Ponad tydzień temu zakończyły się 28 Światowe Dni Młodzieży w Rio de Janeiro. Aleją Atlantica wzdłuż plaży Copacabana, którą corocznie przemierza słynny karnawał, przeszła droga krzyżowa pod przewodnictwem Ojca Świętego. Rzecz w tym, że był to ten sam świat, tylko, że pokazany z innej, bardziej prawdziwej, strony. Nie było tam maskarady, blichtru, maskowania miernoty, działania na najniższe instynkty i biedy, było natomiast samo życie. Okazało się tak samo przejmujące i ludzkie, jak sam papież Franciszek. Każda stacja miała swoją symbolikę, czasami bardzo nowoczesną. Na ołtarzu każdej stacji, oprócz religijnej oprawy, głos miał zwykły człowiek. Mówił o własnym życiu, publicznie i na cały świat. Była to forma spowiedzi i modlitwy zarazem. Niecodzienność polegała nie tyle na inscenizacji, co papieskiej oprawie i osobowości Franciszka. To właśnie ona nadawała temu wydarzeniu miarę szczególną. Miarę rzeczywistej nadziei na zmiany i nadziei na faktyczną kontynuację. Bo okazuje się, że te dwa elementy ludzkiego bytowania (nadzieja i kontynuacja) są niezbędnym elementem sensu ludzkiego istnienia – bez nich, wszystkim brakuje powietrza. Wyrzeźbiona biała postać Jezusa z krzyżem była, jak się wydawało, naturalnym elementem obchodów. Gdy okazało się, że ta postać żyje i porusza się, zmartwychwstała Jego ofiara sprzed ponad 2000 lat. Widziało to bardzo wielu.
I w tamtych dniach, właśnie z Brazylii, płynęła nadzieja na wszystkie kontynenty. Nie zapomniano o Janie Pawle II. Był na ustach modlących się i samego Ojca Świętego. Wypowiadane tam słowa miały moc tworzenia i siłę zmieniającą świat. Zacytujmy więc fragmenty modlitw zwykłych ludzi kierowanych do Boga, bo tylko On im pozostał. Dla lepszego zrozumienia spróbujmy dokonać pewnych cięć i uproszczeń w kierunku świeckim. Oto cytaty z poszczególnych stacji.
Stacja 1. Ukrzyżowanie Chrystusa
„Zaintrygowało mnie twoje Boskie serce […]. Chcę znaleźć drogę pośród niewinnych młodych ludzi, którzy na co dzień są skazani na śmierć przez ubóstwo, przemoc i wszystkie rodzaje konsekwencje grzechu”.
Stacja 2. Jezus bierze krzyż w swoje ramiona i idzie na Golgotę
„Jezu, wziąłeś moje bóle i nieszczęścia. To był krzyż, który spadł na Ciebie. Chcę dopełnić Twoją ofiarę grając pieśń miłości, dając świadectwo przykładu, którego świat potrzebuje”.
Stacja 3. Pierwszy upadek Chrystusa
„Panie Jezu jestem tutaj […] wolontariusz we wspólnocie, którzy popadli w chemiczną niewolę, są ofiarami brutalnego handlu i okrucieństwa, są oszpeceni i ryzykują pozostać na miejscu […]. Naucz mnie jak być dobrym Samarytaninem”.
Stacja 4. Spotkanie Jezusa z Matką
„Ból dziecka jest bólem matki. […] My kobiety mamy silne powołanie do obrony tego wszystkiego, co żyje. Nie akceptujemy przemocy tych, którzy uważają że mogą odbierać prawo do życia bezbronnym”.
Stacja 5. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
„Nie zawsze rozumiem, że światło przechodzi przez krzyż. […] Chcę poznać drogi upodobnienia się do Ciebie”.
Stacja 6. Święta Weronika ociera twarz Jezusowi
„Panie Jezu, nie mogę zamknąć się w swoim świętym trybie życia na tak liczne ofiary kultury śmierci: prostytuujące się kobiety, rodziny w nędzy, chorych ludzi bez opieki, zaniedbane osoby starsze, emigrantów bez ziemi, młodych bezrobotnych wykluczonych z kultury cyfrowej. Lista jest długa mój Panie […]. Twoja twarz jest zdobna w chustę solidarności”.
Stacja 7. Drugi upadek Jezusa
„Od kiedy zaczęliśmy randki, przechodziliśmy właściwą drogę do zbudowania rodziny, która ma podstawowe znaczenie w przekazywaniu wiary i życia. […] Ten buduje na skale, kto buduje na miłości. Daj nam mądrość zaczynania budowy od fundamentów, a nie od dachu. Ucz nas, że każdy wybór wymaga rezygnacji”.
Stacja 8. Jezus pociesza płaczące niewiasty
„Ból jest częścią ludzkiej kondycji i wpisuje się w całość przez miłość, która zbawia”.
