Niezależna Gazeta Obywatelska

Za szczyt chamstwa i łamanie wszelkich praw uważam, gdy ktoś wchodzi drugiej rodzinie w paradę. Uważam, że państwo nie ma prawa – nawet najmniejszego – mówić rodzicom, jak mają wychowywać swoje dzieci. I jest to potwierdzone nauką Kościoła: rodzic ma mieć pierwszeństwo w wychowaniu swoich własnych dzieci. Nie bez powodu! Wszak od dziecka uczymy się Miłości do Ojczyzny, do Boga, odpowiedzialności, pracowitości, myślenia i przeżywania świata. Wchodzenie państwa w sferę wychowania, oznacza niestety upolitycznienie wychowania, ani wychowywanie według poprawności politycznej, na którą przecież nie wszyscy rodzice się zgadzają!

Piszę to wszystko, bowiem wstrząsnął mną artykuł, umieszczony na stronie POLONIA CHRISTIANA:

http://www.pch24.pl/tradycyjne-bajki-dla-dzieci-na-cenzurowanym-przeciwnikow-rodziny,10479,i.html

„Politycznie poprawnym absurdem” nazwała Marina Yannakoudakis, eurodeputowana z brytyjskiej Partii Konserwatywnej, projekt raportu Komitetu ds. Praw Kobiet i Równości Płci w Parlamencie Europejskim, wzywający do zakazania książek dla dzieci, w których przedstawiana jest tradycyjna rodzina.

Dziennik „Daily Mail” zauważa, że gdyby rekomendacje weszły w życie, większość brytyjskiej literatury dziecięcej, włączając takie klasyczne pozycje jak „Miś Paddington” czy „Piotruś Pan”, byłaby zakazana.

Dokument zaproponowany przez jednego z radykalnie lewicowych eurodeputowanych z Holandii, poświęcony walce z stereotypami nt. płci, mówi m.in. o tym, że materiały związane z realizacją programów szkolnych nie powinny więcej przedstawiać mężczyzn i kobiet w ich tradycyjnych rolach, “ojców i matek, gdyż zachęca to do większej dyskryminacji płciowej, w różnych obszarach społeczeństwach i wszystkich grupach wiekowych”.

Wychowanie dzieci następuje na kilku etapach. Jednym z etapów, jest dostępność do określonych bajek, filmów, gier i zabaw. „czym skorupka nasiąknie, tym na starość trąci”

Agresywne działania lewicy zmierzają do niczego innego, jak ku promocji wśród dzieci “najbardziej wrażliwej na nacisk i manipulację części społeczeństwa“, zboczonych par i chorych związków i rozwiązań, z którymi przecież rodzice się nie koniecznie zgadzają! Jakim prawem państwo wpycha głowę w wychowanie dzieci? Co mu do tego? Nie mówię tu o skrajnościach, a skrajnościami lubią operować lewaki i letnie katole, że dziecko jest bite przez rodziców, ale o normalnych rodzinach. Czy serio społeczeństwa są tak już ogłupione, że wpuszczają rząd do swego domu? Pytanie brzmi, czy równie „tolerancyjnie” by się zachowywali, gdybyśmy naciskali na nich z wychowaniem katolickim – np mają katolickiego Premiera??

Innymi słowy: Dla lewacta i letniactwa Kościół nie ma prawa wchodzić do łóżka (oczywiście, zapomniałem, że do Nieba wejdą cali, ale ich tyłki pójdą do piekłaś), ale Rząd który promuje zboczenia są owszem.

Pragnę wam moi drodzy dać pewna radę:

NIE DAJCIE RZĄDOWI WEJŚĆ DO SWOICH DOMÓW. NIGDY.

To wy decydujecie o tym, jak będzie wychowane wasze dziecko, nie rząd. Nawet KRK jedynie „prosi” a nie „narzuca” wam sposobów wychowania. I to, że dacie dziecku klapsa, albo nie dacie mu prezerw gdy będzie szło na imprezę, to nie jest NIC czego należy się wstydzić, lub bać.

Bo dziecko, przede wszystkim, że ma was szanować jako rodziców. Nie macie być ich przyjaciółmi/koleżankami (jak to media w Rodzinka.pl i innych serialach dziś promują), ani też „portfelem”. Niech dziecko ma respekt do was, dawajcie mu pieniądze ile uważacie, ale nigdy w takich ilościach, by kusić dziecko do używek. Nie słuchajcie pseudo idoli i znawców, na przykład Doroty Zawadzkiej (super niania). Wiecie, co wasza „znawczyni” opowiada? Że związki pederastów są normalne, a dziecku warto udostępniać prezerwatywy i środki antykoncepcyjne. To działaczka ideologiczna, dlaczego więc tak wiele osób z was jej słucha?

Autor: Maciej Kałek