Lecąc niedawno szybowcem, nawiedziła mnie taka oto refleksja: dlaczego ptaki śpiewają a ludzie się biją i mordują? Odpowiedź na pierwszy człon tytułowego pytania znają piloci, zwłaszcza szybowców – oni są tu poetami. Na drugi, odpowiedzi jest tyle, ile butów chodzących po ziemi. Człowiek chce żyć w pokoju, też chce śpiewać, a jednak zabija, dlaczego? A co mówi najważniejsza księga naszej cywilizacji – Biblia? Człowiek od samego początku chciał sięgać jak najwyżej. Symbolem tego była Wieża Babel w Babilonie. Idea i owa jedność ludzka w trakcie budowy zaczęła zagrażać samemu Bogu. Aby przeciwdziałać temu, Bóg pomieszał im języki. Nie było jedności, nie zbudowano nic, a ptaki mogły nadal śpiewać. Dziś wieżowców są tysiące a bogiem stała się mamona. Bóg-mamona jest więc w mieście, ale czy ptaki śpiewają tam nadal? W mieście najczęściej milczą lub skrzeczą, śpiewają w swojej własnej cywilizacji – w parkach i lesie. A człowiek, dlaczego człowiek zabija człowieka?… I z tym pytaniem, jak zbłądzeni harcerze, musimy wrócić do początków naszej cywilizacji i po grecku, z namysłem, raz jeszcze postawić tę kwestię.
Owszem, chciałoby się, ale jest to już niemożliwe. Za późno! Nie ma już owego namysłu. Ukradł go czas i uciekł wraz z nim w nieznanym kierunku. Kultura, która kiedyś była największym przyjacielem i doradcą człowieka, teraz jest pożerana przez sojusz technologii, techniki i czasu, który ucieka. Szybkością swoich zmian i odkryć sojusz ten destabilizuje ludzki świat a człowiek staje się w nim coraz bardziej bezbronny i bezdomny. Kultura zaczyna przegrywać z cywilizacją.
Co to znaczy? Znaczy, że człowiek ze swoją wypracowaną przez wieki strukturą psychiczną zaczyna wchodzić w świat, którego nie pojmuje i który zaczyna go przerastać. Odkryć cywilizacyjnych nie potrafi ani zagospodarować, ani ucywilizować i powoli staje się nieświadomym zakładnikiem tego co sam wymyślił. Natomiast świat wartości ustanowiony przez poszczególne kultury i cywilizacje jest elementem stałym i niezmiennym. Trzyma je w ryzach. Ale trzeba wyraźnie zaznaczyć, że to nie kultury i cywilizacje ten świat ustanowiły i dowolnie mogą go zmieniać, lecz odwrotnie, ludzie skupili się wokół tych wartości, które wymusiło na nich życie codzienne. Ten element konieczności wciąż trwa i wciąż wymusza te same zachowania – pomimo postępu technologii.
Cywilizacje zanikają, a wartości pozostają. Jeżeli człowiek zaczyna walczyć z tradycyjnymi wartościami lub przeciwstawiać się im na zasadzie bezmyślnej przekory, zaczyna dziczeć! Człowiek nie potrafi normalnie żyć bez świata wartości, które w sposób cywilizowany porządkują mu życie. I nie jest to kwestia ideologii, mody, czy chciejstwa. To prawo natury, bez którego nie przeżyje.
Dziś świat wartości został zaatakowany i zdominowany przez ekspansję świata wynalazków – nie tylko w naszej cywilizacji. Nie chodzi oczywiście o jakąś nową formę luddyzmu, lecz cywilizacyjne pytanie: dlaczego wynalazki otrzymują więcej praw niż posiada je przeciętny człowiek? Wynalazki zamiast służyć ludziom w sposób mądry, zaczynają służyć w sposób beznadziejnie głupi. Są wykorzystywane do nakręcania różnic cywilizacyjnych, kumulowania siły i wyłudzania pieniędzy poprzez odwoływania się często do najniższych instynktów. Np. w tym samym świecie telewizja cyfrowa może pozwolić sobie na więcej (na większą demoralizację), niż analogowa. Ba, wynalazki służą niewielkiej grupie, która chce wykorzystać je przeciwko drugiemu człowiekowi; zamiast służyć podtrzymaniu zdrowia i życia ludzi, służy zabijaniu. Tu przykładów jest tyle, że możemy je pominąć. Najnowszą technologię otrzymuje go najpierw wojsko, a dopiero potem medycyna. Z drugiej strony są takie też wynalazki, które pomagają człowiekowi, ale nie mogą się przebić przez cywilizacyjne siło. Wynalazek dobry jest zabijany przez wynalazek zły. Siła zła jest silniejsza od siły dobra. Zastanawiamy się dlaczego tak się dzieje? Uciekający czas kradnąc człowiekowi ów grecki namysł, unieruchomił kulturę i w tym momencie w jej tryby wprowadził piasek zła. Zatem rodzi się kolejne pytanie: co takiego siedzi w człowieku, że nie zrezygnował z budowy Wieży Babel? Ilekroć zostaje zburzona, tylekroć na nowo podejmuje jej budowę w innej formie.
