13 października obchodzimy w Kościele Katolickim wspomnienie bł. Aleksandry Maria da Costa. Kim była jedna z największych mistyczek XX wieku?
Urodziła się ona 30 marca 1904 roku w portugalskiej miejscowości Balasar koło Bragii. W wieku 7 lat została wysłana do szkoły w Póvoa de Varzim, gdzie zamieszkała z rodziną stolarza. W 1911 roku przyjęła I komunię świętą, po czym powróciła w rodzinne strony. Gdy miała niespełna 14 lat doszło do strasznego wydarzenia – do jej domu wtargnął mężczyzna, który chciał ją zgwałcić. Przerażona dziewczyna, chcąc uchronić się przed takim losem, wyskoczyła przez okno. Upadek z 4 metrów był tragiczny w skutkach – uraz kręgosłupa sprawiał, iż postępował powolny paraliż całego ciała tak, iż do 1925 roku nie mogła się już podnieść z łóżka. Spędziła w nim zresztą całe następne 30 lat życia.
Do wydarzenia doszło w Wielką Sobotę, co dodatkowo powinno zastanawiać – dlaczego Pan dopuścił do tego, że młoda, niewinna dziewczyna w święto doznaje tak straszliwego wypadku, który wszak był skutkiem działania oszalałego mężczyzny? Pytanie te zadawała sobie Aleksandra wielokrotnie, wierząc zarazem, iż Bóg ją uzdrowi i uwolni od brzemienia. Wierzyła tak bardzo w Boga, iż obiecywała, że po uzdrowieniu pojedzie pracować na misjach. W swoich prośbach wzywała wstawiennictwa Maryi. Po kilku latach nieudanych próśb, Pan zesłał na nią oświecenie. Jak sama mówiła: „Matka Najświętsza wyjednała mi jeszcze większą łaskę: najpierw rezygnację, potem całkowite poddanie się woli Bożej, a w końcu pragnienie cierpienia.“ Pojęła, iż jej powołaniem nie jest życie w służbie na misjach, lecz współcierpienie z Panem, znosząc krzyż własnej choroby. Jej przyjęcie krzyża stało się do tego stopnia żywym świadectwem, że Pan zaczął zsyłać na nią wizje w których rozmawiała z samym Chrystusem. Bardzo mocno wlało się w jej serce zjednoczenie z Chrystusem Eucharystycznym. Swój stan przeżywała pod kątem Jego cierpień: „Jezu, jesteś więźniem tabernakulum, a ja mojego łóżka, z Twojej woli. Będę więc trwała przy Tobie.“ Podczas jednej z wizji w 1936 r., Pan nakazał jej przekazać papieżowi Piusowi XII, aby zawierzył świat Niepokalanemu Sercu Maryi. Prośbę tę trzykrotnie wystosowywał jej opiekun duchowy, o. Pinho. Dopiero w 1942 roku, po dokładnym zbadaniu sprawy przez biskupa Bragii, papież spełnił to życzenie, ogłaszając je 31 października w orędziu przesłanym do Fatimy, a 8 grudnia w samej Bazylice św.Piotra.
Jej mistycznemu przeżywaniu męki Chrystusa towarzyszyły liczne znaki. Aleksandra w okresie od 3 października 1938 r. aż do 24 marca 1942 r. każdego piątku – co daje 182 razy! – wstawała z łóżka, pomimo paraliżu i osłabienia mięśni, i rozważała stacje Drogi Krzyżowej. Nikt nie potrafił wyjaśnić, w jaki sposób paraliż na te parędziesiąt minut zanikał, by potem znowu powrócić. 3 kwietnia 1939 roku jej stan się pogorszył, przyjęła więc sakrament namaszczenia. Podczas wizji ukazanych Aleksandrze 13 i 28 czerwca 1939 r. przez Jezusa, zapowiedział on jej wybuch II Wojny Światowej, jako karę za grzechy ludzkości. Przerażona nadchodzącą tragedią, chciała poświęcić własne życie w obronie świata. Od 27 marca 1939 przestała przyjmować pokarm, żyjąc jedynie Eucharystią. W końcu jej kolejny kierownik duchowy, ks. Umberta Pasquale, zachęcił ją do wstąpienia do Unii Współpracowników Salezjańskich, gdzie poświęciła ona swoje cierpienia dla zbawienia młodzieży.
W tym czasie inny duchowny, ks. Pasquale zgromadził świadectwa o życiu i łaskach otrzymanych przez modlitwę Aleksandry – zebrał prawie pięć tysięcy stron informacji!
W 1955 r. objawił jej Pan, że w tym roku zakończy ona swoje ziemskie pielgrzymowanie. Potwierdziła to wizja z 6 maja, gdzie Matka Boża oznajmiła ten fakt Aleksandrze. 12 października Aleksandra przyjęła sakrament namaszczenia chorych, by następnego dnia, 13 października 1955 r. – w rocznicę ostatniego objawienia Matki Bożej w Fatimie – odejść do Nieba. 25 kwietnia 2004 roku do grona błogosławionych włączył ją papież Jan Paweł II, podtrzymując tym samym opinię Piusa XII co do prawdziwości jej objawień.
Bł. Aleksandra bez wątpienia jest postacią, której pełne zawierzenia znoszenie cierpień, napawa potężnym pragnieniem godnego przeżycia własnych. Warto modlić się o jej wstawiennictwo, gdy spotka nas ciężki, życiowy zakręt.
Maciej Kałek
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/b_aleksandra_maria_costa.html