Izabela Brodacka: Trąd w pałacu sprawiedliwości

Niezależna Gazeta Obywatelska

Dzięki nagraniu dziennikarzy Gazety Polskiej udało się złapać sędziego M. na ustawianiu sprawy Marcina P. Złapać to znaczy nagrać. Podobnie jak Michnikowi udało się kiedyś nagrać Rywina, a posłance z Samoobrony jakiegoś posła z PiS.

Wszyscy jesteśmy jednak w pełni świadomi, że w tej rozmowie nie ma nic niezwykłego. Podobne rozmowy odbywają się na wszelkich szczeblach władzy, jak Polska długa i szeroka.

Ekscytację ewentualna dymisją sędziego i wyrokiem na Rywina da się wytłumaczyć mechanizmem „kozła ofiarnego”, którym nasi rządzący posługują się z wprawą szamana z plemienia Dogrib.

Jak pisze Rene Girard w swojej słynnej książce „Kozioł ofiarny” (Wydawnictwo Łódzkie 1991 )- w sytuacji kryzysu społecznego, przypadkowa ofiara staje się jego personifikacją.

Jej osądzenie, wypędzenie, czy zamordowanie, odgrywa rolę katharsis i przełamuje kryzys. Społeczność zadowala się na ogół swoją zdobyczą . Jej poczucie sprawiedliwości zostaje zaspokojone i wszystko wraca do normy. (Przypadkowa – nie znaczy oczywiście zawsze, że niewinna.)

Rywin ewidentnie pogodził się z rola kozła ofiarnego. Nie usiłował oskarżać swego rozmówcy, który też przecież brał udział w knowaniach. Pogodził się z faktem, że poszedł siedzieć za pijackie gadanie, a rozgrzebywanie jego sprawy nie tylko rozbroiło kryzys społeczny, lecz pozwoliło kilku osobom zrobić błyskotliwą, polityczną karierę.

Wyrok za pijackie gadanie nie jest prawną normą. Mój sąsiad po pijanemu regularnie odgraża się, że zaraz „zarżnie starą” i jak dotąd cieszy się wolnością.

Sędzia M. był właściwie bliski powiedzenia, że nie zrobił nic specjalnego, że „przecież wszyscy tak robią”. Wiedział jednak, że nie poprawiłby tym swojej sytuacji.

Czy rzeczywiście wszyscy?

Lekarze dobrze wiedzą, że nowotwór złośliwy trzeba usuwać doszczętnie, z szerokim marginesem zdrowej tkanki. Jeżeli jest to niemożliwe nie trzeba brać się do operacji, gdyż grozi ona rozsianiem nowotworu na cały organizm. Usunięcie 35 % guza nie ma żadnego sensu.

Takim nowotworem na ciele społeczeństwa była – nazwijmy to umownie- stalinowska grupa interesu, kojarzona niesłusznie z lewicą. Lewicowość była dla tej grupy tylko listkiem figowym. Stalinowską grupę interesu cechował kompletny brak ideologii, albo ideologia bardzo prosta- własny interes i władza, za wszelką cenę, nawet za cenę przestępstw.

Częściową operacją, na którą nie wiedzieć czego społeczeństwo ochoczo przystało, były kontraktowe wybory, poprzedzone teatrem okrągłego stołu i zmową w Magdalence.

Zachowanie przywilejów stalinowskiego establishmentu uszkodziło zmysł moralny społeczeństwa, uszkodziło system odpornościowy społecznego organizmu. Ludzie chętnie uwierzyli, że pierwszy milion trzeba ukraść, a jeżeli nawet nie milion to ile się da- jak za realnego socjalizmu.

Na stacji Planete można obejrzeć film o spółdzielni Świetlik, która stała się kuźnią gdańskich liberałów. Wydaje się, że specyficzny model zarządzania firmą, którym się tam chwalą- „organizowanie” zleceń, stali, ryb na łapówki w naturze, adekwatny do systemu, w którym przyszło im działać, traktują oni jako jedyny im znany i optymalny sposób zarządzania państwem.

Założyciele PO dobierając sobie jako „trzeciego tenora” Andrzeja Olechowskiego, przechwalającego się swoją agenturalną działalnością, dali zresztą czytelny sygnał: „Agenci wszelkich służb, nic wam nie grozi, jesteśmy po waszej stronie”.

Obecnie nowotwór rozsiał się na całe społeczeństwo. Leczenie wydaje się prawie niemożliwe. Czekamy na cud.

Najsilniej zaatakowany został system naprawczy organizmu, system sądownictwa. Nigdy zresztą nie próbowano go leczyć. Pozostawiono go w stanie nienaruszonym, zgodnie z naiwną koncepcją „samooczyszczenia środowiska” głoszoną przez Adama Strzembosza.

Wiara, że przeżarte korupcją środowisko samo się oczyści ma dokładnie taki sam sens, jak wiara, że baron Münchhausen *) sam wyciągnął się z bagna za włosy, albo, że zaatakowana rakiem wątroba sama odetnie i wydali swoją chorą część.

Nowotwór drążący społeczeństwo jest w stadium rozpadu. Choroby ie da się juz ukryć, jak trądu. Jak trąd jest nieuleczalna. Nowotwór ginie na ogół z organizmem, który zaatakował.

Czy to jest nasz los?

Autor: Izabela Brodacka

Za:

http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7181&Itemid=119

Komentarze są zamknięte