Człowiek swoją Wieżę Babel jednak zbudował, lecz w bezpiecznym dla Boga ułożeniu poziomym. Jest nią obecny świat wielu cywilizacji. Nie będziemy wnikać ile ich jest, lub było. Przyglądając się działaniom ludzkim na przestrzeni dziejów, odnosi się wrażenie, że człowiek swoją zmyślnością zadziwił samego Pana Boga. Biblijne pomieszanie języków miało jednak charakter porządkujący świat. Brak barier językowych i porozumienie połączone sumą ludzkiej inteligencji to bomba, której wybuch mógłby zagrozić istnieniu samej natury, dzięki której, i w której człowiek żyje. Pytanie: człowiek jest z natury dobry, czy zły, a może po prostu – głupi? Póki jeszcze nie jest za późno musi on zadecydować kto stanie na pierwszym miejscu: on sam, czy zerwana z łańcuchów cywilizacja? I jest to być może najważniejsze pytanie XXI wieku.
Autor: Ryszard Surmacz
A co mówi najważniejsza księga naszej cywilizacji – Biblia? – pyta redaktor Ryszard Surmacz. Zadaje też pytanie: dlaczego ptaki śpiewają a ludzie się biją i mordują? Co więcej, uznaje że to najważniejsze pytanie XXI wieku .
Otóż panie redaktorze, ludzie zabijają się prawdopodobnie dlatego iż wzorują się na piśmie które z niewiadomych przyczyn uznawane jest za święte.
W księdze Mojżeszowej można przeczytać:
Ale z miast narodów tych, które Pan, Bóg twój, podawa tobie w dziedzictwo, żadnej duszy żywić nie będziesz. Lecz do szczętu wytracisz je, Hetejczyka, Amorejczyka, Chananejczyka, i Ferezejczyka, Hewejczyka, i Jebuzejczyka, jakoć rozkazał Pan, Bóg twój” – źródło – biblia gdańska
Czy to jest pokojowe przesłanie? Czy bóg kazał narodowi wybranemu zaprzyjaźnić się z plemionami zamieszkującymi ziemie obiecaną? Nie bóg, o którym wielokrotnie wspomina pan redaktor nakazał wybić je do nogi.
Inny przykład z księgo Jozuego, również biblia gdańska:
A wszakże się wy strzeżcie od rzeczy przeklętych, abyście się nie stali przeklęstwem, biorąc co z rzeczy przeklętych, abyście nie wprawili obozu Izraelskiego w przeklęstwo, i nie zamieszali go.
Ale wszystko srebro i złoto i naczynia miedziane i żelazne, święte będą Panu; do skarbu Pańskiego złożone będą. Tedy krzyczał lud, gdy zatrąbiono w trąby, albowiem gdy usłyszał lud głos trąb, krzyczał i lud wielkim głosem, i upadł mur na miejscu swem, i wszedł lud do miasta, każdy przeciw miejscu, gdzie stał, i wzięli miasto; I wytracili wszystko, co było w mieście, męże i niewiasty, dzieci i starce; woły też i owce, i osły ostrzem miecza pobili.
To również jest pokojowy przekaz zdaniem pana redaktora? Jozue nie nosił t-shirta z pacyfką, nie miał kwiatów we włosach i nie uczestniczył w marszach i manifestacjach antywojennych. Był równie zdeprawowany jak bóg, który nakazał mu zniszczenie Jerycha i wymordowanie jego mieszkańców. Swoją drogą ciekawe, gdzie mieścił się skarbiec pana, w którym miało być złożone całe złoto i srebro, jakie Jozue i jego siepacze zrabowali z Jerycha. Przecież bóg jako osoba niematerialna nie potrzebuje bogactwa. A może jest tak, że ta księga wcale nie jest święta? Może żydzi po prostu, tłumacząc się „nakazem boga” chcieli usprawiedliwić swoje zbrodnie?
Panie redaktorze, nie mam zamiaru pana obrazić, bo nie leży to w mojej naturze i proszę tego nie odbierać w ten sposób, jednak na pierwszy rzut oka widać, że nie wie pan o czym pisze. Jestem przekonany, że osoba która dobrze zna biblię i potrafi przeanalizować jej treść nigdy nie uzna tej księgi za świętą. Również pańskie komentarze mówiące o nauce, technice czy wynalazkach są iście mierne.
