Tuskowi nie wychodzi zamiatanie afery pod dywan. Ten temat nadal jest nośny medialnie. Dlaczego?

Niezależna Gazeta Obywatelska3

Sz HuptyśRządowi propagandyści dwoili się i troili, żeby aferę związaną z taśmami opublikowanymi przez „Wprost” jak najszybciej wyciszyć. Już w poniedziałek po ujawnieniu pierwszych nagrań – przede wszystkim min. Sienkiewicza z prof. Belką – premier na konferencji prasowej zdradził, jak będzie wyglądała linia obrony. To język jest niedopuszczalny, a mogące zostać uznane za przestępcze układy usprawiedliwiał jako „wynikające z troski o państwo”. Sienkiewicz został na stanowisku, mimo oburzenia sporej części opinii publicznej. Ten ruch, czy raczej brak ruchu, miał doprowadzić do chwilowego wzburzenia i powolnego wygaszenia emocji. Premier jednak już wtedy popełnił błąd. Gdyby zdymisjonował szefa MSW, na drugi dzień w ogóle nie byłoby już sprawy.

Tymczasem historia tej afery potoczyła się dla rządu najgorzej jak tylko mogła. W środę po ujawnieniu taśm do redakcji tygodnika zawitały nieporadne (jak to bywa w teoretycznym państwie) służby. Zrobiła się duża chryja, „mleko się rozlało”. Opinia publiczna wrzała. Nazajutrz, w Boże Ciało, premier zwołał konferencję na godziny poranne. Był to ruch nieprzemyślany, bo nadział się przez to na pytania rozemocjonowanych dziennikarzy, z którymi sobie nie poradził. Jednym z tych dziennikarzy, co warto podkreślić, ku zaskoczeniu wszystkich, była Monika Olejnik (po południu tego samego dnia już nie była tak kategoryczna).

Kolejne dni przyniosły nowe nagrania, zaczęły się organizowane w całej Polsce masowe demonstracje środowisk patriotycznych. Sytuacja jednak zmierzała ku stabilizacji. Temat powoli gasł, a na medialnym tapecie pojawiły się tematy w rodzaju klauzuli sumienia czy kary dla ks. Lemańskiego. Wciąż jednak kwestia afery podsłuchowej się tliła.

Premier w Sejmie złożył wyjaśnienia. Mówił o tym, że to być może spisek obcych służb. Miała to być jego linia obrony, choć gdyby się przyjrzeć temu z bliska, to taki argument jeszcze bardziej go pogrąża. Oznacza bowiem, że obce służby na terenie Polski mogą robić, co im się żywnie podoba i nikt im nie przeszkadza. Publicyści, którzy wcześniej słowo „spisek” wyśmiewali i łączyli tego typu rozumowanie z zachowaniami paranoicznymi, tym razem tej argumentacji przyklasnęli.

Sprawę taśm, szczególnie po głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu, Platforma i Tusk uważali z całą pewnością za zamkniętą. Dlaczego jednak wciąż o tym się mówi? Wiele się zmieniło od czasu afery hazardowej. Wówczas Tusk miał nieprawdopodobne poparcie w społeczeństwie. Wszystkie media z głównego nurtu były po jego stronie i nikt się nie wyłamywał z tego schematu. Gazeta Wyborcza, TVN, TVP, „Polityka”, „Newsweek”, „Wprost” – taka była wówczas oferta medialna w głównym nurcie.

Teraz jest inaczej. Przeciwwagą dla „Newsweeka” jest „wSieci”, dla „Polityki” – „Do Rzeczy” (wcześniej – od 2011 r. taką siłą był tygodnik „Uważam Rze”). Pojawiły się media, dzięki którym słyszalny jest głos więcej niż jednej strony – tutaj ważną rolę odgrywa Telewizja Republika. Te wszystkie czynniki powodują, że w przestrzeni publicznej mamy do czynienia z wielogłosem, a nie tylko z linią partii rządzącej.  Dlatego Tuskowi ten temat trudno przykryć. Dodać należy, że znacznie lepiej zachowuje się też opozycja. Leszek Miller zwietrzył szansę na przyciągnięcie lewicujących wyborców PO i bije w partię rządzącą jak w bęben – czyli zachowuje się tak, jak zawsze powinien był się zachowywać: jak opozycja, która wytyka patologie władzy. Tusk jest zatem w kropce. Nie wystarczą już Żakowski i Paradowska. Nie wystarczy Niesiołowski i Szejnfeld. Musiałby wymyślić coś innego, coś nowego. Jego problem polega na tym, że niczego nie wymyśli, bo nigdy nie miał innych metod utrzymania się u władzy niż propaganda i pogarda dla społeczeństwa. Ale z całą pewnością nie jest to problem tego społeczeństwa.

Szymon Huptyś
krakowski językoznawca, absolwent Leiden Universiteit, doktorant UJ

  1. Eleonora
    | ID: db4d6b80 | #1

    Panie redaktorze
    – wielogłos?!?!

    Gdzie pan go widzi?
    Słusznie sprecyzował to Grzegorz Braun
    „Afera podsłuchowa to finalna faza scenariusza rozbiorowego ”
    I nic innego….

