Z powodu podobnego zaślepienia umysłu niewierni wyśmiewają wiarę chrześcijańską, która głosi, że Chrystus, Syn Boży umarł. Nie rozumieją bowiem głębi tak wielkiej tajemnicyAby zaś śmierć Syna Bożego nie była przewrotnie rozumiana, najpierw trzeba coś powiedzieć na temat Jego wcielenia. Nie twierdzimy przecież, że Syn Boży był poddany śmierci w swej Boskiej naturze (w której jest równy Ojcu, będącym źródłem wszelkiego życia), ale że umarł co do natury ludzkiej, którą przyjął w jedności Osoby.
Dla pewnego wniknięcia w tajemnicę Bożego wcielenia trzeba zauważyć, że każda osoba działająca rozumnie podejmuje działania za pomocą pojęcia swego rozumu (które nazywamy słowem), tak jak to widać na przykładzie budowniczego i każdego innego twórcy, który podejmuje działania zewnętrzne stosownie do planów ujętych w umyśle. Skoro zaś Syn Boży jest samym Słowem Bożym, to w konsekwencji Bóg wszystko uczynił przez Syna.
Jednakże każda z rzeczy jest tworzona i odnawiana w taki sam sposób: jeżeli na przykład zawali się dom, to zostaje odbudowany z pomocą takiej samej wiedzy, jak został wcześniej zbudowany. Wśród stworzeń powołanych do istnienia przez Boga za pośrednictwem Jego Słowa wyjątkowe miejsce zajmuje stworzenie rozumne, o ile wszystkie inne stworzenia są mu podporządkowane i wydają się być jemu podporządkowane. Jest to nader właściwe, gdyż tylko stworzenie rozumne może sprawować władzę za sprawą działań swej wolnej woli. Inne natomiast stworzenia nie działają na mocy wolnego osądu, ale są poruszane do działania pewnymi siłami natury. Wszystko to, co jest wolne, przewyższa zaś to, co jest podporządkowane.
Niewolnicy są podporządkowani służbie wolnym i są przez nich kierowani. Upadek zaś stworzenia rozumnego w istocie powinien być surowiej oceniany niż jakikolwiek brak po stronie stworzeń nierozumnych. Z pewnością Bóg ocenia rzeczy zgodnie z prawdą. Przystoi zatem Bożej Mądrości, aby odnowiła przede wszystkim upadek natury rozumnej, nawet gdyby niebo miało ulec zniszczeniu, albo cokolwiek innego miało się zdarzyć wśród bytów cielesnych.
Istnieją zaś dwa rodzaje stworzeń rozumnych czyli myślących: pierwsze są oddzielone od materii (nazywamy je aniołami), a drugie zjednoczone są z ciałami (są to dusze ludzkie). Obu tym rodzajom stworzeń rozumnych mógł się przydarzyć upadek, gdyż obie posiadają wolną wolę. Uważam, że upadek tych stworzeń miał miejsce z powodu niegodziwości woli, a nie z powodu jakiegoś braku w ich istnieniu. Upadek ten, albo brak, w szczególny sposób dotyczy sposobu postępowania, jak na przykład, gdy powiadamy, że rzemieślnik wytwarza marne wyroby, bo jego praca wykonywana jest niedbale. Z kolei jakąś rzecz istniejącą w naturze określamy mianem niedoskonałej i zmarniałej, jeżeli zniszczeniu ulegnie jej moc do wykonywania naturalnych działań. Jeżeli na przykład roślina nie może rosnąć, a ziemia – wydawać swych owoców. Stworzenia zaś rozumne działają za pomocą woli, która jest podstawą podejmowania wolnych decyzji. Upadek zatem stworzeń rozumnych polega na braku prawości woli, a zdarza się w wyniku grzechu. Usunięcie tego braku, który wynika z grzechu (a polega na przewrotności woli) przysługuje w szczególny sposób Bogu. Bóg dokonuje tej naprawy przez Słowo swoje, przez które powołał do istnienia całe dzieło stworzenia.
