Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu opisała w kilku artykułach „aferę dębową”. Tomasz Kwiatek, redaktor naczelny, za jeden z nich – „Lewińska masakra piłą łańcuchową” – dostał nawet nagrodę SDP im. prof. Stefana Myczkowskiego. Teraz, wraz z autorem innego tekstu, Ludwikiem Juszczakiem, oskarżany jest przez burmistrza Lewina, Artura Kotarę (PSL), o naruszenie dóbr osobistych.
10 tys. zł na stowarzyszenie
Kotara domaga się od wydawcy i dziennikarza przeprosin oraz wpłaty po 10 tys. zł na Stowarzyszenie Przyjaciół i Osób Niepełnosprawnych. Uważa, że artykuł „Prokuratura znów zbada sprawę >afery dębowej< w Lewinie Brzeskim” naruszył jego dobra osobiste.
„Afera dębowa” dotyczy bezkarnego wycięcia w Lewinie Brzeskim 55 drzew, posadzonych jeszcze w 19. wieku. Najstarsze z nich miały dwieście lat! Były niemal pomnikami przyrody. Niemal, bo gmina nie wpisała ich na taką listę. Burmistrz wykroił fragment parku miejskiego pod budowę Orlika. Jego znajomy z … Towarzystwa Przyjaciół Lewina nie wziął pieniędzy za wyrąb, zabrał drewno. Wartość pięknych dębów szacowano na blisko 3 mln zł, tymczasem inwestycja Orlika kosztowała 1,6 mln zł. Zamiast kary za wycięcie starosta brzeski zgodził się, aby gmina posadziła nowe drzewa na polanie obok.
– Starodrzewy wylądowały u sąsiada burmistrza. Stało się to możliwe w świetle prawa, skoro nie było ich na liście pomników przyrody. Tym samym gmina zalegalizowała niewyobrażalne dla środowiska straty – ocenia Tomasz Kwiatek. – Władza dała dowód bezmyślności. A potem burmistrz, broniąc swojej decyzji, wykazał arogancję. Ośmieszał nas, bo o tym pisaliśmy, poniżał radnego, który to ujawnił. Metody rodem z peerelu.
Nie 3 mln lecz 21 tys.
Burmistrz Lewina Brzeskiego Artur Kotara kwestionuje w pozwie wartość zabitych drzew. Uważa, że kwota 3 mln zł „wprowadza w błąd opinię publiczną”. Twierdzi, że wartość drewna wyceniona została na 21,8 tys. zł.
– To jest wartość drewna, ale nie żywych drzew, oszacowanych przez starostę brzeskiego na blisko trzy miliony złotych. Kwota ta obejmowała wartość przyrodniczą i środowiskową – ripostuje Tomasz Kwiatek.
Prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie. Czynności zleciła policji, ale ta zachowała się pasywnie. Czy dlatego, że zastępca szefa posterunku w Lewinie Brzeskim jest przewodniczącym Rady Miasta?
Tomasz Kwiatek przypuszcza, że tak: – Policjant, który się tym zajmował, mieszka w Lewinie Brzeskim i działa w tym samym stowarzyszeniu, co burmistrz. Przygotował wnioski, z których wynika, że trzeba sprawę umorzyć.
Materiał przygotowany przez policjanta, był – jak twierdzi redaktor naczelny Niezależnej Gazety Obywatelskiej – przepisany z Wikipedii.
– Według policjanta nie można było mówić o parku miejskim, bo nie było tam ławek. Tak przeczytał w Wikipedii, a w tekście zostawił hiperlinki… Widać pracę „kopiuj” „wklej”. Na tyle był nieudolny, że w piśmie do prokuratury nawet nie sformatował tekstu. Prokuratura na tej samej podstawie umorzyła postępowanie – podkreśla Tomasz Kwiatek.
Burmistrz milczy
– Do końca tygodnia burmistrz jest na urlopie – usłyszałem w sekretariacie Urzędu Miejskiego w Lewinie Brzeskim. Zostawiłem swój numer telefonu. Nikt nie oddzwonił.
W ocenie Joanny Pawłowskiej-Kelm, adwokata Artura Kotary, artykuł „Prokuratura znów zbada sprawę >afery dębowej< w Lewinie Brzeskim” nie opisywał prawdy, autor nie zweryfikował informacji. Wśród kwestii, które najbardziej naruszyły dobra osobiste burmistrza, wymienia: wycenę drewna i umowę na wycinkę drzew. – Zarzucono burmistrzowi pokątne działania. Rzekomo tę robotę dostał jego kolega z pominięciem procedur – mówi adwokat. Nie chce jednak wypowiadać się bardziej szczegółowo: – Muszę uzgodnić z klientem, czy sobie życzy, abym udzielała panu dalszych informacji.
Kolejna rozprawa przed Sądem Okręgowym w Opolu odbędzie się 27 czerwca.
Autor: Błażej Torański, Pogotowie Dziennikarskie
Tak bedziemy w kólko przyjmować tresci o aferze debowej, a klika z burmistrzem kpić. Adwokaci to ciekawa profesja.