Marcin Mastalarek: Pyrrusowe zwycięstwo Michała i Donalda Tusków

Niezależna Gazeta Obywatelska2

Na początek uwaga zasadnicza. Rządzący Polską establishment wmawia nam, że nie wolno komentować wyroków sądów. Otóż uważam, że można, a czasami nawet trzeba komentować wyroki i orzeczenia polskich sądów. Po pierwsze sędziowie to też ludzie, a ludzie nie są nieomylni.

Nie może być tak, że sędziowie są swojego rodzaju kastą, która w żaden sposób nie podlega ocenie opinii publicznej. Sędziowie to zawód zaufania publicznego, ale też zawód, a więc jak w każdym zawodzie są sędziowie lepsi i gorsi, wybitni i mniej wybitni. Stan wiedzy sędziów nie jest taki sam, jedni mają większą wiedzę, inni mniejszą, jedni są lepiej przygotowani, inni gorzej. Sędziowie choć powinni być niezawiśli w swojej pracy, to jako ludzie mają swoje poglądy, wyznają pewne wartości według których zostali wychowani i ukształtowani. To wszystko może, choć nie musi, mieć pewien wpływ na ich pracę.

Uważam, że sędziom także mogą zdarzać się pomyłki. Gdyby tak nie było to sądy byłyby jednoinstancyjne. A tak nie jest. Istniej przecież możliwość apelacji czy kasacji, a więc odwoływania się do wyższych instancji sądowych. Co więcej historia sądownictwa zna wiele przykładów pomyłek sądowych. Wiele z nich wychodziły dopiero po latach. Do tego dochodzi moja, ale także wielu prawników, politologów, socjologów, nie najlepsza ocena polskiego wymiaru sprawiedliwości, który po przełomie 89 roku w żaden sposób nie został oczyszczony. Polskie sądownictwo nie rozliczyło się z komunistyczną przeszłością, a przecież wymiar sprawiedliwości był istotnym filarem tamtych rządów. Wyroki, także śmierci, na tysiące opozycjonistów, były wydawane przez sędziów. Brak rozliczenia ciemnych kart PRL-owskiego sądownictwa oraz funkcjonowanie w wymiarze sprawiedliwości wielu sędziów z poprzedniej epoki, chluby sądownictwu nie przynosi.

To krótkie wyjaśnienie potrzebne jest, bo w Polsce wiele środowisk nie potrafi pogodzić się z zasadą, że w demokratycznym państwie prawa wyroki i orzeczenia sądów mogą, a nawet powinny być komentowane.

W dobrze funkcjonującej demokracji takie wyjaśnienia byłyby zbędne, bo to co piszę jest oczywistością na całym świecie. Wystarczy przypomnieć ożywione dyskusje nad orzeczeniami Sądu Najwyższego w USA.

Sprawą, która wymaga komentarza jest dzisiejsze orzeczenie warszawskiego sądu okręgowego nakazujące dziennikowi Fakt przeproszenie Michała Tuska vel Józefa Bąka. Przedmiotem pozwu był tytuł Faktu: „Michałowi Tuskowi grozi 10 lat więzienia”. W ten sposób dziennik informował, że stowarzyszenie Stop Korupcji złożyło doniesienie do prokuratury o możliwości działania przez Michała Tuska na szkodę Portu Lotniczego w Gdańsku.

Ale może się okazać, że jest to pyrrusowe zwycięstwo Michała i Donalda Tusków. Polacy mogą zastanawiać się jaki wpływ na to orzeczenie miał fakt, że Michał Tusk jest synem premiera. Polacy, szczególnie ci, którzy latami w sądach czekają na sprawiedliwość mogą się pytać dlaczego ich sprawy trwają latami, a sprawa premiera Tuska w pierwszej instancji zakończyła się zaledwie po kilku miesiącach od złożenia pozwu? Czy tak szybkie rozstrzygnięcie jest normą w polskich sądach? Czy wszystkie podobne sprawy są przez sądy tak szybko rozpatrywane? Wszyscy wiemy, że tak nie jest.

Michał Tusk sam dał pretekst gazecie do snucia tych dywagacji. Jego równoczesna praca dla Portu Lotniczego w Gdańsku i linii lotniczych należących do właściciela Amber Gold Marcina P. budziły wiele słusznych wątpliwości. Konflikt interesów był oczywisty. Proces z Faktem przypomina więc sprawę, która już nieco przygasła w pamięci Polaków. A nie jest to historia przynosząca chlubę Michałowi Tuskowi vel Józefowi Bąkowi. Sam przecież przyznawał, że był „debilem”.

Pisząc o pyrrusowym zwycięstwie wymieniam tu także premiera, bo sam Donald Tusk przyznał, że wybór adwokata był rodzinną decyzją, więc Donald Tusk też w tę sprawę mocno się zaangażował. Wielu, nawet przychylnych premierowi komentatorów ocenia, że błędem był wybór na adwokata Romana Giertycha, honorowego prezesa Młodzieży Wszechpolskiej i byłego szefa Ligi Polskich Rodzin. Reprezentowanie Michała Tuska zapewne jest korzystne z punktu widzenia Romana Giertycha, ale budzi wiele pytań czy nie jest to powiązane z ciągłymi występami mecenasa Giertycha, w których atakuje lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego?

Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Redakcja Faktu zapowiada apelację, więc zobaczymy jak zachowają się sędziowie sądu apelacyjnego. Czy samo nazwisko Tusk już rozstrzyga wszelkie sprawy sądowe. Parafrazując poddanego pruskiego króla Fryderyka, zobaczymy czy są jeszcze sądy w Warszawie.

Autor: Marcin Mastalarek, Poseł Prawa i Sprawiedliwości

Za: wpolityce.pl

  1. | ID: ff78b04f | #1

    No to tempo.Czyli mozna szybko procedować.Ale trzeba mieć nazwisko „odpowiednie”.Zapewne apelacja zapowiadana, tez szybciutko doczeka sie rozstrzygniecia.Zastanawia mnie jednak ,ze były poseł, znajacy sporo tajemnic państwowych moze być adwokatem wsprawie syna premiera.Czy to nie jest ciekawe?

  2. Jarek Toporowski
    | ID: 90c481e7 | #2

    Marcin spoko gość. Wali konkretami, nie cycka się w poprawność polityczną.

    TAK TRZYMAJ

Komentarze są zamknięte