Dziewięćdziesiąta rocznica powstań śląskich powinna nie tylko skłaniać nas do refleksji, ale przede wszystkim zobowiązywać do szerszego i wielowątkowego spojrzenia. Na początku ustosunkujmy się więc do samego zjawiska powstań. Powstania bowiem to nie chimeryczny czy niezrównoważony nagły odruch społeczny, lecz desperacki finał określonego procesu, w którym zawiodły racjonalne środki. Nie można kogoś z dnia na dzień zmusić do zbrojnego wystąpienia, w którym może stracić życie lub cały dorobek życia. Zgoda na udział w powstaniu, to wewnętrzny stan ducha, desperacji, która ma mocne oparcie w głębokim poczuciu krzywdy społecznej, historycznej lub moralnej. Taki też wymiar miały trzy powstania śląskie.
Chcąc ujrzeć je w sposób racjonalny, musimy nakreślić im punkty odniesienia, oczywiście z zachowaniem naturalnych proporcji. Na użytek niniejszego artykułu proponuję cztery. Przywołajmy więc najpierw okres najświetniejszy, potem największego upadku. Porównajmy sytuację kulturową na Śląsku i na Litwie, gdzie zobaczymy jej jakby lustrzane odbicie. Na koniec zwróćmy uwagę na uwarunkowania geopolityczne.
Okres największej świetności
Przypomnijmy: Jeżeli Wielkopolska dała Polsce organizację państwową, Małopolska język literacki, Mazowsze najlepszy żywioł kolonizatorsko-pionierski, to Śląsk – wyższe formy życia cywilizacyjnego i wielki wkład duchowej pracy. Położenie geograficzne Śląska na skrzyżowaniu dróg, stanowisko kresowe i bliskość z Zachodem dawała mu możliwość przeniesienia stamtąd urządzeń i zdobyczy cywilizacyjnych. W XIII w. Śląsk to już najrozleglejsza struktura klasztorów, bujny rozwój miast i szkolnictwa. W XIV w. w 42 miastach funkcjonowały 43 szkoły. Na Uniwersytecie Bolońskim w latach 1265-1294 na 24 studentów z Polski pochodziło ze Śląska. Na tej samej uczelni w latach 1300-1327 Ślązacy stanowili już od jednej trzeciej do połowy studentów z Polski. Śląsk to także znakomite polskie rody: Odrowążów, Zarembów, Łabędziów, znakomitych postaci, jak Piotr Włast (budowniczy 70 kościołów i propagator kierunku romańskiego), Witelo filozof i matematyk (podstawy swojej wiedzy zdobywał w jednej z dwu legnickich szkół) czy Franko z Polski, astronom. Dwaj ostatni wprowadzają Polskę do europejskiego piśmiennictwa naukowego. Kolejnym był Benedykt z Polski, który z polecenia papieża brał udział w podróży do Mongolii… Nazwisk tego typu można wyliczyć dużo więcej.
W 1308 r. zaczęto czynić starania w kierunku powołania uniwersytetu. Jego siedzibą miała być Legnica. Warto zauważyć, że niemal pół wieku i więcej miał on wyprzedzić uniwersytet w Pradze (1348), Krakowie (1364), Wiedniu (1365), Heidelbergu (1386). Od chwili odpadnięcia od Polski (1339) Śląsk, choć nie stanowił jej integralnej części, wciąż ciążył do niej kulturalnie i znajdował się wyraźnie pod jej wpływem cywilizacyjnym. Dzieje się to na dwa sposoby, poprzez: 1. żywy udział Ślązaków, nie zawsze narodowości polskiej, w pracy umysłowej dla Polski, 2. Promieniowanie i przeszczepianie z Polski na Śląsk podniet, form i treści kulturalnych. Gdy powstał Uniwersytet Krakowski, stał się ich głównym ogniskiem umysłowym. Ta współpraca urywa się około połowy XVI w.
Śląsk długo przodował cywilizacyjnie i politycznie dzielnicom Polski książęcej. Nie ustrzegł się jednak rozdrobnienia, za którym poszedł upadek rodów możnowładczych. Głęboka penetracja obcego żywiołu przyczyniła się do zatraty samodzielnej roli politycznej.