Stacja 9. Trzeci upadek Jezusa
„W sercu mistrza odnajduję prawdę. To jest część mojej misji w tym czasie. Wiedza i nauka zachwycają mnie wiele razy, uwodzą, prowokują, by wyobrażać sobie, że nie jesteś mi potrzebny, ale moje serce jest spragnione miłości i prawdy […]. Tylko w Twojej prawdzie odnajduję wieczną mądrość. To skarb, który daje mi siłę”.
Stacja 10. Jezus obnażony z szat
„Część mojego pokolenia łączy się przez sieci internetowe. Wiem, że sieci społecznościowe, to szansa na budowanie prawdziwych relacji, ale wymaga też uwagi, aby młodzi nie stali się też zakładnikami tracącymi swoją tożsamość przez manipulowanie inteligencją. Może to prowadzić do zabrania praw religijnych, społecznych, a nawet politycznych. Patrząc na twoje całkowite ogołocenie w drodze na krzyż, widzę grzech mojego pokolenia. Niech Twoja łaska uczy mnie ewangelizować przestrzeń cyfrową i alarmuje przed możliwymi uzależnieniami lub dezorientacją miedzy tym, co realne i wirtualne ograniczając ryzyko odbywania spotkań ludzi w sieci”.
Stacja 11. Jezus przybity do krzyża
„Zdaje sobie sprawę z tego, co powiedział Jan Paweł II: Najgorszym więzieniem jest zamknięte serce. Miliony tych ludzi odbywa karę za popełniony błąd. Twoje przebaczające spojrzenie z wysokości krzyża pozwala mi myśleć o tym, że zmiana życia jest możliwa. Naucz mnie, że na krzyżu pojednałeś Niebo z Ziemią, a Twoje ramiona są otwarte dla każdego, kto jest w wiezieniu”.
Stacja 12. Jezus umiera na krzyżu
„Życie to trudny czas oczyszczenia. Choroba jest moim krzyżem […]. Chciałbym żyć wiele lat, ale co to jest wobec wieczności […]. Tak Panie, wzmocnij wiarę we mnie, nadzieję i miłość, a ja usłyszę z ust Twoich […]: Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju”.
Stacja 13. Jezus zdjęty z krzyża
„Naucz mnie zdejmować z krzyża moich braci. To moje świadectwo będzie cichym krzykiem miłości i solidarności”.
Stacja 14. Jezus złożony w grobie. Miejsce spotkania z Ojcem Św. Franciszkiem
„Chcemy być jednego serca i jednego ducha. Idziemy do wszystkich narodów na ziemi, aby zanieść świadectwo, że mamy prawdziwy sposób na nasze życie. Aby nasienie Twojego słowa padło na nasze kontynenty i zostało pochowane w ziemi. Naucz nas pielęgnowania go , aby zrodziło owoce nowej Ewangelizacji”.
Na koniec Drogi Krzyżowej głos otrzymali przedstawiciele wszystkich kontynentów. Oto ich życzenia:
Aby Europa Wschodnia była znakiem pokoju i wolności religijnej.
Aby Europa pokonała agresywną falę sekularyzacji przez odważne wyznawanie wiary.
Aby Afryka pokonała przemoc i budowała kościół jako rodzinę i rodzinę jako kościół.
Aby Ameryka Północna rozpoznała kultury, które są z dala od Ewangelii.
Aby Ameryka Łacińska i Karaiby odnalazły sposób na przezwyciężenie niesprawiedliwości i przemocy.
Aby obecna w Azji mniejszość chrześcijańska była, jak płodny nurt w obliczu prześladowań.
Aby Oceania czuła się bardziej zaangażowana w przepowiadaniu Ewangelii.
(cytaty z relacji filmowej TV Trwam)
Świat ludzi
Gdy procesja odwiedzała poszczególne stacje, twarz papieża Franciszka była zamyślona i przejęta. I każdy wiedział, że nie miała ona nic z celebryty i że była naturalnym, wyrysowanym głosem stanu jego ducha. Ten szczery wyraz twarzy znamy już od dawna. Miał go Jan Paweł II. Na twarzy Franciszka ludzie, na własne oczy, zobaczyli kontynuację dobra! Gdy procesja doszła do stacji XIV, papież wstał. I w tym momencie wydawało się, że błogosławiony Jan Paweł II dołączył do niego i tak razem zwrócili się w kierunku wszystkich kontynentów. I stało się! Obecny nienaturalnie skonstruowany i napuszony świat zaczynał maleć, i dopiero teraz stał się globalną wioską. Chciałoby się powiedzieć: Ojcze Święty, pośredniku Tego, który umarł na krzyżu, prowadź nas wszystkich w dobrym kierunku! To odbiór tych, którzy zrozumieli przekaz z Rio.
