Sercem kapelana: W wieczór świętej Anny przeglądając żydowską gazetę…

Niezależna Gazeta Obywatelska4

Czy podróże kształcą – nie wiem, pewien jestem natomiast, że pozwalają się dokształcić. „Może nie zostanę skierowany na ambitne stypendium, pewnie nigdy nie będzie mnie stać na zagraniczne studia, ale z księgarni, z biblioteki, z antykwariatu nikt mnie nie wyrzuci, nikt psami nie poszczuje” – zawsze sobie powtarzam. Choć może czasem by ktoś chciał to uczynić, obserwując księdza, garnącego ku sobie łapczywie zadrukowany papier, jeśli tylko wyczuje opłaty niewygórowane lub żadne.

Zgodnie z ową słabością charakteru przywarło mi do dłoni i myśli – na tygodnie – pochwycone na lotnisku w Birmingham czasopismo o intrygującej okładce. Porzucone na regale z toną zebranych dotąd książek, przypomniało się znowu dzisiaj. Fotografia mężczyzny w charakterystycznej kipie-jarmułce wykonana od tyłu, tak, aby pokazać, iż uszyta została ona z brytyjskiej flagi. „Jubileusz Królowej – pomyślałem – wszyscy teraz i wszystko spowija się tu w państwowe barwy, one mają nadawać wszystkiemu splendor… Ale – aż tak?…”

Na koniec maja (28) roku bieżącego datowane wydanie tygodnika „New Statesman” związanego z, hm, hm, Partią Pracy otrzymało na tle pleców wspomnianego mężczyzny pytający tytuł „Kto wypowiada się w imieniu Żydów brytyjskich?”. Na jej odwrotnej stronie już reklama turystyczna państwa Izrael: „Opowieść krainy mlekiem i miodem płynącej”. Spis treści i kolejna brytyjska flaga – pieczołowicie ułożona z reklamowanych tak batonów.

Artykuł wprowadzający – „Lojalność, tożsamość i przynależność” (s. 5) – wspomina obchodzoną przed sześciu laty trzysta pięćdziesiątą rocznicę osiedlenia Żydów w Wielkiej Brytanii i narzeka, iż „dyskusje o tożsamości brytyjskich Żydów są zbyt często wplątane w spory o Izrael”. „Ciekawe” – myślę. W „Korespondencji” (s. 6) – „List tygodnia” o prawach (w rzeczywistości raczej przywilejach) mniejszości bynajmniej nie narodowych czy religijnych… „A jednak wszędzie!”.

„Syjonizm i judaizm – poranek po” (s. 13) – artykuł młodego ortodoksyjnego rabina nazwiskiem Jacob Weisz, skądinąd oskarżonego przed trzema laty o rzekome napastowanie maluczkich w obrzędowej łaźni (ortodoksyjny!), malowniczo zestawia zgilotynowanie monarchii we Francji pod koniec XVIII wieku i „upadek” komunizmu w naszych czasach, by dodać do tego zmierzch „traumy syjonizmu”: „Żydowskie cierpienia przez wieki stworzyły takiego rodzaju szorstkość duchową, która się obróciła w narodziny syjonizmu z jego ślepotą na innych ludzi jak i przywiązaniem do ziemi” – tak, tak! „Czego bym najpierw oczekiwał, to tego, iż przygotujemy żydowskie serca na poranek po – przygotujemy je przez Prawo i sprawiedliwość, i otwartość na wszystkich, ponieważ to jest ta sprawiedliwość i miłość, które są darem Stwórcy i naszą potrzebą”. Dobrze, że się wtedy wybronił.

Dwie strony dalej plakat książki „Rola prawych muzułmanów ratujących Żydów z Holokaustu” z cyklu „Wiara ma znaczenie”. O Turkach.

„Mój ojciec pokazał mi patriotyzm uciekiniera” – tłumaczy Ed Miliband, brat byłego ministra spraw zagranicznych (s. 19), wspominając znanego z portretu dziadka, który „zmarł w Polsce na długo, zanim się urodziłem” i innego, który „umarł w obozie koncentracyjnym, zamordowany przez nazistów za to, że był Żydem”. Naziści tradycyjnie już pozbawieni byli narodowości i przynależności państwowej (Staatsangehörigkeit).

