Osobiście uważam, iż życie ludzkie, które można tak bezpośrednio uratować jak poprzez instalację i otwarcie okna życia w Opolu warte jest każdego choćby zachodu, najmniejszego gestu poparcia, nacisku, wsparcia, choćby telefonu do radnych, urzędników, mediów, decydentów, proboszczów…etc. i innych kompromisów. Dla powodzenia tej inicjatywy oprócz złożenia propozycji do budżetu poprzez mój klub w radzie miasta podjąłem już pierwsze, wstępne rozmowy z środowiskami pro-life i nie tylko.
Czy nasze władze miejskie i nie tylko usłyszą ten głos, a raczej symbolicznie płacz porzucanych być może też na terenie Opola dzieci, będzie zależeć nie tylko od nas radnych, ale przede wszystkim od Państwa. Skoro nasze władze i decydenci miejscy przejmują się losem bezpańskich psów, zwierząt w opolskim zoo, to czy zignorują tę jakże ludzką potrzebę pomocy tym najbardziej potrzebującym i bezbronnym. Miejscem porzucanych noworodków nigdy nie powinny być śmietniki, kanały czy lasy. A jeżeli tak się dzieje, to porażka naszej podobno zaawansowanej cywilizacji. Pamiętajmy – „kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat”.
Dwa lata temu zadałem publicznie na forum NGO pytanie, czy przez Opole przejdzie kiedyś „marsz życia”. Przyznam dziś, iż zrobiłem to nieco prowokacyjnie i z pewną dozą sceptycyzmu, jakoś szczególnie nie licząc, iż w zachowawczym i prowincjonalnym Opolu czy województwie pojawi się grupa młodych ludzi na tyle zdeterminowanych i pełnych energii, która da się porwać wspaniałej inicjatywie wówczas „przechodzącej” przez polskie miasta i napawającej optymizmem i radością z każdego życia i rodziny. Na szczęście długo nie musieliśmy czekać i już w 2012 mogliśmy maszerować i cieszyć się z tak bliskiej nam wielu „cywilizacji życia i rodziny” na przekór osłupiałym lewacko-liberalanym środowiskom i przypadkowym przychodniom. Dziś ta potrzebna inicjatywa, nieco w duchu papieża Franciszka aby wyjść z dobrą nowiną na ulice i podwórka naszych miast, powoli wpisuje się w stały krajobraz istotnych wydarzeń w roku. Czas jednak pójść za ciosem i tę przyjazną atmosferę dla życia przenieść na kolejne konkretne inicjatywy w naszym mieście i regionie.
Pierwsza inicjatywa, którą przy przychylności władz i środowisk pro-life czy szeroko konserwatywnych w Opolu jest w zasięgu możliwości realizacji to powstanie i prowadzenie pierwszego „okna życia” w Opolu i na Opolszczyźnie. Oczywiście jak we wielu innych inicjatywach, gdyby udało się, nie będziemy w Opolu jakąś awangardą w tej sprawie, gdyż obecnie w Polsce funkcjonuje już ponad 50 okien życia i co zadziwiające w miastach mniejszych od Opola: Goleniów, Ełk, Piotrków Trybunalski, Giżycko, Grudziądz, Kętrzyn, w Świętochłowicach już są dwa. Nie wspominam już o największych miastach wojewódzkich w Polsce, gdzie jest po kilka takich okien. Chyba szczególnie na tym forum, nie muszę nikogo dłużej przekonywać o słuszności powstania takiego miejsca. Święta Teresa z Kalkuty wielokrotnie publicznie kierowała przesłanie do współczesnego świata: „Jeżeli go [nienarodzonego dziecka] nie chcesz, nie zabijaj, daj mi je”. Wymierające Opole i Opolszczyzna winny szczególnie cieszyć się z każdego uratowanych dzieci, bo są one cenniejsze niż te wiadukty, obwodnice, drogi, segregacje śmieci czy festiwale… z których kto wie, czy za kilkadziesiąt lat będzie miał kto korzystać.
