Zostałem raz zapytany: czy warto czytać gazety i wierzyć dziennikarzom, skoro wiecznie się słyszy sprzeczne opinie różnych frakcji dziennikarzy? Pytanie zadał mi gimnazjalista, ale przyznam szczerze, kosztowało mnie to kilku godzin rozmyślania i nocnej burzy mózgu, nim podałem odpowiedź. Bo powiedzcie, drodzy czytelnicy, czyż to nie jest genialne pytanie? To podstawowe i fundamentalne pytanie, kierowane jest też do samych dziennikarzy i korespondentów: „Czy mamy wam wierzyć?”, a pytanie to świadczy o olbrzymiej świadomości społecznej tego gimnazjalisty. Podważył bowiem on obowiązujący trend, w który wierzy przeciętny, szary Kowalski.
O obowiązku wyrywania się z tego trendu, z trendu bezkrytycznie przyjmowanej wiedzy z mediów, oraz o samym zawodzie dziennikarza i publicysty, wypowiadał się przed świętami ABP Wacław Depo (Przewodniczący ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski) w Niedzieli, mówiąc na przykład, iż człowiek pozbawiony myślenia i korzeni rodzinnych „(…) staje się przedmiotem wielorakiej manipulacji przez całą organizację życia społecznego i nacisk środków przekazu.” Natomiast do samych dziennikarzy powiedział, że mają być orędownikami i współpracownikami prawdy.
Bojąc się, że zaraz pojawią się protesty, jakoby takie trendy nie istniały, podam przykład. Jak zareaguje duża część społeczeństwa, gdy ktoś odważy się skrytykować Owsiaka, pederastów, socjalistów, UE, czy Olejnik, lub Michnika? Reakcja będzie mocna, nagła i wymierzona.. w ową osobę. Mało tego, zaleje tę osobę fala czystej hipokryzji w stylu: „To ich poglądy, miej swoje i ich nie narzucaj!” A przecież można by podawać szereg argumentów przeciwko, chociażby, Owsiakowi. Ludzie w Polsce traktują tematy WOŚPu, czy aborcji jak złote cielce, których katolikowi nie wolno dotknąć krytyką. Bo, jak sami tłumaczą, jest demokracja i wolność słowa. Czyżby? Przecież krytyka też jest zdaniem, też jest opinią, o czym zapewniają nas ludzie Gasipsa, którzy chronią Darskiego, który rwie Biblię i „chwali morderców św.Wojciecha”. Żyjemy w kraju, w którym słowo demokracja stało się święte. Jeśli coś jest demokratyczne, to jest dobre i wspaniałe, a jak coś demokratyczne nie jest, ale salon chce by było uznane, to dodaje się zdanie: „Bo to jest demokratyczne”, na co szara masa kiwa głowami i nie kłóci się dalej. Prawda jest bardziej skomplikowana – dyktatura też może być dobra, a dowodami są Piłsudski i Pinochet. Da się budować wolności obywatelskie bez demokracji. Lecz nawet w demokracji należy być świadomym siebie.
W Ameryce, kolebce nowoczesnej demokracji, żeby zaistnieć, musi człowiek być wyrazisty w słowie i czynie. Za hasła: „W środku taki jestem, to dewocja dawać flagę i krzyż na piedestał w święta narodowe” w Ameryce złapaliby się za głowę i wyśmiali takiego cwaniaka.
W normalnym kraju Obywatelskim, istnieje niepisane prawo: „noś się dumnie, to nikt ci nie podskoczy, a ten co podskoczy, a będzie na niższym poziomie niż ty, po prostu nie doleci. Zaś wyżej uświadomieni ludzie, z wiedzą i myśleniem, stanowić dla Ciebie będą ostrzałkę, którą wyszlifujesz swój tok rozumowania.” Zamiast tego, mamy w Polsce bandę dzieciuchów, które tylko krzyczą, obrażają ludzi na około, a gdy ktoś ich obrazi, uciekają do sądów i odwołują się do zagranicznych Trybunałów.
