Trudno dziwić się uległości polskiego rządu wobec zachodniego sąsiada, kiedy na kolana przed Niemcami padają niemal wszystkie kraje Europy. Nic nie dzieje się ważnego w Unii Europejskiej bez przyzwolenia Niemiec, a właściwie wielkiej kanclerz Angeli Merkel. Jej niegasnąca gwiazda jaśnieje od 12 lat, odkąd objęła kierownictwo CDU. Tegoroczny grudniowy zjazd partii udzielił Angeli Merkel poparcia 97,94 procentami głosów. Wielki sukces, dający niemal gwarancję na wygraną w przyszłorocznych wyborach do Bundestagu.
Naród niemiecki nie jest ślepy obdarzając panią kanclerz zaufaniem. Jest skuteczna i perfekcyjnie rozgrywa meandry polityczno-gospodarcze Unii Europejskiej czyniąc Niemcy niemal jedynym beneficjentem wspólnoty europejskiej. Wspólnota ta, umiejętnie wykorzystywana przez niemieckich polityków, winduje Niemcy do pozycji mocarstwa. Wskazują na to wyniki gospodarcze, najlepsze od czasu zjednoczenia Niemiec. Na zjeździe CDU Angela Merkel nieskromnie pochwaliła się, że: „po zjednoczeniu Niemiec nie było bardziej skutecznego rządu niż obecny”. Czy rzeczywiście UE jest wspólnotą kierującą się partnerstwem i solidarnością, skoro w obrębie UE panuje ogromna rozpiętość w poziomie bezrobocia. W Niemczech wynosi zaledwie 8,1 procent, wobec 55,9 procent w Hiszpanii i aż 57 procent w Grecji?
Ekspansję niemiecką w Polsce najbardziej widać w gospodarce. Nietrudno też zauważyć niemieckie wpływy na polityczne decyzje polskiego rządu. Ślady tych wpływów skutecznie zacierają wszechobecne niemieckie media – głównie prasa. Najmniej widoczna, choć równie groźna, jest ideologiczna ekspansja Niemiec. Ekspansja ta dokonuje się powoli i konsekwentnie na niwie kultury, oświaty i nauki – głównie w obszarze polityki historycznej. Nie trzeba wiele wyobraźni, by przewidzieć skutki proniemieckich działań, zwłaszcza na Śląsku Opolskim – tam, gdzie mniejszość niemiecka skupiona jest w organizacjach hojnie sponsorowanych przez rząd polski i niemiecki. Wśród nich prym wiedzie Towarzystwo Społeczno-Kulturalnym Niemców i Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej. Prowadzone przez te stowarzyszenia pozornie niewinne działania edukacyjne, przybierają coraz bardziej charakter społeczno-polityczny. Przykładem może być niedawny nabór młodzieży do konkursu pt. „Szkolne zmagania młodego Europejczyka”, do którego szczególnie zachęcano osoby interesujące się polityką, problematyką europejską, życiem społecznym i prawami mniejszości. Można przypuszczać, że młoda osoba, która wytknie brak solidarności wśród państw UE lub zauważy brak symetrii w traktowaniu Niemców w Polsce i Polaków w Niemczech, nie przejdzie eliminacji. Tylko poprawność według „niemieckiego wzorca” da szansę uczestnikowi na wygraną. Przydatna okaże się umiejętność udzielania odpowiedzi według oczekiwanego szablonu, którą dzięki obecnemu systemowi edukacyjnemu, nabywa uczeń już od najmłodszych lat.
