Czarna Śmierć przetoczyła się przez Europę w XIV wieku, jednak po wygaśnięciu pierwszej fali zarazy, jej mniejsze i większe ogniska nękały kontynent jeszcze przez ponad dwieście lat. Szwajcaria ucierpiała najmocniej. Głównym ogniskiem choroby była gęsto zaludniona, portowa Bazylea, licząca wówczas 15.000 dusz. W latach 1610-1611 zachorowało tam 6000 ludzi, z czego 3.600 zmarło. Podobno, gdy brakowało już miejsca i czasu na grzebanie ofiar, ich ciała układano po prostu na jednej z ulic miasta. Do dziś to miejsce nazywa się uliczką zmarłych. Po wygaśnięciu kilku fal zarazy okazało się, że każda kolejna miała mniejszy zasięg. Ludzie byli na nią coraz bardziej odporni. Przetrwali.
Ślady hekatomby, choć mało kto to sobie uświadamia, są widoczne rok w rok w ostatnim tygodniu karnawału, kiedy Szwajcarzy świętują Fasnacht. Ciekawe, że właśnie w Bazylei kiedyś tak zdziesiątkowanej, parady uliczne są najhuczniejsze. Ludzie zakładają maski, by na chwilę stać się kimś innym, móc rozluźnić się i odpocząć. W XVII i XVIII wieku mogli je zakładać także po to, by nie rozpoznała ich śmierć.
PIERROT
Nie potrzebujesz wiele, ot wystarczy
Punktowo oświetlona przestrzeń korytarza.
Ustawiona w łączniku smukła popielnica
Jednostajne stukanie młotkiem, które doprowadza
Do szału, a w oddali dźwięki fortepianu.
Nie potrzebujesz wiele, starannie zapinasz
Pod szyją krochmaloną kryzę w uchu dwa kolczyki
Pół twarzy czernisz, resztę pudrujesz ołowiem,
Zjawiasz się, trzymasz papierosa dłonią w rękawiczce
Widzę, choć wcale o to nie prosiłam.
Nie potrzebuję wiele, może powinnam się przenieść
Gdzieś, gdzie ludzie malują twarze, nie ma tolerancji
Opowiedz mi raz jeszcze o czasach zarazy
Co wytłukła najsłabszych
Podobno w Bazylei jest uliczka zmarłych.
Teraz potrzebujemy więcej, jesteśmy humanitarni
Noworodki i starcy przeżywają zawsze
Dawno nie było wojny, czasem pośród gwaru
Słychać wojenne bębny, opowiadaj
Jak to było, kiedy nosiłeś miano Śmierci Czarnej.
Maria