Dlatego tak ważne jest, by dzisiaj istniało rzetelne dziennikarstwo. Dziennikarz to nie tylko ktoś, kto o czymś wie, czegoś doświadczył i się z innymi dzieli. To przede wszystkim też człowiek, na którego barkach spoczywa to, jak inny człowiek odbierze dane sprawy. Sprawnie piszący i mówiący dziennikarz, posługuje się jedną z najgroźniejszych broni na świecie: Słowem. Podejrzewam, że większość z nas nie pojmuje wielkiej mocy, jaka drzemie w słowie – tak pisanym, jak i mówionym. Przecież jeden dopracowany artykuł, potrafi zmienić życie jakiegoś księdza w piekło, albo wyczyścić opinię na temat jakiegoś polityka. Jedno kazanie potrafi poruszyć miliony do buntu przeciwko władzy komunistycznej, i jedno przemówienie w pubie może rozgrzać naród do II wojny światowej. Dziennikarz ma olbrzymią moc, a przykłady złego jej wykorzystania widzimy dzisiaj, gdy setki lemingów wierzą tępo w migający ekran telewizji, lub czytając rubryczki w Wyborczej. Najczęściej wykorzystywaną umiejętnością dziennikarzy i środków masowego przekazu, jest jednak umiejętność tworzenia zasłon dymnych w sytuacjach patowych dla rządu. Kto by się przejmował informowaniem o GMO, skoro matka Madzi nosi taki i taki kapelusz i jest nieczuła..? Bowiem w mediach, drodzy czytelnicy, nie tylko chodzi o to, co jest mówione, ale i o to, czego się nie mówi.
Myślę, że złudnym byłoby myślenie jak większość dzisiejszej Polski, że wolno wierzyć w 100% jakiemukolwiek środkowi przekazu informacji. Nawet film da się zmanipulować, jeśli dodamy do niego oschły komentarz, lub przytniemy gdzie trzeba. Człowiek głupi czyta/słucha/ogląda jedne media – jednego kierunku – i im wierzy. Człowiek mądry czyta/słucha/ogląda media różnych nurtów ideowych i nie wierzy żadnemu w 100%.
Jeśli chcesz być, drogi czytelniku, poza słabościami społeczeństwa, by móc na przykład lepiej badać naród, najlepiej być człowiekiem mądrym. Nie stawiaj każdej gazety na równi, bo niektóre to populistyczne ścierwo – GW, Newsweek – ale naprawdę warto czytać i te ścierwa. Choćby by móc krytykować tych pseudo dziennikarzy.
Autor: Maciej Kałek
PS: Dlatego już na koniec, warto byśmy wszyscy – tak dziennikarze, korespondenci, odbiorcy i nadawcy – uświadomili sobie jeden fakt. Każdy z nas jest częścią społeczeństwa. Jako element społeczeństwa, definiujesz, mój drogi, społeczeństwo. Ustalasz jego tożsamość. Gdyby ludzie, zamiast kłócić się i stawiać każde kłamstwo na równi z prawdą, ruszyliby trochę głową, to nie byłoby tylu zmanipulowanych lemingów.
Dlatego ci nie wierzę M.K. nakam?
Pinochet – ty chyba nawiedzony jesteś ! Jesteś katolikiem a wiesz ilu ludzi zabił ?
Żyjemy w czasach fałszu, kłamstwa i obłudy.Zastanawiam się dlaczego tak jest? epiej się przecież żyje gdy białe jest białe,a czarne jest czarne. A co jest dobrem a co złem. Jednakże przekora ludzka nie zna granic i dlatego trzeba nad sobą pracować i to bardzo intensywnie.Szczególnie ,patrząc z niwy zawodowej to Dziennikarze muszą być „wewnątrz” siebie tacy jak na zewnątrz.A doświadczamy, ze tak nie jest.A przecież tylko – Pióro Jest Wieczne – a nie trwała ondulacja czy też miłość. Więc wymagania wobec wszelkich dziennikarzy winny być zaostrzone do granic ryzyka zawodowego.Jakie kiepskie mamy przepisy prawne, to wiemy.Ale jaki mamy rząd -Nierząd to na własnej skórze odczuwamy. Kłamstwo,manipulacja no i korupcja są niestety”Górą” na tym ziemskim padole.