Pozwolę zacytować sobie jednego z wielkich myślicieli XX wieku Alberta Eisteina:
„Cóż za smutna epoka, w której łatwiej jest rozbić atom niż zniszczyć przesąd.”
Wczoraj ze względu na późną porę ograniczyłem się tylko do wątku biblijnego, który pan redaktor poruszył w swoim felietonie. Dziś rozwinę swoją wypowiedź i skomentuję resztę.
Panie Ryszardzie, odnoszę wrażenie, że zawęża pan pojęcie cywilizacji do osiągnięć technicznych i naukowych co dziwi mnie ogromnie, bo jako historyk, powinien pan wiedzieć, że cywilizacja to coś więcej niż wynalezienie koła, skonstruowanie bomby czy wynalazki typu telefon, radio tv.
Pisze pan: „(…) Odkryć cywilizacyjnych nie potrafi ani zagospodarować, ani ucywilizować i powoli staje się nieświadomym zakładnikiem tego co sam wymyślił.” Cywilizacja to przede wszystkim umiejętność organizowania się w grupy w tym lokalne społeczności, metropolie czy w końcu narody, ustanowienie prawa czy też kodeksu etycznego, moralnego (nie koniecznie opartego na biblii) a także wymiana towarów i innych dóbr.
Dalej jest napisane: „człowiek (…) zaczyna wchodzić w świat, którego nie pojmuje i który zaczyna go przerastać”. Również uważam to zdanie za błędne. Tęgie umysły bowiem, cały czas pracują nad tym aby poznać lepiej wszechświat i odkryć a przede wszystkim zrozumieć jego tajemnice. I nie ma w tym nic co mogłoby przerosnąć człowieka. Jeśli jesteśmy obecnie na takim etapie, że czegoś nie rozumiemy, być może zrozumiemy to jutro. Do tej pory na przykład lekarze nie znają przyczyn powstania niektórych chorób psychicznych. Niewykluczone, że za jakiś czas człowiek będzie wiedział z czego owe choroby wynikają, pozna mechanizm i będzie wiedział jak go unieszkodliwić. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że ludzie mają skłonność do nadawania temu co niezrozumiałe i niepoznane cech nadnaturalnych, miast dążyć do zrozumienia wierzą w zabobony, gusła i istoty nadprzyrodzone.
Częścią cywilizacji jest również powstanie pisma i umiejętność komunikacji – i tu pańskie stwierdzenie „Brak barier językowych i porozumienie połączone sumą ludzkiej inteligencji to bomba, której wybuch mógłby zagrozić istnieniu samej natury, dzięki której, i w której człowiek żyje” – uważam za błędne. Gdyby nie istniała ta bariera, być może ludzie byliby bardziej skłonni do dialogu, łatwiej byłoby im rozwiązywać problemy z jakimi spotykają. Nie wątpię również w to, że gdyby ludzie mówili jednym językiem, byłoby o wiele mniej konfliktów, wojen czy zatargów. Cywilizacja, to też kultura i sztuka nie tylko ta wyższego rzędu ale także ta masowa i wątpię by ktokolwiek mógł się z tym nie zgodzić.
Zgodzę się z panem natomiast w kwestii, że wiele odkryć naukowych w nieodpowiednich rękach może być wykorzystanych w sposób niegodziwy. Jednak pańskie pytanie/twierdzenie: „dlaczego wynalazki otrzymują więcej praw niż posiada je przeciętny człowiek?” oraz „są takie też wynalazki, które pomagają człowiekowi, ale nie mogą się przebić przez cywilizacyjne siło. Wynalazek dobry jest zabijany przez wynalazek zły.” uważam za niedorzeczne i nielogiczne tym bardziej, że pańskie słowa nie są poparte żadnymi argumentami.
Napisał pan tez: „Jeżeli człowiek zaczyna walczyć z tradycyjnymi wartościami lub przeciwstawiać się im na zasadzie bezmyślnej przekory, zaczyna dziczeć!”. Nie zgadzam się z panem po raz kolejny. Bowiem zdziczenie o którym pan pisze może być właśnie następstwem nadmiernego przywiązania do tradycji. Najlepszym na to przykładem jest zdarzenie do jakiego doszło niedawno na Dominikanie, gdzie lekarze nie zdecydowali się na leczenie białaczki za pomocą chemioterapii u młodej kobiety tylko dlatego, że była w ciąży i chemioterapia doprowadziła by do poronienia a to miejscowi lekarze uznali za aborcję. W efekcie zamiast ratować życie dziewczyny pozwolili jej umrzeć. To jest panie Ryszardzie dopiero zdziczenie – nie zawaham się nawet użyć słowa – barbarzyństwo, wynikające z nadmiernego przywiązania do tradycji. Może już czas aby odrzucić tradycję i niektóre dogmaty na korzyść logicznego myślenia? Gdyż jak wiadomo kierowanie się rozumem i logiką nigdy nikomu nie wyszło na złe.
