Szwajcarski frank od początku października słabnie do złotego, jednak wciąż jest na wysokich poziomach, przy których przewalutowanie kredytu na złote nie ma sensu. Mało prawdopodobne jest także przyjęcie rozwiązań, pozwalających przewalutować kredyt we frankach po kursie z dnia zaciągnięcia kredytów.
Przedstawiciele banków argumentują, że straciliby na tym 45-50 mld złotych. Eksperci podkreślają jednak, że są sposoby, by płacić nieco niższe raty.
W okresie umocnienia złotego wobec głównych światowych walut (lata 2007-2008) zaciągnięto 260 tysięcy kredytów we frankach szwajcarskich. Potem jednak frank szybko się umocnił, co kredytobiorcy odczuli w postaci coraz wyższych rat. Zdaniem Jarosława Sadowskiego, głównego analityka Expander Advisors istnieje jednak niezależny od decyzji polityków i sądów sposób na ograniczenie kosztów spłaty.
– Jeżeli ktoś ma kredyt hipoteczny we frankach, to przede wszystkim powinien pomyśleć o tym, żeby samodzielnie kupować walutę – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Jarosław Sadowski. – Można to zrobić w zwykłych lub internetowych kantorach, a nawet w banku, który ma atrakcyjny kurs, ale niekoniecznie w tym, w którym mamy kredyt.
Banki udzielając kredytu biorą pod uwagę niższy kurs kupna waluty, a podczas spłaty – kurs jej sprzedaży, który jest wyższy. Pozwala im to zarabiać na spreadach, czyli różnicach między tymi dwoma kursami.
– Spread walutowy to swego rodzaju ukryta prowizja przy każdej racie – mówi Sadowski.
Decydując się na samodzielny zakup waluty, kredytobiorca unika płacenia tej prowizji. Może tez poczekać na moment chwilowego osłabienia franka i kupić większą ilość waluty na spłacenie kilku rat.
– Kolejna korzyść tego rozwiązania polega na tym, że możemy sami wybrać moment, w którym zdecydujemy się dokonać wymiany – mówi Sadowski. – Gdy dokonuje jej bank, robi to zawsze w określonym dniu miesiąca, a kurs niekoniecznie musi być wówczas korzystny.
Jak podkreśla analityk Expandera, w ostatnim roku stosunkowo łatwo było wytypować korzystne momenty do zakupu franków.
– W ciągu ostatniego roku frank wahał się w stałym przedziale – od 3,3 zł do 3,55 zł, a średnio znajdował się na poziomie ok. 3,4 zł. Ten, kto to zaobserwował, mógł kupować franki tylko wtedy, gdy kurs był poniżej tej przeciętnej – zauważa.
Zdaniem Sadowkiego, na uniknięciu spreadu walutowego można oszczędzić ok. 50 złotych miesięcznie, a drugie tyle – na zakupie waluty w korzystnym momencie.
– Jeżeli 100 zł przemnożymy przez liczbę miesięcy w roku i jeszcze przez 30 lat spłaty kredytu, to robią się z tego naprawdę duże kwoty. Warto więc pomyśleć o takim rozwiązaniu. Pamiętajmy, że potrzebny jest tu aneks do umowy kredytowej, który banki muszą podpisać bezpłatnie – przekonuje Sadowski.
newseria, lz