W myśl, że tylko perspektywa całości dziejów daje najbardziej przybliżony obraz, odwołajmy się do dwóch wybitnych myślicieli średniowiecza żyjących w podobnym czasie: do Henryka de Segusio ( zm. 1271 r.) i Marcina Boduły (zm. 1279 r.). Źródła podają, że pierwszy z nich był jednym z najbardziej znaczących kanonistów epoki późnego średniowiecza. Drugi był arcybiskupem gnieźnieńskim podległym bezpośrednio papieżowi. Segusio, na którego powoływali się Krzyżacy (abp. S. Wielgus) w swoim słynnym dziele „Summa aurea” głosił, że: „grzech pierworodny, o ile nie zostanie zmazany przez chrzest, pozbawia człowieka prawa do posiadania własnego państwa, rodziny i prywatnej własności. Własność, którą sobie przypisują poganie, jest własnością niczyją. Po przyjściu Chrystusa na ziemię prawo do wszelkiej własności i posiadania własnych państw przysługuje tylko chrześcijanom”.
Teza Boduły była z gruntu odmienna: „wojny nie mają charakteru boskiego i są dziełem samych ludzi. Potępiając ekspansję zakonu krzyżackiego, jako sprzeczną z religią katolicką, usiłował udowodnić, że wszystkie wojny prowadzone w celach zdobycia bogactw, podboju ludów i nowych terytoriów są niesprawiedliwe. Sprawiedliwe są bowiem takie wojny, których celem jest poskromienie krzywdzicieli, obrona własnej ziemi i bogactw, udzielenie pomocy krzywdzonym”. Warto zauważyć, że jest to koniec XIII w.
Sięgnijmy teraz do wieku XV i porównajmy również dwie osobowości. Obydwaj byli na poziomie uniwersyteckim: Falkenberg i Włodkowic. Pierwszy z nich od 1385 r. był profesorem uniwersyteckim w Wiedniu, od 1398 wykładowcą teologii w Studium Teologicznym dominikanów w Krakowie i Kolonii, a od 1411 r. inkwizytorem Saksonii i Turyngii. Głosił: „Ludzie łączący się na wytracenie Polaków zasługują na życie wiekuiste, nieczyniący tego zasługują na kary piekielne; władcy świeccy powinni powybijać wszystkich Polaków wraz z ich królem, lub przynajmniej większą ich część, a książąt i wszystkich rycerzy powywieszać na szubienicach”. Paweł Włodkowic w latach 1414-1415 był rektorem Akademii Krakowskiej (starszej od każdego uniwersytetu w Niemczech), a 1418 prorektorem i głosił: „że niewierni posiadają oparte na prawie naturalnym i boskim prawa do własności, do posiadania państwa, jurysdykcji, czci, a stąd wywodził, że przywileje tak papieskie, jak cesarskie, na które powołuje się Zakon, są nieważne. Najazdy Krzyżaków na ziemie spokojnych pogan uznawał ze stanowiska prawa naturalnego, boskiego, kanonicznego i obywatelskiego za sprzeczne z pojęciem wojny sprawiedliwej, a łączenie ich ze świętami Błogosławionej Dziewicy [i urządzanie dwukrotnie w roku krwawych rejsów po Litwie – R.S.] po prostu za skandaliczne, wprost graniczące z zabobonem” (abp S. a).
Polskie stanowisko szkoły krakowskiej, zgodnej zresztą z intencjami papieża Innocentego IV, odbiło się na całym świecie. Czyż nie jest ono pokłosiem bulli „Veritas ipsa”, papieża Pawła III z 1537 r. głosząca, że nawracani Indianie nie mogą być „pozbawieni wolności ani własności, a zatem nie powinni być brani w niewolę”? Kraków współtworzył cywilizację chrześcijańską, ale też polską odmianę cywilizacji.
Odwołajmy się raz jeszcze do abpa Stanisława Wielgusa: „Jeżeli jedno z najważniejszych kryteriów „europejskości” stanowi poszanowanie praw ludzkich, poszanowanie prawa narodów sąsiedzkich oraz zamieszkałych w kraju mniejszości narodowych i wyznaniowych, to Polska już na początku XV w. o 120 lat wcześniej niż którykolwiek z krajów europejskich, wypracowała odpowiednie zasady prawne gwarantujące ich wolności, zastosowała te zasady w praktyce, obroniła je zbrojnie przed imperializmem krzyżackim, będącym prekursorem imperializmu pruskiego, a następnie uzasadniła je, także prawnie, przed ówczesnymi najwyższymi międzynarodowymi trybunałami”. I puenta za Jędrzejem Gertychem: „Gdyby np. w XV w. myśl Włodkowica zdołała […] zdobyć w świecie szerszy zasięg wpływu, a więc gdyby przyjęły się na Zachodzie raczej polskie, a nie krzyżackie zasady programu nawracania pogan, dzieje rozpoczęte w tymże XV w. przez Columba i Vasco da Gamę ekspansji terytorialnej Europy byłyby się potoczyły całkiem inaczej i… lepiej. Lepiej dla świata, lepiej dla pogan, lepiej dla Kościoła i lepiej dla samej Europy”.
