Powinienem być najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Powinienem cieszyć się z tego, że nasz kraj ma znakomitego premiera, którego rząd potrafi poradzić sobie ze skutkami kryzysu finansowego na świecie, oraz coraz gorszą sytuacją w strefie euro. I cieszę się! Premier właśnie powiedział, że kryzys się skończył. To najlepsza wiadomość od wielu, wielu lat. I powiedział to premier Polski, powiedział jako pierwszy, tylko jemu (z małą pomocą min. Rostowskiego) udało się przewidzieć w sposób całkowicie analityczny, że kryzysu już nie ma z nami…
Takie rzeczy potrafi zafundować obywatelom swojego kraju tylko premier Donald Tusk. Całe szczęście coraz mniej ludzi wierzy w takie deklaracje. Przecież wystarczy się na spokojnie zastanowić i pomyśleć – jak kryzys mógł ustać, skoro kraje strefy euro mają coraz większe problemy? Jak mógł ustać, skoro Stany Zjednoczone ledwie radzą sobie z dopięciem własnego budżetu? Bezrobocie w Polsce rośnie, bankrutuje firma za firmą, ale zdaniem premiera kryzysu już nie ma! To „dorzynanie watahy” umysłowej wszystkich Polaków.
Wszyscy politycy kłamią. To zasada, którą powinni kierować się obserwatorzy sceny politycznej – zwłaszcza polskiej. To oczywiste, że polityk musi kłamać, ma do tego kilka ważnych powodów, jednak głównie chodzi o poprawność polityczną, której trzymają się największe partie polityczne. Oderwanie się od pewnych granic powoduje niesmak na ustach wyborców, co kieruje partię w stronę skrajności i radykalności, a tam droga prowadzi już tylko na manowce.
Idealnym przykładem takiego działania jest worek do którego media oraz politycy starają się wrzucić Ruch Narodowy. Zakładanie, że RN przekształci się szybko w niezwykle silną partię polityczną, mogącą zdobyć ponad 10 proc. głosów wyborców jest oczywistym kłamstwem. Szczególnie, że liderzy RN cały czas deklarują, że nie mają takiego zamiaru. Jednak sam fakt, że RN robi dużo zamieszania, że coraz częściej jest kojarzony z prawicą, sprawia, że trzeba szybko sprowadzić go na bocznicę. Podobnie było w przypadku Ligi Polskich Rodzin, partii, która oczywiście również sama sobie zapracowała na miano „skrajnej”, jednak z pomocą mediów, ludzie, zwłaszcza młodzi traktowali LRP z Romanem Giertychem na czele jako coś śmiesznego, co nie ma prawa głosić normalnych poglądów.
Kłamstwa w imię interesów partyjnych i walka o słupki poparcia pojawiały i będą pojawiać zawsze. Jednak to co serwuje Polakom premier Donald Tusk jest całkowitym zakłamaniem, które ma na celu utrzymanie się przy władzy. Premier przekracza pewien pułap, którego nie wolno przekraczać. Nie można wmawiać Polakom, że jest dobrze kiedy jest źle. Nie można mówić o czymś co jest czarne, że jest białe. To propaganda rodem z PRL, która coraz częściej wkracza do naszych domów za pomocą mediów.
Rząd działa pod publikę. Gdy spadają słupki poparcia Platformy Obywatelskiej, rząd stara się jak najszybciej przeprowadzić reformy, których nie przeprowadził od kilku lat. Gdy to nie pomaga, idzie się dalej – obiecuje się Polakom złote góry. Kolejnym etapem są kłamstwa, która mają wybudować pozytywne nastawienie obywateli, a może nawet nakłonić ich do wydawania pieniędzy, bo pamiętajmy – to nie zasługa rządu, że Polska jest tu gdzie jest tylko Polaków, którzy pomimo kryzysu wydają spore pieniądze w sklepach.
Platforma Obywatelska stała się prawdziwą „fundacją”, która każdego dnia funduje obywatelom odpowiednio dobraną i skalkulowaną porcję kłamstw w celu utrzymania władzy. Ale „Fundacja PO” działa również dla opozycji. Szukanie haków za pomocą mało demokratycznych metod to już standard. Dla przykładu: czy Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro staną przed Trybunałem Stanu już teraz, czy gdy Platformie spadnie poparcie do 15 proc.? A może zostanie wykryta jakaś afera związana z finansami, jednej z partii opozycyjnych, która rzekomo miała miejsce 15 lat temu? Pamiętacie państwo, jak PO oskarżyła ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, że kierowane przez niego w latach 90-tych Porozumienie Centrum wyłudzało pieniądze od państwa? Takie rzeczy się dzieją naprawdę!
Platforma idzie jeszcze dalej! W ramach działania „fundacji” trzyma się w ryzach swojego koalicjanta. Przecież PSL ma rozłożony w ratach i w części umorzony dług kilkunastu milionów złotych. To sankcja za źle rozliczone pieniądze z kampanii politycznej. I choć ludowcy starają się coraz bardziej wierzgać, to „strach przed bankructwem jest realnym widmem w partii” – powiedział mi pewien działacz ludowców.
Pasuje mi tutaj tylko jedno stwierdzenie, które jest dość klasyczne – mniejszość ma zawsze rację. Oczywiście, że ma, bo większość, zawsze zaczyna kombinować.
autor: Łukasz Żygadło
Tekst ukazał się w tygodniku Warszawska Gazeta – którą zalecamy i polecamy wszystkim czytelnikom!