Doktor Kościoła, jeden ze świętych Kościoła katolickiego i prawosławnego, wczesnochrześcijański geniusz teologiczny – kolejny ze słynnych ojców kapadockich. Kim był św. Grzegorz z Nazjanzu, którego wspominamy 2 stycznia?
O tym świętym mało się mówi w czasach niezbyt pewnego podejścia do zagadnień teologicznych. Jest to święty dość niezwykły, gdyż matką jego była św. Nonna, ojcem natomiast.. biskup Nazjanzu – Grzegorz Starszy. Św. Grzegorz urodził się w 330 roku i od małego podchodził bardzo poważnie do nauki. Studiował w Cezarei Kapadockiej, Palestyńskiej, w Aleksandrii a nawet w Atenach, gdzie poznał wielkiego ojca monastycyzmu – Bazylego Wielkiego, od którego najpewniej zaczerpnął chęć życia monastycznego. Dlatego też, zaraz po chrzcie w 358 roku, próbował razem z Bazylim przestrzegać zasad życia monastycznego. Pod namową ojca i licznych chrześcijan w 361 roku przyjął święcenia kapłańskie, aby pomóc już podupadającemu ojcu w duszpasterstwie. W 372 r. wyświęcony został na biskupa Sazimy, choć funkcji tej nigdy faktycznie nie objął. Wciąż czuł nieodpartą chęć życia w samotności i modliwie. Po śmierci patriarchy Konstantynopola poproszono go o objęcie patriarchatu nad tym miastem, co też uczynił w 379 roku. Słynne wtedy się stały jego genialne Mowy Teologiczne, wygłaszane koło kaplicy Anastasis, gdzie zresztą mieszkał. Znany był ze swojego jasno zdeklarowanego potępienia homoseksualizmu, czym naraził się czytelnikom np. poezji Safony w 380 roku. Podczas soboru w 381 roku w Konstantynopolu, Grzegorz bardzo mocno starł się z kapłanami „arianistami“, którzy odrzucali np. dogmat o Trójcy Świętej. Po soborze wycofał się z życia społecznego, aby w 390 roku umrzeć w ciszy monasteru.
Postać św. Grzegorza z Nazjanzu jest bardzo wymowna. Liczni wrogowie jego nauk, a także jego trwanie w chrześcijańskiej tradycji i czystości dogmatów pokazują, że nie tylko dziś pojawiają się „chrześcijanie“, którzy promują rzeczy fałszywe. Warto więc dziś, w okresie ataków na nasze prawdy wiary i Katolicką Naukę Społeczną, modlić się słowami tego wielkiego świętego:
Hymn do Boga
O Ty, nad wszystko najwyższy!
Bo jakże inaczej zwać Ciebie?
Jakież Cię słowo wysłowi?
Słów braknie, by Ciebie wyrazić.
Jakaż myśl Ciebie ogarnie?
Daremny jest myśli wysiłek.
Tyś jeden niewysłowiony,
boś stworzył wszystko, co mówi;
Tyś tylko sam niepojęty,
boś stworzył wszystko, co myśli.
Wszystko, co myśli i co nie myśli,
cześć Ci oddaje,
Ku Tobie bowiem zmierzają
powszechne wszystkich pragnienia
I wszystkie boleści.
Wszystko się modli do Ciebie. Wszystko,
Uznając Twoje wyroki,
hymn Tobie szepce milczący.
W Tobie wszystko istnieje,
Ty wszystko razem ubóstwiasz,
Ty celem jesteś wszystkiego,
Tyś jest jednością, wszystkim i niczym,
Nie będąc jednością ni wszystkim.
Jak Cię, wieloimienny, zwać będę?
Tyś jeden nieograniczony,
jakiż to umysł przeniknie
Nieprzebitą oponę niebieską?
Bądź miłościwy.
O Ty, ponad wszystko najwyższy,
bo jakże inaczej zwać Ciebie?
Maciej Kałek
fot. wikipedia