25 kwietnia obchodzimy dzień św. Marka, apostoła i ewangelisty umęczonego ok. 68 r. Dzień ten jeszcze po 1945 r. był uroczyście obchodzony na Śląsku, zwłaszcza na Śląsku Opolskim. Istniało przekonanie, że w tym dniu nie wolno pracować w polu, gdyż wierzono, że „św. Marek może wszystko zniszczyć”. W to święto po Mszy św. organizowano procesje, które wraz z księdzem, a czasem i z muzyką, obchodziły granice pól wsi. Ich uczestnicy prosili Boga i św. Marka o dobry urodzaj. Był to oczywiście słowiański zwyczaj obchodów pól, któremu nadano nową, chrześcijańską interpretację.
Jak wiadomo z przekazów źródłowych, w okolicach Głubczyc po procesji i po tzw. przeżegnaniu pól przez księdza wykonywano w domach krzyżyki i palmy, które rolnicy umieszczali na czterech krańcach swych włości i kropili święconą wodą. Zabieg ten miał przynieść błogosławieństwo dla pól i plonów. Na Śląsku Cieszyńskim natomiast, począwszy od dnia św. Marka, nie zapalano już w godzinach porannych i wieczornych światła w mieszkaniach. Te zapomniany już zwyczaj do dziś przypomina znane przysłowie: „św. Marek rzuci do wody ogarek”. Z innych przysłów i powiedzeń zostały jeszcze: „Świętego Marka sieje się ostatnia jarka”, „W dzień św. Marka sieje się tatarka”, „Deszcz w święty Marek, to ziemia jak skwarek”, „Na świętego Marka wyłazi groch z garnka” i „Jak w Marka deszcz pada, to dla siana bieda”.
Autor: Fundacja Dla Dziedzictwa