Być może Kościół w Ameryce Południowej i na całym świecie czekał na postać papieża Franciszka. Gdy pojawił się na stolicy Piotrowej, Kościół zaczął nabierać nowych kształtów. Ludzie, którym brakowało cywilizacyjnego tlenu otworzyli oczy. Wstąpiło w nich nowe życie. I być może z tego faktu wyciągną więcej korzyści dla siebie i całego świata, niż Europejczycy za pontyfikatu Jana Pawła II.
Świat ludzi w Brazylii
Na te niezwykłe wydarzenia patrzyła słynna postać Jezusa z Corcovado. Były momenty, że wydawało się, iż i ona się poruszy, bo bliski szum fal oceanu i muzyczna oprawa towarzysząca temu wydarzeniu, zaświadczały, że tworząca się nowa Brazylia, zaczyna żyć swoim naturalnym życiem i że to właśnie stamtąd wyrzucane są gejzery nowych czasów. Okazuje się, że problemy w Brazylii są podobnymi problemami przed którymi stoi cały świat. Tak samo w świecie, jak i tam, człowiek dorwał się do nowych osiągnięć techniki oraz technologii i nie potrafi jeszcze z nich korzystać. Zachowuje się jak dziecko we mgle. Podobne problemy ma Europa, Azja i Ameryka: przestępstwa kryminalne, przemoc, służba zdrowia, motocykliści… Ale Brazylia ma coś, czego nie ma Europa i Ameryka.
Jadąc taksówką w Rio, mój wspaniały kuzyn Antonio Polanczyk, dzięki któremu zwiedziłem niemal połowę tego wielkiego kraju, zaproponował mi nagle abym zapytał o kolor skóry czarnego kierowcy.
– Żartujesz, nie chcę mieć problemów – zaoponowałem.
– Pytaj, i o nic się nie martw.
Spojrzałem niepewnie na krewniaka, ale ciekawość była silniejsza. Zapytałem. I tu wielkie zdumienie. Zamiast oburzenia, szeroki uśmiech, białe zęby i odpowiedź.
– Jestem biały!
– Biały? Przecież masz czarny kolor skóry.
– Ale moja babka była białą. A zresztą, za kilka pokoleń wszyscy i tak będziemy brązowi.
W jednej chwili staliśmy się najweselszą taksówką w całym Rio. I właśnie, to przekonanie jest znakomitym remedium na problemy rasowe i różnokulturowe. Na tym można budować przyszłość: ja dziś jestem czarny a ty biały, ale wszyscy nasi wnukowie będą już jednakowi – czyli brązowi. Antagonizmy znikają. Brazylia ma więc przed sobą przyszłość.
Drugim elementem konstrukcyjnym nowego życia, jakie niosła z sobą Droga Krzyżowa w Rio, jest postać modlącej się kobiety. W jednym z kościołów o przepięknie barokowym wnętrzu (u nas rokokowym) postać modlącej się kobiety wręcz uderzała swą żarliwością. Biorąc poprawkę na uwarunkowania geograficzne, czegoś podobnego nigdy nie widziałem i chyba już nie zobaczę. Przed wiarą i prośbą tej kobiety musiał skapitulować sam Bóg. Czy jej zachowanie było naiwne? Absolutnie nie. Ktoś, kto zobaczył coś podobnego, mógł albo pomóc jej w modlitwie, albo odejść w pokorze. Każde inne zachowanie było barbarzyństwem.
I jeszcze jedna rzecz, rzucająca światło na obecną sytuację w państwie znakomitej kawy. Katolicyzm portugalski swą specyfiką i łagodnością, zbliżony jest do polskiego. Stwierdza to wielu tych, którzy poznali ten kraj. I tu przychodzi nam z pomocą legenda (a może fakt historyczny). Cabral, który w 1500 r. dowodził wyprawą dającą początek portugalskiej kolonizacji Brazylii. Chcąc zachować legalność przejęcia kolonii, zaprosił na pokład swojego statku kilku nagich tubylców. Mieli oni podpisać coś, o czym nie mieli pojęcia, ale zgodnie z europejskim prawem, dawało to Portugalii tytuł do posiadania nowej ziemi. Usiadł więc w szerokim, bogato zdobionym fotelu, przed sobą rozłożył wstęgę dywanu, po którym miała przed jego oblicze dotrzeć delegacja z nowej ziemi. Gdy przybyli przed jego oblicze okazało się, że nie tyle słowa Cabrala wywarły na nich wrażenie, lecz wiszący na jego szyi pokaźnej wielkości złoty łańcuch. Zapytali, czy może im go ofiarować? (Zdziwienie Cabrala musiało być ogromne, bo to on przyjechał do nich po złoto). Gdy odmówił. Nadzy tubylcy stracili wszelkie zainteresowanie, bez większych ceremonii, położyli się na miękkim dywanie i usnęli… Hiszpanie zapewne wyrzuciliby ich martwych za burtę, ale portugalski kapitan kazał podłożyć im poduszki pod głowę. Tę „legendarną” łagodność w Brazylii widać po dziś dzień.
