– o wartości pieniądza z Tomaszem Nykielem, dyrektorem opolskiego oddziału Mennicy Wrocławskiej rozmawia Tomasz Kwiatek
Przekonują Państwo klientów, że warto inwestować w złoto, srebro. W dzisiejszych czasach, gdzie prawie każdy ma konto i tam trzyma oszczędności, co druga ulica to bank. Wy mówicie, że można inaczej?
Dokładnie. Dziś w powszechnym odbiorze wydaje się, że jedynym rozwiązaniem na inwestycje jest pieniądz papierowy. Na każdej stronie gazety, czy w media mówi się o tym co ile kosztuje, ile zarabiamy i to wszystko jest wyrażane w pieniądzu. Natomiast, dzisiaj pieniądz, jest tak naprawdę obietnicą państwa. Za złotówką, dolarem, czy euro nie stoi żadna wartość.
Aż, tak źle chyba nie jest?
Kiedyś za każdym 20 dolarowym banknotem stała uncja złota. Dzisiaj mamy sytuację, że każda z tych walut jest stworzona przez banki centralne, które same decydują ile tego pieniądze wypuścić i jaką faktycznie on ma wartość. Banki centralne sterują zarówno podażą jak i stopami procentowymi, czyli kosztem tego pieniądza za jaki go kupują, czy to klienci w kredycie, czy lokujący w banku. Wszystko jest sterowane centralnie.
Widać powszechne ogłoszenia dam pożyczkę, udzielę kredytów przez różnego rodzaju instytucje finansowe. Ale gdybyśmy wszyscy nagle przyszli do banku po wypłatę swoich oszczędności to co by było?
Bardzo duży problem. Mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że tak w rzeczywistości mamy do czynienia z systemem rezerwy cząstkowej.
Nie znam tego pojęcia, można przybliżyć?
Utworzenie rezerwy federalnej w XX wieku spowodowało, że dolar przestał mieć wartość opartą o kruszec, a zaczął być w dużej mierze kreowany przez kredyt. Dzisiejsza ekonomia jest dosyć zagmatwana, czytając prasę spada na nas tak dużo informacji, że nie jesteśmy tego sami zrozumieć. Ale gdy zejdźmy kilka pięter niżej do podstaw, to nie jest to wcale skomplikowane.
Na czym polega ta prostota? Kiedyś pieniądz był zrobiony z kruszcu, dziś mamy miedziaki..
Nie tyle miedziaki, co większość pieniądza to zapis elektroniczny. Między 3 do 5 procent w obiegu jest to faktyczna gotówka, którą możemy dotknąć jak banknoty czy monety. Pozostały pieniądz jest stricte elektroniczny. Z jednej strony wynika to z wygody, bo lepiej trzymać milion złotych w banku niż pod poduszką w postaci banknotów. Natomiast jeśli chodzi o podaż, czyli kreowanie pieniądza, to tu mamy do czynienia z sytuacją dziwną, gdyż dziś pieniądz jest długiem. To jest sedno sprawy.
Czy można wytłumaczyć hasło pieniądz jest długiem?
Dziś za każdym pieniądzem stoi zapewnienie rządu, że ten pieniądz ma jakąś wartość. Już nie ma pokrycia dolara w złocie, a każdy wydrukowany pieniądz jest długiem. Spójrzmy na najważniejszą walutę świata czyli na dolara.
Jak zobaczymy sobie wartość dolara sto lat temu i dziś to mamy 96% straty siły nabywczej tej waluty. Czyli wykres po prostu zmierza do zera. Nikt się tym nie przejmuje, bo cały czas drukujemy i to nie w formie fizycznej, ale w postaci zapisów elektronicznych. Każdy wypuszczony dolar jest tak naprawdę obligacją. A obligacja to nic innego jak dług.
Przecież obligacja podobno to najbezpieczniejszy papier wartościowy gwarantowany przez Skarb Państwa?
Jak spojrzymy dziś na obligacje greckie to już tak nie pomyślimy. Grecja może lada dzień zbankrutować.
No dobra, a przez te ostatnie sto lat jak kształtował się wykres złota?
Złoto w tym samym czasie zyskał od 20 dolarów za uncję do 1600 dolarów za uncję dzisiaj, czyli odwrotnie. Cena złota nadal rośnie, choć wahania okresowe się pojawiały. Tak jak teraz złoto jest w dołku stąd warto w nie inwestować.
Dziękuję bardzo za rozmowę
Artykuł ukazał się w 5 papierowym specjalnym wydaniu NGO [pobierz]