Czy miłość bliźniego nie wymaga od nas troski o jego duszę? Dzisiejszy świat nie rozumie faktu, że prawa nowego testamentu nie stoją w sprzeczności do praw starego testamentu, a więc, co za tym idzie – katolik ma obowiązek, by napominać swoich braci. Na każdym spoczywa ten obowiązek, niezależnie od posady, stanu majątkowego, czy zasad politycznej poprawności.
Wielokrotnie spotkałem się ze stwierdzeniem, że Stary Testament przeczy Nowemu. Najczęściej mówią to ludzie, którzy nie znają Pisma, lecz opierają się na wyrywkowych cytatach, jakie znajdują się na portalach dla rzekomych „racjonalistów”. Prawda jednak jest o wiele bardziej złożona, inna, wymagająca abstrakcyjnego myślenia – bo czymże jest próba objęcia tajemnic bożych, jak nie próbą wyjścia poza racjonalne sposoby analizy świata?
Możemy natknąć się na stwierdzenia, że Jezus nauczył ludzi miłości, podczas gdy Żydzi uczyli nienawiści. Zestawia się w ten czas cytaty S.T. o wielkich wojnach, jakie toczyli Żydzi z innymi nacjami z cytatami z N.T. o miłości. Jak mówi bowiem święty Mateusz w 22 rozdziale spisanej ewangelii, od wersu 34 do 40:
„Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?” On mu odpowiedział: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy”. „Czy Jezus powiedział coś naprawdę rewolucyjnego, czego Żydzi nie widzieli, gdy opierali się na prawie starego przymierza? Przecież jest zapisane w 19 rozdziale Księgi Kapłańskiej (wersy 17 i 19):” Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan! „
Wydawać by się mogło, że nie ma żadnej różnicy, pomiędzy cytatami powyższymi. Na dodatek – wyłania się dodatkowe uzupełnienie rozumienia słów Jezusa, które zadaje ostateczny cios antykatolickim demagogom: Miłość bliźniego zmusza nas do tego, by go napominać go, jeśliby grzeszył. I nie ma w tym nic złego. A wręcz złym by było, gdybyśmy tego nie robili.
Jezus nauczał swych uczniów, by miłowali bliźniego, natomiast z prawa proroków dodatkowo da się wyciągnąć wniosek, jak wyglądać ma ta miłość. Brat, jeżeli faktycznie miłuje brata swego, trzepnie go w ucho, gdyby ten robił coś złego. Napomni go – bo tak wygląda miłość troskliwa i prawdziwa. Nie opiera się na tym, by wszyscy byli szczęśliwi i mieli wygodnie. Przeciwnie – prawdziwa miłość jest inna od prostackiego konformizmu i prostej afirmacji uczuciowej. Prawdziwa miłość wymaga, stawia mocne zobowiązania.
Prawa boskie są święte, stoją w stanowczym sprzeciwie wobec niesprawiedliwości i płytkości tego świata. Bo czy może ten świat być głęboki, skoro opiera się na zmysłach i pustych deklaracjach, których ojcem jest „bóg tego świata” – Lucyfer? (por. 2 Kor 4.4) Dlatego powinno się stwierdzić raz, a pewnie – prawdziwa miłość nie boi się krytyki, która dawana jest z troski o duszę bliźniego.
Autor: Maciej Kałek
www.facebook.com/Narodowykatol