I może jeszcze jedna informacja oddająca brazylijską rzeczywistość. Będąc tam doświadczyłem wielu sytuacji, w których czułem się jak w Pierwszej Rzeczypospolitej. To niesamowite, ale właśnie tam można odnaleźć wielkość dawnej polskiej Ojczyzny. Oczywiście, inna sceneria, inne rasy, inne zachowania, ale jest tam coś, co oddaje ducha starej Polski. Wspólnym mianownikiem jest katolicyzm. Właśnie tam widać jego wielkość i przydatność. Podziwiałem kościoły (wprawdzie ruiny) budowane przez Indian, pod kierownictwem jezuitów i barokowe rzeźby wykonane przez tubylców, które kunsztem dorównywały włoskim mistrzom. Oczywiście byli oni niewolnikami i głównie uciekinierami z terenów kolonizowanych przez Hiszpanów. Chodzi jednak o przyswajalność kultury chrześcijańskiej. Dziś naturalnie są już inne czasy, już Kościół nie ten sam. Brazylia na tak wielkim terytorium, nie ma żadnej politycznej konkurencji. Jeżeli wyrazi taką wolę, za sprawą idei Kościoła i papieża Franciszka, ma szansę zjednoczyć cały kontynent i stworzyć nową propozycją dla świata. Nie przeszkodzi im w tym nikt. To nie Europa, którą rozsadzają antagonizmy i zjada choroba pokolonialna.
W Brazylii istnieją warunki do wypracowania modelowej koncepcji kulturowej dla świata pokapitalistycznego. Nie ma tam europejskich uwarunkowań, istnieje natomiast samotworząca się demokracja oddolna. Niewiadomo jeszcze w jakim pójdzie kierunku, ale już dziś wiadomo, że jest wielką wartością.
Szanse dla obywateli cywilizacji łacińskiej
Wydarzenia w Rio de Janeiro nie mogą pozostać na poziomie egzaltacji lub ograniczyć się do teatru, czy światowych jasełek. Świat stoi przed koniecznością wielkich zmian. Zło panoszy się wszędzie i nie zna granic terytorialnych. Rzecznikiem zmian w Kościele i w życiu codziennym jest obecny papież. Stąd tak wielka nadzieja i tak wielka jego popularność. Ani cywilizacja łacińska, ani sam Kościół nie mają już miejsca na racjonalny ruch. Pozostała jedynie uczciwa droga powrotna do źródeł własnej cywilizacji, albo śmierć.
Można powiedzieć, że iskra wyszła z Polski i trafiła na grunt brazylijski oraz że w tej materii uczeń przewyższył mistrza. Gdyby nie było Jana Pawła II, nie byłoby Franciszka. Ale to Franciszek ma przed sobą większe zadanie. Przed sobą front wewnątrzkościelny a obok – drugi, zewnętrzny świecki, któremu wyraźnie on przeszkadza. Odliczanie rozpoczęło się. I nie ma już powrotu. Ani Kościół, ani reszta świata cywilizacji łacińskiej bezkarnie nie mogą sobie pozwolić na żadne złe rozwiązanie. Za sprawą papieża Franciszka dziś głos ma setki milionów tych, którzy cicho opłakiwali śmierć Jana Pawła II (bez względu na wyznanie). I lepiej się tej sile nie sprzeciwiać.
„A co Polska ma z tego?”
Polakom dość niespodziewanie przybył nowy przyjaciel. Ogłoszenie Krakowa stacją Światowych Dni Młodzieży w 2016 r. to ponowny przyjazd Jana Pawła II. To ciąg dalszy jego misji. Jeżeli świat do tego czasu wytrzyma bez wielkiej wojny, przywitajmy papieża Franciszka w sposób szczególny, tak, jakby był Polakiem. To dalszy ciąg misji Jana Pawła II. Każdy, kto zna dzieje tego świata musi wiedzieć, że będą próby zatrzymania tej misji. Historia daje mam raz jeszcze możliwość wykorzystania dzieła Wielkiego Polaka. Dobre, rodzi dobre owoce.
Autor: Ryszard Surmacz
Treść,która poruszy dogłebnie sumienie. Przynajmniej moje, a zapewne wielu czytajacych. Słusznie mój ulubiony Autor zauwazył,że nam przybył nowy przyjaciel w osobie JŚw.Franciszka. Cieszmy się z wszystkiego, co nam zaoferuje,czego nauczy w całej swojej skromnosci.
.A Kraków to szczęśliwe miasto. Wielki Polak -Papież bł. Jan Paweł II – wniósl i zostawił tutaj swoje serce. Dla nas.Dziekuję Ci Ojcze Święty.
Pozdrawiam pięknie z Beskidów.Miłej niedzieli.