Okres największego upadku i biedy
Przywołajmy tu popularny i neutralny opis angielskiego podróżnika z 1780 r.: „Gdyby nie miasto Opole i kilka szlachetnych domów wiejskich trudno byłoby zauważyć, że ten (polski) kraj został zasiedlony przez Europejczyków wiele setek lat wcześniej a niżeli Kanada […] Mieszkania ludności stanowią niskie chaty, zbudowane z jednych na drugich leżących kłód drzewnych, których zimą pokrywa się nawozem i liśćmi. Kominy wprowadzono dopiero od kilku lat na rozkaz i pod przymusem. Brud mieszkańców i ich chat przewyższa nawet Westfalczyków[…] Dla koni i krów są stajnie, ale cielaki, prosiaki, kury i gęsi zamieszkują wraz z gospodarzem i jego nagimi dziećmi w jednym pomieszczeniu […]. Chleb jest czarniejszy i cięższy od owsianego chleba górali szkockich. Codziennym pożywieniem mieszkańców jest kiszona kapusta, gryka i mleko. Odzienie mężczyzn stanowi baranie futro, które syn dziedziczy po ojcu, lecz które w końcu składa się tylko z samych strzępów. […] Tak śpią nawet w majątkach szlacheckich, latem parobcy i dziewki, zupełnie nago jedni przy drugich na strychu.
A co przyniósł Górnoślązakom przemysłowy XIX wiek? W jego połowie roczny koszt utrzymania pięcioosobowej rodziny robotniczej na wsi w rejonie opolskim wynosił 88 talarów, w rybnickim zaś 54 talary. W tym czasie w tych samych okolicach mężczyźni zarabiali od 4 – 6, a kobiety 2 – 3 groszy za dniówkę. Znaczy to, że przy 1-talarowych zarobkach tygodniowych, po całorocznej stałej pracy na wsi (co było raczej rzadkością), robotnik nie mógł zapewnić swojej rodzinie najskromniejszej nawet egzystencji. Jednocześnie wśród przedsiębiorców górnośląskich niejedni osiągali od 400.000 do 600.000 talarów rocznych dochodów. Dla porządku należy zaznaczyć, że przedsiębiorcami byli wyłącznie Niemcy.
Tragedia Śląska nie polegała jednak tylko na biedzie, Górnoślązak żyjąc na najbogatszej ziemi, będąc prawowitym właścicielem skarbów, które mu pokazano w XIX wieku, nie bierze żadnego udziału w ich eksploatacji. Zmuszony do najcięższej pracy, z której powstaje Berlin, Wrocław, świetność fasad wielkich przedsiębiorstw przemysłowych, i powstają pałacyki magnatów węglowych i królów stali – zostaje potraktowany „niczym bydle robocze”, któremu nie skąpi się soczystych przekleństw niemieckich. Toteż nic dziwnego, że dookoła postaci takich działaczy, jak Lompa, ks. Szafranek, Miarka, czy Stalmach, Rostek i Korfanty rośnie legenda, gdyż oni uosabiają najpiękniejsze marzenia opuszczonego ludu. Kim więc byli ci wielcy ludzie, którzy wyznaczyli kierunek marszu tak traktowanemu ludowi?
Józef Lompa był twórcą nowoczesnego piśmiennictwa polskiego na Śląsku. Przyczynił się do tego, że lud śląski odzyskał poczucie godności. Ks. Józef Szafranek, 21.07.1848 r. w parlamencie frankfurckim upomniał się o prawo do języka polskiego na Śląsku. Poparło go 200 gmin i 500.000 podpisów. Wtedy po raz pierwszy zaświadczono, że Śląsk jest polski. Ks. Bogedain, Niemiec, który działał w okresie dominacji zasady, że „tylko w mowie ojczystej kształcić można rozum i serce”. Jego działalność zamknęła proces odrodzenia narodowego na Górnym Śląsku. Karol Miarka, szczyt jego działalności przypada na kulturkampf. Zwolennik dominującej roli „Centrum” i Kościoła. Nie wiedział, że poparcie dążeń narodowych na Śląsku obu instytucji było koniukturalne. Ale trzeba przyznać, innej drogi wówczas nie było. Gdy przyszedł głód na Śląsku, zwrócił się z apelem do Polaków i otrzymał taką pomoc, że musiał prosić o jej wstrzymanie. W pismach Miarki znajdujemy nie ludowość, lecz głębokie uniwersalne myśli. Ks. Aleksander Skowroński, jeden z niewielu księży, który otwarcie występował przeciwko germanizacji. Pisał: „Jak germanizowali, tak germanizują w szkole, urzędzie, pracy, przy warsztacie i we ferajnach. […] Wobec czynnej i zorganizowanej germanizacji nie pomagają więc mowy; czyny trzeba czynami odpierać. Jeżeli przyjaźń z <Centrum> ma być dla nas korzyścią, a nie raczej zgubą, nie powinno ono niczym krępować naszej działalności narodowej. Niestety nie zawsze uznaje to <Centrum śląskie>, a co gorsze, tego nawet wielka część rodowitych Górnoślązaków nie może pojąć. […] Pamiętajmy zawsze, że własny instynkt samozachowawczy lepiej musi poznać środki prowadzące do zabezpieczenia naszego bytu narodowego, aniżeli nawet najszczersza przyjaźń obcoplemiennego sojusznika”. Potem był Korfanty i lata: 1919 – powstanie, 1920 – powstanie, 1921 – powstanie i plebiscyt. I tu rzecz niebywała – po sześciu wiekach niepełnej obecności w kulturze polskiej 40 procent głosujących opowiedziało się za przynależnością Śląska do Polski. I drugi fenomen: na dwa lata przed II wojną, w Berlinie pod nosem Hitlera, Związek Polaków w Niemczech uchwalił Pięć Prawd Polaków.
