany, nie mówiąc już o realizacji; za to prezes PIR zarabia ok. 60 tys. zł. miesięcznie… Nie myliłem się więc w ocenie tego nieprzygotowanego zupełnie sztandarowego projektu tzw. drugiego expose premiera Tuska z października 2012roku, i z punktu widzenia premiera Tuska słusznie jego propagandziści przykryli moją ówczesną konferencję prasową m.in. krytykującą ten projekt, jako jeszcze jeden propagandowy humbug jego rządów. Władzę żeście Państwo (zwracam się do ław rządzących) wtedy zachowali, ale wciąż przekonujemy się, jakim to się dzieje kosztem społecznym. Państwa (rządu PO-PSL) propagandowe kłamstwa kosztują nas wszystkich w Polsce bardzo dużo, zbyt dużo…
Ale obecnego skandalu nie da się po raz któryś przykryć propagandowym kłamstwem. Choć oczywiście koalicja robi wszystko, żeby tak się stało. Bo tak tylko można rozumieć socjotechniczną operację wotum zaufania sprzed dwóch tygodni. I wczorajszą sejmową komisję spraw wewnętrznych pt. Nic się nie stało! Ten rząd nie potrafi stanąć w prawdzie i spojrzeć szczerze w oczy społeczeństwu. Nie potrafi odnieść się do treści, do meritum ujawnionych nagrań. Wciąż wraca do starych kłamliwym metod manipulacji medialno-politycznej. Do zasłaniania, unieważniania, wrzutek medialnych. Jak zawsze uruchomiliście zaprzyjaźnione media i usłużnych komentatorów. Wygląda na to, że dogadaliście się też z dysponentami nagrań. Można by powiedzieć, że „swój” ze „swoim” zawsze znajdzie porozumienie. Tylko czyim kosztem!? Znowu chcecie Państwo zakłamać, unieważnić, zmęczyć społeczeństwo, zrobić swój zwykły propagandowy szwindel. Zdobyć trochę czasu i liczyć na zapomnienie zapracowanych, zmęczonych polityką Polaków. Przesunąć jakieś decyzje personalne na „po wakacjach”. Jak kiepski, leniwy student, który przez dwa lata obijał się na seminarium magisterskim, a w końcu wymyślił, że się obroni po wakacjach… Czyli na „wieczne nigdy”… Znowu przeprowadzicie 1678 poważną i głęboką rekonstrukcję rządu. A usłużne pseudomedia będą poważnie debatowały w tej sprawie. W słynnym skeczu Jana Pietrzaka to się nazywało „z PAXu do Śmaksu”… Nowy Rząd! Tylko, że to żaden nowy rząd. Ten sam styl, takie same pacynki. Polacy już się na takie numery nie dają nabierać, tyle że niekiedy coraz bardziej obojętnieją; i pewnie o to tu chodzi…
W trakcie posiedzenia dotyczącego wotum zaufania dla rządu po raz enty zablokowaliście Państwo (zwracam się znowu do rządu) debatę parlamentarną, bo jak inaczej nazwać limit 10 minut dla opozycji i dwie nielimitowane czasowo wypowiedzi premiera, poświęcone sprawom trzeciorzędnym, mającym zagadać debatę i zwekslować ją na boczny tor. To była rzecz niebywała, bo Pan Premier zdołał się w trakcie tej debaty nie odnieść do żadnego właściwie istotnego, merytorycznego wątku patologii rządu, którym kieruje, a który ujawniły taśmy będące przedmiotem debaty. Rekord świata! No może poza wątkiem kompletnej bezradności swojego rządu wobec spisku i knowań wiadomych sił, w który zamieszany był, o zgrozo, jakiś obcy alfabet…
Szanowni Państwo, debata jest solą demokracji; w polskim parlamencie to przyprawa rzadka. Obecny kryzys władzy i spowodowany nim kryzys państwa, objawia się więc wyraźnie jeszcze jednym wymiarem kryzysu demokracji – blokowaniem parlamentarnej debaty. Coraz głębszym upadkiem demokratycznych standardów. Donald Tusk, Janusz Piechociński, i ich rząd, są za to odpowiedzialni.
Wobec zarysowanej wyżej sytuacji, wobec skandalu taśmowego ujawniającego prawdziwe oblicze tej władzy, gwałcącej kulturę i prawa demokratyczne, ale także kneblującej debatę publiczną na temat tego skandalu, odpowiedzialna opozycja polityczna musiała sięgnąć po narzędzie konstytucyjne, jakim jest konstruktywne wotum nieufności. I to mimo arytmetycznej – nikt nie zaprzecza: demokratycznej, bo opartej o mandat wyborczy – przewagi koalicji rządzącej, potwierdzonej dwa tygodnie temu – gdy interesy polityczne jeszcze raz zdominowały oczywistość upadku moralnego obecnej władzy. Wstydziliście się Państwo posłowie koalicji w sercach, ale podnieśliście Państwo ręce, raz jeszcze, za tym rządem – odprawiającym „cyrki”, pogardzającym Polakami, i nazywającym Polskę „tym syfem”, a jednocześnie skarżącym się żałośnie, że – co za skandal! – podsłuchuje go kilku kelnerów…. I mimo tego upokarzającego Polskę spektaklu, a może właśnie z powodu tego jeszcze jednego socjotechnicznego, obłudnego spektaklu, odpowiedzialna opozycja powiedziała „Nie Pozwalam”, sięgnęła po wotum nieufności. Bo demokracja to nie tylko głosowania, przewagi i prosta arytmetyka, przegrani i wygrani, to nie konkurs piękności czy taniec z gwiazdami. W demokracji ważniejsza niż bieżąca władza jest często sama debata, formułowanie argumentów, obywatelskie uczestnictwo, standardy kultury demokratycznej. Bo to wszystko decyduje o jakości życia społecznego w dłuższej perspektywie. O potencjale i sile danej wspólnoty politycznej. O sile Polski! Niszcząc demokrację niszczycie, koalicjo PO-PSL, Polskę!
To wotum nieufności jest więc także dlatego, że nie można pozwolić na zamiecenie pod dywan kolejnej skandalicznej afery tego rządu, bo nie można nie protestować, gdy prawo do mówienia, przedstawiania argumentów, jest tak drastycznie ograniczane, gdzie klub reprezentujący 140 posłów ma 10 minut na wystąpienie w sprawie bezprecedensowego kryzysu państwa. Nie można nie protestować – w imię moralności publicznej i standardów kultury demokratycznej. Demokracja jest ważniejsza niż rządy tej czy innej ekipy politycznej. Demokracja jest na lata. Dla Polski. To wartość nadrzędna. Konieczny jest więc ten protest moralny (nawet jeżeli ma być w krótkiej perspektywie nieskuteczny) i konieczne jest danie świadectwa prawdy o tych taśmach, konieczne jest, za wszelka cenę, podtrzymanie debaty publicznej. I jest także konieczne, może po raz ostatni w tym rozdaniu politycznym, danie szansy posłom i posłankom polskiego sejmu, także tym którzy kilkanaście dni temu z tej szansy nie skorzystali, by także powiedzieli NIE!
Szanowni Państwo, wobec przedstawionego wyżej stanu rzeczy, gdy zwrócono się do mnie ponownie o podjęcie się roli konstytucyjnego (podkreślam szczególnie tę najwyższą w polskim porządku prawnym legitymację, bo jest ona notorycznie obecnie deptana, zarówno przez Panią Marszałek Sejmu, jak i wielu funkcjonariuszy frontu politycznego i dziennikarzy, co zadziwiające – niekiedy po obu stronach sceny politycznej) kandydata największej polskiej partii opozycyjnej na premiera w ramach konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska, nie miałem wątpliwości, że muszę się podjąć tego wyzwania. W imię demokracji i najlepiej pojętego interesu Polski! Odłożyłem racje osobiste i zgodziłem się przyjąć niełatwą, przyznacie Państwo, w obecnej sytuacji, choć – doceniam – bardzo zaszczytną, rolę kandydata na premiera rządu eksperckiego. Wierzę, że ta decyzja jest dobra dla Polski, polskiej demokracji i polskiego społeczeństwa. Z tego miejsca chciałbym też podziękować wszystkim tym, którzy wspierali mnie w tej decyzji. Tym, często nieznanym, spotykanym przypadkowo na zakupach, czy na ulicy, Polakom, którzy mówili „jest Pan dla mnie i mojej rodziny nadzieją, niech się Pan trzyma, niech Pan wytrwa…”. Dziękuję Państwu z całego serca!
Szanowni Państwo,
W sytuacji bezprecedensowego kryzysu państwa i demokracji, ujawnionego przez taśmy prawdy, konieczna jest zmiana ekipy rządzącej w Polsce. Dalsze gnicie państwa, utrzymywanie się przy władzy owej „brudnej wspólnoty”, zdemoralizowanych i oderwanych od społeczeństwa ludzi, a przede wszystkim ludzi niespełniających, jako władza, podstawowych potrzeb i oczekiwań Polaków, nie ma po prostu sensu. Polski na to nie stać. Potrzebne jest nowe rozdanie polityczne, potrzebne są przedterminowe wybory. Ale nie mogą się one odbywać w sytuacji, gdy władzę wykonawczą sprawuje ekipa skompromitowana swoją pogardą dla społeczeństwa, przyznająca się do tego, że państwo, którym rządzi „istnieje tylko teoretycznie” i jednocześnie nielegalnie wykorzystująca niezależne instytucje publiczne do walki politycznej z opozycją, i realizacji własnych interesów. Nie wiem czy premier tego rządu zna pojęcie odpowiedzialności politycznej i pojęcie kompromitacji, ale obecny skandal odsłonił zdarzenia wyczerpujące znamiona definicyjne tych terminów… Za skompromitowanych, najbliższych, wieloletnich, współpracowników, z którymi tworzy się „brudną wspólnotę”, w państwach cywilizowanych premier ponosi odpowiedzialność polityczną. Podaje się do dymisji.
Szanowni państwo,
W związku z kompromitacją rządu Donalda Tuska, w obecnej chwili konieczne jest powołanie rządu eksperckiego, którego głównym celem działań byłoby przygotowanie kraju do przedterminowych wyborów.