Czytając pański tekst odniosłem wrażenie, że mam do czynienia z osobą, którą dopadła nie do końca sprecyzowana myśl, którą koniecznie musiał przelać na papier, w tym przypadku na elektroniczną jego wersje. Świadczy o tym choćby brak jakiejkolwiek argumentacji na poparcie pańskich słów. Nie podaje pan żadnych przykładów, nie podpiera się pan żadnymi faktami – ot taka tam pisanina, sztuka dla sztuki. W ten sposób właśnie odebrałem pański felieton.
Przepraszam, że dopiero teraz mogę odpowiedzieć, ale niech mi Pan wierzy, że z perspektywy lecącego szybowca sprawy ziemskie mają zupełnie inny wymiar. Tam przychodzą zupełnie inne pytania i inne odpowiedzi. Zachęcam do takiego wzlotu. Biblia natomiast, chcemy czy nie, jest najważniejsza księgą naszej cywilizacji, tak samo zreszą jak dla cywilizacji islamskiej jest Koran. Pozdrawiam i dziękuję za tak długą wypowiedź. Ryszard Surmacz
Wydaje mi się, że lecąc szybowcem (oprócz podziwiania widoków) przede wszystkim należałoby skupić się na pilotażu. Jeśli zaś chodzi o pytania jakie panu przyszły do głowy, to uważam, że przynajmniej na jedno z nich znają odpowiedź ornitolodzy. Mam na myśli pytanie „dlaczego ptaki śpiewają?”. Pomimo iż nie jestem ornitologiem, mogę się domyślać, że śpiew ptaków ma za zadanie zwabić partnera lub partnerkę w celu odbycia godów, następstwem których jest potomstwo. Mam też wątpliwości czy można względem ptaków użyć określenia „śpiewają w swojej własnej cywilizacji – w parkach i lesie.”, które niefortunnie przytrafiło się panu w felietonie. Ptaki nie są zdolne do stworzenia cywilizacji i wie o tym nawet dziecko na etapie szkoły podstawowej. Bardziej trafnym określeniem w przypadku ptaków byłoby – środowisko naturalne.
Wrócę na chwilę do tematu biblii. Wnioskuję jak we wcześniejszym poście, że nie zna pan tej księgi a jeśli czytał pan ją kiedykolwiek to nie wyciągnął pan żadnych wniosków, co jest typową postawą ludzi, którzy wyżej cenią wiarę w dogmaty niż potęgę rozumu. Problem z biblią polega na tym, że czy jest ona prawdziwa, czy też historie w niej opisane są fikcją, a po analizie wszystko na to wskazuje, to powinna być ona wyznacznikiem moralności. Tym czasem historie w niej opisane nie różnią się niczym od masakr dokonanych przez Saddama Husseina na Kurdach i szyitach oraz od innych zbrodni wojennych popełnionych przez szaleńców na przestrzeni dziejów. Biblię można traktować jako dzieło literackie i nic więcej, jednak miałbym wątpliwości co do tego, by dać je jakiemukolwiek dziecku aby czerpało z niej prawdy moralne. Nie jestem również w stanie uwierzyć w to, że w podanych przeze mnie wyżej przykładach nie dostrzega pan tego, że bóg opisywany w biblii jest istotą bezlitosną, pozbawioną skrupułów wobec masakr i ludobójstwa do jakich doszło podczas zajęcia przez Żydów ziemi obiecanej oraz w innych okolicznościach jakie opisuje ta księga. Znacznie gorsza jednak jest od wszystkiego o czym pisałem wyżej jest idea grzechu pierworodnego. Grzech prarodziców ma być przekazywany potomstwu. Czy byłby pan w stanie odpowiedzieć, jaka etyka skazuje każde dziecko, nawet to nie narodzone, na dziedziczenie przewinienia, które popełnili jego odlegli przodkowie? Jeśli pan tego jednak nie dostrzega i nie widzi w tym niczego złego to przyznam szczerze, że wolałbym nie być pańskim sąsiadem. Po prostu boję się ludzi, którzy nie widzą tego o czym napisałem wyżej i fanatycznie wierzą w każde słowo zapisane w biblii. Mam również poważne wątpliwości co do tego, czy tacy ludzie kierują się jakąkolwiek moralnością. Jeśli odważy się pan stanąć w obronie tej księgi – chętnie zapoznam się z pańskimi argumentami o ile oczywiście pan takimi dysponuje.