Przypomnijmy tylko, iż okno życia jest specjalnie przygotowanym miejscem, umożliwiającym matkom, które nie mogą lub nie chcą opiekować się noworodkiem, anonimowe, bezpieczne pozostawienie go w nim. Najstarsze zachowane okno życia pochodzi z 1198 roku i znajduje się w Rzymie przy powstałym z inicjatywy papieża Innocentego III w szpitalu Ducha Świętego. Choć coraz częściej w Polsce okna życia zakładają władze miejskie – jak w tym roku magistrat ze Świętochłowic – i powiatowe (zarządy szpitali) to wciąż od samego początku (pierwsze okno życia otworzyły siostry nazaretanki 19 marca 2006 w Krakowie na ul. Przybyszewskiego 39) w zdecydowanej większości prowadzą je środowiska katolickie – siostry zakonne, fundacje pro-life i Caritas.
Pewnie malkontenci i to nie tylko w radzie miasta Opola zaczną szukać przysłowiowej dziury w całym, stąd może kilka chłodnych, obiektywnych argumentów.
Koszty finansowe okna życia są wręcz niewielkie w porównaniu na jakie „głupoty” czasami nasze miasto trawi pieniądze. Przygotowanie takiego miejsca tj. zakup dwustronnych okien, łóżeczka z pościelą i inkubatora z instalacją i podłączeniem dzwonka Caritas zamyka koszta w kwocie 10 tys. zł. Na wszelki wypadek zawnioskowałem w propozycjach budżetowych na 2014 o 20 tys. zł mając na uwadze roczne utrzymanie okna i kontekst opolskich uwarunkowań, gdyby podjęła się tego któraś z miejskich jednostek pomocowych. Choć zawsze należy wziąć pod uwagę kooperację z opolskimi parafiami, zakonami czy fundacjami, które mogłyby użyczyć lokum czy zaplecze.
Bezpieczeństwo dzieci. Dotychczasowe funkcjonowanie okien życia w Polsce pokazuje, iż są to miejsca całkowicie dla nich bezpieczne; zresztą okres przebywania w takim oknie jest niezmiernie krótki na co wskazuje już 7-letnia praktyka, bo około kwadransa.
Może nie czas tutaj na drastyczne porównania, ale kwadrans spędzony przez pozostawionego noworodka na mrozie, w upale, na śmietnisku, lesie skazuje go na śmierć ze strony dzikich zwierząt, psów, kotów czy szczurów jest „kwadransem śmierci”.
Z pewnością środowiskom lewackim czy sceptykom może się „nie podobać”, iż porzuconym dzieckiem zaopiekują się siostry zakonne lub inne osoby związane z Kościołem Katolickim. Dzieci nikt oczywiście nie może w żaden sposób zawłaszczyć w takim przypadku. Siostry po znalezieniu dziecka od razu zawiadamiają pogotowie i trafia ono do szpitala, następnie powiadamiany jest miejscowy sąd opiekuńczy (wymaga to od każdego znajdującego noworodka art. 572 §1 kodeksu postępowania cywilnego), w przypadku np. krakowskiego okna życia siostry zawiadamiają też jednocześnie Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy. Procedura prawna następnie jest taka sama jak w przypadku porzucenia w szpitalu, gdy matka wyrazi zgodę na tzw. adopcję blankietową, bez wskazywania osoby przysposabiającej. Ponadto policja monitoruje przypadki zostawienia dziecka w oknach życia. Rzadko się jednak stało, aby skazano kiedykolwiek matkę za pozostawienie dziecka w oknie życia, a co więcej są przypadki, jak z tego miesiąca w Zamościu, gdy po czasie po pozostawione dziecko zgłosili się rodzice.