Cel ten powinniśmy osiągnąć poprzez realizację sześciu szczegółowych zadań:
Po pierwsze, przywrócenie podstawowych funkcji państwa poprzez zastąpienie skompromitowanych i nieskutecznych ministrów obecnego rządu przez ministrów – apolitycznych ekspertów;
Po drugie, uspokojenie atmosfery politycznej w kraju i przywrócenie zaufania Polaków do polityki;
Po trzecie, wstępna przynajmniej diagnoza stanu państwa, swoisty audyt stanu państwa (przede wszystkim finansowy, ale także prawny, strategiczny, bezpieczeństwa itp.), w tym zbadanie najbardziej niebezpiecznych wątków ujawnionych patologii i zaniedbań oraz przeciwdziałanie im;
Po czwarte, sprawne bieżące administrowanie krajem;
Po piąte, rozpoczęcie zdroworozsądkowych zmian polityk w poszczególnych resortach (chodzi przede wszystkim o zmiany nie cierpiące zwłoki, w miarę niekontrowersyjne, które uzyskałyby znaczne poparcie w parlamencie);
Po szóste, zapewnienie warunków do przeprowadzenia sprawiedliwych, przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Może najważniejszym z wymienionych zadań rządu eksperckiego, w wypełnieniu którego nikt nie jest chyba w stanie go zastąpić – a jednocześnie zadaniem, które obecnie wydaje się najbardziej niedoceniane i niezauważone – jest uspokojenie sytuacji politycznej i przywrócenie przynajmniej minimum zaufania naszych rodaków do polityki i do ludzi sprawujących w Polsce władzę. Pan premier Donald Tusk w swym expose w roku 2007 wielokrotnie wymieniał słowo klucz „zaufanie”. To była niestety kolejna, nic nie znacząca, propagandowa sztuczka. Bo ekipa premiera Tuska zawiodła to zaufanie, zawiodła na całej linii, i nie jest w stanie – jak widać – od wielu lat tego zaufania przywrócić. 67% Polaków żąda zmiany rządu, a tylko 12% opowiada się za waszym trwaniem. Ale – Szanowni Państwo – problem jest znacznie szerszy. Polityka i politycy są w Polsce od lat oceniani zatrważająco nisko. Wytworzył się nawet trwały negatywny stereotyp polityka. Polityk znajduje się na samym dole drabiny prestiżu społecznego. Polacy odrzucają politykę. Uciekają w prywatność i indywidualizm. Mamy w Polsce dramatyczną, znacząco najniższą w Europie aktywność polityczną i obywatelską. Nie przypadkowo frekwencja w polskich wyborach jest średnio o 15-20 punktów procentowych niższa niż w następnym w tej niechlubnej hierarchii kraju naszego regionu, jakim jest Słowenia. Brak partycypacji to jest dramat dla demokracji. A ludzie nie chcą uczestniczyć w życiu publicznym, bo nie mają poczucia wpływu na losy kraju – tego rodzaju poczucie sprawstwa obywatelskiego deklaruje tylko 19% z nas…
I niestety Panie Premierze (zwracam się do Donalda Tuska) ten rząd, mimo tych Pana zapewnień i zaklęć o zaufaniu, znacznie pogłębił ten brak sprawstwa obywatelskiego, które spadło w ostatnim okresie aż o 11% . Mówiąc obrazowo, rząd Donalda Tuska odkleił jeszcze bardziej politykę od społeczeństwa. I podzielił Polaków. Nie tylko w sensie ideologicznym; ale odtworzył Pan dawny podział na „My i Oni”. Deklarował Pan politykę ciepłej wody w kranie a stworzył Pan system polityków pogardzających społeczeństwem. Wykopał Pan wielki rów pomiędzy przeciętnym Polakiem walczącym o swój byt i utrzymanie do pierwszego a sitwą infantylnych facetów w krótkich spodenkach, którzy przy ośmiorniczkach opłacanych z naszych pieniędzy wyśmiewają się z polskiego społeczeństwa, pogardzają nim i kombinują jakby tu – nieważne, że łamiąc prawo, konstytucję i dobre obyczaje – utrzymać się, za przeproszeniem, przy korycie. Trwać przy władzy. Jak mówi naród – nie dać się odspawać od stołków. Tak demokracja nie może funkcjonować. Nie da się panie Premierze. Już dalej się nie da tego zakłamywać, wymyślać kolejne sztuczki propagandowe, narracje medialne i wizerunkowe kłamstwa. Po co? Przecież Polacy to widzą i oceniają. I prędzej czy później Pan tę władzę straci. I będzie pewnie Trybunał Stanu. Także dla Pani Marszałek, która po raz drugi robi sobie kpiny z polskiej Konstytucji, z jej artykułu 158 dotyczącego konstruktywnego wotum nieufności, nie dopuszczając konstytucyjnego kandydata na premiera do głosu w Parlamencie. Została w ten sposób zabita podstawowa funkcja demokratyczna, do pełnienia której w wolnych, demokratycznych krajach służą parlamenty, jakim jest prawo do bezpośredniej debaty, a przynajmniej zaprezentowania wolnej wypowiedzi przez osobę, która jest konstytucyjnym kandydatem do najwyższej wykonawczej funkcji w państwie.
Panie Premierze, w ten sposób, forsując rozwiązanie „siłowe” wobec opozycji i niszcząc standardy demokracji, robiąc z polskiego sejmu maszynkę do głosowania, zabijając debatę, pogłębia Pan tylko patologie polskiej demokracji i brak społecznego zaufania do władzy. Postępując honorowo i podając się do dymisji mógłby Pan przynajmniej oszczędzić polskiej demokracji dalszej degradacji. Bez zaufania, poczucia sprawstwa obywatelskiego nie można efektywnie rządzić. Wtedy państwo jest faktycznie „teoretyczne”, bo urzędnicy go tworzący nie mają motywacji do pracy propaństwowej, poczucia obywatelskiej odpowiedzialności i związku ze społeczeństwem. Polsce potrzebne jest więcej urzędniczego patriotyzmu a mniej biurokracji i „brudnych wspólnot” w instytucjach państwowych!
Szanowni Państwo, rząd ekspercki – powtarzam – jest szansą dla Polski. Także w tym sensie, że może owe utracone społeczne zaufanie przywrócić. Przynajmniej na pewien czas. Może – jeżeli uzyska mandat – poprosić Polaków o jeszcze jeden kredyt zaufania do polityki. I rozpocząć z Polakami uczciwą rozmowę, dialog. Bo polityka nie musi być tylko dla salonowych elit i mieszkańców wielkich aglomeracji, do których, przez swoje zaprzyjaźnione media, w błękitach i pastelach, codziennie nieomal przemawia premier obecnego rządu. Peroruje na konferencjach prasowych i żenujących „ustawkach” medialnych, czaruje, obiecuje, prezentuje – robi to wszystko za szklaną, matową szybą propagandy – i robi to, zamiast rzetelnie rządzić. Uprawia PR i propagandę – zamiast rządzić! A polityka może być inna – normalna i prostolinijna. Może być robiona wspólnie ze społeczeństwem, szczerze i transparentnie. A nie w VIP-roomach u pana Sowy i Przyjaciół….
Rządzić to znaczy rozwiązywać ludzkie problemy, być z ludźmi, rozumieć ludzi i używać potężnej władzy politycznej do realizowania dobra publicznego. Bo na tym przecież polega polityka. Polityk ma – za przeproszeniem – psi obowiązek „robić” dobro publiczne! Po to są politycy, by organizowali nasze życie w sposób najlepszy z możliwych, by rozwiązywali nasze problemy, problemy normalnych ludzi, i robili to w sposób sprawiedliwy, równy dla wszystkich.
Prawdziwy polityk nie może tkwić w medialnym akwarium, w propagandowym panopticum, za matową, brudną szybą propagandy, w owym matrixie Donalda Tuska. Prawdziwy polityk jest stale obecny w 314 powiatach i tysiącach polskich gmin. Codziennie. Blisko ludzi. Przez bezpośrednie spotkania, ale może przede wszystkim przez rezultaty swojej codziennej pracy dla Polski. Całej Polski. Ale żeby tak mogło być, żeby można było rozwiązywać problemy zwykłych ludzi, stworzyć cywilizowane warunki dostępu do lekarzy, powstrzymać odpływ młodzieży z Polski lokalnej, tworzyć godne miejsca pracy, godne emerytury, szkolne gabinety dentystyczne dla polskich dzieci, tanie, wiejskie przedszkola, karty rodzin wielodzietnych, szkoły na poziomie najlepszych warszawskich liceów… Żeby tak mogło być, ten polityk musi mieć odpowiedni program, musi mieć odpowiednią strategię rozwoju kraju i musi mieć wolę jej realizacji.
Obecny rząd – po siedmiu latach rządzenia – nie ma takiego programu, nie ma takiego planu, nie ma takiej strategii. Próby przygotowania tzw. strategii sektorowych zakończyły się kompromitacją; od dawna rząd Donalda Tuska nie potrafi przyjąć żadnej sensownej koncepcji rozwoju kraju. Marnowane są polskie szanse, marnowany jest nasz potencjał, marnowane są nasze możliwości…
Polski, tej naszej, wspólnej Polski po prostu szkoda dla takiej władzy! Zamkniętej w Warszawie pod kloszem propagandy i dobrego samopoczucia. Bez kontaktu ze społeczeństwem. Kombinującej przy tych swoich cholernych ośmiorniczkach… Naprawdę przypomina to czasy komunistycznych sekretarzy, oderwanych od społeczeństwa, brzydzących się nim, a jednocześnie przeraźliwie się go obawiających. Trzęsących ze strachu portkami…. przed prostym pracownikiem, rolnikiem, obywatelem. Bo jak wskazywał klasyk, prawdziwym spoiwem „brudnych wspólnot” jest strach. Strach przed odpowiedzialnością. I ten strach powoduje, że łamana jest polska konstytucja, łamane są prawa opozycji politycznej, m.in. prawo jej konstytucyjnego kandydata na premiera do zabrania głosu w polskim parlamencie, ryzykuje się stabilność monetarną i przyszłość gospodarczą Polski, byleby tylko nie dać równych szans wyborczych opozycji.
Szanowni Państwo! Polska potrzebuje innej, odnowionej polityki. I politykę można uprawiać inaczej, można być z ludźmi, można do nich jeździć, można ich słuchać, można z nimi rozmawiać, kłócić się nawet, ale przede wszystkim można dzięki temu zrozumieć Polskę. I to rozumienie Polski można przekuć na polityczny program, zrozumiały dla nas wszystkich, program bliski zwykłym ludziom, bo rozwiązujący ich sprawy, a nie realizujący interesy rozmaitych lobbies, elit czy raczej pseudoelit, rozmaitych grup nacisku i interesów, oligarchów, ludzi zamożnych, tych którym wydaje się, że są mądrzejsi i lepsi od innych… To może być, i powinien, program solidarności pomiędzy wszystkimi polskimi środowiskami i grupami społecznymi. Program odnoszący się do dobra wspólnego, wypracowywanego między innymi w stałym kontakcie z Polakami, wszystkimi Polakami.
Prawdziwa polityka to nie tylko złudne sukcesy, zimna skuteczność w utrzymaniu władzy i arytmetyka głosowań, to na pewno nie same posiadanie władzy, lecz to, co ono ze sobą niesie, co przynosi ludziom, społeczeństwu. Polityka to także trwałe, liczące się dla wspólnoty politycznej, wartości, honor, przyzwoitość i inaczej niż przez obecną koalicje pojęta skuteczność. Pamiętajcie Państwo! (zwracam się do rządzących), że być może jeszcze i tym razem wygracie głosowanie, ale – udając, że nic się nie stało, że polska polityka może wyglądać, tak jak ukazały tu taśmy prawdy, niszczycie coś – wartości i demokrację, kulturę polityczną – co nie jest wasza własnością. To własność naszych dzieci, wnuków, następnych pokoleń. Bo to dla nich kształtujemy i tworzymy w Polsce demokrację i republikański etos. To oni będą was rozliczać z tych zniszczeń kulturowych, moralnych, instytucjonalnych, z braku tej prawdziwej skuteczności polityki, z bylejakości polskiego państwa, z pogardy dla społeczeństwa i kultu silniejszego… Przed nimi będziecie Państwo odpowiadali, godząc się dziś na przejście do porządku dziennego nad obecnym skandalem, nad łamaniem konstytucji, niszczeniem demokracji. Zachowacie jeszcze przez krotki czas stołki i przywileje, ale okryjecie się hańbą zniszczenia polskiego państwa i demokracji! Ku uciesze naszych wrogów politycznych i konkurentów gospodarczych… Jak odpowiecie Państwo w przyszłości na to pytanie swoich dzieci, gdzie byliście, gdy kwitła w polskim życiu publicznym patologia i prywata? Jak odpowiecie na to pytanie Polakom teraz? I w czasie najbliższych, kolejnych wyborów? Co uzasadnia pozostanie na stanowisku pierwszego sługi Rzeczypospolitej, który nie ostrzegł Polaków przed złodziejem, u którego pracował jego własny syn (a ostrzegał – podobno – syna), co usprawiedliwia dalsze funkcjonowanie premiera, którego najbliżsi współpracownicy łamią konstytucję i spiskują przeciw opozycji i społeczeństwu? Powiem wprost: nie głosując za konstruktywnym wotum nieufności wobec rządu Pana Donalda Tuska dołączacie Państwo w praktyce do owej „brudnej wspólnoty”, która ten rząd tworzy. I Polacy Wam tego nie zapomną!