Za kolejne dwie strony widzimy i czytamy Alinę Treiger pierwszą kobietę-rabina w Niemczech. Promienna kobieta z misją: „Przejąć przywództwo”.

Dalej (s. 22) – wielka fotografia otwiera artykuł londyńskiego profesora Davida Cesarani’ego, twarzy znanej także u nas z telewizyjnych dokumentów o hitleryzmie, artykuł, który nadał tytuł (ten na plecach Izraelity) całej gazecie. Na zdjęciu ciemnoskóry młodzieniec – „uciekinier z Darfuru” – przypatruje się sympatycznej konwersacji dwu innych. Treścią – panorama żydowskiej różnorodności w Brytanii: epoki, środowiska, klany, spory i opinie.

„Ludzie skłonni są raczej oskarżać ofiarę niż napastnika” – przekonuje Bella Freund, wzięta żydowska aktywistka w obronie Palestyńczyków – „Tak. Izrael jest zbirem” (s. 28).

Ale oto właściwy chyba gwóźdź numeru (nie uwłaczając wspomnianemu profesorowi czy bratu ministra): „W sierpniu 1947 dwóch brytyjskich żołnierzy zostało zamordowanych w Mandacie Palestyny, co doprowadziło do najszerszych antysemickich rozruchów, jakie kiedykolwiek widziała Brytania. Dlaczego zostało to zapomniane? Stracony weekend”. Artykuł (s. 33 – 35) Daniela Trillinga (który zasłynął dwa lata temu w „The Guardian” tekstem „Oczekiwanie, że imigranci będą mówić po angielsku jest hipokryzją” – 10. 06. 2010) rozpoczyna się kolejną wielką fotografią – zdjęciem ludzi przy pomazanych swastykami nagrobkach: „Poruszający i zatruwający resentyment: neonaziści sprofanowali żydowski cmentarz w Prestwich, Lancashire, w sierpniu 1965”. Ależ tak – w 1965 roku znowu. Autor zamieszcza też faksimile strony „Daily Express” z 1. 08. 1947 r. z innym potężnym zdjęciem: „Powieszeni Brytyjczycy: zdjęcie które zszokowało świat”. Na pewno zszokowało Brytanię. Wyprowadziło zwykłych ludzi – zwłaszcza z Glasgow, Liverpoolu i Manchesteru – na ulice przeciw żydowskim współmieszkańcom i – w przenośnym ale istotnie prawdziwym sensie – przez dziesiątki lat ich tam trzymało. Trilling tłumaczy, że powojenne codziennych towarów „racjonowanie podtrzymało stereotyp Żydów jako ludzi czarnego rynku”, ale waży się pytać potężnie: „Rozruchy, dwa lata po Holokauście? Kto chce to rozgrzebywać?”. My zapytajmy głośniej: I to gdzie?!

„Wyznania przypadkowego komunisty” czyli Michaela Rosena (s. 42 – 45), szczycącego się: „Moi rodzice byli tym, co naziści nazywali żydokomuną” oraz wszystko inne – to po tych intelektualnych zakąskach (w tanim samolocie nic nie dawali) już chyba tylko gorzko-kwaśny deser. Dosyć.

Nie napisałbym ani jednej powyższej linijki, skoro nagli mnie całkiem inna, naukowa robota, gdyby mi w tych dniach, podczas przetrząsania stosów niezależnych druków (o nałogu!), ktoś nie podsuwał, nie próbował objaśniać, reklamować, apostołować bez mała, reprintu jakiejś przedwojennej knigi o generalnej zgubności wpływów żydowskich na ten biedny świat. Knigi, piszę świadomie, pamiętając nie tylko osławione antyżydowskie „Protokoły mędrców” przez carską ochranę w świat wypuszczone, ale i żydowskiego agenta caratu Jewno Azefa, brzydząc się i czarnymi sotniami i Trockim, trzymając – z Prymasem Tysiąclecia – wyraźny dystans i od moczaryzmu i od bermanowszczyzny. „Toż to wewnątrzbolszewicka awantura! Nie nasza to wojna! Ani Polaków, ani katolików!” – powtarzam uparcie. Szanuję wielce broniących Kościoła i polskości Dorę Kacnelson, Normana Finkelsteina i rabina Davida G. Dalina a z nimi kilku współczesnych, naszych, prawych żydowskich publicystów. Narażają się mocno. Uwzględniam poważne zagadnienie wyraźnego przed stuleciami nurtu chazarskiego, potężną klanowość środowiska, której szczególnie gorzkim wyrazem są mafijne struktury w strefach brudnego, niemoralnego zysku na obu kontynentach i wszelkie inne nieszczęścia i… powtarzam to uparcie. Trzeba zwalczać nieprawość, przestępstwo, zbrodnię – zwłaszcza państwową zbrodnię, ale nie narodowość. Narodowość zaprasza się do uczestnictwa.

