Mam trochę tekstów, które „przyszły” do mnie nie wiem skąd. Bywa, że siadam i zapisuję pierwsze słowa, które mi przychodzą na myśl, posługując się chyba strumieniem świadomości. Nie potrafię tego do końca wyjaśnić. Czasem piszę w ten sposób, gdy jestem bardzo zmęczona, chcąc się rozluźnić a czasem traktuję takie próby jak ćwiczenia nadgarstka, bo i tak 99% z nich ląduje w koszu. Tarot jest właśnie jednym z takich utworów i został w moich szpargałach, bo jest wyjątkowo dziwaczny.
Nigdy nie miałam w ręku talii kart tarota, ani nawet nie oglądałam ich przez szybę. Wiem, że karty mogą być groźne, że potrafią w najłagodniejszych przypadkach wyczerpać psychicznie, w innych przyczynić się do zniewolenia, lub nawet opętania. Z tarotem nie należy uważać, tylko najzwyczajniej trzymać się od niego z daleka, dla własnego dobra. Więcej – napiszę to wprost – dla dobra własnej duszy. A nawet z niewinnym wydawałoby się, strumieniem świadomości, też, jak widać, nie należy przesadzać. Potem wyłazi z człowieka nie wiadomo co.
TAROT
Książę w wiśniowej kamizelce
Pod szyją nosi czarny fular
Tak elegancki, że to się nie zdarza
Na aksamicie kładzie rękę.
Książę był młody i namiętny
Swą księżnę kochał całym sercem
Więc Papieżyca i Pustelnik
Patrzyli z boku zawiść międląc.
Jutro na stare wracam śmieci
Czas chleb spakować już w sakiewkę
Po drodze mijam głupka, który sobie bimba
Pod nosem nucę pieśń o szczęściu.
Oni byli z innej bajki, wiesz?
Maria
Nie wierzę w tarota i inne wróżby.Ale w sny -tak. W dzieciństwie,to wieczory z gwiażdzistym niebem i sp. Tatusiem były moje.Tatuś nauczył mnie,ocenianie nieba,nazwy gwiazd.”Zamiłowanie” do” nieba ” wyniósł z wojny, gdy przebywał w szczerym polu a samoloty bombardowały miasto francuskie.Bardzo pamietał kazdy szczegół.Cudem nie zginał. Wracajac do snów po raz pierwszy chce opowiedziec mój sen dwa tygodnie przed katastrofa w Smoleńsku.Były to moje straszne, dni.Otóż snil mi się Papież bł.Jan Paweł II.,sunący po lodowcu . Gdy się zblizał patrzyłam w niebo i zobaczyłam całe niebo gwiazd, które były w ogniu. A Papież sfrunął do mnie i podał mi dwie złote grube obrączki.Powiedział,ze mam je schować. Ze beda potrzebne Polsce.Był młody,piekny,strój biały a buty bordo.I rozpłynął się we mgle.Złe myśli chodziły mi po głowie.Czułam ze stanie się coś strasznego.Ostrzegałam rodzine, dzieci przed wypadkiem za kierownica.Bałam się. Smiano się z moich złych przeczuć.W piątek przed katastrofą o 21.30 dostałam drgawek,gdy w Radiu Maryja we wiadomościach mówili o locie do Katynia. Drgawki ustały w sobote rano o 8,55. O godz. 9-tej podano straszna katastrofe.