Szanowni Państwo,
Spór o trwanie obecnego rządu, to w gruncie rzeczy spór dwóch wizji polityki i demokracji, które tu nakreśliłem. Polityki trzymania władzy za wszelka cenę, mimo niszczenia wartości demokratycznych i zdemolowania państwa, wbrew honorowi, w pogardzie i oderwaniu od społeczeństwa. I polityki ciężko i mozolnie wypracowującej dobro publiczne, polityki uczciwej, solidarnościowej, a jednocześnie robionych przez zwykłych ludzi, którzy żyją wśród społeczeństwa a nie w od lat w politycznym matixie…
Polska potrzebuje polityków, którzy te proste prawdy o polityce i demokracji rozumieją. Polityków autentycznych, może czasami szorstkich, może niepokornych czy źle czujących się w telewizyjnych studiach, ale uczciwych i rozumiejących Polaków i polską rację stanu, i potrzeby zwykłych ludzi, obywateli. Polska potrzebuje polityków nieprzekupnych i twardych. Takich, którym można po prostu zaufać, bo żaden oligarcha, żaden łobuz ich nie przekupi. I którzy w świecie twardej konkurencji będą w stanie zawsze nas obronić. Którzy rozumieją potrzeby wszystkich Polaków i całej Polski. I nie dzielą Polaków, nie dzielą Polski na lepszą i gorszą.
Taka polityka naprawdę jest możliwa. Wiem oczywiście, że jest to zadanie do spełnienia bardzo trudne, ale mam determinację i wolę, aby tak właśnie realizować swoją misję polityczną! Dysponuję także innym zasobem, który – jestem przekonany – jest polskiej polityce niezbędnie potrzebny: nie jestem uwikłany w żadne układy i niejasne powiązania polityczne czy biznesowe. Nie jest niczyim zakładnikiem i nikt nie może mnie szantażować. I jedna ważna rzecz: moje związki z Prawem i Sprawiedliwością opierają się niezmiennie od wielu miesięcy na relacji wzajemnego zaufania. Społecznie organizuję trochę sprawy programowe, ale nie jestem członkiem partii. Ufam, ze politycy z którymi współpracuję kierują się dobrem kraju, ufam także ze wielu innych polityków, z różnych opcji, z którymi miewam kontakty, też kieruje się tymi wartościami. Moja oferta współpracy jest otwarta dla wszystkich uczciwych polskich polityków. Bo Polska potrzebuje, jak kania dżdżu, dobrej i uczciwej polityki! To nieprawda, że każda polityka jest brudna, że wszyscy politycy są umoczeni – to niebezpieczne uproszczenia i nieprawdziwe stereotypy. Nie można się na nie godzić – nie wszyscy politycy łamią konstytucję, kłamią i gardzą społeczeństwem! A polityka jest potrzebna narodowi, jest bardzo ważna i dobrzy politycy są niezbędni. I nieprawdą jest, że nigdy nie uda nam się zbudować w Polsce dobrej polityki, możemy to zrobić – dziś trzeba uczynić w tym kierunku pierwszy krok.
Rząd techniczny może być nadzieją na robienie takiej właśnie polityki! Na czas przesilenia i zawirowań. Wierzę, że można zaoferować Polsce politykę uspokojenia emocji i budowania zaufania do demokratycznego państwa prawa. Politykę bliższą ludzi, bardziej zrozumiałą, szczerą, transparentną. Politykę, która odsunie od wpływu na sprawy kraju różnorakie grupy interesu. Politykę robioną przez ludzi nieuwikłanych, którzy są normalnymi obywatelami, normalnie żyją i pracują do chwili obecnej w naszym społeczeństwie, jeżdżą publicznym transportem, robią codziennie zakupy, znają z autopsji problemy społeczeństwa polskiego, choć znają je także na podstawie wieloletnich doświadczeń z pracy naukowej i społecznej w organizacjach obywatelskich. Znają też dobrze, z częstych kontaktów, Polskę lokalną. A jednocześnie – od dwóch już prawie lat – mają swoje własne doświadczenia w świecie wielkiej polityki. Polityka nie jest czymś z natury złym, potrzebuje w Polsce tylko innej wizji i wyrwania się z nihilizmu. A przede wszystkim nie mogą w niej dominować owe opisane w taśmach prawdy „brudne wspólnoty”. Wtedy naprawdę wiele spraw i problemów, którym od lat nie potrafi sprostać obecna władza, mogłoby być rozwiązanych szybko i sprawnie. Myślę przykładowo o braku gabinetów stomatologicznych w polskich szkołach, co skutkuje epidemią próchnicy i komplikacjami zdrowotnymi na całe życie, o przedsiębiorcach borykających się z nadmiernymi regulacjami i uciekającymi przed biurokracją w szarą strefę i demoralizujące kombinowanie, o sześciolatkach bez sensu przymuszanych do nauki w nieprzygotowanych szkołach, o wiejskich dzieciach, które nie mają dostępu do przedszkoli. To wszystko można bardzo szybko zmienić!
Szanowni Państwo,
Zmiana złego rządu to nie jest żadna destabilizacja systemu, to w demokracji procedura normalna. To normalne prawo opozycji i społeczeństwa. Prawo do poprawy polskiej demokracji. Rząd ekspercki ma szanse przywrócić w Polsce znaczenie łacińskiego słowa minister. Minister to sługa, który ma służyć dobru publicznemu. To naprawdę proste. Jak bardzo oddaliliśmy się od tej prostej prawdy, skoro trzeba o tym przypominać? Jak abstrakcyjnie w tej perspektywie wygląda świat ujawniony na taśmach prawdy?
Oprócz przywrócenia etosu służby i odzyskania znaczenia takich wartości jak uczciwość, odpowiedzialność i honor, polska polityka potrzebuje też więcej obywatelskiego uczestnictwa, więcej prawdziwego kontaktu pomiędzy władzą a obywatelem. Na tych trzech podstawach – służbie, wartościach i partycypacji społecznej – trzeba odbudowywać zaufanie do polskiej polityki.
Szanowni Państwo,
Szesnaście miesięcy temu przedstawiałem program swego pierwszego rządu eksperckiego; i przedstawiłem też przygotowanych, uczciwych i kompetentnych ludzi, którzy ten rząd mogliby tworzyć. Dziś mogę powiedzieć, że ów program – w ogólnych zarysach – jest wciąż aktualny. I duża część tamtego potencjału jest do natychmiastowego wykorzystania obecnie. Jesteśmy więc przygotowani. Ale zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że – w obecnej sytuacji – nowy rząd ekspercki nie miałby mandatu do przeprowadzania wielkich reform. To będzie raczej rząd programowego minimum i politycznego konsensu. A jednocześnie rząd przewidywalny wobec naszych partnerów zagranicznych. Nie przewiduję żadnych gwałtownych ruchów czy zmian polityki zagranicznej. Skład osobowy ekipy rządu technicznego opierałby się (choć nie byłby tożsamy) na osobach prezentowanych przed kilkunastoma miesiącami, ale także na innych, znanych mi wybitnych ekspertach spoza polityki. A więc generalnie na ludziach doświadczonych, mądrych i niezależnych. I – chciałbym to szczególnie podkreślić w świetle konieczności odzyskania przez polski rząd zaufania społecznego oraz wykształcenia służebnego etosu polityki – osoby z którymi współpracuję na poziomie eksperckim, to nie tylko wybitni fachowcy, ale także ludzie deklarujący obywatelską postawę wobec spraw publicznych, działający z pobudek patriotycznych i obywatelskich właśnie, ludzie bezinteresowni i nie szukający za wszelka cenę kariery politycznej. To raczej polityka, będąc w kryzysie, ich powinna prosić o pomoc.
Szanowni Państwo,
Proponuję Państwu, polskim parlamentarzystom i polskiemu społeczeństwu, na kilka co najmniej miesięcy, do przedterminowych wyborów parlamentarnych, demokrację opartą o normalność, służebną rolę władzy, wiedzę i zasoby eksperckie, wartości i partycypację społeczną, a więc dobry kontakt ze społeczeństwem i odzyskanie jego zaufania.
Jak podkreślałem, podstawowym celem działań rządu technicznego jest przygotowanie Polski do wolnych wyborów. Polacy nie chcą, by do tych wyborów władzę sprawował rządz, który – jak wiemy z taśm prawdy – zajmuje się wykorzystywaniem państwa do nieuczciwej walki z opozycją i tym samym po prostu oszukuje w walce wyborczej. Nie można ufać władzy, która spiskowała wbrew prawu przeciwko opozycji. Rząd techniczny może zapewnić również, na przykład wraz z organizacjami pozarządowymi, odpowiednie, obiektywne poinformowanie obywateli o kwestiach wyborczych i stworzyć warunki dla zwiększenia frekwencji wyborczej, tak by społeczeństwo mogło podjąć decyzje wyborcze w rzeczywiście wolnych i demokratycznych wyborach.
Szanowni Państwo, taśmy prawdy wstrząsnęły Polską, ale gdzieś za kulisami stało się coś, co jest równie bulwersujące. Widzieliśmy rząd Donalda Tuska w akcji w redakcji „Wprost”, ale fakt, że dalsze, zapowiadane materiały nie ujrzały światła dziennego (bo ujawnienie taśmy Giertycha może raczej służyć myleniu tropów przez władze) jest bardzo niepokojący. Może świadczyć, że sprawa jest już odpowiednio „zagospodarowywana” przez rządzących, że dogadano się w tej kwestii. Kto się z kim dogadał? I czy inne taśmy zostały zniszczone czy tez służą do jakiegoś szantażu? Tego przypuszczalnie szybko się nie dowiemy. Jest to oczywiście sytuacja typowa dla obecnej władzy, która – jak potwierdziły to zresztą taśmy prawdy – notorycznie manipuluje społeczeństwem i uprawia politykę zakulisową. Nikt z establishmentu nie przejmuje się tym, że opinia publiczna jest zdezorientowana i nie istnieje w tej kwestii żadna wiarygodna komunikacja społeczna rządu ze społeczeństwem. Ale sytuacja jest bardzo niebezpieczna także dlatego, że istnieje ryzyko szantażu i nieznana jest cena, jaką zapłacił być może rząd dysponentom taśm; stanowi to zagrożenie dla demokratycznego państwa i stabilności systemu politycznego. Oczywiście jest to bardzo mocny kolejny argument za odejściem tego rządu, który naciska na teoretycznie wolne media i – być może – dogaduje się z kimś za plecami społeczeństwa w sprawie dowodów swoich własnych przestępstw. Ale jeszcze groźniejszy jest fakt, że rząd ten siedzi na swoistej przeciekowej bombie zegarowej, co samo w sobie jest bardzo mocnym argumentem za jego odejściem. Taki rząd nie może prowadzić kraju do wyborów. Ewentualny rząd techniczny nie podlegałby żadnemu potencjalnemu szantażowi i mógłby wyczyścić atmosferę pod tym względem. Dążyłby też do uspokojenia nastrojów społecznych, m.in. poprzez jak najszybsze ujawnienie wszystkich dostępnych taśm (oczywiście bez ujawnienia prywatnych danych wrażliwych). Stoimy bowiem zdecydowanie na stanowisku, że prawo do informacji o działaniach osób publicznych, działaniach mających charakter polityczny, jest nadrzędne wobec prawa tych osób do prywatności.