Nie ma dziś najmniejszej wątpliwości, iż istotą prowokacji znanej jako „pogrom kielecki” 4 lipca 1946 roku było wepchnięcie Polaków-katolików do – na Łubiance precyzyjnie zaprojektowanej a na Kremlu zaordynowanej nam – trumny z etykietą światowego antysemity, przytrzymanie w niej skol’ko ugodno i obezwładnienie w ten sposób Polski niepodległej, której kośćcem jest katolicyzm, ale organizm ma harmonijnie syntetyczny (te parafialne fundacyjne talary w obrocie kahałów, te srebrne talerze z hebrajskimi błogosławieństwami na powitanie biskupa, te duszpasterstwa „u nawrócenia świętego Pawła” i dobrowolne(!) od stuleci chrzty dorosłych, a za nimi i czasem święcenia…). Uczący się nieustannie swych sztuczek Kreml nie porzuca wszakże starych receptur, skoro mają szansę dalej się sprawdzać: do znaków szczególnych maestrii tamtejszej pracowni należy manipulacja zagadnieniem narodowości. Hitler, niepogodzony ze własną, mieszaną, innymi gardził i militarnie bez sensu kazał gardzić. Lenin, jego najlepszy gruziński uczeń i kolejni, przechwytując sporo zasobów, doświadczeń i kadr swoich jakże łagodnych a przez się zgładzonych poprzedników – sami uznali się za chirurgów w dziedzinie narodowości i… na dziesiątki lat krew zalała wschodnie imperium oraz pół świata. Wyłuskiwanie mniejszości narodowych z całości społeczeństwa, używanie ich do kontrolowania nieokiełznanej dotąd większości kraju podbitego, z kolei budzenie „słusznej” przeciw nim niechęci i odwetu, bo się przecież w sposób nieuprawniony uprzywilejowały. „Żeby pamięci ludu tak nie bolały lata 1948 -1956, poczęstujmy ich rokiem 1968. Źle im? Skoro jeszcze nie plują na krzyż, niech plują na białą gwiazdę, na sześcioramienną, żeby tylko nie pluli na pięcioramienną, czerwoną, naszą!” Szatańską.

Podobnie jak manipulację religią, gdy w czas piekielnej rzezi Kościoła konstruuje się własną „Żywą Cerkiew”, która wszystko pokropi i pochwali (jak potem własny „Tygodnik”), a wdeptawszy kapłanów w ziemię, wyciąga się ich stamtąd, gdy nużno i nada, gdy wróg u bram, tak manipulację kryterium narodowości traktuję jako wizytówkę tamtej szkoły. Gdy się – jak niedawno na sali sądowej poetę – pogardliwie przepytuje, czy nie Niemiec, albo jak w dawnych już epokach geologicznych, w liceum, post-partyjna nauczycielka przesłuchiwała mnie publicznie, skąd się tu wziąłem, bo mówię przecież inaczej, bo mam kresowy akcent…

Czytam o składzie Legionów Piłsudskiego, o polskim przedwojennym korpusie oficerskim. Przekonuję się. Tak, obok przede wszystkimi Polaka tutaj rdzennego, tego „najprawdziwszego”, tego „z mlekiem matki” (czy jest ktoś taki po nawałnicach dziejów? – oby go jak najwięcej!) – i Niemiec, i Litwin, i Żyd, i Tatar, i Ormianin, i Rusin i Rosjanin-uciekinier – „będziem Polakami”. Już staliśmy się przez wieki. A przez pasterzowanie świętych kapłanów będziem w przewadze i katolikami i już nimi od wieków jesteśmy, wśród wszystkich ludzi „dobrej woli”. Fides de necessitate non esse debet – „Nie potrzeba, aby wiara była z przymusu” – powtarzam za księdzem Pawłem Włodkowicem z Akademii, triumfalnym mówcą soboru w Konstancji, pogromcą prusko-krzyżackiej pogardy wobec (jeszcze) nieochrzczonych bliźnich. „Będziem Polakami!” – cytowałem onegdaj podczas powierzonego mi kazania na 11 listopada w Oleśnie, jak mówiono to do siebie w 1918 roku w rodach pruskiej szlachty na środkowym, Polsce przypadłym Pomorzu. „Będziem!” I słuchano.