Panie Redaktorze, proszę odpowiedzieć co oznaczają słowa
„Gdyby nie było Jana Pawła II, nie byłoby Franciszka. Ale to Franciszek ma przed sobą większe zadanie. Przed sobą front wewnątrzkościelny a obok – drugi, zewnętrzny świecki, któremu wyraźnie on przeszkadza.”
Poza tym, nie wiem czy zauwazył Pan zmyślne omijanie osoby Papieża Benedykta XVI?!
Wielu komentatorów nie chce uznać wielkiego pontyfikatu BXVI?!
Który nie mówił wiele o
solidarności, równości czy miłości
Ile o wierze w Jedynego Boga, o oddawaniu Mu należytej Czci, chrześcijańskiej nadziei, czy wypływającej z niej- miłości bliźniego…
Przyznam się Panu, że wiele z wydarzeń w Rio, podobne było do ( niestety) światowych jasełek.
Wystarczy spojrzeć na tańczących hierarchów.
Czy dorosli ludzie, o tak wielkim autorytecie muszą zachowywać się jak niedojrzałe nastolatki?!
Może to nowa forma apologetyki?!
Proszę porównać ich zachowanie do spotkań Klubu Bildenberga, czy innego szczytu unijnych biurokratów.
My wiemy, że są to ludzie bardziej służący złu, że dla nas, raczej dobrze nie chcą, te wszystkie klimatyczne chucpy i inne….
Ależ ile w ich zachowaniu powagi, spokoju
Majestat zła…
A dobrzy skaczą i zachowują się jak dzieci
I za kim lud stanie?!
http://www.youtube.com/watch?v=s62YTAZgqLA
@ Eleonora
Pontyfikaty JPII i Franciszka (przynajmniej w obecnej fazie) zachodzą na siebie, jak klocki lego. Pominięcie Benedykta XVI nie jest pomniejszeniem jego dzieła. Jednak jego styl odbiega od stylu wymienionych dwóch papieży. Gdyby nie ponadstandardowy styl Jana Pawła II, Watykan nigdy nie zdecydowałby się na wybór tak nietypowej osobowości, jaką reprezentuje Franciszek. Myślę, że to jest oczywiste. Pokątnie mówiło się, że na poprzednim konklawe duże szanse na wybór miał właśnie Bergoglio. Myślę, że kontynuacja byłaby bardziej korzystna dla Kościoła i pozwoliłaby uniknąć wielu błędów, choć takie widzenie może budzić kontrowersje.
Dlaczego Franciszek ma przed sobą większe zadanie, niż JPII? Tu odwołajmy się do pewnej przenośni: jak pontyfikat JPII był przygotowaniem „artyleryjskim”, to pontyfikat Franciszka jest „bezpośrednim natarciem”. Stąd większa trudność. Ponadto na gruncie europejskim jest znacznie słabszy niż każdy papież wybrany z Europy. To ma również praktyczne przełożenie. W swojej ostatniej książce wyraziłem opinię, że ze względu na kondycję Kościoła, papież powinien być wybrany z Europy. Pomyliłem się, zmieniam zdanie.
Front wewnętrzny. Pani Eleonoro, czy Pani sądzi, że papieże nie mają wewnętrznej opozycji? A papież, który wymaga skromności, zamierza karać za pychę, takiej opozycji będzie pozbawiony? Tu nie tylko chodzi o samochody, metraże mieszkaniowe, pedofilię, czy homoseksualizm, w USA sprzedaje się kościoły po to, by spłacić nakazy sądowe. Chodzi o nowy styl duszpasterski. To wielki przełom burzący wielu hierarchom luksusowe życie.
Natomiast opozycja zewnętrzna, też jest wpisana w każdy pontyfikat. Wystarczy przypomnieć zamach na JPII. Niecodzienność ostatnich kilku dekad polega na wewnątrzcywilizacyjnej opozycji świeckiej, która zamierza Kościół wyeliminować z gry politycznej, a ten odpowiada bezsiłą – stał się bezbronny. Franciszek podnosi tę nadzieję ludziom, którą odbiera cywilizacja łacińska, ale też z drugiej strony pobudza odporność immunologiczną, która może Kościołowi dodać siły. To niezwykle ważna rzecz i wielka nadzieja!
