55 ulic Karola Świerczewskiego, 19 Janka Krasickiego, osiedla, którym patronują rocznice powstania PRL, ulice Armii Czerwonej, 22 lipca i manifestu PKWN – to nie jest wykaz sprzed 50, czy 40 lat.
To wyłącznie FRAGMENT listy ulic, osiedli i skwerów, noszących dziś, w 2013 roku, imiona komunistycznych aparatczyków, zbrodniarzy, zdrajców Polski i upamiętniających komunistyczne święta oraz rocznice.
W latach 2007-2009 ówczesny prezes IPN Janusz Kurtyka wysłał pisma do władz samorządowych informując o obecności nazw odwołujących się do komunistycznej symboliki. Postanowiliśmy przypomnieć jak dużo w naszej przestrzeni jest tego typu wątpliwych pamiątek. Wykaz ten zweryfikowaliśmy sprawdzając, czy wciąż jest aktualny. Niestety, w większości przypadków był. Zdecydowanym liderem pośród upamiętnionych czerwonych antybohaterów jest generał, który się „kulom nie kłaniał” – Karol Świerczewski.
Interesująca jest również liczna reprezentacja wszelkiego rodzaju upamiętnień dotyczących stycznia 1945 r. Daty związane z tym miesiącem to kolejny efekt propagandy komunistycznej przedstawiającej wkroczenie Armii Czerwonej jako „wyzwolenie”. Jak widać – propaganda ta do dziś okazuje się wielce skuteczna. Wejścia Sowietów, nawet jeśli oznaczało wyparcie Niemców, w żadnym wypadku nie można określać jako „wyzwolenie”. Armia Czerwona pozostawała wszak w Polsce do 1993 roku, stojąc na straży interesów Moskwy.
Kolejną datą nadal „czczoną” nazewnictwem ulic III RP jest 22 lipca. Data ta, będąca gigantyczną fałszywką samą w sobie, przypominającą ponury żart o Radiu Erewań, przez lata komunizmu była traktowana z wielką atencją. Dla czerwonych namiestników sowieckiej dyktatury, była jednym z głównych składników mitu założycielskiego PRL. Data 22 lipca i związane z nią podpisanie Manifestu PKWN, jest gigantycznym oszustwem per se. Ów dokument, ani nie był podpisany w Chełmie, ani w tym dniu i nie miał nic wspólnego z samostanowieniem polskiego narodu. Jego prawdziwym źródłem była wola generalissimusa Stalina, pokornie wykonana przez polskich komunistów.
Niezwykle niebezpieczna jest obecność Janka Krasickiego wśród „bohaterów” uhonorowanych przez nadanie nazwy ulicy. Jego ponury życiorys, sytuuje go wśród czołówki antybohaterów i ludzi zaprzedanych sowieckiemu dyktatowi. Jego rola w instalowaniu – przy użyciu wszelkich środków, z morderstwami włącznie – komunistów w walczącej z hitlerowskim okupantem Polsce jest olbrzymia. Zgodnie z zasadami propagandy PRL kreowano go na patrona młodzieży – rzekomo bohatera walk o niepodległość Polski i wzór patriotyzmu. Jego imię nadawano wówczas licznym ulicom, szkołom i organizacjom. Został m.in. patronem powstałego w 1957 r. Związku Młodzieży Socjalistycznej, a także Wyższej Szkoły Lotniczej w Dęblinie. Sam ZMW i związana z nim Hanna Szapiro (Hanka Sawicka) również nadal figurują na liście patronów polskich ulic.
Ciągle jeszcze w Polsce obchodzi się 30 lub 40 lecie PRL, pamięta o Armii Czerwonej i można zamieszkać przy ulicy Marcela Nowotki. Podstawowym argumentem przeciwko zmianom nazw są motywy finansowe. Oczywiście, że tego typu zmiany kosztują. Tym bardziej należy wymierzyć oskarżycielski palec w kierunku tych, którzy zaniedbali tę sprawę po 1989 roku. Nie zmienia to faktu, że i dziś istnieje konieczność pozbycia się tego dziedzictwa komunizmu, choćby w imię prawdy i społecznej moralności.
Kłamstwem jest lansowana wulgarna teza, iż oczyszczanie pamięci nie ma wymiaru ekonomicznego i należy tylko do sfery symbolicznej. Jednym z efektów braku dekomunizacji i lustracji jest sytuacja ekonomiczna Polski. Tworzenie się zrębów kapitalizmu w naszym kraju, nie obyło się bez zabezpieczenia interesów czerwonej nomenklatury. Biznesmeni, giganci medialni przedstawiani jako selfmademani w amerykańskim stylu, w normalnych warunkach uczciwej konkurencji i mechanizmów rynkowych prawdopodobnie nigdy nie dorobiliby się fortun. Bez koneksji we wszelkich służbach komunistycznych ich „kariery” skończyłyby się dużo mniej spektakularnie. Na ich miejsce mogłyby rozwinąć się kariery, za którymi stałyby zaradność i przedsiębiorczość. Wśród obrońców komunistycznych nazw, są ci, którzy to wiedzą i choć współcześnie chodzą w chwale zaradnych i przedsiębiorczych liberałów, zdają sobie sprawę z prawdziwych przyczyn swojego sukcesu.