Porównanie z Litwą
Połowa XIX w. dla Górnoślązaków i Litwinów była okresem przełomowym. Na Górnym Śląsku budziła się polskość, na Litwie litewskość. Zachodził więc tu pewien balans prawdy. Każda z grup wracała do swoich korzeni. Obydwie strony wracały samotnie, bo polskie elity na Śląsku zgermanizowały się, a elity litewskie przyjęte do polskich herbów, spolonizowały się. Ludność chłopska w obydwu przypadkach pozostawiona została samemu sobie. Ale to w konsekwencji ona zadecydowała o przyszłych kierunkach własnego rozwoju kulturowego. To one musiały wygenerować z siebie nową inteligencję, a potem podporządkować się jej jako swoim przewodnikom. Obydwie grupy w większości nie znały języka niemieckiego (Górny Śląsk) i polskiego (Litwa). Litwini pochodzenia chłopskiego z polska kulturą mieli związek tylko pośredni, podobnie jak Górnoślązacy z kulturą niemiecką. Na Śląsku, sam Korfanty, jako młody chłopak, nie mógł uwierzyć, że człowiek wykształcony może mówić po polsku.
Powrót do korzeni na Litwie wspomagała Rosja, ale przeciwko Polsce. Kierunek polski na Śląsku miał charakter antyniemiecki i rodzimy zarazem. W sposób polityczny popierał go niemiecki Kościół katolicki i w zasadzie charytatywnie Polacy z nieodrodzonej jeszcze Polski. Litewskość na Litwie miała swojego rzecznika w biskupie (bp Maciej Wołonczewski), na Śląsku biskupi, poza Foersterem i z racji kulturkampfu – Herzogiem, byli germanizatorami. Ale generalnie można powiedzieć, że litewskość na Litwie i polskość na Śląsku odradzały się w sposób naturalny.
Geopolityka
Problemy Górnego Śląska wynikały głównie z dwóch przyczyn: bogactw naturalnych i geopolitycznego położenia. Wystarczające światło na omawiany tu problem rzuca Eugeniusz Romer. Analizując niemieckie źródła ekonomiczne Górnego Śląska dochodzi on do następujących wniosków:
1. Niemcy rozwijali w okresie poprzedzającym [pierwszą – R. S.] wojnę światową istną hiperprodukcję górniczo-hutniczą i przemysłową. Głównym, jeśli nie jedynym, źródłem tej potęgi był nadreńsko-westwfalski okręg przemysłowy. Sukces gospodarczy wzbudził m.in. pomysł aby inne okręgi przemysłowe Niemiec, przede wszystkim ekscentrycznie wobec Niemiec położony okręg górnośląski, zdobył nowe rynki zbytu poza granicami państwa niemieckiego.
2. Produkcja śląska traciła rynki zbytu na rzecz zachodnio-niemieckich przemysłów w Niemczech, ale zyskiwała za to w Polsce, zakładając tam świetnie prosperujące filie górnośląskich zakładów przemysłowych.
Pokojowo-handlowe i przemysłowe relacje Górnego Śląska z Kongresówką kłóciły się z ideologią partii junkrów pruskich, która stanowiąc konspiracyjny rząd w rządzie, zainicjowała politykę antypolską, jako przewodnią myśl dla całej polityki państwa niemieckiego. Wtedy to ta imperialistyczna partia powzięła dwa plany: a) bezpośredni i przygotowawczy, czyli bezwzględne stosowanie ustawodawstwa wyjątkowego przeciw Polakom, które miało podkopać i rozprężyć spoistość tego narodu, na którego terenie etnograficznym miała toczyć się przyszła wojna, b) dalszy, a więc orężnego zdobycia dla przemysłu górnośląskiego nowego terenu zbytu na wschodzie11. I tu mały wtręt: znamienne są wypowiedziane w 1904 r. słowa kanclerza Bϋlowa: Śląsk jest dla nas „krajem żelaza, czarnych diamentów i pospolitego ruszenia” czyli, że ze względu na duży przyrost naturalny, krajem rekruta. No cóż, wizja typowo kolonialna.