Na koniec raz jeszcze chciałem się zwrócić do wszystkich Posłanek i Posłów obecnej kadencji. Proponuję Państwu kontrakt, ale kontrakt jawny i uczciwy. Macie do wyboru dwa style uprawiania polityki, dwa środowiska i dwa sposoby rozumienia dobra w demokracji. Musicie zdecydować: czy chcecie dalej żyrować stary skompromitowany w oczach Polaków system sprawowania władzy, odpowiedzialny za niszczenie polskiego państwa i demokracji, który będzie się przecież dalej pruł i gnił, czy podarujecie Polsce szansę na uspokojenie nastrojów politycznych i przygotowanie wolnych wyborów. Polacy na Was patrzą. Wybierajcie!
Kilkanaście miesięcy temu przedstawiłem opinii publicznej krytyczną diagnozę stanu polskiego państwa, która stała u podstaw mojej ówczesnej decyzji podjęcia się misji stworzenia alternatywy władzy wykonawczej dla rządu koalicji PO-PSL. Tamta diagnoza opierała się na opisie dziesięciu systemowych kryzysów toczących polskie instytucje państwowe, polskie społeczeństwo i polska demokrację. Te nierozwiązane polskie kryzysy, to: kryzys gospodarki znajdującej się w pułapce średniego rozwoju, kryzys fiskalny, kryzys rynku pracy, kryzys zaufania do władzy, kryzys demograficzny, kryzys wartości, kryzys socjalny, kryzys demokracji, kryzys niesprawnego państwa i kryzys stylu uprawiania polityki. Od tamtego czasu – niestety – stan polskich spraw nie uległ poprawie. A kilka tygodni temu dowiedziała się o tym aż nadto dobitnie, z tzw. taśm prawdy, polska opinia publiczna. To, co opozycja i część komentatorów diagnozowała już wcześniej, a co rząd Pana Donalda Tuska tak skrzętnie skrywał za zasłoną propagandy, ujrzało nagle światło dzienne. Zobaczyliśmy jak w Polsce wygląda sprawowanie władzy, jak traktuje się społeczeństwo, opozycję, niezależne instytucje, a nawet deklarowane oficjalnie postawy i kierunki własnej polityki. Zobaczyliśmy ten rząd in flagranti, na gorącym uczynku. Jak załatwia, kupczy, spiskuje. Jak wygląda naga władza. I za co jej płacimy publicznymi pieniędzmi.
Taśmy prawdy – powtarzam – potwierdziły tylko wszystko to, co wielu diagnozowało już wcześniej. Potwierdziły na przykład to, o czym mówiliśmy w grudniu 2012 roku na konferencji poświęconej sprawnemu zarządzaniu państwem – że rząd Donalda Tuska nie sprawuje w Polsce realnie władzy, nie rządzi Polską, nie realizuje określonych polityk sektorowych, nie „używa władzy” w pozytywnym sensie tego słowa, dla zmieniania na lepsze naszej rzeczywistości, lecz jedynie władzę dzierży, utrzymuje, i to utrzymuje za wszelką cenę, i że – w konsekwencji – nie rozwiązuje problemów Polaków a zajmuje się głównie tymi problemami, które sama sobie stwarza, przede wszystkim sposobem i stylem swego funkcjonowania. A władzy swej „używa” jedynie w tym znaczeniu, że wykorzystuje ją do utrzymywania się przy władzy… Dlaczego obecny polski rząd nie używa władzy dla dobra społeczeństwa? Z dwóch powodów, o których wyraźnie słyszymy w nagranych rozmowach: po pierwsze dlatego, że nie chce rządzić dla społeczeństwa, po drugie, bo rządzić skutecznie nie może! (dodałbym jeszcze trzeci powód – brak umiejętności rządzenia, co też przecież można wywieść pośrednio z rzeczonych nagrań).
Wybitny socjolog, prof. Andrzej Zybertowicz w swej błyskotliwej socjologicznej analizie ujawnionych rozmów przedstawia skonstruowaną w ich świetle listę spraw ważnych dla ludzi władzy w Polsce, do realizacji których używają oni swych wpływów, oraz listę spraw dla nich nieistotnych. Warto tu, na tej sali, w polskim Parlamencie, przytoczyć fragmenty tej analizy. Wśród spraw dla nich ważnych jest przede wszystkim: wygranie wyborów, dobre wyniki sondażowe i wizerunek władzy (wszak do tego celu mają służyć Narodowy Bank Polski i spółki skarbu państwa), ale także na przykład obsadzanie stanowisk, zawieranie niejawnych umów, zwalczanie nielegalnymi metodami opozycji czy wykorzystywanie państwa do celów prywatnych (np. żeby uniknąć kontroli skarbowej czy innych kłopotów prawnych). No, ważny jest jeszcze szampan, ośmiorniczki i „za drogie porto”.
A jakież to sprawy dla tej władzy są nieistotne? Na przykład to, ile płaci się za paliwo po wyborach, czy istnieje w kraju polityka energetyczna państwa, czy walczy się z korupcją, czy państwo jest spójne, czy w ogóle ono istnieje? Czy instytucje są niezależne, czy oszczędnie gospodaruje się środkami publicznymi, czy szanuje się niezbywalne prawa opozycji? To są rzeczy dla tej władzy nieistotne.… Mówi się o tym wprost na tych taśmach! Przyznajecie Państwo (zwracam się tu do rządu RP), ustami swoistego ideologa waszej władzy, jakim jest Pan minister Sienkiewicz, że nie ma w was politycznej woli zmiany, woli owego reformatorskiego sprawstwa, od którego zależy sukces każdej dobrej propaństwowej polityki. „Jakoś nikt nie chce korzystać – mówi na taśmach minister Sienkiewicz – z tej” potencjalnej skuteczności instytucji państwowych. Mając najprawdopodobniej na myśli najwyższej postawione osoby w państwie! Bo to od nich w gruncie rzeczy zależy najbardziej czy używa się woli politycznej do pozytywnych zmian dla dobra publicznego!
A dlaczego obecny rząd nie może skutecznie rządzić? Co go w tym ogranicza? Tego też dowiedzieliśmy się – nomen omen – wprost z wypowiedzi konstytucyjnych ministrów rządu Pana Donalda Tuska. Bo w Polsce nie ma państwa! Bo ono istnieje „tylko teoretycznie”. Jest przeżarte owymi nieformalnych zależnościami dominującymi w systemie obecnej władzy. I jest bezradne wobec swoich własnych patologii, umiejscowionych w samym sercu systemu. Jest bezradne nawet wobec tych, którzy mają obowiązek zapewniać mu ochronę. Dramatyczne są wyznania ministra Sienkiewicza na temat przyczyn niereformalności Biura Ochrony Rządu. Tej instytucji nie można ruszyć, bo istnieją ponoć jakieś dziwne związki pomiędzy elitą polityczną i jej jawną służbą ochronną. Czyżby – jak mówi ulica – ogon merdał psem? To co dopiero mówić o relacjach polskiej władzy ze służbami niejawnymi? Strach się bać! Z czym mamy tam do czynienia? Kto kogo za co trzyma i szantażuje? I jak bardzo to „teoretyczne” państwo musi być też bezradne i bezbronne wobec wielkich biznesmenów, oligarchów, partnerów zagranicznych, przestępców wreszcie – i to znacznie groźniejszych od owego „gangu kelnerów”, którzy mogli bez przeszkód podsłuchiwać przez półtora roku najważniejsze osoby polskiej władzy. Jakie poważne współczesne państwo mogłoby sobie na coś takiego pozwolić? Już sam ten fakt: beztroska rządzących i brak ochrony kontrwywiadowczej, jest dostatecznym powodem do dymisji rządu w demokratycznym państwie prawa!
Nie ma polskiego państwa i porażająca niesprawność polskich instytucji nie jest tu przypadkowa, temu rządowi na ich sprawności po prostu nie zależy. Prokuratura, sądy, służba zdrowia, szokujące różnice w funkcjonowaniu systemu edukacji, państwowe projekty inwestycyjne – wszyscy widzimy jak to działa, a raczej nie działa… Państwo jest traktowane jak prywatny folwark, wykorzystywane dla celów prywatnych bądź/i interesów partyjnej sitwy, a przed wszystkim do bezpardonowej walki z legalną opozycją polityczną. Gdzie jest to państwo, gdzie jest Polska? Skoro nie chroni przed podsłuchami gangu kelnerów ludzi najpotężniejszych i najbogatszych, jak może ochronić zwykłych obywateli, pomagać im w ich codziennych kłopotach i problemach, i jak może dbać o nasze bezpieczeństwo wobec licznych zagrożeń, także zewnętrznych. Kto uwierzy, że skoro zagraża wam kilku kelnerów (zwracam się do rządu PDT), możecie Państwo ochronić Polskę przed wpływem obcej agentury? Że możecie zapewnić Polsce właściwą politykę bezpieczeństwa zewnętrznego: obronnego i energetycznego. Jeszcze kilka miesięcy temu, wykorzystując kryzys ukraiński, mówił Pan Panie Premierze – dla celów, jak sądzę, czysto politycznych, wizerunkowych, lecz niezgodnie z faktami – że Polska jest bezpieczna energetycznie. Niestety – na skutek wieloletnich zaniedbań pańskiego rządu – nie jest. Z taśm, choć nie tylko przecież z taśm, wiemy, że gazoport nie będzie ukończony w kolejnym już obiecanym przez Pana terminie. A przypominam jeszcze, że Polska wciąż płaci najwyższe ceny gazu w Europie i wciąż 100% naszego importu to gaz rosyjski (nawet, gdy odkupujemy go z zachodu); a budowa uniezależniającego nas od Rosji ropociągu Odessa – Brody – Gdańsk została gdzieś przez Pana ekipę pogrzebana. Nie ma państwa, gdy premier dowiaduje się od dziennikarzy o niekorzystnych dla Polski projektach państwowej spółki gazowej, układającej się z obcym, niezbyt zaprzyjaźnionym z Polską, mocarstwem energetycznym.
Taśmy prawdy, które wstrząsnęły Polską w ciągu ostatnich tygodni ujawniły jednoznacznie, że największym problemem Polski dzisiejszej jest wielka pustka. Wielka pustka w tym miejscu, gdzie potrzebne jest polskie państwo zarządzane przez kompetentny i uczciwy rząd. Gdzie potrzebna jest dobra władza. Obecny rząd skupia się wyłącznie na utrzymaniu władzy i zapewnieniu sobie przywilejów, nie ma kompetencji ani chęci by podjąć się ciężkiej pracy dla Polski.
Ale taśmy prawdy ujawniły również jeszcze jedną porażającą cechę tej władzy, która w normalnej demokracji zmusiłaby ją do natychmiastowej dymisji. Dowiedzieliśmy się bowiem jak bardzo obecna władza gardzi Polską, gardzi polskim społeczeństwem i ładem demokratycznym. Polski naród i podstawowa wartość współczesnej cywilizacji, jaką jest demokracja – to przedmiot niewybrednej, cynicznej pogardy ludzi tej władzy. Wielmożni Państwo wstydzą się owego „Murzyństwa”, chcą wyrwać się z tego – przepraszam za cytat – „syfu” i zostać – znowu cytat – „dużymi misiami”, którym my Polacy mamy służyć jako wyrobnicy i robole: na kasie w markecie, na zmywaku w Londynie, na śmieciowych umowach w kraju. Za nic macie Państwo wartości demokratyczne, niezależne media czy prawa legalnej, reprezentującej miliony Polaków, opozycji politycznej, którą należy „dorżnąć” propagandowym cyrkiem w komisji śledczej! Za nic macie Państwo sprawiedliwe, demokratyczne wybory – skoro można do ich wygrania zaprząc konstytucyjnie niezależne instytucje finansowe, spółki skarbu państwa i wszystkich tych karmionych przez Waszą władzę – „misiów” (a jak ci ostatni nie chcą „współpracować”, to można ich „jeszcze bardziej okraść” jak p. Jakubasa) . Za nic macie polskie prawo! Który to już raz z kolei Panie Premierze będzie Pan wyliczał swoje kolejne zwycięstwo wyborcze dzięki takim oszustwom? Będzie Pan mówił, że nie ma z kim przegrać, mając monopol na propagandę w głównych, „zaprzyjaźnionych” mediach czy usłużną Państwową Komisję Wyborczą, która umywa ręce wobec „programowego” spotu rządu w trakcie kampanii wyborczej, ale gani taki spot, gdy jest to materiał programowy opozycji pokazywany przed kampanią… Będzie Pan znowu, wraz z innymi najwyższymi osobami w państwie łamał artykuł 250 KK, który zabrania (notabene pod groźbą znacznie wyższej kary niż kara za nielegalne podsłuchiwanie!), powstrzymywania od głosowania osób, które są wobec Pana w stosunku zależności, jak miało to miejsce w kampanii referendalnej w Warszawie? I między innymi także dlatego, że takimi właśnie działaniami, w imię doraźnych celów politycznych, wyborczych, w imię utrzymania władzy dla samej władzy, Pana ekipa i Pan osobiście niszczycie mechanizmy polskiej demokracji, powinien Pan natychmiast przestać być polskim premierem. To nie jest nic osobistego. To jest kwestia wartości, które są ponad Panem, ponad mną i ponad wszystkimi na tej Sali (i w tym budynku). Jeżeli demokracja dla nas wszystkich jest wartością nadrzędną, to powinien Pan natychmiast przestać być polskim premierem.