Los porzuconych dzieci. Dziś rozwiązania prawne określają sprawnie procedurę objęcia ochroną takiego dziecka. Dziecko jest najpierw w szpitalu (trwa to do 2 tygodni), następnie sąd przekazuje je rodzinie zastępczej, czyli zawodowo zajmującej się opieką nad dziećmi, a jednocześnie informuje Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy, który prowadzi listy rodzin oczekujących na dzieci do adopcji. Czasami malec wprost trafia do takiej rodziny do tzw. preadopcji. Należy pamiętać, iż w polskim systemie prawnym art. 38 konstytucji zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.
Z kolei art. 72 ust. 2 tejże ustawy zasadniczej zapewnia dziecku pozostawionemu w oknie życia prawo do opieki i pomocy władz publicznych. W oparciu o art. 52 ust. 1 prawa o aktach stanu cywilnego (DzU z 2004 r., nr 161, poz. 1688ze zm.) akt urodzenia, jeżeli rodzice się nie znajdą sporządzony zostanie na podstawie orzeczenia sądu opiekuńczego. Dzięki właśnie „oknom życia” możliwa jest pełna i transparentna procedura przysposobienia, a potem adopcji dziecka, o ile w międzyczasie po dziecko nie zwrócą się naturalni rodzice, a sąd przyzna lub podtrzyma im prawo rodzicielskiej opieki.
Oblicza się, iż od czasu powstania pierwszego okna życia w 2006 roku uratowano w Polsce życie już blisko setce noworodkiem. W zależności od miejsca, uwarunkowań lokalnych i społecznych w ciągu roku do jednego takiego okna trafia zaledwie kilkoro dzieci. Sucha statystyka pokazuje, iż Opole jak i region są wciąż środowiskiem prorodzinnym, gdzie dzieci się szanuje i chroni, a wartości rodzinne stanowią bardzo ważne odniesienie. Jednak jak w każdym społeczeństwie i środowisku rzadko acz pojawiają się zachowania patologiczne i naganne; a często jak w przypadku porzucenia noworodka działa cały splot innych uwarunkowań, które niełatwo jednoznacznie ocenić. Dlatego też każda władza odpowiedzialna za swoich obywateli winna zgodnie z interpretacją prawną sędziego Sądu Okręgowego w Kaliszu (prof. dr hab. Henryka Haaka) w odniesieniu do kontekstu prawnego funkcjonowania okien życia: „zapewnić prawo do opieki i pomocy władz publicznych każdemu noworodkowi porzuconemu przez rodziców”.
Czy nasze władze miejskie i nie tylko usłyszą ten głos, a raczej symbolicznie płacz porzucanych być może też na terenie Opola dzieci, będzie zależeć nie tylko od nas radnych, ale przede wszystkim od Państwa. Skoro nasze władze i decydenci miejscy przejmują się losem bezpańskich psów, zwierząt w opolskim zoo, to czy zignorują tę jakże ludzką potrzebę pomocy tym najbardziej potrzebującym i bezbronnym. Miejscem porzucanych noworodków nigdy nie powinny być śmietniki, kanały czy lasy. A jeżeli tak się dzieje, to porażka naszej podobno zaawansowanej cywilizacji.
Osobiście uważam, iż życie ludzkie, które można tak bezpośrednio uratować jak poprzez instalację i otwarcie okna życia w Opolu warte jest każdego choćby zachodu, najmniejszego gestu poparcia, nacisku, wsparcia, choćby telefonu do radnych, urzędników, mediów, decydentów, proboszczów…etc. i innych kompromisów. Dla powodzenia tej inicjatywy oprócz złożenia propozycji do budżetu poprzez mój klub w radzie miasta podjąłem już pierwsze, wstępne rozmowy z środowiskami pro-life i nie tylko. Pokażmy, iż jesteśmy społecznością życia.
Autor: dr Marek Kawa, Radny Miasta Opola
Panie radny .Bardzo dobry artykuł .Temat na czasie
.Wspierać nalezy i dążyć do uruchomienia „Okna Zycia” .Życie daje Bóg i należy go ochraniać wszelkimi sposobami. Jednym ze sposobów jest „Okno życia”.Dzieki za inicjatywe.