Zaniechania strony polskiej w głoszeniu prawdy historycznej zarówno wśród Polaków w kraju, jak i na arenie międzynarodowej tworzą lukę, którą systematycznie wypełniają niemieccy manipulatorzy. Jeżeli nie powstają programy telewizyjne i filmy sławiące naszych bohaterów oraz opisujące dumne karty naszej historii, szczególnie z okresu dwóch wojen światowych, łatwiej jest przypisywać Polakom niezawinione winy. Niemiecka kampania rewizjonistów pod nazwą: „Wypędzeni” oraz ciągłe przejęzyczenia o „polskich obozach koncentracyjnych” nasilają się wskutek bierności polskich decydentów. Bez wiedzy o swoim kraju, młode pokolenie Polaków zostanie pozbawione systemu obronnego i identyfikacji narodowej. Skąd będzie wiedzieć, że w II wojnie światowej straciło życie 6 milionów 280 tys. Polaków, z tego 644 tys. w wyniku działań wojennych, a reszta wskutek masowego terroru i eksterminacyjnej polityki okupanta niemieckiego i sowieckiego. Kto im powie, że w celach germanizacyjnych Niemcy wywieźli 200 tys. dzieci polskich, z czego powróciło do Polski po wojnie zaledwie 15 procent. Czy dowiedzą się, że do prac niewolniczych Niemcy wywieźli 2 miliony 460 tys. Polaków? Czy „niemiecka cenzura” przepuści wiedzę o tym, że podczas II wojny światowej Polska utraciła 38 procent całego przedwojennego majątku narodowego? Tej wiedzy musi dostarczyć polskie społeczeństwo i polska szkoła. To jest jej obowiązek.
Czas działa na naszą niekorzyść. Niemcy stają się coraz bardziej zuchwali. Lekceważą tych, którzy na to pozwalają, a szanują tych, którzy potrafią zadbać o swoje interesy. Zazdrość powinno budzić niedawne wydarzenie, jakie miało miejsce w Berlinie. W centrum stolicy Niemiec, w pobliżu gmachu Reichstagu, odsłonięto kolejny pomnik ofiar Trzeciej Rzeszy – monument poświęcony wymordowanym Sinti i Romom. Uroczystość uświetniła kanclerz Angela Merkel i prezydent Joachim Gauck. Nieopodal stoją już dwa pomniki poświęcone innym ofiarom wojny – Żydom i homoseksualistom. Nasz zachodni zaprzyjaźniony sąsiad przeoczył, a polscy politycy nie śmieli upomnieć się o upamiętnienie milionów polskich ofiar.
Pani Angela Merkel coraz bardziej ujawnia przychylność swojego rządu do idei „wypędzonych” reprezentowanych przez Erikę Steinbach. Do oficjalnej polityki historycznej Niemiec coraz bardziej przenikają tezy ziomkostw, które winę za powojenne deportacje Niemców przerzucają na Polskę i Czechy. W październiku chadecka frakcja zorganizowała w Bundestagu konferencję „Pojednanie jako obowiązek”. Rangę spotkania podnosiła obecność pani kanclerz, która zapowiedziała, że jeszcze w tej kadencji doprowadzi do symbolicznego upamiętnienia wypędzeń. Nie kryła się tym razem z ujawnieniem sympatii do pani Steinbach komplementując ją za wkład w powstanie „Widocznego znaku” – instytucji upamiętniającej wypędzenia. Polaków powinien szczególnie zaalarmować głos jednego z uczestników konferencji – prof. Normana Naimarka z USA, który powiedział, że „to nie międzynarodowa polityka dokonała wypędzeń, ale władze poszczególnych państw np. Czechosłowacji i Polski. Polityka międzynarodowa tylko otworzyła furtkę”. Nie ulega wątpliwości, że jest to wydarzenie istotne dla polskiej racji stanu. Jednak jak zwykle, polskie media je przemilczały.
