W piątkowym wydaniu magazynu NTO ukazał się materiał zatytułowany: „Odlot marszałka” i dedykowany moim rzekomym uchybieniom przeciwko dobrym obyczajom w miejscu pracy. Tekst, oparty na pomówieniach autorstwa anonimowych osób, miał stwarzać pozory dziennikarstwa śledczego, tymczasem okazał się zestawem komentarzy dobranych tak, aby udowodnić tezę postawioną przez autorkę. Znamienne, że nikt z moich adwersarzy, ponoć przeze mnie mobbingowanych, nie poszedł z tym do sądu, który wymaga materiału dowodowego, tylko skorzystał z instytucji łatwego oczerniania, za jaką uznał gazetę. Napisałem w tej sprawie list do redaktora naczelnego NTO z prośbą aby pozwolił mi zrozumieć dlaczego tytuł, uchodzący za poważny, sięga po najgorsze praktyki tabloidów, ale dziś NTO wyjaśniła moje wątpliwości. Na drugiej stronie poniedziałkowego wydania znalazł się apel redakcyjny o udział w nagonce na Tomasza Kostusia. Jeśli możecie Państwo przyczynić się w jakikolwiek sposób do wyrządzenia mi krzywdy – NTO żarliwie do tego zachęca. Komentarz nie jest tu potrzebny.
Potrzebne jest natomiast pytanie: Czy taka jest rola mediów w państwie demokratycznym? Czy gazeta służąca społeczeństwu i kreująca się na etyczną, ma prawo nawoływać – głosem internautów – do dymisji urzędnika? Czy w sprzeczności z prawem nie pozostaje jawne ogłoszenie apelu społecznego o gromadzenie materiału, który ma służyć zniszczeniu mnie? Pozostawiam odpowiedź Państwa poczuciu przyzwoitości.
Autor: Tomasz Kostuś
Pismo do redaktor NTO Mireli Mazurkiewicz
Pani Redaktor,
Zechce Pani wybaczyć ostrożność w telefonicznym udzielaniu pani odpowiedzi, ale poniedziałkowe wydanie NTO rozwiało moje wszelkie wątpliwości, co do intencji, jakimi kieruje się pani gazeta. Dlatego, za radą prawników, od dziś przyjmujemy oficjalną formę komunikacji – w postaci sprostowań i oświadczeń. Odmawiam pani i pani gazecie jakichkolwiek innych wypowiedzi czy komentarzy, z pełnym przekonaniem, że zostaną wykorzystane przeciwko mnie. NTO wyraźnie poinformowała wczoraj czytelników o prowadzeniu krucjaty, zmierzającej do wymuszenia mojej dymisji. Jej ukoronowaniem stał się społeczny apel do wszystkich, którzy uważają, że potrafią mi zaszkodzić – o nadsyłanie takich informacji. To rzecz bez precedensu w polskiej prasie od czasów stalinowskich, kiedy praktykowano publiczne gromadzenie pomówień i insynuacji wykorzystywanych w kampanii nienawiści.
Odebrałem wczoraj i dziś wiele telefonów od dziennikarzy i odbyłem wiele rozmów. Jestem otwarty dla mediów, które obiektywnie starają się dociec prawdy w tej sprawie, ale ani pani, ani pani gazeta nie należycie do tej kategorii. W zaistniałej sytuacji proszę o kierowanie pytań do mnie w udokumentowanej formie pisemnej.
Pozdrawiam,
Tomasz Kostuś
Następny po Tulei o „czasach stalinowskich” :) nie trzeba cofać się 60 lat wstecz, wystarczy zapoznać się z „obiektywizmem” GW, Newsweeka czy TVN, oni w POmówieniach i ohydnej propagandzie skierowanej przeciwko PiS i Kaczyńskiemu temu żyjącemu i temu nieżyjącemu przekroczyli już dawno wszystkie granice przyzwoitości i standardy dziennikarstwa i jakoś nie znalazł się NIKT z PO, aby głośno o tym POwiedzieć i zaprotestować.
Osobiście jakoś nie wierzę w tłumaczenia pana Kostusia i jego znajomych, z drugiej zaś strony zastanawiać może fakt nagłośnienia tego wszystkiego akurat przez NTO i akurat tę dziennikarkę :)
Czy taka jest rola mediów w państwie demokratycznym? My to pytanie nie od dziś zadajemy i dziękujemy, żeś Pan dołączył, Marszałku. To, że stało się tak w wyniku obrony własnej d.. nie umniejsza dla nas doniosłości tego faktu.
Cóż, w ramach uświęconej wolności prasy, zawód dziennikarza jest zwolniony z jakiegokolwiek koncesjonowania, zatem dziennikarzem może być każdy, bez względu na wykształcenie (lub jego braki), postawę moralną (ewentualne zarzuty karne, czy wyroki za przestępstwa takie czy owakie) itd. itp. Jednym słowem dziennikarzem może być byle kto. A to zobowiązuje. Zobowiązuje do:
– niewiedzy;
– przeinaczania faktów;
– lekceważenia logiki;
– zachowań infantylnych (dziecinnych);
– agresywności.
Dlaczego tak mało jest dziennikarzy z wykształceniem prawniczym lub ekonomicznym? Winna chyba tabloidyzacja mediów + patrz pkt 1.
Cóż, w ramach uświęconej wolności, zawód polityka jest zwolniony z jakiegokolwiek koncesjonowania, zatem politykiem może być każdy, bez względu na wykształcenie (lub jego braki), postawę moralną (ewentualne zarzuty karne, czy wyroki za przestępstwa takie czy owakie) itd. itp. Jednym słowem politykiem może być byle kto. A to zobowiązuje. Zobowiązuje do:
– niewiedzy;
– przeinaczania faktów;
– lekceważenia logiki;
– zachowań infantylnych (dziecinnych);
– agresywności.
Dlaczego tak mało jest polityków z wykształceniem prawniczym lub ekonomicznym? Winna chyba tabloidyzacja parlamentu + patrz pkt 1.
@ P.JJN. Tak,masz rację. Zawód Polityka to wyjątkowa profesja. Ale, często się sami przyczyniamy, aby akurat Ta, wskazana przez nas osoba była politykiem. Trzeba myśleć i czuwać. A iluż polityków ma zarzuty karne,a których, Ich media nie ukażą społeczeństwu ?
A iluż burmistrzów wydało skorumpowanych decyzji ? Dopiero, po ich zejsciu ze stanowiska dowiemy się prawdy. A Prawda Jest Ciekawa. A dlaczego jest mało dziennikarzy z wykształceniem prawniczym czy ekonomicznym ?@czytelnik z Nysy. Spróbuj odpowiedzieć.
Ja myślę,ze lenistwo.