Nie brakuje ludności żydowskiej także na dzisiejszym Opolskim Śląsku – i przyjezdnej, i rdzennej. Owszem, są rodziny, są całe przysiółki, są nawet rzymskokatoliccy kapłani. Ktoś o swoich korzeniach prawi na odpuście, ktoś tylko szepcze do ucha… Ja, Polak-katolik, ksiądz na w pół a z biskupiego dekretu „trydencki”, wspomniałem tych braci, gdym, zaproszony na tegoroczny królewski Jubileusz do Londynu i Birmingham, miał tam okazję zasiadać do stołu z wieloma ludźmi, a między nimi – z moim rówieśnikiem – katolickim proboszczem o wyraźnie żydowskim wyglądzie i tożsamości. Nie było już, jak się zdarzyło nie tylko w roku 1947, 1965 czy ubiegłym, rozruchów o podtekście narodowościowym, etnicznym czy kulturowym. Wszystko tonęło w ich narodowych flagach. Wracałem z lewacką gazetą o Żydach w ręku i kilkoma nowymi książkami z historii i teologii katolickiej w torbie. Może mądrzejszy.

Cała liturgia Mszy świętej na dzień świętej Anny, głównej Patronki Opolszczyzny, koncentruje się na realizacji obietnic Boga wobec narodu wybranego Starego Przymierza i naszym – Nowego Izraela – w tym uczestnictwie dzięki Wcieleniu Przedwiecznego:

Modlitwa dnia:

Panie, Boże naszych ojców, Ty wybrałeś świętą Annę na matkę Maryi, która została Rodzicielką Twojego wcielonego Syna, * przez jej wstawiennictwo daj nam osiągnąć zbawienie obiecane Twojemu ludowi. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków.

Modlitwa nad darami:

Wszechmogący Boże, przyjmij te dary jako znak naszego oddania, † i spraw, abyśmy się stali uczestnikami tego błogosławieństwa, * które obiecałeś Abrahamowi i jego potomstwu. Przez Chrystusa, Pana naszego.

Modlitwa po Komunii:

Boże, z Twojej woli Jednorodzony Syn Twój wziął na siebie nasze człowieczeństwo, abyśmy się stali uczestnikami Boskiego życia, † uświęcaj swoje przybrane dzieci, * które nakarmiłeś przy swoim stole. Przez Chrystusa, Pana naszego.

Kilka lat temu, podczas kazania na wieczornej Mszy świętej sub Divo („pod Bogiem”, „pod gołym niebem”) rozpoczynającej tłumne obchody odpustu świętej Anny w rzeczonym Oleśnie pozwoliłem sobie rozważyć jaka mogła być, jak mogła wyglądać owa wielce tam czczona Patronka. „Babcia Pana Jezusa podobna była do tych szacownych, pobożnych, wiekowych oleskich Żydówek, które sprzed wojny pamiętają najstarsi z parafian i pielgrzymów”.

To Ktoś z nas.

Autor: ks. Sebastian Krzyżanowski

Opole, 26. 07. 2012 r.

  1. Eleonora
    | ID: 3f31c2de | #1

    Być może nie bardzo rozumiem Szanownego Księdza Redaktora
    „Narodowość zaprasza się do uczestnictwa.”
    Kto jak kto, ale Ksiądz Redaktor rozumie iż postawą istnienia cywilizacji żydowskiej jest jej oparcie na narodowości?!
    Oni zyją w poczuciu bycia narodem, w dodatku ” narodem wybranym”
    Polecam świetną prelekcję uznanego naukowca księdza prof Chrostowskiego

    http://forums.v3v.org/viewtopic.php?t=202

    Być może niewłaściwie zrozumiałam artykuł?
    Brzmi jak wyrzut rzucony w naszą stronę?
    ( poczęstujmy ich rokiem 1968)