Polska nie powinna przysypiać, gdy w Niemczech wzmagają się rewizjonistyczne nastroje. Pani Erika Steinbach rośnie w siłę. Świadczy o tym jej pozycja w polityce i funkcje jakie jej powierzono. Wybrano ją do zarządu federalnego CDU oraz na szefową Komisji Praw Człowieka Bundestagu, do rady telewizji publicznej ZDF, do zarządu Instytutu Goethego oraz do kierownictwa Krajowego Stowarzyszenia Prus Zachodnich. Szefuje Związkiem „Wypędzonych”, który latami był kierowany przez ludzi umaczanych w nazistowskim systemie. Spośród 15 członków pierwszego zarządu BdV, tylko dwa nazwiska nie są splamione nazistowską przeszłością. Można sobie tylko wyobrazić, jaki wpływ na 8- milionową grupę niemieckich wysiedleńców mogli mieć byli funkcjonariusze NSDAP. Język, jakim się posługiwali, niechęć do Polski i Polaków oraz rewizjonistyczne żądania zaszczepiły w tych ludziach oczekiwania, które już wkrótce mogą nam sprawić spore kłopoty. Pani Steinbach nieugięcie walcząca o swoją „utraconą ojczyznę” nie wyjaśnia, skąd wzięła się jej rodzina w mieście Rumii niedaleko Gdyni. Budowano tam port wojenny „Gotenhafen”. W tym celu trzeba było wysiedlić Polaków. Działo się to na początku wojny w 1939 r. Część ludzi wysiedlono, a część zamordowano w miejscowości Piaśnica koło Wejcherowa. Liczbę śmiertelnych ofiar tej „wyprowadzki” Polaków szacuje się od 12 do 20 tysięcy osób. O tym fakcie jednak milczy pani Steinbach – córka sierżanta Luftwaffe.
Działacze reprezentujący mniejszość
I znowu wszystko do jednego kotła. Tyle tylko że żaden ajntopf z tego nie wyszedł.
Podziwiam Służby, pewnie nie nasze wycięły zapis.Że to Izrael przejmuje Polskę i robi te krzywdy i zaburzenia w Polsce, zrzucane na Niemcy. Mosad w Polsce?
Trudno ze spokojem czytać ten tekst.Każdy rząd broni swojego narodu, zabezpiecza rodziny materialnie, dba o rozwoj gospodarki, dba o miejsca pracy,dba o nauke,kulture,Tak jest u naszego sasiada.Pani Merkel dba. Tak powinno byc i u nas. Ale u nas juz tradycyjnie tzn, na opak.Zadaje sobie pytanie, a dlaczegóz stocznie upadły a u sasiada produkuja statki,dlaczego kopalnie zalano,zamknieto , a importowany wegiel jest drogi,niskokakoloryczny.zwija sie szkoły,bezrobocie rosnie.Jestesmy w tej samej Unii, wpłacamy do tej kasy spore sumy juz 20 lat i nie moge zrozumiec,tej polityki . Ale to tylko poli-tyka. Jeszcze troche,nasza rola bedzie sie ograniczała do pucowania butow obcym nacjom.Niemcom,gratuluje dobrego Wodza.Ale kiedys wywiezli nasze dobra narodowe,kiedys niszczyli co tylko było polskie domy,dobytek,
llagry,obozy,tego nie mozna zapomniec.Dziadkowie nadal opowiadaja.Ale p.owsiak zapowiedział uspienie dziadkow i babcie w najblizszym czasie orkiestrowym. Tak sie to jakoś zazebia.!
A to czym jest.
Nie chcę szukać Ale był MARZEC – KWIECIEŃ. Teraz spełniają.
………..ublikacja: 23.02.2011 16:58 | Aktualizacja: 11.04.2011 06:11
donald tusk, izrael, jerozolima, premier, rząd
Premier gości od dziś w Jerozolimie. Zabrał ze sobą sporą świtę – 55 osób. Najważniejszy punkt – wspólne posiedzenie rządów polskiego i izraelskiego. Cel: zacieśnianie współpracy.
Więcej
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/rzad-donalda-tuska-przenosi-sie-do-izraela_172679.html
Czy ostatnie zdanie „Działacze reprezentujący mniejszość” wskazuje na to, że tekst jest ucięty?