Zachowanie się hierarchów i mnie nieco zszokowało. Nie wyglądało to poważnie. Ale na południu, niestety tak zachowują się księża. Miałem osobiście okazję oglądać wiele takich niestandardowych zachowań. Najważniejsze jest jednak to, co z tej drogi krzyżowej wypływa. Będąc w Brazylii miałem okazję obserwować bezsilność ludzi wobec gangsterskich działań, wobec nieetycznych zachowań. Karnawał w Rio w inteligencji brazylijskiej budzi sprzeciw, bo właśnie przez niego opisywana jest Brazylia. Ta droga krzyżowa dodała wiele sił zwykłym ludziom i inteligencji brazylijskiej, choć ten termin nie jest tożsamy z polską inteligencją. Zobaczymy, co z tego zostanie. Myślę, że ta droga krzyżowa dla przeciętnego Brazylijczyka była formą „Racławic”, o tyle silniejszą w skutkach, że na brazylijskim horyzoncie nie widać „Maciejowic”. Brazylijczycy i ogólnie Amerykanie południowi są bardziej przygotowani do wykorzystania pontyfikatu Franciszka, niż Polacy Jana Pawła II. Oczywiście mogę się mylić, bo opozycja nie będzie próżnować. Mój entuzjazm wypływa z logiki miejsca: Brazylia nie ma wrogów, jest uwolniona od europejskich uwarunkowań politycznych, jest dawną kolonią, która zadaje sobie sprawę z ze swoich słabości i chce być wolna. Świat łaciński potrzebuje nowego pobudzenia i odwołania sie do korzeni, inaczej bezpowrotnie zginie. Budzące nadzieję są też odwołania do Jana Pawła II… Resztę zapisałem w tekście.
To tyle Pani Eleonoro i dziękuję za głos. Pozdrawiam, Ryszard Surmacz
@P.Eleonora. Dzieki za komentarz,Duzo wniósł do artykułu ,a odpowiedz autora dopełniła tresci.Serdecznie pozdrawiam.
@Ryszard Surmacz
Proszę o uszczegółowienie:
„Pokątnie mówiło się, że na poprzednim konklawe duże szanse na wybór miał właśnie Bergoglio. Myślę, że kontynuacja byłaby bardziej korzystna dla Kościoła i pozwoliłaby uniknąć wielu błędów, choć takie widzenie może budzić kontrowersje”
Jakie błędy KK Pan ma na mysli?!
Ja poprzedni pontyfikat oceniam b pozytywnie. Włączenie w struktury Kościoła byłych anglikanów.
Odbieram to jako właściwie pojęty ekumenizm.
Odszczepieńcy wracają na łono Kościoła założonego przez samego Chrystusa.
Pozytywnie oceniam rozpoczęcie rozmów z Bractwem Piusa X.
Niedobrze i wbrew porządkowi miłości jest sytuacja kiedy rozmawiamy z różnymi religiami, a nie potrafimy porozumieć się we własnym gronie.
Opozycja wewnętrzna w KK istniała od czasów apostolskich.
Chyba, że ma Pan na myśli wrogów Kościoła ukrytych w Jego strukturach?
Rozsadzający Go od wewnątrz.
Myślę, że na to niewystarczająca okaże się ” skromność” Papieża.
Bo tutaj nie chodzi tylko o luksusy.
Jesteśmy świadkami walki Kościoła z antykościołem!
Św Franciszek żył w dość podobnych czasach.
Pełnych pychy i nieuprawnionego bogactwa ludzi Kościoła.
Proszę napisać: czy św Franciszek budował ” skromne” świątynie?
Czy Msze odprawiane były w byle jaki sposób i byle gdzie?
Nie. Na zgrzebny habit zakładał cudowne i kosztowne ornaty, by podobać się Bogu, a nie liczyć na poklask ludu.
Naprawdę podoba się Panu zdjęcie naszego Najwyższego Pasterza z ” patykami” w ręku ( … bo skromność nade wszystko…)
http://breviarium.blogspot.com/2013/07/etalon.html
Trzeba nam wrócić do właściwego Obrazu Boga.
Skończyć z tym ubóstwem, fałszywą pokorą czy takim brataniem się z Bogiem- takim Jezusowaniem ( oklaski dla Jezusa, tańce dla Jezusa itp)
Naprawdę, mysli Pan, że Bóg tego właśnie od nas oczekuje?
Wówczas wokół Syna zgromadziłby tancerzy zamiast Apostołów.
Chociaż pierwsze ” gwiazdy” już mamy
Polecam:
http://gloria.tv/?media=26720
Kościołowi siły może dodać zerwanie z schorzałym humanizmem, antropocentryzmem.
Bo w tych zachwytach nad sobą zamazało nam się Oblicze Boga.
Papież B XVI usiłował nam ten Obraz przywrócić ( książki Jezus z Nazaretu)
Myślę, że Kościół stał się bezbronnym gdyż stracił na powadze swojego Posłannictwa…
Chyba nie mysli Pan, że podobne akcje zgromadzą pogubione owieczki?
„Tegoroczne Spotkanie Młodych odbędzie się już po raz siedemnasty. Tym razem przebiegać ono będzie pod hasłem „W imię Ojca”. Z tej okazji Siewcy Lednicy przygotowali piosenkę „Ojciec”, a ledniccy wodzireje ułożyli do niej taniec, który tańczony będzie już od 16 maja w różnych miejscach Polski, a 1 czerwca na Lednicy.
Te swoiste „urodziny” Jana Pawła II organizowane są już po raz drugi. Tym razem zaproponowano, aby tańczący dla Ojca Świętego równocześnie zatańczyli na cześć wszystkich ojców. Akcja „Cała Polska tańczy dla papieża” ma być także zaproszeniem na tegoroczne spotkanie, które tradycyjnie wypełni radość i entuzjazm.”