Na taśmach prawdy zapisany jest język. Ten język jest także swoistym dowodem w sprawie. Nauki społeczne mówią, że język, jakim posługują się członkowie danej grupy społecznej ujawnia mechanizmy, reguły i normy w tej grupie obowiązujące. „Język rozmówców pokazuje – pisze socjolog odnosząc się to afery taśmowej – że jest to władza (władza obecnego rządu – przyp. PG) z ducha przeciwna ładowi demokratycznemu”. Bo „demos”, lud polski, jest tu przedmiotem pogardy! Taśmy ujawniają demokrację fasadową – za fasadą procedur i propagandy ukrywającą „brudną wspólnotę”, sieć nieformalnych powiązań ludzi władzy i ich zaplecza, grupę „zblatowaną” wokół wzajemnych świadczeń i grupowego interesu, którego realizacja odbywa się kosztem dobra publicznego, a w przypadku obecnego rządu – także kosztem wartości demokratycznych. Ale – jak zauważył Andrzej Zybertowicz – taśmy prawdy ukazały nam również, tyleż charakterystyczną, co przerażającą, darwinowską wizję świata społecznego, podzielaną i praktykowaną przez obecnie rządzących. A darwinizm społeczny to brutalne deptanie i unicestwianie słabszych. I jest z ducha niezgodny z przesłaniem chrześcijaństwa czy solidarności społecznej. Tworzy system dobry dla „swoich”, dla tych lepszych, „wybranych”, i wygranych transformacji, a nie dla całego społeczeństwa, system dobry dla elit a nie dla prostego człowieka, który – za słowami poety – pozostaje skrzywdzony.
Tak proszę Państwa, taśmy prawdy pokazały, że mamy do czynienia w Polsce z brudną wspólnotą rządzących gardzącą społeczeństwem polskim i demokracją. Czy Państwo Posłowie (zwracam się tu do wszystkich polskich parlamentarzystów) naprawdę chcecie dalej uczestniczyć w jakikolwiek sposób w tej wspólnocie, wspólnocie pogardy wobec słabszych? Jakie interesy i rachuby Was do tego skłaniają? Co jest ważniejsze od godności Polaków i Demokracji? Czy nie widzicie, że ten system się kończy i nic już mu nie pomoże? Że nawet jeżeli dziś nie przegłosujecie Państwo odejścia tej „brudnej wspólnoty”, to ona nie ma już przed sobą przyszłości, bo Polacy to wszystko widzieli, zobaczyli i już wiedzą, jacy jesteście… zapamiętali ile zapłaciliście z naszych kieszeni za te obiadki. I prędzej czy później rozliczenie nastąpi. A wtedy naprawdę będzie za późno na szukanie usprawiedliwień, wypieranie się, że się w tym nie uczestniczyło, że się tego nie popierało….
Szanowni Państwo,
z taśm prawdy dowiedzieliśmy się też, jak bardzo niektórzy – wierzę ze tylko niektórzy – przedstawiciele tej władzy są głęboko zdemoralizowani. Taśmy prawdy ukazały, nie po raz pierwszy zresztą, że w kwestii moralności mamy do czynienia z władzą, dla której – niestety, mówię to z zażenowaniem i przykrością – dla której obłuda i kłamstwo jest chlebem powszednim. Kłamaliście i kłamiecie Państwo Rządzący w sprawie gazoportu, polityki energetycznej, Amber Gold, polityki zagranicznej, inwestorów z Kuwejtu, zegarków Nowaka, paliwa po 7 złotych czy Polskich Inwestycji Rozwojowych. Notabene te Inwestycje, to naprawdę jest – powiem elegancko – kupa gruzu, skoro prasa donosi, że po niemal dwóch latach od zapowiedzi premiera Tuska ani jeden projekt inwestycyjny nie został nawet zaakceptowany, nie mówiąc już o realizacji; za to prezes PIR zarabia ok. 60 tys. zł. miesięcznie… Nie myliłem się więc w ocenie tego nieprzygotowanego zupełnie sztandarowego projektu tzw. drugiego expose premiera Tuska z października 2012roku, i z punktu widzenia premiera Tuska słusznie jego propagandziści przykryli moją ówczesną konferencję prasową m.in. krytykującą ten projekt, jako jeszcze jeden propagandowy humbug jego rządów. Władzę żeście Państwo (zwracam się do ław rządzących) wtedy zachowali, ale wciąż przekonujemy się, jakim to się dzieje kosztem społecznym. Państwa (rządu PO-PSL) propagandowe kłamstwa kosztują nas wszystkich w Polsce bardzo dużo, zbyt dużo…
Ale obecnego skandalu nie da się po raz któryś przykryć propagandowym kłamstwem. Choć oczywiście koalicja robi wszystko, żeby tak się stało. Bo tak tylko można rozumieć socjotechniczną operację wotum zaufania sprzed dwóch tygodni. I wczorajszą sejmową komisję spraw wewnętrznych pt. Nic się nie stało! Ten rząd nie potrafi stanąć w prawdzie i spojrzeć szczerze w oczy społeczeństwu. Nie potrafi odnieść się do treści, do meritum ujawnionych nagrań. Wciąż wraca do starych kłamliwym metod manipulacji medialno-politycznej. Do zasłaniania, unieważniania, wrzutek medialnych. Jak zawsze uruchomiliście zaprzyjaźnione media i usłużnych komentatorów. Wygląda na to, że dogadaliście się też z dysponentami nagrań. Można by powiedzieć, że „swój” ze „swoim” zawsze znajdzie porozumienie. Tylko czyim kosztem!? Znowu chcecie Państwo zakłamać, unieważnić, zmęczyć społeczeństwo, zrobić swój zwykły propagandowy szwindel. Zdobyć trochę czasu i liczyć na zapomnienie zapracowanych, zmęczonych polityką Polaków. Przesunąć jakieś decyzje personalne na „po wakacjach”. Jak kiepski, leniwy student, który przez dwa lata obijał się na seminarium magisterskim, a w końcu wymyślił, że się obroni po wakacjach… Czyli na „wieczne nigdy”… Znowu przeprowadzicie 1678 poważną i głęboką rekonstrukcję rządu. A usłużne pseudomedia będą poważnie debatowały w tej sprawie. W słynnym skeczu Jana Pietrzaka to się nazywało „z PAXu do Śmaksu”… Nowy Rząd! Tylko, że to żaden nowy rząd. Ten sam styl, takie same pacynki. Polacy już się na takie numery nie dają nabierać, tyle że niekiedy coraz bardziej obojętnieją; i pewnie o to tu chodzi…
W trakcie posiedzenia dotyczącego wotum zaufania dla rządu po raz enty zablokowaliście Państwo (zwracam się znowu do rządu) debatę parlamentarną, bo jak inaczej nazwać limit 10 minut dla opozycji i dwie nielimitowane czasowo wypowiedzi premiera, poświęcone sprawom trzeciorzędnym, mającym zagadać debatę i zwekslować ją na boczny tor. To była rzecz niebywała, bo Pan Premier zdołał się w trakcie tej debaty nie odnieść do żadnego właściwie istotnego, merytorycznego wątku patologii rządu, którym kieruje, a który ujawniły taśmy będące przedmiotem debaty. Rekord świata! No może poza wątkiem kompletnej bezradności swojego rządu wobec spisku i knowań wiadomych sił, w który zamieszany był, o zgrozo, jakiś obcy alfabet…
Szanowni Państwo, debata jest solą demokracji; w polskim parlamencie to przyprawa rzadka. Obecny kryzys władzy i spowodowany nim kryzys państwa, objawia się więc wyraźnie jeszcze jednym wymiarem kryzysu demokracji – blokowaniem parlamentarnej debaty. Coraz głębszym upadkiem demokratycznych standardów. Donald Tusk, Janusz Piechociński, i ich rząd, są za to odpowiedzialni.
Wobec zarysowanej wyżej sytuacji, wobec skandalu taśmowego ujawniającego prawdziwe oblicze tej władzy, gwałcącej kulturę i prawa demokratyczne, ale także kneblującej debatę publiczną na temat tego skandalu, odpowiedzialna opozycja polityczna musiała sięgnąć po narzędzie konstytucyjne, jakim jest konstruktywne wotum nieufności. I to mimo arytmetycznej – nikt nie zaprzecza: demokratycznej, bo opartej o mandat wyborczy – przewagi koalicji rządzącej, potwierdzonej dwa tygodnie temu – gdy interesy polityczne jeszcze raz zdominowały oczywistość upadku moralnego obecnej władzy. Wstydziliście się Państwo posłowie koalicji w sercach, ale podnieśliście Państwo ręce, raz jeszcze, za tym rządem – odprawiającym „cyrki”, pogardzającym Polakami, i nazywającym Polskę „tym syfem”, a jednocześnie skarżącym się żałośnie, że – co za skandal! – podsłuchuje go kilku kelnerów…. I mimo tego upokarzającego Polskę spektaklu, a może właśnie z powodu tego jeszcze jednego socjotechnicznego, obłudnego spektaklu, odpowiedzialna opozycja powiedziała „Nie Pozwalam”, sięgnęła po wotum nieufności. Bo demokracja to nie tylko głosowania, przewagi i prosta arytmetyka, przegrani i wygrani, to nie konkurs piękności czy taniec z gwiazdami. W demokracji ważniejsza niż bieżąca władza jest często sama debata, formułowanie argumentów, obywatelskie uczestnictwo, standardy kultury demokratycznej. Bo to wszystko decyduje o jakości życia społecznego w dłuższej perspektywie. O potencjale i sile danej wspólnoty politycznej. O sile Polski! Niszcząc demokrację niszczycie, koalicjo PO-PSL, Polskę!
To wotum nieufności jest więc także dlatego, że nie można pozwolić na zamiecenie pod dywan kolejnej skandalicznej afery tego rządu, bo nie można nie protestować, gdy prawo do mówienia, przedstawiania argumentów, jest tak drastycznie ograniczane, gdzie klub reprezentujący 140 posłów ma 10 minut na wystąpienie w sprawie bezprecedensowego kryzysu państwa. Nie można nie protestować – w imię moralności publicznej i standardów kultury demokratycznej. Demokracja jest ważniejsza niż rządy tej czy innej ekipy politycznej. Demokracja jest na lata. Dla Polski. To wartość nadrzędna. Konieczny jest więc ten protest moralny (nawet jeżeli ma być w krótkiej perspektywie nieskuteczny) i konieczne jest danie świadectwa prawdy o tych taśmach, konieczne jest, za wszelka cenę, podtrzymanie debaty publicznej. I jest także konieczne, może po raz ostatni w tym rozdaniu politycznym, danie szansy posłom i posłankom polskiego sejmu, także tym którzy kilkanaście dni temu z tej szansy nie skorzystali, by także powiedzieli NIE!