W taki sposób rodziła się polska cywilizacja w ramach cywilizacji łacińskiej. I choć upadła, taką pozostała, i za taką płacimy do dziś… Oczywiście po upadku I RP nastawienie niemieckie nie zmieniło się. Nadal można cytować wypowiedzi w tym samym tonie: Girolomo Lucchesiniego, Fryderyka II, Bismarcka i Hitlera – przy czym warto zaznaczyć, że siła agresji narasta. I tak było od 600 lat. Oczywiście można mówić o kulturze klasyków weimarskich: Goethego, Schillera, romantyków Herdera, Eichendorfa, muzyków – Bacha itd , ale w tym natłoku mimo wszystko ten dorobek jakoś ginie. Może jeszcze jeden cytat z prof. Gustawa Stenzela: „… jakkolwiek rozmaicie możemy doceniać zastosowane przy tym środki, należy jednak wyrzec głośno, że monarchia pruska i Rzeczpospolita polska nie mogły obok siebie istnieć”.
Na koniec jeszcze dwa cytaty dotyczące stosunku Rosji do Polski. Nikołaj Berg, koniec XIX w.: „My albo oni. Innego rozwiązania kwestii polskiej nie ma i być nie może. To jest esencja konfliktu polsko-rosyjskiego”. Iwan Dugin, czołowy współczesny rosyjski geopolityk: „Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego”. Nie trzeba dodawać, że stan taki trwa, wyłączając okres międzywojenny, ponad 200 lat [po dzień dzisiejszy.
Autor: Ryszard Surmacz
Nie istnieje cywilizacja chrześcijańska, tak jak nie istnieje cywilizacja ogólnoludzka czy europejska. Proszę zapoznać sięz dorobkiem Prof. Konecznego. Polska i Polacy należą do cywilizacji łacińskiej. Chrześcijaństwo rozszerzając się na cały świat zastaje różne cywilizacje na swojej drodze i przyjmuje z nich to co do pogodzenia z wiarą świętą. Definicja cywilizacji głosi, że jest to metoda ustroju życia zbiorowego. Innymi metodami będzie kierował się chrześcijanin z Polski, Hiszpanii czy Włoch od chrześcijanina z Chin albo Afryki ale także i z Niemic jeśli przynależy do cywilizacji bizantyńskiej.
Szanowny Pani od jakich 600 lat? Czy Pan żartuje? A może Pan nie słyszał o ALbrechcie Niedzwiedziu, Henryku Lwie czy jeśli sięgnąć głębiej to o margrabiu Hodonie czy Geronie który podstępem zwabił na ucztę książąt plemion lechickich zamieszkałych nad Łabą (etnicznie nie różniących się od Polaków), spoił winem i zdradziecko wymordował. A o ekspansji na pradawne ziemie słowiańskie na terenie środkowych Niemiec słyszał Pan?Teoria autochtoniczna pochodzenia Słowian została potwierdzona przy pomocy badań genetycznych markeru DNA R1a1. Tylko w Tukolandzie cicho na ten temat bo mogłoby sięnie spodobać Pani Anieli.
A pisząc o Rosji zapomniał Pan o wojnach Batorego z Iwanem Groźnym i późniejszych za Wazów? W zasadzie od czasu pierwszego kontaktu z moskalami mieliśmy z nimi na pieńku tak jak ze Szwabami – są to śmiertelni wrogowie Polski i narodu polskiego.
Jeśli powołuje się Pan na Goethego jako uosobienie kultury niemieckiej to przypomnę Panu co pisał o Polakach przebywając kilka dni w Krakowie: „Z dala od ludzi wykształconych, na końcu świata” – tak zaczynał się jego list do swych szkopskich ziomków. Postulował też „wprowadzenie języka niemieckiego (na terenie całej Rzplitey) celem podniesienia kultury klas niższych”
Pozdr
Ciekawy, jak zwykle artykuł.Słowa „My,albo oni”dają do myślenia.Ale to prawda.Sąsiedzi ze wschodu nie dają o sobie zapomieć,A z zachodu podobnie. Położenie Polski, a więc nasze ziemie od wieków były solą w oku różnych ludów.Musimy Trwać ! Dziękuję.Pozdrawiam
TUSK O POLSCE – NARODZIE – „Znak” w 1987 r.
Donald Tusk podzielił się z czytelnikami „Znaku” w 1987 roku.
Polskość jako zadany temat… Wydawałoby się: tylko usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa klęski. Zwycięstwa? Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię… ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń,
http://wpolityce.pl/artykuly/44637-polecamy-koncert-powstanczy-powstali-1863-19-stycznia-tego-samego-dnia-konferencja-naukowa-pod-tym-samym-tytulem#komentarze
@ Piotr Rubas
Słyszałem i wiem. Proszę się uspokoić i przeczytać tekst jeszcze raz ze zrozumieniem.
Pozdrawiam
Niestety .Słyszenie nie pomaga , jeżeli na wlanym tylko widać działania tego człowieka. Polskości coraz mniej .Mam się wstydzić , że jestem Polakiem. To na mnie napisano 5600 obelg, przy ciągłym umarzaniu stalkingu. Ja ludzi z mieszkań nie wyrzucam….
Niestety.Słyszenie nie pomaga, jeżeli na własnym tyłku widać działania tego człowieka. Polskości coraz mniej.Mam się wstydzić, że jestem Polakiem. To na mnie napisano 5600 obelg, przy ciągłym umarzaniu stalkingu. Ja ludzi z mieszkań nie wyrzucam…. tak dalej być nie może. My Polacy jesteśmy Suwerenem Polski.