1. Ministerstwo finansów opublikowało szacunkowe dane o wykonaniu budżetu państwa w okresie styczeń-lipiec 2013 roku i pokazują one, że sytuacja w finansach publicznych jest dosłownie dramatyczna.
Właśnie te dane pokazują dlaczego rząd Tuska z taką determinacją dążył do zmiany ustawy o finansach publicznych, polegającej na zawieszeniu tzw. I progu ostrożnościowego, żeby po natychmiastowym wejściu tej ustawy w życie (już jest opublikowana w Dzienniku Ustaw i w związku z tym, że nie miała vacatio legis weszła już w życie), równie pośpiesznie przygotować nowelizację budżetu na 2013 rok, polegającą na zwiększeniu deficytu budżetowego o 16 mld zł i cięciach wydatków na kwotę 8,5 mld zł.
Komunikat o wykonaniu budżetu po 7 miesiącach 2013 roku potwierdza, że na naszych oczach rozpada się system podatkowy, ponieważ wpływy z podatków są wyraźnie mniej zaawansowane niż upływ czasu, a ponadto są zdecydowanie niższe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.
Ponieważ wydatki budżetowe w dużej mierze to wydatki sztywne i muszą być realizowane zgodnie z upływem czasu, to przy słabych dochodach budżetowych, gwałtownie wykorzystywany jest deficyt budżetowy, który po 7 miesiącach jest już zaawansowany w 72,9% i wynosi 25,9 mld zł na planowane 35,6 mld zł.
2. Po 7 miesiącach upływ czasu to ponad 58%, a według komunikatu resortu finansów dochody podatkowe to tylko 136, 5 mld zł (całoroczne wpływy podatkowe to 266,9 mld zł), czyli zaledwie 51,1%.
I tak wpływy z podatków pośrednich (VAT i akcyza) to tylko 99,9 mld zł (całoroczne planowane wpływy z VAT i akcyzy to 192,2 mld zł ) czyli zaledwie 52%,w tym z samej akcyzy 33,6 mld zł (na planowane całoroczne wpływy 68,5 mld zł) czyli także około 52%.
Zupełny dramat mamy z wpływami z CIT (podatek dochodowy od osób prawnych). Wpływy z tego podatku to tylko 13,1 mld zł (na planowane całoroczne 29,6 mld zł) czyli zaledwie 44,3%.
Trochę lepiej „idą” wpływy z PIT (podatek dochodowy od osób fizycznych) ale i one wyraźnie odbiegają od upływu czasu. Wpływy za 7 miesięcy wyniosły 22,2 mld zł (na planowane całoroczne 42,9 mld zł) czyli 51,6%.
Następuje więc wyraźny rozjazd pomiędzy upływem czasu, a wielkością wpływów podatkowych i nic nie wskazuje na to, że w ostatnich miesiącach roku uda się tą przepaść zasypać, stąd próba zwiększenia deficytu w nowelizacji budżetu do kwoty 51 mld zł.
3.Jeżeli chodzi o wydatki budżetowe to niektóre z nich są wyraźnie bardziej zaawansowane niż upływ czasu, co więcej wyraźnie widać, że minister finansów na coraz większą skalę stosuje kreatywną księgowość.
I tak jeżeli chodzi o obsługę części zagranicznej naszego długu to wykorzystano po 7 miesiącach tego roku już blisko 75% całorocznych planowanych wydatków na ten cel (8,5 mld zł na planowane 11,4 mld zł), a subwencje ogólne dla jednostek samorządu terytorialnego wykorzystano już w 66,4% (ponad 34 mld zł na planowane całoroczne wydatki 51,2 mld zł).
Z kolei dotacje budżetowe do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wynoszą po 7 miesiącach tylko 44% (16,3 mld zł na planowane całoroczne dotacje 37,1 mld zł) ale tylko dlatego, że minister finansów znacząco zwiększył wielkość kredytu budżetowego dla FUS, a ten jak wiadomo nie jest wydatkiem budżetowym, choć zapewne FUS do końca roku go nie spłaci, podobnie zresztą jak w latach poprzednich.
Gdyby minister Rostowski nie manipulował właśnie tymi dotacjami i przekazywał je zgodnie z upływem czasu, musiałyby być one być przynajmniej o 6 mld zł wyższe od tych przekazanych do tej pory do FUS, to już w lipcu deficyt budżetowy zostałby wykonany w ponad 90%.
Jeżeli dochody podatkowe będą spływały w takim tempie jak do tej pory, to może się okazać, że zabraknie do wykonania planu dochodów znacznie więcej niż 24 mld zł, których brak minister Rostowski chce sfinansować dodatkowym deficytem na 16 mld zł i cięciami wydatków na kwotę ponad 8 mld zł.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS
Czego innego możemy się spodziewać. ??????