Z powyższego Romer wyciąga następujące wnioski:
1) Wielkość produkcji górniczo-hutniczej była wtedy tak już potężną, że rząd niemiecki party przez junkrów mógł się zdecydować na formalny sabotaż przemysłu górnośląskiego. Pogarszające się warunki życia robotnika górnośląskiego, miały doprowadzić go do ruiny i zmusić do emigracji.
2) Górny Śląsk w ostatnich dziesiątkach lat życia gospodarczego Niemiec nie odgrywał żadnej ważniejszej roli. Był on jednak trenem przemysłowym, za pomocą którego potężne Niemcy z bogatym przemysłem zachodnio-niemieckim, planowały zdobyć Polskę, aby z tą Polską, jako prowincją niemiecką stanowił organiczną jednostkę gospodarczą.
3) Górny Śląsk jest ziemią, której wszystkie przyrodzone warunki gospodarczo-polityczne, skazują go na współżycie z terytorium sąsiednim położonym na wschód od niego.
Podsumowanie
Porównując okres najlepszej prosperity z okresem największego kryzysu zadajemy sobie pytanie, jak doszło do aż takiego upadku tych ludzi?… I kolejne pytanie, zwłaszcza dziś powtarzane coraz głośniej: co Polska dała Śląskowi? Na pierwsze pytanie historiografia polska odpowiedziała w sposób zadowalający. Na drugie można odpowiedzieć wprost, że w XIX wieku nowym elitom śląskim oddała tożsamość! (i tu można dyskutować: dała czy oddała?) Przekładając to na język obrazowy można odwołać się do przykładu niemieckiego z końca XX wieku. Niepodległa Druga Rzeczpospolita okazała się dla Śląska tym, co RFN dla NRD. I właśnie, tożsamość jako taka, dziś jest wyśmiewana, ale to właśnie ona – tożsamość, na kuli ziemskiej, bez względu na miejsce, każdemu człowiekowi daje poczucie obywatelstwa. Jakże czasami boleśnie, choć często nieświadomie, doświadczyli tego zwłaszcza Ślązacy wyjeżdżający dziś do Niemiec. Tam od Niemców dowiadywali się, że są Polakami. Oprócz tożsamości obecność Śląska w Polsce pozwoliła na zachowanie języka – gwary, ewidentnie polskiej, a także rzeczy równie podstawowej, jak wykształcenie.
Druga Rzeczpospolita była państwem w dużej mierze pojagiellońskim. Wielkopolska zachowała silne wpływy kultury piastowskiej, choć akcenty jagiellońskie miały tam też swoje znaczenie, Śląsk natomiast powrócił ze spetryfikowanym pojęciem kultury piastowskiej. W takiej konfiguracji kulturowej musiały nastąpić silne napięcia i tarcia.
Balans śląsko-litewski polegał na tym, że w marszu „po swoje”, Litwini, jako nie-Słowianie zostali osamotnieni. Ich odwrót odgradzał ich od reszty, a oni sami niekiedy musieli cofać się, nawet do czasów pogańskich. Inaczej było z Górnoślązakami, jako Słowianie posługujący się gwarą polską, sojusznika mieli w Polsce. I był to, jak się okazało, jedyny sojusznik. Bez niepodległej Polski, trzy powstania śląskie nie miałyby punktu odniesienia. Bez tego punktu odniesienia prawdopodobnie nie doszłoby do ich wybuchu, a gdyby już doszło, Górnoślązacy ponieśliby taką sama klęskę na swojej drodze, jak powstańcy Polski rozbiorowej. Dla Górnoślązaków była to więc kwestia powrotu do swoich korzeni i świadomości. Dla Litwinów powrót do punktu wyjścia, bez dalszej perspektywy.
Część geopolityczna wskazuje miejsce Śląska, ale także śląską opcję: jakim Śląsk powinien być i jakim może być. W dobie kryzysu ekonomicznego, a zwłaszcza cywilizacyjnego (a dziś taki przeżywamy), jakikolwiek separatyzm, czy geopolityczna samodzielność ma charakter czysto polityczny. W tym ogólnym cywilizacyjno-systemowym pomieszaniu taka mała jednostka, jak Śląsk może stać się kolejny raz ofiarą. Miejsce Śląska jest w Polsce. I tylko tu może odzyskać swoją dawną świetność; może to zrobić razem z Polakami, nigdy osobno. Dziś Śląsk ma szansę wykonać testament Piastów, który w kwestii mentalnej jest wciąż aktualny. I to jest zadanie dla Śląska.
Autor: Ryszard Surmacz
Art. ukazał się wpolityce.pl w dniu 20.06.2011 r.
Napisz lepiej co Polska na Slasku zniszczyla. Tego jest duuuzo wiecej.
Boooze, co za blablanie. I ten facio „naucza” w Lublinie ????