W poprzednim odcinku pozwoliłem sobie przypomnieć podstawową prawdę, że w naszej cywilizacji każdą drogę: polityczną, filozoficzną czy gospodarczą weryfikuje sytuacja konfliktowa. Nie inaczej jest w Polsce. Konflikt pokazuje słabość lub siłę: koncepcji, systemu państwa lub wybranej drogi.
Miejscem takiego konfliktu w Polsce jest Śląsk. Jest to jednak miejsce, które jakby czekało na swój konflikt. Nie tylko dlatego, że mieszkająca tam ludność jest zantagonizowana, lecz dlatego, że na tym terenie nadal walczą z sobą podstawowe dwie prawdy państwowe: popruska, która ma tam ponad 250 lat (od 1740-63) i polska (od 1922), która ma niecałe sto. Ale trzeba od razu zaznaczyć, że konflikt ten jest absurdalny, bo ci którzy czują się spadkobiercami Niemczyzny na Śląsku, nigdy nie zostaną przez Niemców uznani za przedstawicieli ich kultury; nigdy w ich oczach nie przestaną być Polakami i Słowianami którymi się pogardza. Dla takich ludzi najwyższym statusem do osiągnięcia jest polityczny Niemiec do zadań specjalnych. Gaża wypłacana jest dotąd dopóki jest potrzebny. Gdy jego czas się skończy, spotka się z odpowiednim stosunkiem – z obu stron. Skończą się także frazesy o wyższości kultury niemieckiej nad polską, skończy się źródło przekory, skończy się wszystko – pozostanie naga prawda o sobie i niekończące się pretensje, których nikt nie będzie słuchał. I to jest opis mechanizmów, które dyktuje historia i życie.
Rzecz jednak w tym, że na Śląsku istnieje świadomość możliwości takiego rozwoju wydarzeń i takiego stosunku Niemców do Ślązaków. Fakt ten tworzy swoiste poczucie getta. Obydwie strony: niemiecka i polska, choć mają odmienne intencje nie ponoszą tu winy. To polityka. Wina musi być jednak wygenerowana, a winny jest ten, kto może mniej dać. Dziś Polska jest państwem słabym, więc wentyl ukierunkowany jest w jej stronę. Paradoks polega na tym, że na konflikcie polsko-niemieckim, który z jednej strony reprezentowany jest przez politycznych Niemców do zadań specjalnych, a z drugiej strony przez słabość państwa polskiego, żerują niekoniecznie Ślązacy. Ślązacy niemieccy dają pretekst, który wykorzystywany jest przez kosmopolitycznych graczy i polityków. W taki oto zawoalowany sposób toczy się walko niemiecko-polska na Śląsku, w której wkład Ślązaków nie ma żadnego znaczenia. Ślązacy dają tylko pretekst lub jak kto woli – tło.
W tej sytuacji może dziwić brak zbiorowej reakcji Ślązaków polskich, którzy nadal są spadkobiercami dziedzictwa powstańczego i polskości na Śląsku. Słychać pojedyncze i ważne głosy, ale niestety nie zastąpią one braku ich jasnego stanowiska w tej sprawie. W przyszłości brak takiego stanowiska może zostać poczytane jako wyczerpanie się polskości na Śląsku lub wręcz aprobata tego, co się tam dzieje. Polska droga do Polski na Śląsku jest tak samo ważna, jak polska droga do tej samej Polski w trzech byłych zaborach.
Wyzwania
Sytuacja, jaka się wytworzyła na Śląsku wymaga weryfikacji krążących tam prawd. Wymaga więc ustalenia jednej, za którą będziemy podążać. Straciły już tam ważność podziały partyjne i wewnątrzpolityczne. Nakreślają one już zbyt małą perspektywę i pokazują zbyt wąski obraz rzeczywistości. Na Śląsku mamy do czynienia z dwoma podziałami: za państwem i przeciw państwu. Oczywiście chodzi o państwo polskie. I do tego podziału należy się ustosunkować, tym bardziej, że z podobnym podziałem, choć innym zapleczem, mamy do czynienia w pozostałej części Polski.
Odwołując się do politycznego słownictwa można powiedzieć, że Śląsk pierwszy przemówił. Przemówił swoim głosem, takim, jaki dyktuje mu zastany tam konglomerat kulturowy i polityczny. Ale jak pisałem wcześniej, śląska droga jest nieustającą drogą do Polski. Tego kierunku nie zdoła już nic zmienić. Nie służy jej słabość państwa polskiego, ale również nie służy jej żadna potęga Niemiec. Napędem jest i będzie świadomość mieszkających tam ludzi.