Gminy mogłyby wyasygnować na cel przeprowadzenia zmian w nazwach ulic dodatkowe środki, tak by zminimalizować ewentualne koszty, które ta zmiana by niosła. Wymagałoby to jednak dokonania pewnych przesunięć w środkach gminnych. Jednak, czy wśród samorządowców znajdą się tacy odważni i niepokorni?
Argumentu za pozostawieniem nazw są wyniki przeprowadzonych konsultacji społecznych prowadzonych przez samorządowców wśród mieszkańców. Demokratyczne głosowanie stanowi ostateczny argument z życiem w kłamstwie. Doprawdy, jeśli przyjrzeć się wydatkom ponoszonym przez władze zarówno na stopniu centralnym jak i samorządowym, znajdziemy wśród nich także te, których przeniesienie na finansowanie tych zmian nie wywołałoby poważnej straty. Byłby to wydatek jednostkowy, załatwiający sprawę całkowicie. Ciekawym pomysłem jest obciążenie tymi wydatkami politycznych spadkobierców PZPR. Jednak raczej nie ma szans np. na zlicytowanie majątku SLD i wydania go w ten sposób.
IPN czeka na parlament
Jak poinformował nas rzecznik Andrzej Arseniuk IPN zawiesiło akcję podjętą przez śp. Janusza Kurtykę. Powodem zawieszenia jest oczekiwanie na efekt toczących się prac legislacyjnych nad ustawą, która dawałaby skuteczne narzędzie w tej akcji.
– Podejmujemy takie działania incydentalnie, reagując na sygnały wciąż płynące od ludzi, gdyż trwają prace legislacyjne, by obecną sytuację zmienić. Jak się te prace potoczą do końca nie wiadomo. Jednak zmiany prawne mogą dać narzędzie, którego wtedy nie było – ustawę. Wtedy akcja nie miałaby już tylko wymiaru edukacyjnego, szłyby za nią konkretne decyzję oparte o stworzone prawo. IPN nie mógł niczego narzucić samorządom, zatem nasza akcja miała powtarzam charakter ustawowy – mówi Andrzej Arseniuk z IPN.
Ranking antybohaterów naszych ulic:
Karol Świerczewski – co najmniej 55 ulic w całej Polsce
„Wyzwolenie” styczniowe 1945 – 21 ulic
22 lipca – 20 ulic
Janek Krasicki – 19 ulic
Rocznice powstania PRL -15 ulic
Hanka Sawicka -13 ulic
Michał Żymierski – 7 ulic
Gwardia Ludowa – 9 ulic
Armia Ludowa – 8 ulic
Zygmunt Berling – 8 ulic
Związek Walki Młodych – 4 ulice
Armia Czerwona – 3 ulice
Marceli Nowotko- 3 ulice
PKWN -2 ulice
Oto przygotowany przez PCh24.pl wykaz ulic, placów i osiedli, których nazwy stanowią relikt PRL-u
Opolskie
Zawadzkie: ul. Karol Świerczewski, ul. 20 stycznia
g. Branice: ul. M. Żymierskiego
g. Walce: ul. Świerczewskiego
Wołczyn: ul. Świerczewskiego
g. Cisek: ul. Świerczewskiego, ul. 22 Lipca
g. Pokój: ul. Jana Krasickiego
g. Świerczów: ul. 40-lecia PRL
g. Głubczyce: ul. M. Żymierskiego
Głuchołazy: ul. Zygmunta Berlinga
Zdzieszowice: ul. 22 Lipca (1944 r.), ul. gen. Zawadzkiego, ul. Żymierskiego
Gorzów Śląski: ul. Janka Krasickiego
g. Łambinowice: ul. 22 Lipca, ul. gen. Zawadzkiego
tk
W gminie Zdzieszowice jest ulica
Wincentego Pstrowskiego.
Tego od wierszyka:
” Wincenty Pstrowski- górnik ubogi
Przekroczył normę
Wyciągnął nogi”
:)
Ciekawe dane.Ale zmiany może dokonać miejscowa rada gminna w drodze uchwały.Ale wiąze się to z kosztami,których ani gminy ani mieszkańcy nie mają.Trzeba by zmieniać dokumenty,dowody osobiste, meldunek, nawet numeracje. Ale,jak mówią „dla chcącego,nic trudnego”. Trzeba poczekać.
Poza wykonaniem wyroku na Mołojcu (który prawdopobnie odpowiadał za śmierć Nowotki) nawet IPN nie jest w stanie obarczyć Krasickiego odpowiedzialnością za jakąkolwiek niewinną śmierć. Miał poglądy lewicowe, więc aktywnie działał także po zajęciu Kresów przez ZSRR. Walczył z Niemcami, zginął żołnierską śmiercią. Ktoś kto, powołując się na Wikipedię (którą pewnie sam w tym przedmiocie edytował – żeby pasowało do jego tezy), nazywa go „mordercą” jest osobą ograniczoną albo zwykłym idiotą.