Szanowni Państwo, wobec przedstawionego wyżej stanu rzeczy, gdy zwrócono się do mnie ponownie o podjęcie się roli konstytucyjnego (podkreślam szczególnie tę najwyższą w polskim porządku prawnym legitymację, bo jest ona notorycznie obecnie deptana, zarówno przez Panią Marszałek Sejmu, jak i wielu funkcjonariuszy frontu politycznego i dziennikarzy, co zadziwiające – niekiedy po obu stronach sceny politycznej) kandydata największej polskiej partii opozycyjnej na premiera w ramach konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska, nie miałem wątpliwości, że muszę się podjąć tego wyzwania. W imię demokracji i najlepiej pojętego interesu Polski! Odłożyłem racje osobiste i zgodziłem się przyjąć niełatwą, przyznacie Państwo, w obecnej sytuacji, choć – doceniam – bardzo zaszczytną, rolę kandydata na premiera rządu eksperckiego. Wierzę, że ta decyzja jest dobra dla Polski, polskiej demokracji i polskiego społeczeństwa. Z tego miejsca chciałbym też podziękować wszystkim tym, którzy wspierali mnie w tej decyzji. Tym, często nieznanym, spotykanym przypadkowo na zakupach, czy na ulicy, Polakom, którzy mówili „jest Pan dla mnie i mojej rodziny nadzieją, niech się Pan trzyma, niech Pan wytrwa…”. Dziękuję Państwu z całego serca!
Szanowni Państwo,
W sytuacji bezprecedensowego kryzysu państwa i demokracji, ujawnionego przez taśmy prawdy, konieczna jest zmiana ekipy rządzącej w Polsce. Dalsze gnicie państwa, utrzymywanie się przy władzy owej „brudnej wspólnoty”, zdemoralizowanych i oderwanych od społeczeństwa ludzi, a przede wszystkim ludzi niespełniających, jako władza, podstawowych potrzeb i oczekiwań Polaków, nie ma po prostu sensu. Polski na to nie stać. Potrzebne jest nowe rozdanie polityczne, potrzebne są przedterminowe wybory. Ale nie mogą się one odbywać w sytuacji, gdy władzę wykonawczą sprawuje ekipa skompromitowana swoją pogardą dla społeczeństwa, przyznająca się do tego, że państwo, którym rządzi „istnieje tylko teoretycznie” i jednocześnie nielegalnie wykorzystująca niezależne instytucje publiczne do walki politycznej z opozycją, i realizacji własnych interesów. Nie wiem czy premier tego rządu zna pojęcie odpowiedzialności politycznej i pojęcie kompromitacji, ale obecny skandal odsłonił zdarzenia wyczerpujące znamiona definicyjne tych terminów… Za skompromitowanych, najbliższych, wieloletnich, współpracowników, z którymi tworzy się „brudną wspólnotę”, w państwach cywilizowanych premier ponosi odpowiedzialność polityczną. Podaje się do dymisji.
Szanowni państwo,
W związku z kompromitacją rządu Donalda Tuska, w obecnej chwili konieczne jest powołanie rządu eksperckiego, którego głównym celem działań byłoby przygotowanie kraju do przedterminowych wyborów.
Cel ten powinniśmy osiągnąć poprzez realizację sześciu szczegółowych zadań:
Po pierwsze, przywrócenie podstawowych funkcji państwa poprzez zastąpienie skompromitowanych i nieskutecznych ministrów obecnego rządu przez ministrów – apolitycznych ekspertów;
Po drugie, uspokojenie atmosfery politycznej w kraju i przywrócenie zaufania Polaków do polityki;
Po trzecie, wstępna przynajmniej diagnoza stanu państwa, swoisty audyt stanu państwa (przede wszystkim finansowy, ale także prawny, strategiczny, bezpieczeństwa itp.), w tym zbadanie najbardziej niebezpiecznych wątków ujawnionych patologii i zaniedbań oraz przeciwdziałanie im;
Po czwarte, sprawne bieżące administrowanie krajem;
Po piąte, rozpoczęcie zdroworozsądkowych zmian polityk w poszczególnych resortach (chodzi przede wszystkim o zmiany nie cierpiące zwłoki, w miarę niekontrowersyjne, które uzyskałyby znaczne poparcie w parlamencie);
Po szóste, zapewnienie warunków do przeprowadzenia sprawiedliwych, przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Może najważniejszym z wymienionych zadań rządu eksperckiego, w wypełnieniu którego nikt nie jest chyba w stanie go zastąpić – a jednocześnie zadaniem, które obecnie wydaje się najbardziej niedoceniane i niezauważone – jest uspokojenie sytuacji politycznej i przywrócenie przynajmniej minimum zaufania naszych rodaków do polityki i do ludzi sprawujących w Polsce władzę. Pan premier Donald Tusk w swym expose w roku 2007 wielokrotnie wymieniał słowo klucz „zaufanie”. To była niestety kolejna, nic nie znacząca, propagandowa sztuczka. Bo ekipa premiera Tuska zawiodła to zaufanie, zawiodła na całej linii, i nie jest w stanie – jak widać – od wielu lat tego zaufania przywrócić. 67% Polaków żąda zmiany rządu, a tylko 12% opowiada się za waszym trwaniem. Ale – Szanowni Państwo – problem jest znacznie szerszy. Polityka i politycy są w Polsce od lat oceniani zatrważająco nisko. Wytworzył się nawet trwały negatywny stereotyp polityka. Polityk znajduje się na samym dole drabiny prestiżu społecznego. Polacy odrzucają politykę. Uciekają w prywatność i indywidualizm. Mamy w Polsce dramatyczną, znacząco najniższą w Europie aktywność polityczną i obywatelską. Nie przypadkowo frekwencja w polskich wyborach jest średnio o 15-20 punktów procentowych niższa niż w następnym w tej niechlubnej hierarchii kraju naszego regionu, jakim jest Słowenia. Brak partycypacji to jest dramat dla demokracji. A ludzie nie chcą uczestniczyć w życiu publicznym, bo nie mają poczucia wpływu na losy kraju – tego rodzaju poczucie sprawstwa obywatelskiego deklaruje tylko 19% z nas…
I niestety Panie Premierze (zwracam się do Donalda Tuska) ten rząd, mimo tych Pana zapewnień i zaklęć o zaufaniu, znacznie pogłębił ten brak sprawstwa obywatelskiego, które spadło w ostatnim okresie aż o 11% . Mówiąc obrazowo, rząd Donalda Tuska odkleił jeszcze bardziej politykę od społeczeństwa. I podzielił Polaków. Nie tylko w sensie ideologicznym; ale odtworzył Pan dawny podział na „My i Oni”. Deklarował Pan politykę ciepłej wody w kranie a stworzył Pan system polityków pogardzających społeczeństwem. Wykopał Pan wielki rów pomiędzy przeciętnym Polakiem walczącym o swój byt i utrzymanie do pierwszego a sitwą infantylnych facetów w krótkich spodenkach, którzy przy ośmiorniczkach opłacanych z naszych pieniędzy wyśmiewają się z polskiego społeczeństwa, pogardzają nim i kombinują jakby tu – nieważne, że łamiąc prawo, konstytucję i dobre obyczaje – utrzymać się, za przeproszeniem, przy korycie. Trwać przy władzy. Jak mówi naród – nie dać się odspawać od stołków. Tak demokracja nie może funkcjonować. Nie da się panie Premierze. Już dalej się nie da tego zakłamywać, wymyślać kolejne sztuczki propagandowe, narracje medialne i wizerunkowe kłamstwa. Po co? Przecież Polacy to widzą i oceniają. I prędzej czy później Pan tę władzę straci. I będzie pewnie Trybunał Stanu. Także dla Pani Marszałek, która po raz drugi robi sobie kpiny z polskiej Konstytucji, z jej artykułu 158 dotyczącego konstruktywnego wotum nieufności, nie dopuszczając konstytucyjnego kandydata na premiera do głosu w Parlamencie. Została w ten sposób zabita podstawowa funkcja demokratyczna, do pełnienia której w wolnych, demokratycznych krajach służą parlamenty, jakim jest prawo do bezpośredniej debaty, a przynajmniej zaprezentowania wolnej wypowiedzi przez osobę, która jest konstytucyjnym kandydatem do najwyższej wykonawczej funkcji w państwie.
Panie Premierze, w ten sposób, forsując rozwiązanie „siłowe” wobec opozycji i niszcząc standardy demokracji, robiąc z polskiego sejmu maszynkę do głosowania, zabijając debatę, pogłębia Pan tylko patologie polskiej demokracji i brak społecznego zaufania do władzy. Postępując honorowo i podając się do dymisji mógłby Pan przynajmniej oszczędzić polskiej demokracji dalszej degradacji. Bez zaufania, poczucia sprawstwa obywatelskiego nie można efektywnie rządzić. Wtedy państwo jest faktycznie „teoretyczne”, bo urzędnicy go tworzący nie mają motywacji do pracy propaństwowej, poczucia obywatelskiej odpowiedzialności i związku ze społeczeństwem. Polsce potrzebne jest więcej urzędniczego patriotyzmu a mniej biurokracji i „brudnych wspólnot” w instytucjach państwowych!
Szanowni Państwo, rząd ekspercki – powtarzam – jest szansą dla Polski. Także w tym sensie, że może owe utracone społeczne zaufanie przywrócić. Przynajmniej na pewien czas. Może – jeżeli uzyska mandat – poprosić Polaków o jeszcze jeden kredyt zaufania do polityki. I rozpocząć z Polakami uczciwą rozmowę, dialog. Bo polityka nie musi być tylko dla salonowych elit i mieszkańców wielkich aglomeracji, do których, przez swoje zaprzyjaźnione media, w błękitach i pastelach, codziennie nieomal przemawia premier obecnego rządu. Peroruje na konferencjach prasowych i żenujących „ustawkach” medialnych, czaruje, obiecuje, prezentuje – robi to wszystko za szklaną, matową szybą propagandy – i robi to, zamiast rzetelnie rządzić. Uprawia PR i propagandę – zamiast rządzić! A polityka może być inna – normalna i prostolinijna. Może być robiona wspólnie ze społeczeństwem, szczerze i transparentnie. A nie w VIP-roomach u pana Sowy i Przyjaciół….
Rządzić to znaczy rozwiązywać ludzkie problemy, być z ludźmi, rozumieć ludzi i używać potężnej władzy politycznej do realizowania dobra publicznego. Bo na tym przecież polega polityka. Polityk ma – za przeproszeniem – psi obowiązek „robić” dobro publiczne! Po to są politycy, by organizowali nasze życie w sposób najlepszy z możliwych, by rozwiązywali nasze problemy, problemy normalnych ludzi, i robili to w sposób sprawiedliwy, równy dla wszystkich.
Prawdziwy polityk nie może tkwić w medialnym akwarium, w propagandowym panopticum, za matową, brudną szybą propagandy, w owym matrixie Donalda Tuska. Prawdziwy polityk jest stale obecny w 314 powiatach i tysiącach polskich gmin. Codziennie. Blisko ludzi. Przez bezpośrednie spotkania, ale może przede wszystkim przez rezultaty swojej codziennej pracy dla Polski. Całej Polski. Ale żeby tak mogło być, żeby można było rozwiązywać problemy zwykłych ludzi, stworzyć cywilizowane warunki dostępu do lekarzy, powstrzymać odpływ młodzieży z Polski lokalnej, tworzyć godne miejsca pracy, godne emerytury, szkolne gabinety dentystyczne dla polskich dzieci, tanie, wiejskie przedszkola, karty rodzin wielodzietnych, szkoły na poziomie najlepszych warszawskich liceów… Żeby tak mogło być, ten polityk musi mieć odpowiedni program, musi mieć odpowiednią strategię rozwoju kraju i musi mieć wolę jej realizacji.
