W niedzielne popołudnie 19 sierpnia o godz. 15.00 rozpoczęła się Msza Św. poświęcona polskim ofiarom obozu śmierci KL Auschwitz na Żwirowisku w Oświęcimiu. W co trzecią niedzielę miesiąca, zjeżdżają się tam od lat członkowie Stowarzyszenia Pamięci Polaków Zamordowanych przez Niemców im. św. Maksymiliana Kolbego. Przyjeżdżają by upomnieć się o pamięć dla Polaków zamordowanych w obozie koncentracyjnym. Mszę św. odprawia emerytowany i odważny ksiądz prałat Jan Skoc. Następnie uczestnicy modlą się w intencji ofiar, śpiewają patriotyczne pieśni w tym „Boże coś Polskę” z oryginalnym tekstem „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie” oraz „Rotę” Marii Konopnickiej. Jest okazja rozmowy. Najbliższa Msza św. obędzie się w niedzielę 16 września o godz. 15.oo. Jak się dowiedzieliśmy każdorazowo, organizatorzy Mszy św. muszą zapłacić 82 zł dla Muzeum Auschwitz!
Przypomnijmy historię oświęcimskiego Żwirowiska
Żwirowisko to teren w sąsiedztwie Muzeum niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau otoczony z każdej strony skarpami i płotem. Na środku placu stoi ośmiometrowy krzyż, nazywany papieskim (był elementem ołtarza, przy którym na terenie Auschwitz II-Birkenau modlił się w 1979 roku, podczas pierwszej pielgrzymki do kraju, Jan Paweł II. W 1988 roku, za zgodą Kościoła katolickiego, krzyż został przeniesiony w procesji na Żwirowisko, gdzie podczas wojny Niemcy rozstrzelali 152 polskich więźniów politycznych. W tle wznosi się budynek tzw. starego teatru, w którym mieścił się były klasztor Sióstr Karmelitanek.
W 1998 roku Kazimierz Świtoń, założyciel w latach 70. Wolnych Związków Zawodowych w Katowicach rozpoczął „obronę krzyża na żwirowisku”, którego usunięcia domagały się środowiska żydowskie traktujące cały teren byłego obozu jako żydowski cmentarz. Kazimierz Świtoń to również były poseł I kadencji Sejmu RP z list Ruchu dla Rzeczypospolitej ze Śląska (w sierpniu 1995 r. zasłynął z opublikowania listy polityków pochodzenia żydowskiego). W 1998 r. wraz z innymi obrońcami krzyża rozstawił cztery namioty a w jednym zamieszkał. W sprawę zaangażowała się oczywiście „Gazeta Wyborcza”, która najbardziej potępiała czyn obrońców krzyża, a sprawę przypominała w kontekście obrony krzyża pod pałacem prezydenckim sugerując jego powtórkę. Świtoń najpierw ogłosił głodówkę, a potem rozpoczął akcję stawiania kolejnych krzyży na Żwirowisku. W sumie stanęło ich tam kilkaset. Dziś został tylko jeden.
Pod koniec maja 1999 roku Kazimierz Świtoń ogłosił, że ma ładunek wybuchowy. Groził jego odpaleniem za co został zatrzymany. W tym czasie ówczesny szef MSWiA Janusz Tomaszewski wydał tzw. rozporządzenie wykonawcze do ustawy o ochronie b. niemieckich obozów zagłady, które pozwalało na przejęcie przez państwo kontroli nad żwirowiskiem. Decyzję o wywiezieniu krzyży podjęli wspólnie premier Jerzy Buzek, wicepremier Tomaszewski, wiceminister MSWiA Piotr Stachańczyk, szef kancelarii premiera Jerzy Widzyk oraz zastępca komendanta głównego policji Ireneusz Wachowski. Zrobili to za zgodą Kościoła, gdyż byli cały czas w kontakcie z biskupem diecezji bielsko-żywieckiej Tadeuszem Rakoczym.
W nocy z 28 na 29 maja 1999r. na Żwirowisko przyjechało ok. 150 żołnierzy z Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych z województwa śląskiego. Około 4 nad ranem zaczęli wynosić krzyże i układać je na ciężarówkach, którymi przyjechali. Przewieziono je na plac obok klasztoru Franciszkanów w Harmężach, kilka kilometrów od Oświęcimia. Na miejscu pozostał tylko krzyż papieski.
Rano na placu modlitwę odprawił bp Rakoczy. Razem z szefem kancelarii premiera złożył kwiaty i zapalił znicz pod krzyżem papieskim. Ciąg dalszy historii się urywa nie ma jej w oficjalnych mediach. Powtórka z usunięciem krzyża, trochę przypomina tą z Pałacu Prezydenckiego po tragedii smoleńskiej. Do sprawy jeszcze wrócimy i będziemy się starali ją przybliżyć po latach.
Autor: Tomasz Kwiatek