Warto jednak zauważyć, że Śląsk przemówił jako pierwszy nie dlatego, że jest Śląskiem, lecz dlatego, że za sprawą napływu ludności zwłaszcza kresowej, stał się pierwszą redutą nowej Polski. I nie jest to zwycięstwo ani Piłsudskiego, ani Korfantego, lecz sprawia to geopolityczne położenie współczesnej Polski, a Śląsk właśnie z tego powodu zbiera „bonusy”. Historia, jak zwykle, płata największe figle. Tym razem połączyła kwadraturę koła: Kresy i Śląsk – dla obopólnej korzyści. Oczywiście trudno fakt ten dostrzec w punktu widzenia pruskiego. Prusy nie przewidywały takiego wariantu. Nie mniej jednak Śląsk, tak samo jak pozostała cześć Polski dostała od historii lub od samego Pana Boga, prezent, który w dziejach bardzo rzadko się zdarza. Dostaliśmy możliwość korekty błędów, które popełnili zwłaszcza Piastowie śląscy. W praktyce przekłada to się na poszczególne obowiązki, jakie z tego wynikają.
Jednowymiarowa wizja na Śląsku nie ma dziś żadnego zastosowania, zastosowanie ma natomiast wizja Henryków, którzy swojego czasu dążyli do zjednoczenia Polski oraz ogólna wizja Korfantego. Dowcip zrobiony nam przez historię polega na tym, że ogólnie – kresowianie, którzy przywieźli z sobą dziedzictwo Jagiellonów na Śląsk, mają wykluczyć możliwość powtórzenia się piastowskiego błędu. I warto się z tym pogodzić, bo to nie Kargule przyjechali na Śląsk (chociaż trochę ich było), lecz ludzie, którzy przywieźli w pustych walizkach szansę dla Śląska. W tych walizkach mieli tylko skromne odzienie, bo tak wraca się ze Wschodu, ale w sercach i głowach przywieźli zupełnie nową jakość. Bez niej Śląsk nie odzyska nigdy tej świetności, którą miał w średniowieczu.
Dziś Śląsk ma głos
Tak, dziś Śląsk ma głos. Może go zmarnować ale może go też znakomicie wykorzystać. Zmarnować poprzez:
- rozwijanie separatyzmu i popieranie „narodowości” śląskiej służącej obcym,
- grupowe milczenie Ślązaków polskich i brak ich reakcji wobec niszczenia wiekowej pracy i idei powrotu do własnego kulturowego gniazda.
Wykorzystać poprzez:
- akceptację obecnego stanu etnicznego i syntezę dwóch etosów: polskiego na Śląsku i kresowego,
- wykorzystanie obecnego geopolitycznego położenia i powrót do zmodyfikowanej koncepcji Henryków i Korfantego,
Tak więc zrozumieć Śląsk, to znaczy zobaczyć w nim szansę na własny rozwój i zachowanie własnej tożsamości. Po stronie ludności napływowej nie ma ani wrogości, ani niechęci do Śląska. Więcej, zauważa się pewne spowolnienie wywołane kompleksami typowymi dla przybyszów. Antagonizmy, z którymi mamy tam do czynienia nie są budujące. Śląsk może ożywić współpraca dwóch etosów: kresowego i polskiego na Śląsku. Właśnie tu czuje się dużo pozytywnej energii. Ale, jak już pisałem wcześniej, Ślązacy muszą wyjść z własnej skorupy i zacząć się uczyć Polski – to warunek powodzenia. Na tej drodze spotkają wiele bardzo miłych i zaskakujących niespodzianek. Zrobił to np. Lompa, ks. Szafranek, Miarka i wielu innych wielkich Ślązaków. To inny, lepszy świat. I piszę to z pełną odpowiedzialnością.
Autor: Ryszard Surmacz
Mądra treść.Zgoda buduje,niezgoda rujnuje.. Pozostała nam modlitwa i to bardzo żarliwa o Dary Ducha Świętego . Dziękuje Panie Ryszardzie. Poszerzam swoje horyzonty myślowe. Zapewne, nie tylko ja.Dobrze,że mamy w Panu historyka,takiego prawdziwego Polaka-Historyka. . Cieszę się,że trafiłam na @NGO z szefem panem Tomaszem. Tego mi brakowało.Dziękuję serdecznie obu Panom. .Miłej niedzieli życzę.Pozdrawiam.
hahaha, czyli Ślazak musi się spolonizowac – to podejscie przypomina kulturkampf forsowany przez niemieckich szowinistów, ale widac Pana Surmacza nic nie nauczyła historia – to polityka kulturkampfu a nie odwieczna tęsknota pchnęła częśc Ślązaków w rece ręce ruchu polskiego na Górnym Śląsku. Robiąc to samo ze Ślazakami co Niemcy, popychacie ich częśc w ręce MN a częśc w ręce RAŚ ;) Ale to tym lepiej dla nas autonomistów ;) A jaki to ta Polska „inny, lepszy świat” widac po sytuacji w kraju: wieczna korupcja, nieporządek, itd. Tym an pewno nikogo nie przyciągniecie ;)