Obecny rząd – po siedmiu latach rządzenia – nie ma takiego programu, nie ma takiego planu, nie ma takiej strategii. Próby przygotowania tzw. strategii sektorowych zakończyły się kompromitacją; od dawna rząd Donalda Tuska nie potrafi przyjąć żadnej sensownej koncepcji rozwoju kraju. Marnowane są polskie szanse, marnowany jest nasz potencjał, marnowane są nasze możliwości…
Polski, tej naszej, wspólnej Polski po prostu szkoda dla takiej władzy! Zamkniętej w Warszawie pod kloszem propagandy i dobrego samopoczucia. Bez kontaktu ze społeczeństwem. Kombinującej przy tych swoich cholernych ośmiorniczkach… Naprawdę przypomina to czasy komunistycznych sekretarzy, oderwanych od społeczeństwa, brzydzących się nim, a jednocześnie przeraźliwie się go obawiających. Trzęsących ze strachu portkami…. przed prostym pracownikiem, rolnikiem, obywatelem. Bo jak wskazywał klasyk, prawdziwym spoiwem „brudnych wspólnot” jest strach. Strach przed odpowiedzialnością. I ten strach powoduje, że łamana jest polska konstytucja, łamane są prawa opozycji politycznej, m.in. prawo jej konstytucyjnego kandydata na premiera do zabrania głosu w polskim parlamencie, ryzykuje się stabilność monetarną i przyszłość gospodarczą Polski, byleby tylko nie dać równych szans wyborczych opozycji.
Szanowni Państwo! Polska potrzebuje innej, odnowionej polityki. I politykę można uprawiać inaczej, można być z ludźmi, można do nich jeździć, można ich słuchać, można z nimi rozmawiać, kłócić się nawet, ale przede wszystkim można dzięki temu zrozumieć Polskę. I to rozumienie Polski można przekuć na polityczny program, zrozumiały dla nas wszystkich, program bliski zwykłym ludziom, bo rozwiązujący ich sprawy, a nie realizujący interesy rozmaitych lobbies, elit czy raczej pseudoelit, rozmaitych grup nacisku i interesów, oligarchów, ludzi zamożnych, tych którym wydaje się, że są mądrzejsi i lepsi od innych… To może być, i powinien, program solidarności pomiędzy wszystkimi polskimi środowiskami i grupami społecznymi. Program odnoszący się do dobra wspólnego, wypracowywanego między innymi w stałym kontakcie z Polakami, wszystkimi Polakami.
Prawdziwa polityka to nie tylko złudne sukcesy, zimna skuteczność w utrzymaniu władzy i arytmetyka głosowań, to na pewno nie same posiadanie władzy, lecz to, co ono ze sobą niesie, co przynosi ludziom, społeczeństwu. Polityka to także trwałe, liczące się dla wspólnoty politycznej, wartości, honor, przyzwoitość i inaczej niż przez obecną koalicje pojęta skuteczność. Pamiętajcie Państwo! (zwracam się do rządzących), że być może jeszcze i tym razem wygracie głosowanie, ale – udając, że nic się nie stało, że polska polityka może wyglądać, tak jak ukazały tu taśmy prawdy, niszczycie coś – wartości i demokrację, kulturę polityczną – co nie jest wasza własnością. To własność naszych dzieci, wnuków, następnych pokoleń. Bo to dla nich kształtujemy i tworzymy w Polsce demokrację i republikański etos. To oni będą was rozliczać z tych zniszczeń kulturowych, moralnych, instytucjonalnych, z braku tej prawdziwej skuteczności polityki, z bylejakości polskiego państwa, z pogardy dla społeczeństwa i kultu silniejszego… Przed nimi będziecie Państwo odpowiadali, godząc się dziś na przejście do porządku dziennego nad obecnym skandalem, nad łamaniem konstytucji, niszczeniem demokracji. Zachowacie jeszcze przez krotki czas stołki i przywileje, ale okryjecie się hańbą zniszczenia polskiego państwa i demokracji! Ku uciesze naszych wrogów politycznych i konkurentów gospodarczych… Jak odpowiecie Państwo w przyszłości na to pytanie swoich dzieci, gdzie byliście, gdy kwitła w polskim życiu publicznym patologia i prywata? Jak odpowiecie na to pytanie Polakom teraz? I w czasie najbliższych, kolejnych wyborów? Co uzasadnia pozostanie na stanowisku pierwszego sługi Rzeczypospolitej, który nie ostrzegł Polaków przed złodziejem, u którego pracował jego własny syn (a ostrzegał – podobno – syna), co usprawiedliwia dalsze funkcjonowanie premiera, którego najbliżsi współpracownicy łamią konstytucję i spiskują przeciw opozycji i społeczeństwu? Powiem wprost: nie głosując za konstruktywnym wotum nieufności wobec rządu Pana Donalda Tuska dołączacie Państwo w praktyce do owej „brudnej wspólnoty”, która ten rząd tworzy. I Polacy Wam tego nie zapomną!
Szanowni Państwo,
Spór o trwanie obecnego rządu, to w gruncie rzeczy spór dwóch wizji polityki i demokracji, które tu nakreśliłem. Polityki trzymania władzy za wszelka cenę, mimo niszczenia wartości demokratycznych i zdemolowania państwa, wbrew honorowi, w pogardzie i oderwaniu od społeczeństwa. I polityki ciężko i mozolnie wypracowującej dobro publiczne, polityki uczciwej, solidarnościowej, a jednocześnie robionych przez zwykłych ludzi, którzy żyją wśród społeczeństwa a nie w od lat w politycznym matixie…
Polska potrzebuje polityków, którzy te proste prawdy o polityce i demokracji rozumieją. Polityków autentycznych, może czasami szorstkich, może niepokornych czy źle czujących się w telewizyjnych studiach, ale uczciwych i rozumiejących Polaków i polską rację stanu, i potrzeby zwykłych ludzi, obywateli. Polska potrzebuje polityków nieprzekupnych i twardych. Takich, którym można po prostu zaufać, bo żaden oligarcha, żaden łobuz ich nie przekupi. I którzy w świecie twardej konkurencji będą w stanie zawsze nas obronić. Którzy rozumieją potrzeby wszystkich Polaków i całej Polski. I nie dzielą Polaków, nie dzielą Polski na lepszą i gorszą.
Taka polityka naprawdę jest możliwa. Wiem oczywiście, że jest to zadanie do spełnienia bardzo trudne, ale mam determinację i wolę, aby tak właśnie realizować swoją misję polityczną! Dysponuję także innym zasobem, który – jestem przekonany – jest polskiej polityce niezbędnie potrzebny: nie jestem uwikłany w żadne układy i niejasne powiązania polityczne czy biznesowe. Nie jest niczyim zakładnikiem i nikt nie może mnie szantażować. I jedna ważna rzecz: moje związki z Prawem i Sprawiedliwością opierają się niezmiennie od wielu miesięcy na relacji wzajemnego zaufania. Społecznie organizuję trochę sprawy programowe, ale nie jestem członkiem partii. Ufam, ze politycy z którymi współpracuję kierują się dobrem kraju, ufam także ze wielu innych polityków, z różnych opcji, z którymi miewam kontakty, też kieruje się tymi wartościami. Moja oferta współpracy jest otwarta dla wszystkich uczciwych polskich polityków. Bo Polska potrzebuje, jak kania dżdżu, dobrej i uczciwej polityki! To nieprawda, że każda polityka jest brudna, że wszyscy politycy są umoczeni – to niebezpieczne uproszczenia i nieprawdziwe stereotypy. Nie można się na nie godzić – nie wszyscy politycy łamią konstytucję, kłamią i gardzą społeczeństwem! A polityka jest potrzebna narodowi, jest bardzo ważna i dobrzy politycy są niezbędni. I nieprawdą jest, że nigdy nie uda nam się zbudować w Polsce dobrej polityki, możemy to zrobić – dziś trzeba uczynić w tym kierunku pierwszy krok.
Rząd techniczny może być nadzieją na robienie takiej właśnie polityki! Na czas przesilenia i zawirowań. Wierzę, że można zaoferować Polsce politykę uspokojenia emocji i budowania zaufania do demokratycznego państwa prawa. Politykę bliższą ludzi, bardziej zrozumiałą, szczerą, transparentną. Politykę, która odsunie od wpływu na sprawy kraju różnorakie grupy interesu. Politykę robioną przez ludzi nieuwikłanych, którzy są normalnymi obywatelami, normalnie żyją i pracują do chwili obecnej w naszym społeczeństwie, jeżdżą publicznym transportem, robią codziennie zakupy, znają z autopsji problemy społeczeństwa polskiego, choć znają je także na podstawie wieloletnich doświadczeń z pracy naukowej i społecznej w organizacjach obywatelskich. Znają też dobrze, z częstych kontaktów, Polskę lokalną. A jednocześnie – od dwóch już prawie lat – mają swoje własne doświadczenia w świecie wielkiej polityki. Polityka nie jest czymś z natury złym, potrzebuje w Polsce tylko innej wizji i wyrwania się z nihilizmu. A przede wszystkim nie mogą w niej dominować owe opisane w taśmach prawdy „brudne wspólnoty”. Wtedy naprawdę wiele spraw i problemów, którym od lat nie potrafi sprostać obecna władza, mogłoby być rozwiązanych szybko i sprawnie. Myślę przykładowo o braku gabinetów stomatologicznych w polskich szkołach, co skutkuje epidemią próchnicy i komplikacjami zdrowotnymi na całe życie, o przedsiębiorcach borykających się z nadmiernymi regulacjami i uciekającymi przed biurokracją w szarą strefę i demoralizujące kombinowanie, o sześciolatkach bez sensu przymuszanych do nauki w nieprzygotowanych szkołach, o wiejskich dzieciach, które nie mają dostępu do przedszkoli. To wszystko można bardzo szybko zmienić!
Szanowni Państwo,
Zmiana złego rządu to nie jest żadna destabilizacja systemu, to w demokracji procedura normalna. To normalne prawo opozycji i społeczeństwa. Prawo do poprawy polskiej demokracji. Rząd ekspercki ma szanse przywrócić w Polsce znaczenie łacińskiego słowa minister. Minister to sługa, który ma służyć dobru publicznemu. To naprawdę proste. Jak bardzo oddaliliśmy się od tej prostej prawdy, skoro trzeba o tym przypominać? Jak abstrakcyjnie w tej perspektywie wygląda świat ujawniony na taśmach prawdy?
Oprócz przywrócenia etosu służby i odzyskania znaczenia takich wartości jak uczciwość, odpowiedzialność i honor, polska polityka potrzebuje też więcej obywatelskiego uczestnictwa, więcej prawdziwego kontaktu pomiędzy władzą a obywatelem. Na tych trzech podstawach – służbie, wartościach i partycypacji społecznej – trzeba odbudowywać zaufanie do polskiej polityki.