Czyzby liczyła się tylko ” radość i entuzjazm” a nie mądrość i rozwaga, jako cnoty przydatne w drodze do Zbawienia
Świat wystarczająco jest już rozbawiony, odmłodzony botoksem czy trawką…
– nie masz pracy?
To tańcz dla Jezusa
– nie masz mieszkania?
To śpiewaj pieśń uwielbienia dla Jezusa
– Nie widzisz sensu życia?
To zatańcz z biskupami
Może już czas na chwilkę powagi?
Kończąc, odniosę się do Pańskiej wypowiedzi:
” Brazylijczycy i ogólnie Amerykanie południowi są bardziej przygotowani do wykorzystania pontyfikatu Franciszka, niż Polacy Jana Pawła II”
Jak są przygotowani i jak lepiej wykorzystają ten pontyfikat niech zaświadczą statystyki:
Wyniki niedawnego sondażu przeprowadzonego wśród brazylijskiej młodzieży (1224 osoby w wieku od 16 do 29 lat):
Używanie pigułek wczesnoporonnych akceptuje 82% ankietowanych młodych katolików, 71% młodych protestantów i 84% młodzieży, która nie zadeklarowała swego wyznania,
Liberalizację przepisów prawnych dla związków homoseksualnych popiera odpowiednio: 56% katolików, 33% protestantów, 59% reszty
Zniesienie celibatu duchownych popiera: 72% katolików, 74% protestantów, 79% reszty
Sankcje karne za aborcję popiera: 30% katolików, 31% protestantów, 26% reszty
Pod innym adresem można dowiedzieć się dodatkowo, że:
62% młodych katolików popiera wyświęcanie kobiet na kapłanki
Socjolog Maria José Rosado zauważa przepaść między nauczaniem Kościoła a praktyką życia codziennego młodych ludzi. Większość młodzieży deklaruje chęć kroczenia za charyzmatycznym przywódcą pokroju papieża Franciszka, ale nie zamierza podążać za nauczaniem Kościoła.
Wydaje się, że hierarchowie ( nie wszyscy rzecz jasna) odpuścili sobie trudy żmudnego wychowywania na rzecz tańca i zabawy?!
Pozdrawiam.
@Eleonora
Proszę Pani, to bardzo długa wypowiedź i wręcz wulkan energii. Odnieść się do wszystkiego, to kwestia książki, na którą mnie nie stać. Ale może krótko: chory jest Kościół, chora jest nasza cywilizacja, chory jest człowiek. I coś z tym trzeba zrobić! Nie zrobią tego hierarchowie, nie zrobią tego politycy, przywódcy państw, bo w ich interesie jest trwanie w tym, co mają. A chcą jeszcze więcej. Dalej patrzą ludzie, bo chcą tego samego, co w/wymienieni. Są ilościową większością, ale mniejszością jednocześnie, bo bez pieniędzy. Ogólnie pat idealny. W takich przypadkach rozwiązaniem jest wojna, bo ona za pomocą siły niszczy dotychczasowy system i niestety, poprzez cierpienia ludzkie, daje nowe szanse następcom, którzy dotąd takie szanse także marnowali. Islam i inne religie są silne słabością cywilizacji łacińskiej.
Ponadto zachwiane zostały proporcje pomiędzy Kościołem państwem, a cywilizacją. Kościół dawniej dawał przykład, prowadził rożne podmioty (spółki, szpitale, ochronki) dziś na terenie macierzystym tego już nie robi, a domaga się wyjątkowego traktowania. Pola interesów i państwa pokrywają się tylko na pewnym obszarze. Kościół daje strawę duchową i na tym się kończy. Państwo powinno zapewnić obywatelowi środki utrzymania i bezpieczeństwo. I nie oszukujmy się, żaden z nich nie wypełnia swojej roli. Stan wiedzy religijnej jest opłakany i stan znajomości własnych dziejów także. W obu przypadkach mamy do czynienia z demoralizacją. Ponadto skompromitowała się formula sojuszu tiary z koroną, religia jest natomiast częścią kultury. I jak to wszystko pogodzić????
Nie wystarczy tak emocjonalne i rygorystyczne podejście. Bez Boga człowiek nie jest w stanie rozwijać się, karleje. Kościołowi nie można robić krzywdy, ale Kościół musi być zdrowy! Zdrowe musi być też państwo i sam człowiek. Kościół ma swoje obowiązki wobec cywilizacji i swoich wiernych. On w pierwszej kolejności powinien piętnować upadek moralności i swój wysiłek kierować w stronę ludzi i państw swojego kręgu cywilizacyjnego. Papież Franciszek podjął ten trud, daje przykład, za sobą ma prawie całą Amerykę łacińską, która wlewa się do USA. Franciszek jest w Europie, ma wyjątkową okazję, od kuchni, zobaczyć czym jest Europa. Tu nie ma czego naśladować. Co z tego wyjdzie, zobaczymy.