    Jaki jest więc cel tych nagrań?

    Mają ostatecznie wytrącić polskiej polityce, ktokolwiek będzie nią kierował, możliwość prowadzenia poważnych rozmów z poważnymi partnerami. Z całego tego spektaklu ma wypłynąć jeden wniosek państwo polskie nie jest partnerem do jakichkolwiek poważnych rozmów i ustaleń, bo jeśli nawet zostaną zawarte, to prędzej czy później zostaną wypaplane i będzie można sobie o nich poczytać w prasie bulwarowej.

    Ale nagrania te dają szansę opozycji. Notowania PiS rosną…

    Być może istnieje też taki wariant scenariusza rozbiorowego, w którym mieści się nawet powierzenie na jakiś czas zewnętrznych znamion władzy politykom pełniącym obowiązki patriotów. Być może dlatego też ta akcja podsłuchowa została odpalona, że właśnie przychodzi na to pora. Może trzeba dopuścić patriotów do władzy po pierwsze po to, żeby w czasie kryzysu finansowego znalazły się kozły ofiarne, na które będzie można zwalić za niego winę, a po drugie -żeby to nie kompletnie skompromitowani gangsterzy i złodzieje z Platformy Obywatelskiej, tylko patrioci z Prawa i Sprawiedliwości wystąpili w charakterze żyrantów pewnych rozwiązań, które do finalizacji scenariusza rozbiorowego są również konieczne. Być może to właśnie patrioci są potrzebni do tego, żeby podżyrować zaangażowanie Polski w konflikt wojenny, w wyniku czego zostanie przeprowadzony jakiś np. transfer uchodźców do Polski na większą skalę, za którym pójdzie np. zmiana prawa.

    A pomijając już aspekt ich zachowania – jak ocenia Pan akcję ABW w siedzibie„Wprost”?

    Dlaczego ta akcja słabo im poszła? Być może wycofanie się funkcjonariuszy ABW wynikło z tego, że po wkroczeniu do redakcji natknęli się w niej na funkcjonariuszy wyższych rangą, starszych stopniem, godniejszych funkcją i pełniących bardziej odpowiedzialne role, np. role„dziennikarzy śledczych”? Taka myśl się nasuwa. Muszę jednak przyznać, że mnie śmiech pusty ogarnia, kiedy przyglądam się temu spektaklowi, w którym etatowi propagandyści i dezinformatorzy opinii publicznej przyjmują pozy obrońców wolnego słowa i państwa prawa. To żałosne. Mniej śmieszne w całej tej sytuacji jest to, że te pozy biorą za dobrą monetę także dziennikarze pełniący obowiązki prawicowo-patriotycznych. I tak różne kanapy z salonu warszawskiego podpierają się wzajemnie, bo nikt tu nikomu na dłuższą metę krzywdy nie chce zrobić. Dlatego bardziej od tych funkcjonariuszy mierzi mnie „dziennikarstwo niepokorne” tych ludzi, którzy z dziennikarzami jawnie gadzinowymi de facto przyjmują jednolity front. Tacy ludzie, jak Jankę, Warzecha, Zaręba – to nie są dziennikarze, którzy by o czymkolwiek istotnym opinię publiczną kiedykolwiek poinformowali – to są zawodowi „moderatorzy” dyskursu publicznego, którzy rano są na funkcjonariuszami „GWiazdy śmierci” a po południu są bardzo niezależni i niepokorni w PoRoninie. Trzeba, żeby w tej sytuacji odbiorcy zastosowali należyty dystans i krytycyzm, także w stosunku do tych, którzy po stronie obozu patriotycznego angażują się w tę akcję.

    Dlaczego?

    Ponieważ ani się obejrzymy, jak być może na gruzach rządu Tuska (którego lata sprawowania władzy zostaną przykładnie skrytykowane i potępione – niczym „błędy i wypaczenia” Stalina w referacie Chruszczowa) ukonstytuuje się pod szyldem jakiegoś rządu fachowców pierwsza administracja całkiem nowego projektu politycznego, który ostatecznie wyprostuje ścieżkę prowadzącą do kondominium rosyjsko-niemieckiego pod żydowskim zarządem powierniczym.

    całość
    http://alexjones.pl/pl/aj/aj-polska/aj-polityka-polska/item/30992-afera-pods%C5%82uchowa-to-finalna-faza-scenariusza-rozbiorowego#

  2. ely
    | ID: 1fc22235 | #2

    Taśmy obnażyły do czego doprowadziły niekontrolowane przez żadne instytucje państwowe rządy PO w Polsce. Dobrze skwitował je dr Janusz Szewczak gł.ekonomista SKOK-ów w programie „Zadanie specjalne” w telewizji REPUBLIKA, który określił zachowanie rządzacych z PO jako podobne do agresorów , którzy podbili obce ziemię i następnie zaczęli je łupić, unicestwiać. Niewyobrażalne pieniadze dla swoich i głodowe dla narodu podbitego-niewolników, dewastacja gospodarki ,bilionowe zadłuzenie.

  3. no
    | ID: a46860b2 | #3

    Tuskowi nic nie wychodzi.

Komentarze są zamknięte