Szanowni Państwo,
Szesnaście miesięcy temu przedstawiałem program swego pierwszego rządu eksperckiego; i przedstawiłem też przygotowanych, uczciwych i kompetentnych ludzi, którzy ten rząd mogliby tworzyć. Dziś mogę powiedzieć, że ów program – w ogólnych zarysach – jest wciąż aktualny. I duża część tamtego potencjału jest do natychmiastowego wykorzystania obecnie. Jesteśmy więc przygotowani. Ale zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że – w obecnej sytuacji – nowy rząd ekspercki nie miałby mandatu do przeprowadzania wielkich reform. To będzie raczej rząd programowego minimum i politycznego konsensu. A jednocześnie rząd przewidywalny wobec naszych partnerów zagranicznych. Nie przewiduję żadnych gwałtownych ruchów czy zmian polityki zagranicznej. Skład osobowy ekipy rządu technicznego opierałby się (choć nie byłby tożsamy) na osobach prezentowanych przed kilkunastoma miesiącami, ale także na innych, znanych mi wybitnych ekspertach spoza polityki. A więc generalnie na ludziach doświadczonych, mądrych i niezależnych. I – chciałbym to szczególnie podkreślić w świetle konieczności odzyskania przez polski rząd zaufania społecznego oraz wykształcenia służebnego etosu polityki – osoby z którymi współpracuję na poziomie eksperckim, to nie tylko wybitni fachowcy, ale także ludzie deklarujący obywatelską postawę wobec spraw publicznych, działający z pobudek patriotycznych i obywatelskich właśnie, ludzie bezinteresowni i nie szukający za wszelka cenę kariery politycznej. To raczej polityka, będąc w kryzysie, ich powinna prosić o pomoc.
Szanowni Państwo,
Proponuję Państwu, polskim parlamentarzystom i polskiemu społeczeństwu, na kilka co najmniej miesięcy, do przedterminowych wyborów parlamentarnych, demokrację opartą o normalność, służebną rolę władzy, wiedzę i zasoby eksperckie, wartości i partycypację społeczną, a więc dobry kontakt ze społeczeństwem i odzyskanie jego zaufania.
Jak podkreślałem, podstawowym celem działań rządu technicznego jest przygotowanie Polski do wolnych wyborów. Polacy nie chcą, by do tych wyborów władzę sprawował rządz, który – jak wiemy z taśm prawdy – zajmuje się wykorzystywaniem państwa do nieuczciwej walki z opozycją i tym samym po prostu oszukuje w walce wyborczej. Nie można ufać władzy, która spiskowała wbrew prawu przeciwko opozycji. Rząd techniczny może zapewnić również, na przykład wraz z organizacjami pozarządowymi, odpowiednie, obiektywne poinformowanie obywateli o kwestiach wyborczych i stworzyć warunki dla zwiększenia frekwencji wyborczej, tak by społeczeństwo mogło podjąć decyzje wyborcze w rzeczywiście wolnych i demokratycznych wyborach.
Szanowni Państwo, taśmy prawdy wstrząsnęły Polską, ale gdzieś za kulisami stało się coś, co jest równie bulwersujące. Widzieliśmy rząd Donalda Tuska w akcji w redakcji „Wprost”, ale fakt, że dalsze, zapowiadane materiały nie ujrzały światła dziennego (bo ujawnienie taśmy Giertycha może raczej służyć myleniu tropów przez władze) jest bardzo niepokojący. Może świadczyć, że sprawa jest już odpowiednio „zagospodarowywana” przez rządzących, że dogadano się w tej kwestii. Kto się z kim dogadał? I czy inne taśmy zostały zniszczone czy tez służą do jakiegoś szantażu? Tego przypuszczalnie szybko się nie dowiemy. Jest to oczywiście sytuacja typowa dla obecnej władzy, która – jak potwierdziły to zresztą taśmy prawdy – notorycznie manipuluje społeczeństwem i uprawia politykę zakulisową. Nikt z establishmentu nie przejmuje się tym, że opinia publiczna jest zdezorientowana i nie istnieje w tej kwestii żadna wiarygodna komunikacja społeczna rządu ze społeczeństwem. Ale sytuacja jest bardzo niebezpieczna także dlatego, że istnieje ryzyko szantażu i nieznana jest cena, jaką zapłacił być może rząd dysponentom taśm; stanowi to zagrożenie dla demokratycznego państwa i stabilności systemu politycznego. Oczywiście jest to bardzo mocny kolejny argument za odejściem tego rządu, który naciska na teoretycznie wolne media i – być może – dogaduje się z kimś za plecami społeczeństwa w sprawie dowodów swoich własnych przestępstw. Ale jeszcze groźniejszy jest fakt, że rząd ten siedzi na swoistej przeciekowej bombie zegarowej, co samo w sobie jest bardzo mocnym argumentem za jego odejściem. Taki rząd nie może prowadzić kraju do wyborów. Ewentualny rząd techniczny nie podlegałby żadnemu potencjalnemu szantażowi i mógłby wyczyścić atmosferę pod tym względem. Dążyłby też do uspokojenia nastrojów społecznych, m.in. poprzez jak najszybsze ujawnienie wszystkich dostępnych taśm (oczywiście bez ujawnienia prywatnych danych wrażliwych). Stoimy bowiem zdecydowanie na stanowisku, że prawo do informacji o działaniach osób publicznych, działaniach mających charakter polityczny, jest nadrzędne wobec prawa tych osób do prywatności.
Na koniec raz jeszcze chciałem się zwrócić do wszystkich Posłanek i Posłów obecnej kadencji. Proponuję Państwu kontrakt, ale kontrakt jawny i uczciwy. Macie do wyboru dwa style uprawiania polityki, dwa środowiska i dwa sposoby rozumienia dobra w demokracji. Musicie zdecydować: czy chcecie dalej żyrować stary skompromitowany w oczach Polaków system sprawowania władzy, odpowiedzialny za niszczenie polskiego państwa i demokracji, który będzie się przecież dalej pruł i gnił, czy podarujecie Polsce szansę na uspokojenie nastrojów politycznych i przygotowanie wolnych wyborów. Polacy na Was patrzą. Wybierajcie!
Od 2007 r. Polska rządzi układ mafijny PO i PSL, który obnażyły taśmy z podsłuchów . Język gangsterski, treść rozmów utrzymania władzy za wszelką cenę, finansowanie medii z pieniedzy spółek skarbu państwa tylko po to być u władzy ,żeby przejać jeszcze drugą i zarazem ostatnia transzę pieniędzy unijnych. Rządy, które wysprzedały za bezcen najbardziej dochodowe spółki polskie jak PKP CARGO, KGHM.itd. Ponad 3 biliony długów. Wielkie rozwarstwienie społeczne.Światowe organizacje juz piszą i alarmują ,że polska staje się Bangladeszem Europy,ze względu na niskie zarobki. PO zrobiła z Polaków niewolników. Ekonomisci informują, że na jednego Polaka przypada 60tys .zł oszczędności w bankach. Jeżeli przyjmiemy, że 60% narodu nie ma żadnych oszczędności, a ok.20% ma oszczędności w wysokości 3-4 średnich krajowych, to już wynurza się obraz rządów PO i PSL, kto najwięcej bogacił sie w trakcie tych rządów. Zresztą na taśmach z podsłuchów rozmówcy PO rozmawiaja o niekompetencji kolegi Pana TUska, którego on zrobił szefem PGE by mógł zarabiać 100 tys.zł miesięcznie , a po roku dostać odprawę ponad 2 mln zł. To jest PO i PSL, buta i prywata !!!!!!!!!!!!!!!!
Warto zobaczyć
https://www.youtube.com/watch?v=t4B7DgzDxsY#t=288
1. wskaż mi tych akcjonariuszy PKP i KGHM.
2. wskaż mi te organizacje międzynarodowe mówiące, że Polska to Bangladesz Europy
Jak pokażesz mi te informacje, to możesz rozmawiać, inaczej jesteś kłamcą i oszustem.
Takiego premiera Polacy wybrali,wiec cóż my na to poradzimy?Nie sądzę,by w kolejnych wyborach PO straciło swój głos w sejmie!I kto wie ,czy Tusk znowu nie powróci?
PIS nie ma metody ,by z PO wygrać!
PIS musi rzucić do przyszłych wyborców jakieś wyraźne hasła,które wszystkich przekonają!Proponuję hasło:Na emerytury wg starych zasad!
Praca dla młodych a i starych Polaków z zarobkami zbliżonymi do zarobków na Zachodzie.Na czym lub jak wzbogacili się ludzie w Polsce,którzy są milionerami?Przecież średnia płaca jest— i tu tę średnią podać!
@z Niemodlina
Przykładów jest aż nadto, że jesteśmy Bangladeszem Europy, niemal 40milionowy naród z ogromnym potencjałem na naszych oczach staje się pustynią gosPOdarczą, bez własnego przemysłu, z tanią siłą roboczą pracującą dla obcego kapitału statystycznie lepiej opłacaną niż w Rumunii czy na Litwie, z coraz niższym POziomem życia i coraz gorszymi perspektywami na przyszłość. Trzeba być wiernym czytelnikiem gazety zaborczej i lisweeka żeby tego nie wiedzieć. Akcjonariuszami w/w spółek tylko w 30% jest skarb Państwa, reszta to przeważnie obcy kapitał. Kłamcą i oszustem jest pewien zakłamany POlakożerca na którego zorganizowaną grupę przestępczą głosujesz w kolejnych wyborach.
I znowu z choinki pan się urwał :)
Przypominam, że tzw „terapię szokową” zafundowała nam partia o wdzięcznej nazwie
– Unia Wolności
której członkiem był pan p.o premiera technicznego, pan Gliński
marzy się panu deja vu???
@z Niemodlina
http://niezalezna.pl/57192-nowe-info-prokurator-na-terenie-prac-ekshumacyjnych-ipn-na-sluzewcu
Czekam na raport niezależnej organizacji międzynarodowej o biedzie w Polsce jak w Bangladeszu. Kogokolwiek znanego na świecie: ONZ UNICEF Lekarze bez Granic, Kongres USA. Sprawdź KRS KGHM Orlen PKO BP lub PKP. Jest tam obcy akcjonariusz? WIĘC TO CO PISZECIE TO KŁAMSTWO.
@z Niemodlina
KGHM ( na które szajka PO-PSL nałożyła najwyższe POdatki od kopalin na świecie ) w 30% należy do skarbu państwa, PKP, PKO BP także w 31-33%.
Według raportu fundacji Maciuś ( fundacji,wobec której zaraz po opublikowaniu raportu rozPOczęto represje, wzmożone kontrole przez aparat państwowy POdległy przestępcom z platformy ) wynika, że w POlsce 800 tys. dzieci jest niedożywionych. Kilka milionów polskich dzieci to tzw. eurosieroty, wychowujące się przynajmniej bez jednego rodzica.
Do tego należy dodać wzrost ubóstwa i osób bezdomnych, ogromną liczbę ( ok. 1mln osób ) nie objętych żadnymi rejestrami, ponad 2mln bezrobotnych w kraju, ponad 2 mln pracujących poza granicami, najniższy i niesPOtykany dotąd przyrost naturalny ( 212 miejsce na 224 państw na świecie ) najwyższą w UE liczbę osób do 35 roku życia pracujących na tzw. umowach śmieciowych. Zajmujemy 3 miejsce od końca po Łotwie i Rumunii jeżeli chodzi o powierzchnie mieszkaniową. Mamy najniższą kwotę wolną od POdatku, wyprzedzają nas takie potęgi jak Tanzania i Zambia.
Do tego należy dodać raport o innowacyjności wśród państw UE, który stawia nas obok Rumunii i Bułgarii, w 2012r wyprzedziła nas taka potęga jak Litwa.
Można tak bez końca, od dostępie do lekarzy specjalistów, o świadczeniach, o infrastrukturze etc. Bangladesz Europy nic więcej, zważywszy jednak,że w wielu rankingach wyprzedzają już POlskę kraje III świata, więc trzeba pomyśleć może nad inną nazwą :) :) żeby nie obrazić mieszkańców Bangladeszu.
Fundacja Maciuś lepsza niż ONZ. Dobrze że nie tezy wybrane z Jarosława. Poczytaj ksh to będziesz wiedział co to akcje uprzywilejowane, pozycja dominująca i kontrola przez podmioty zależne. A taką kontrolę ma Skarb Państwa. No i oczywiście sens życia: litery PO obok siebie.