1. W Senacie trwają prace nad projektem budżetu państwa na 2014 rok i wprawdzie senatorowie Platformy mają w nim bezwzględną większość więc wbrew ich woli nic nie można przegłosować ale mimo tego senatorowie Prawa i Sprawiedliwości, złożą poprawkę o zwiększeniu dotacji z budżetu państwa do Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) o kwotę 850 mln zł.
Chodzi o środki na leczenie nieubezpieczonych, którzy z jakiś powodów nie zostali zgłoszeni do ubezpieczenia zdrowotnego, a którzy mają konstytucyjne prawo do bezpłatnej pomocy medycznej (między innymi dzieci, kobiety w ciąży, bezdomni).
Rząd przewidział na ten cel w projekcie budżetu zaledwie kwotę 165 mln zł, a doświadczenia roku 2013 wynikające z weryfikacji dokonywanej przez system eWUŚ, potwierdzają, że potrzebne są środki w wysokości około 1 mld zł.
2. Przypomnijmy tylko, że spór w sprawie środków na leczenie nieubezpieczonych (tzw. wyświetlanych na czerwono w systemie eWUŚ) z budżetu państwa był powodem odwołania w grudniu 2013 roku prezes NFZ Agnieszki Pachciarz.
Rzeczywiście ten spór pomiędzy resortem zdrowia, a NFZ-em o ilość osób nieubezpieczonych, którym udzielono usług medycznych i za których powinien zapłacić minister zdrowia z budżetu resortu, trwał przez kilka ostatnich miesięcy poprzedniego roku.
W 2013 roku według NFZ, ta dotacja tylko od stycznia do sierpnia powinna wynieść 836 mln zł, podczas gdy resort zdrowia przewidział zaledwie 217 mln zł na cały rok.
W tej sytuacji prezes NFZ wystąpiła o zwiększenie tegorocznej dotacji o kwotę 938,7 mln zł i ponieważ na to wystąpienie nie było żadnej reakcji resortu zdrowia, skierowała sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Z punktu widzenia pacjentów postępowanie prezes NFZ było jak najbardziej słuszne (ktoś za przyjętych nieubezpieczonych pacjentów powinien jednak zapłacić), z punktu widzenia ministra zdrowia, który nie ma dodatkowego blisko miliarda złotych, aby przekazać go Funduszowi, to był skandal i przyczynek do odwołania jego szefowej.
3. Na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia, która została zwołana tuż przed Świętami Bożego Narodzenia w trybie pilnym po ogłoszeniu odwołania szefowej NFZ, Arłukowicz zachowywał się bardzo nerwowo.
Minister wyjątkowo obcesowo odpowiadał na pytania posłów, stwierdzając wręcz, że posłowie bez powodu nękają go zawsze pod koniec grudnia w sytuacji kiedy nic złego w ochronie zdrowia się nie dzieje.
Twierdził, że jest wręcz przeciwnie, w 2013 roku już na przełomie listopada i grudnia wszystkie placówki ochrony zdrowia zawarły kontrakty z NFZ i nie ma żadnego niebezpieczeństwa, że któraś z nich nie będzie przyjmowała pacjentów od początku nowego roku.
Minister wręcz mówił tak jakby to on i jego resort kontraktował usługi zdrowotne na następny rok, podczas gdy jak powszechnie wiadomo, zrobiły to oddziały wojewódzkie NFZ i w tym roku odbyło się wyjątkowo szybko, ponieważ wszystkim świadczeniodawcom zaproponowano półroczne aneksy do wcześniejszych kontraktów bez żadnych negocjacji.
Jeżeli jakiejś placówce proponowany przez NFZ kontrakt nie odpowiadał to mogła go tylko odrzucić, zostając bez jakichkolwiek publicznych środków, więc nie było to żadne kontraktowanie, tylko zwyczajny dyktat NFZ.
4. Teraz jest już jasne, że szefowa NFZ została odwołana tylko dlatego, że ośmieliła się upominać o zaległe środki za leczenie nieubezpieczonych za 2013 rok i wniosła w tej sprawie pozew do sądu administracyjnego.
Upomniała się także o wprowadzenie poprawki do budżetu na 2014 rok i dodatkową kwotę 850 mln zł na leczenie nieubezpieczonych w tym roku, a ponieważ została odwołana, a pełniący jej obowiązki wiceprezes ze strachu przed odwołaniem, o te pieniądze przestał się upominać, zrobią to za niego senatorowie Prawa i Sprawiedliwości.
Ich na szczęście ani premier Tusk ani minister Arłukowicz, odwołać nie mogą.
Zbigniew Kuźmiuk