Biuro Prasowe KPN-OP informuje, że 20 września br. Sąd Apelacyjny w Warszawie zasądził na rzecz lidera Konfederacji 10 tys. zł oraz objął nadzorem postępowania prowadzone przez Sąd Okręgowym w Warszawie (znany ze sprawy p-ko Kiszczakowi, Jaruzelskiemu i innym komunistycznym zbrodniarzom) w związku z jaskrawym naruszeniem przez ten sąd konstytucyjnych praw obywatelskich. Adam Słomka wskazał też na poważne zastrzeżenia wobec SSO Wojciecha Małka (rzecznika prasowego SO w Warszawie) w związku ze zbliżającym się sporem przed warszawskim sądem z szefem Krajowej Rady Prokuratury Edwardem Zalewskim.
Według Sądu Apelacyjnego w Warszawie – który uznał argumenty Adama Słomki – sprawa zadośćuczynienia za represje w czasach PRL stosowane wobec Adama Słomki jest prosta i sąd okręgowy mógł ją rozstrzygnąć na jednym posiedzeniu. Jak podkreślał Przewodniczący Wydziału Karnego Sądu Apelacyjnego sędzia Jerzy Leder nie będzie tolerowane dotychczasowe zachowanie sędziów Sadu Okręgowego w Warszawie – zwłaszcza w odniesieniu do osób represjonowanych w czasach PRL. Zaznaczył, że Słomka, zasłużył swoją postawą, życiem, kulturą osobistą i prawną wypowiedzi na to, aby jego sprawa była rozpoznana niezwłocznie, z poszanowaniem praw osoby wielokrotnie pokrzywdzonej za działalność na rzecz demokratycznej i niepodległej Polski. Czteroletnią zwłokę w rozpatrzeniu sprawy uznano za nieuzasadnioną i niezrozumiałą.
W czasie wyżej wspomnianej rozprawy 20 września br. ujawniono zarządzenie SSO Wojciecha Małka - rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie – który wbrew jednoznacznej uchwale Sądu Najwyższego (KZP 26/11) wyłączył jawność rozprawy przed rozpoczęciem rozprawy czym zastosował w praktyce standardy białoruskie (zarządzenie w załączeniu).
Lider KPN-OP Adam Słomka swoim protestem ze stycznia br. w sprawie bezkarności komunistycznych zbrodniarzy z WRON i publicznym wskazaniem na istnienie sitwy paraliżującej wymiar sprawiedliwości wskazał imiennie przykłady funkcjonariuszy państwowych, którzy zasłynęli ze swojej dyspozycyjności. Po 10 miesiącach od jego protestu istnienie sitwy potwierdził minister Jarosław Gowin.
Bowiem ten sam Sąd Okręgowy w Warszawie będzie prowadził sprawę z powództwa szefa Krajowej Rady Prokuratury Edwarda Zalewskiego przeciwko Adamowi Słomce o rzekome naruszenie jego dóbr osobistych (sygn. akt XXVC 604/12). Pozwany po swoim proteście ze stycznia 2012 r. w sprawie bezkarności zbrodniarzy komunistycznych wielokrotnie twierdził, że istnieje w ramach wymiaru sprawiedliwości III RP sitwa o rodowodzie mającym początek w PRL, która uniemożliwia prawidłowe funkcjonowanie sądownictwa, prokuratury i policji. Po kilku miesiącach od protestu lidera Konfederacji minister Jarosław Gowin stwierdza wprost, że „ma w nosie literę przepisów”, a państwo powinno stać „na straży interesów obywateli, a nie interesów sitwy tworzonej przez część środowisk prawniczych”. Choć minister sprawiedliwości wycofał się z wypowiedzianych słów â to podtrzymał ich sens.
Według ustaleń red. Bertolda Kittela i red. Jarosława Jabrzyka z TVN Zalewski ukończył studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Odbył aplikację prokuratorską w Prokuraturze Rejonowej w Legnicy. Od 1983 pracował jako asesor, w 1984 został prokuratorem w tej jednostce. Zgłosił swoją kandydaturę do partii komunistycznej w 1984 roku, w 1986 był członkiem PZPR, a od 1987 roku był w egzekutywie podstawowej organizacji partyjnej przy prokuraturze wojewódzkiej w Legnicy. A to było miejsce zarezerwowane wyłącznie dla aktywistów partyjnych. W Legnicy w latach PRL stacjonowała armia ZSRR oraz dowództwo grupy operacyjnej tej armii.
Z ustaleń dziennikarzy śledczych TVN wynika, że w połowie lat 80. Zalewski wydał zgodę oficerowi SB, na przesłuchanie aresztowanego opozycjonisty. Chodziło o Stanisława Śniega, lidera podziemnej „Solidarność” w Lubinie. W czasach PRL był on prześladowany przez Służbę Bezpieczeństwa, wielokrotnie aresztowany, zatrzymywany i pobity. Oficer SB, któremu Zalewski pozwolił na przesłuchanie opozycjonisty to Zbigniew G., okryty wyjątkowo złą sławą. Obecnie przebywa prawdopodobnie w Stanach Zjednoczonych, jego działalność badają prokuratorzy z IPN.
Zalewski znalazł się w Krajowej Radzie Prokuratury z nominacji prezydenckiej.
Wracając do matecznika szefa KRP Edwarda Zalewskiego. Być może przypadkowo – to w tym mieście prokuratura doprowadziła do procesu dwóch policjantów: Tomasza Kleina i Jarosława J. z KMP w Legnicy. Ważnym jest fakt, że obaj funkcjonariusze próbowali walczyć w ramach wewnętrznych procedur policji z przestępczym procederem, który według nich â co ogłosili w programie PAŃSTWO W PAŃSTWIE” – sprowadzał się do informowania grup przestępczych trudniących się kradzieżami samochodów o spodziewanych „nalotach” policyjnych. Tomasz Klein w interesie policji i wymiaru sprawiedliwości chciał nawet sprawę osobiście przedstawić komendantowi głównemu â niestety obaj protestujący funkcjonariusze trafili na mocy decyzji prokuratora do aresztu i przedstawiono im sfingowane zarzuty. Po blisko pięciu latach Tomasz Klein został oczyszczony z wszystkich zarzutów, a jego kolega czeka na wznowienie procesu. Bowiem został skazany za pomocnictwo w przestępstwie, którego widać nie było. Istniało tylko w legnickiej prokuraturze.
Zachodzi dlatego pytanie co zrobił szef Krajowej Rady Prokuratury Edward Zalewski, aby doprowadzić do dyscyplinarnego postępowania wobec prokuratorów z Legnicy, którzy „kręcili” sprawę Tomasza Kleina i Jarosława J.? Czy podjął jakieś kroki? Może broni niezależności prokuratury w Legnicy za cenę krzywdy niszczonych funkcjonariuszy?
Przedstawiony przykład wskazuje, że Krajowa Rada Prokuratury jest ciałem zbędnym.
KPN-Obóz Patriotyczny apeluje do ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina o pociągnięcie do odpowiedzialności dyscyplinarnej SSO Wojciecha Małka przed początkiem procesu Zalewski - Słomka
Za: Biuro Prasowe KPN-OP