    „Uczący się nieustannie swych sztuczek Kreml nie porzuca wszakże starych receptur, skoro mają szansę dalej się sprawdzać: do znaków szczególnych maestrii tamtejszej pracowni należy manipulacja zagadnieniem narodowości. Hitler, niepogodzony ze własną, mieszaną, innymi gardził i militarnie bez sensu kazał gardzić. Lenin, jego najlepszy gruziński uczeń i kolejni, przechwytując sporo zasobów, doświadczeń i kadr swoich jakże łagodnych a przez się zgładzonych poprzedników – sami uznali się za chirurgów w dziedzinie narodowości i… na dziesiątki lat krew zalała wschodnie imperium oraz pół świata. Wyłuskiwanie mniejszości narodowych z całości społeczeństwa, używanie ich do kontrolowania nieokiełznanej dotąd większości kraju podbitego, z kolei budzenie „słusznej” przeciw nim niechęci i odwetu, bo się przecież w sposób nieuprawniony uprzywilejowały. „Żeby pamięci ludu tak nie bolały lata 1948 -1956, poczęstujmy ich rokiem 1968.

    Ksiądz Redaktor chyba wie coś na temat ” twórców Kremla”?
    Już Tyrmand (Leopold Tyrmand urodził się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Dziadek ze strony ojca, Zelman Tyrmand, był członkiem zarządu warszawskiej synagogi Nożyków
    W swojej świetnej książce ” Cywilizacja komunizmu” pisał:

    „Związek Żydów z komunizmem jest jednak zjawiskiem równie konkretnym, jak i fatalnym. Nawet najbardziej irracjonalne i wulgarne interpretacje tego związku nie zakorzeniały się w świadomości europejskiego pospólstwa bez powodu.
    Marksizm jest płodem Żyda. Do jego najważniejszych i najwcześniejszych apologetów i bojowników należeli Żydzi. Jego najwpływowszymi reformatorami byli Żydzi. Rosyjski bolszewizm i komunizm proklamując się – słusznie czy niesłusznie – jedynym konsekwentnym kontynuatorem marksizmu, kształtowany był w dużej mierze przez Żydów.”

    Przecież Ksiądz doskonale wie, że w Polsce żydzi traktowani byli dobrze.
    Piszą o tym ich sami uczciwi współplemieńcy. Widzimy również ich odpowiedź….
    Nie wszystkich, rzecz jasna!
    Dobrze, że wymienił Ksiądz prof Filkensteina ( okrzyknietego przez świat żydowski… antysemitą?!?)
    Szkoda, że nie stać nas na stanięcie w obronie tegoż odważnego i zacnego człowieka.
    Czyżby strach przed przyklejeniem etykiety kolejnego” antysemity”?
    A on staje w obronie Prawdy, która poprowadzi do zbawienia ( o które przecież się modlimy)
    Szkoda, że wspólczesnych Kapłanów nie stać na odważne stanięcie w obronie mordowanych chrześcijan na bliskim wschodzie. W Iraku, w Syrii, w Libanie….
    Czyzby to „Nie nasza to wojna! Ani Polaków, ani katolików!”
    Przecież gołym okiem widać, że tylko jedne państwo uparcie dąży do szaleńczej wojny….
    Od lat mówi o tym wymieniony prof Finkestein

    http://www.bibula.com/?p=5701

    Polecam jego zdjęcia:

    http://www.normanfinkelstein.com/deutschland-uber-alles/

    Wydaje się, że aktualnie uczestniczymy w wojnie cywilizacji, a na wojnie nie ma miejsca na żadne zaproszenia?
    Babcia Jezusa był Żydówką. Ale współcześni izraelczycy nie są biblijnymi Izraelitami
    ( co sugerują nam wrażliwi filosemici)

    Pozdrawiam.

  2. Autor
    | ID: b2162332 | #2

    Uczestniczymy w wojnie cywilizacji: CIVITAS DEI (państwo Boże) na obszarze CIVITAS TERRENA (państwa ziemskiego, wszelkiej doczesnej struktury) ale nie z nim, lecz z CIVITAS DIABOLI (państwem szatańskim). Celujący do dzieci ukraiński bojec (Lwów 1918, Wołyń 1944) Niemiec hitlerowski (Warszawa, Polska 1939-1945), sowiecki sołdat (Śląsk, Warmia, Mazury 1944-45), czołgista LWP (Poznań 1956, Wybrzeże 1970), żandarm izraelski i bojówkarz Hamasu oraz inni – kwalifikują się sami.