Grzech aniołów nie może być zmazany, gdyż stosownie do niezmienności ich natury nie są oni zdolni do podjęcia pokuty i żalu za to, co jeden raz uczynili. Natomiast wola ludzka – wedle uwarunkowań naszej natury – podatna jest na zmiany. Ludzie mogą więc nie tylko wybierać różne działania, dobre lub złe, ale po dokonaniu jednego wyboru, mogą się opamiętać i zwrócić się ku czemuś innemu. Człowiek posiada tę zmienność woli dopóki żyje w ciele i złączony jest z jego zmiennością. Gdy zaś dusza oddzieli się od zmiennego ciała, wówczas człowiek posiądzie taką samą niezmienność woli, jaką aniołowie posiadają z natury. Dusza ludzka po śmierci nie może więc podjąć się pokuty, nie może zwrócić się od dobra ku złu, ani odwrotnie. Dobroć Boża mogła więc przez swego Syna odnowić upadłą naturę ludzką.
Sposób dokonania tej naprawy winien odpowiadać odnawianej naturze i rodzajowi schorzenia. Powiadam, że odnawianej naturze, bo skoro człowiek posiada naturę rozumną i ma wolną wolę, to został przywołany do naprawy swej woli za sprawą własnej woli, a nie wskutek koniecznego działania zewnętrznego przymusu. Naprawa ta odpowiada też schorzeniu, gdyż polegało ono na przewrotności woli, a więc naprawa winna się była dokonać w taki sposób, aby wola została naprowadzona na właściwą drogę. Prawość zaś woli polega na uporządkowanej miłości, która jest zasadniczym pragnieniem. Miłość uporządkowana polega na tym, aby ponad wszystko miłować Boga, który jest najwyższym dobrem oraz aby do Niego, jako do najwyższego celu, odnosić wszystko to, co kochamy. Ponadto w innych rzeczach, które miłujemy, winien być zachowany właściwy porządek, aby mianowicie wartości duchowe były stawiane wyżej niż materialne.
Naszą miłość do Boga najmocniej zaś mogło pobudzić to, że Słowo Boże, przez które wszystko się stało, samo przyjęło naszą naturę, aby ją odnowić, będąc jednocześnie Bogiem i człowiekiem. Po pierwsze, gdyż w ten sposób szczególnie się okazało jak Bóg umiłował człowieka, skoro dla jego zbawienia zechciał stać się człowiekiem. Najbardziej bowiem skłania do miłości stwierdzenie, że się jest kochanym.
Po drugie, ponieważ umysł i skłonności człowieka były pogrążone w sprawach cielesnych, to nie łatwo dały się wynieść do spraw wyższych. Łatwo jest człowiekowi umiłować i poznawać innego człowieka, ale nie każdy potrafi rozważać wielkość Bożą i trudno mu się wznosić do spraw Bożych przez godziwe poruszenia miłości. Mogą to osiągnąć tylko ci, którzy z pomocą Bożą, z wielkim wysiłkiem i trudem wznoszą się od spraw materialnych do duchowych. Bóg zechciał więc stać się człowiekiem, aby wszyscy ludzie łatwiej odnaleźli drogę do Niego, aby także dzieci mogły poznać i umiłować Boga, jako podobnego do nich. W ten sposób ludzie przez to, co potrafią pojąć, mogą stopniowo wzrastać w doskonałości.
Ponieważ Bóg stał się człowiekiem, ludzie stali się także dziedzicami nadziei, że również i oni mogą stać się uczestnikami doskonałego szczęścia, którym tylko Bóg cieszy się z natury. Człowiek zna przecież swą słabość, a więc z trudem mógłby się spodziewać, że osiągnie szczęście (które polega na widzeniu Boga i radowaniu się Nim), gdyby mu było obiecane, bo nawet aniołowie mieliby z tym trudność. Tymczasem ludzie mogli w pewien sposób poznać jak wysoka jest godność ich natury, którą Bóg tak wysoko ocenił, że dla zbawienia ludzi sam stał się człowiekiem. Bóg stając się człowiekiem dał nam nadzieję, że także człowiek może dojść do zjednoczenia z Bogiem w błogosławionym radowaniu się Nim samym.
Człowiek, który poznał swą godność (wiedząc, że Bóg przyjął naturę ludzką), nie pozwoli sobie na poddanie swych pragnień stworzeniom, ani nie będzie bałwochwalczo czcił demonów czy jakichkolwiek innych stworzeń, jak również nie podda się rzeczom materialnym przez nieuporządkowane uczucia. Skoro człowiek ma tak wielką godność dla Boga i jest Mu tak bliski, że Bóg zechciał stać się człowiekiem, to byłoby niegodziwością, gdyby człowiek wbrew porządkowi poddał się bytom niższym od Boga.
Autor: św.Tomasz z Akwinu
De rationibus Fidei contra Saracenos, Graecos et Armenos ad Cantorem Antiochiae