Czy Jezus wjechał do Jerozolimy na osiołku, który dopiero się.. nawrócił? Czy Pan powywracał stoły kupieckie w świątyni, by uwolnić krowę, szczura i konia? Czy zasłona przybytku rozdarła się z powodu małej, niewinnej owieczki? Takich rzeczy nie wyczytamy z Biblii, niemniej stanowią wspaniałe tło do przybliżenia najmłodszym odbiorcom wydarzeń zawartych na kartach Pisma Świętego i tradycji.
Na pomysł zekranizowania ukrzyżowania Pana i jego wielkiego dzieła w sposób tak wymyślny, wpadł reżyser Deryck Broom. Pomysł ten okazał się fantastyczny, bo w scenerii lekkiego żartu, miłej atmosfery i radosnej dla oka grafiki, opowieść o Chrystusie – ratującym ludzi i zwierzęta – może wypaść jedynie na plus. Film „Lion of Judah – The lamb that saved the world“ z 2011 roku, odniósł może i niezbyt duży sukces komercyjny, ale tak naprawdę nie za bardzo wiadomo, dlaczego. Głosy podkładali wszak tak znani aktorzy, jak Michael Madsen (Boss), czy Ernest Borgnine (Slink). Zaś głos samego Jezusa, brzmiał kojącym tonem Bruce’a Marchiano.
Akcja filmu toczy się w czasach Ewangelicznych, a rozpoczyna w chwili, gdy grupa zwierząt w stajni (jak się później okazuje, tej samej, w której narodził się „Król“) zbudzona porannym hałasem, poznaje rozbrykaną owieczkę o imieniu Judah – który myśli, iż jest Lwem. W niedługo potem, ludzie zabierają Judah i – przez przypadek – rozgadanego koguta. Pozostałe zwierzęta wyruszają im na ratunek, udając się na długą wyprawę – od Betlejem, do Jerozolimy. Po drodze spotykają Osiołka, który dołącza do nich, by ich oprowadzić po Jerozolimie, z której dopiero zbiegł. Film oprowadza widza po tradycjach judaistycznych, a także po samych wydarzeniach Nowo Testamentowych – ujrzymy (na przykład) koguta, który pytając o drogę – piejąc – grupkę ludzi, zwiastował św.Piotrowi iż „po trzykroć się Pana wyrzeknie“. Nieświadomy niczego kogut zostaje wyrzucony poza tłum.
Ten typ opowieści może i nie jest zbyt dynamiczny (historia czasem się dłuży), lecz długie chwile podróży i poszukiwań umila muzyka gospel, idealnie dobrana do konkretnej chwili.Jeżeli więc ktoś – tak jak ja – uważa, iż dzisiejsze bajki to nie to samo, co kiedyś. Iż bajki straciły wiele ze swych wychowawczych tekstów, moralizatorskich przesłań, religijnych odniesień, czy też, że zostały obdarte z niewinnych żartów (zastąpionych ironią i sarkazmem, typu „zainwestuj w tik taki, bo ci jedzie“), to bez wątpienia – ta bajka się spodoba temu komuś. Jest to pozycja warta do obejrzenia, a także puszczenia swoim dzieciom. Jako, że film nie doczekał się polskich napisów/głosów, zachęcam
do obejrzenia filmu.
Autor: Maciej Kałek
Fajna Bajka, dobry artykuł