    Znakiem opieki Bożej jest, iż niepodległe Państwo Polskie z rdzeniem katolickim nie zostało zbudowane ani na nienawiści ani na manipulacji rasowej czy religijnej, choć brakowało mu zwykle ostrożności w tych kwestiach i w wielu innych… „Słynąca” z serdecznego humanizmu Moskwa z obojgiem Niemcami poćwiartowali nas w XVIII w. pod hasłem obrony mniejszości! Nie mieliśmy ekscesów np. narodowców horwackich czy ukraińskich, po prostu nasi okazali się ludźmi i to ludźmi Boga (Zofia Kossak-Szczucka, Ks. Marceli Godlewski a nawet Ks. St. Trzeciak…) Ekscesy urządzili po wojnie przy pomocy swych cywilnych i wojskowych służb (tak, z nadreprezentacją tej jednej mniejszości narodowej) komuniści sterowani z Kremla. Rok 1968 był próbą przekierowania odpowiedzialności za zbrodniczy skandal, jakim był państwowy bolszewizm, na niektórych jego sprawców (tych od nadreprezentacji).
    Kluczem do mojej wypowiedzi jest fragment:
    „Nie ma dziś najmniejszej wątpliwości, iż istotą prowokacji znanej jako „pogrom kielecki” 4 lipca 1946 roku było wepchnięcie Polaków-katolików do – na Łubiance precyzyjnie zaprojektowanej a na Kremlu zaordynowanej nam – trumny z etykietą światowego antysemity, przytrzymanie w niej skol’ko ugodno i obezwładnienie w ten sposób Polski niepodległej, której kośćcem jest katolicyzm, ale organizm ma harmonijnie syntetyczny.”

    „Zapraszać narodowość do uczestnictwa” to oznacza:
    1. w sferze religijnej – ewangelizować ludzi wszelkiego pochodzenia i wprowadzać przez sakramenty do Kościoła (nie na przymus, jak w Hiszpanii, bo nie będą tam szczerze i uczciwie) lecz PLUS RATIO QUAM VIS (bardziej przekonywaniem, niż siłą), co przypominał, zwłaszacza intelektualistom, Jan Paweł Wielki;
    2. w sferze świeckiej – mówiąc brutalnie – „przewerbować”, pozyskiwać ludzi dla Polski niepodległej, przekonać że warto z Polską trzymać, bo to kraj możliwie najbardziej reformowalny w kierunku Bożego planu dla świata i dbać, by tak było, by istniał zawsze naprawdę do Polski przekonany jakiś Związek Jaszczurczy (jak w XIV w. w Prusach), jakiś Rajmund Kolbe (to imię, to nazwisko!), który chciał być całe dzieciństwo polskim żołnierzem [A. Frossard, Pamiętajcie o miłości, Warszawa 1968, s. 31 n.], nie podpisał listy i stał się polskim świętym Maksymilianem dla chcących innych Niemiec Niemców, jakiś rabin Gedaliasz Rozenman, który będzie uczył naszego hymnu i zbierał składki na stojące na rozkazach niepodległego rządu Wojsko Polskie.

    Polskę taką wizyjnie pokazuje mój ulubiony film o sprowadzeniu relikwii św. Andrzeja Boboli
    http://www.youtube.com/watch?v=DYNQkOINDrs
    , który tak wzruszył wielu cudzoziemców: „To w czasach, gdy w Berlinie czy Norymberdze i Moskwie nad tłumami wyli nienawiścią (jedni do ras, inni do klas) szatani a u nas błaźnili ludzi w reklamach, wy garnęliście się rzeszami do świętych, świętość kładliście ludowi do serc i głów?!” „Tak” – odpowiadam. Proszę zwrócić uwagę na dostojne uczestnictwo generała Józefa Hallera von Hallenburg z bawarskiego pochodzenia krakowskich księgarzy.