No, ale Pani Eleonoro, w taki sposób możemy dyskutować długo.
Podrzucę jeszcze kilka refleksji. Brazylia chce być Europą, wierzy w nią tak samo, jak Polacy, ale tak samo, jak Polska Europą nie jest. Polska ma własną cywilizację, choć w ramach łacińskiej, Brazylia, to inny świat i ma szansę na stworzenie nowej koncepcji, jeżeli zacznie myśleć własnymi kategoriami. Obydwa narody tego nie rozumieją. Ich stolica – Brasilia przypomina Moskwę, bo powstawała w okresie fascynacji komunizmem, ale już Moskwą nie jest. A co przypomina nasza stolica? Brazylia się rozwija, Polska zwija. Brazylia ma szanse na rozwój, Polska tej szansy nie ma. Brazylijczycy tak samo zgłupieli, jak Polacy, ale oni nie są pomiędzy młotem a kowadłem, Polska pomiędzy nim jest. Ich władze mają pole manewru, dla polskich władz pole manewru wciąż się kurczy. W Brazylii wciąż silna jest teologia wyzwolenia, w Polsce silniejszy kościół tradycyjny. To wszystko przenosi się też na stosunek do Kościoła i oczekiwania od niego. Za wszystko w ostateczności płaci człowiek: Polak, Brazylijczyk, Włoch, Francuz.
Pozdrawiam, R.S
Panie Redaktorze!
Kończąc już, odniosę się do Pańskiej wypowiedzi.
Napisał Pan, że Brazylia chce być Europą choć nią nie jest.
Zgadzam się w całej rozciągłości.
I dopowiem tylko, że cywilizacji łacińskiej nie uratuje ten, który z niej się nie wywodzi.
Bo nie z tych korzeni, nie zrozumie jej….
Dlatego też wydaje się, że w przeciwieństwie do Pana, wyżej sobie ceniłam poprzedni pontyfikat.
Chociaż, jak wiadomo- Duch wieje kędy chce!
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
@ Eleonora
Świat potrzebuje nowej koncepcji kulturowej, z niej wszystko. Pyszna Europa zablokowała samą siebie, a z Europy Środkowej zrobiła rynek poboru pracowników i zbytu. Uratować cywilizację zachodnią mogą tylko Polacy. Tylko Polacy mogą pomóc Europie wyjść ze śmiertelnego klinczu. Tylko my mamy do tego przygotowanie kulturowe. Stracili go już Francuzi, Włosi, a także Anglicy. Przywalił ich kolonializm, są wypaleni… tu bardzo chciałbym się mylić.
Na kuli ziemskiej są tylko dwa obszary, gdzie może rozwijać się nieskrępowana myśl: Brazylia i Indie. Brazylia jest nam o wiele bliższa niż Indie. Chodzi o to, aby iskra, która wyszła z Polski nie wypaliła się do cna, bo drugiej już nie będzie… To, co napisałem może brzmieć dość fantastycznie, ale mimo wszystko, patrząc krytycznym okiem na dzieje, możemy dojść do takiego wniosku. W Brazylii i w Polsce może nastąpić szybka zmiana sposobu myślenia. W Polsce ma małe szanse rozwoju, w Brazylii te szanse ma dużo większe. Wybaczy Pani, ale pontyfikat Benedykta XVI nie mógł niczego obudzić i papież chyba sam to zrozumiał. Dlatego ustąpił, być może też dlatego wybrano Franciszka. Ba, nie pozostało nam już nic innego, jak tylko poprzeć nowego papieża.
Pozdrawiam serdecznie, R.S.
Pozdrawiam, R. S.
@Ryszard Surmacz
„Wybaczy Pani, ale pontyfikat Benedykta XVI nie mógł niczego obudzić i papież chyba sam to zrozumiał. Dlatego ustąpił, być może też dlatego wybrano Franciszka. Ba, nie pozostało nam już nic innego, jak tylko poprzeć nowego papieża.”
Żałuję, że nie zauważa Pan pozytywów tamtego pontyfikatu.
Papież BXVI rozpoczął budowanie.
Od jednoczenia Kościoła Katolickiego.
Tylko jedność jest gwarancją siły.
Nie skromność….
Brazylia nie poniesie żadnej iskry.
Brazylia mentalnie bardziej tkwi w swojej ( przed chrześcijańskiej) kulturze, nie zrozumie kultury europejskiej.
Dlatego też, bardziej przygladam się posunięciom obecnego Papieża, nie mam powodów by Go we wszystkim popierać.
Pozostaję w modlitwie i oczekiwaniu.
Znam książkę x Malachiego Martina pt” Jezuici”
I doprawdy, jeżeli choć część jest prawdą, to sytuacja może stać się trudna…
Pozdrawiam.