    Wiara jest cnotą teologalną, jest działaniem Pana Boga w człowieku, prowadzącym do zbawienia w zjednoczeniu z Nim i nie wolno, prócz podobnych jej nadziei i miłości, żadnej właściwości człowieka na równi z nią stawiać, powiedzmy jednak, że na planie świeckim, doczesnym, trzeba po prostu w taką Polskę „zapraszającą do uczestnictwa w dobrej woli” wierzyć, zobaczyć -jak bł. Jan Paweł Wielki – w jej dziejach dzieła Boże i wierzyć, że nie ustają. MATER SANCTORUM – POLONIA – Matka świętych – Polska. Wierzyć, że od własnego nawrócenia i pomocy bliźnim to się zaczyna. Nie w Moskwę, nie w Berlin, nie w Brukselę, nie w Tel Awiw, nie w Waszyngton – one mają swoich admiratorów (ilu dobrowolnych? ilu kupionych? ilu ze strachu?) „A w co wierzysz?…”

    Uprzejmie Panią pozdrawiam, zapewniam o niesłabnącej atencji do mysli Ks. prof. Waldemara Chrostowskiego i polecam lekturę Artura Górskiego „Ku czemu Polska szła” Fronda, Warszawa 2007 (pisane w trakcie religinego nawrócenia i ucieczki przed Ochraną).

  3. Eleonora
    | ID: 0e049068 | #3

    Wojna pomiedzy Civitas Dei a Civitas Diaboli toczy się od zarania wieków.
    Wskazywał na to św Augustyn.
    Nie jesteśmy jedyni i oryginalni.
    Bolszewizm jest tym ” błędem” o którym mówiła Matka Boża w Fatimie.
    Wydaje się, że jest tym dopustem bozym na krąbrną ludzkość….
    Ale czy kiedykolwiek ” historia magistra vitae est”?
    Dlaczego w dalszym ciagu wzbraniamy się przed Opieką Boga?
    Dlaczego bywamy aż tak nieposłuszni?
    Mówi się, że Rosja w dalszym ciągu czeka na Poświęcenie?
    Tamto, heroiczne ( poprzez czasy) z Papiezem Janem Pawłem II na czele zostało przyjete ale podobno było niepełne, gdyż zabrakło wymienienia Rosji?
    Teraz nasze polskie podwórko:
    Sprawa Intronizacji według wizji sł Bożej Rozalii Celak.
    Po ludzku rzecz biorąc:
    czego się obawiamy ( wraz z Episkopatem) ?!
    Chrystusa Króla?
    Jakoś papieżom On nie przeszkadzał….
    ( Summi Pontificatus, i inne encykliki)

    Ma Szanowny Ksiądz Redaktor rację:
    „Znakiem opieki Bożej jest, iż niepodległe Państwo Polskie z rdzeniem katolickim”
    Tylko: co my z tym dziedzictwem robimy?
    Czy niepodległość dana jest raz na zawsze?
    Czy w szalonej wolności człowieczej- nie odrzucamy tego swoistego Rdzenia?

    Jak nam wychodzi ” zapraszanie do uczestnictwa”?

    1. Ewangelizować może tylko człowiek ” gorący”
    Na ile takimi jesteśmy?
    Czy sami bardziej nie potrzebujemy tejże ewangelizacji??
    I to takiej własciwej?
    Chwilami wydaje się, że wrogowie zrozumieli, że z polskim katolicyzmem nie wygrają ( wpisany jest w polskie dusze)
    O tyle usiłują Go przekierować, zreformować, rzekła bym….( zdeformować)
    Skandalem dla mnie jest zapraszanie przez Wydz Teolog. znanego kabalisty, rabina.
    I oświadczenia Dziekana tegoż wydziału, że ” wierzymy w tego samego Boga”!
    Tylko co mamy począć z Jezusem Chrystusem ( którego oni nienawidzą?) i Jego Matką?!
    Porzucić? W imię ekumenizmu, jedności i pokoju?

    2. A kto ma ” werbować” dla Polski Niepodległej i Pieknej?
    Elity polityczne, które ( bez względu na polityczne barwy) wszystkich dookoła za tę Polskę przepraszają?
    Wspomnę tylko o skandalach w Jedwabnem czy Pawłokomie.

    „wy garnęliście się rzeszami do świętych, świętość kładliście ludowi do serc i głów?!” „Tak” – odpowiadam.”

    Piekny cytat.
    Ale czy jeszcze aktualny?
    Wszak różne mądrale powiadają, iż współczesna wiara ma być
    „bardziej osobista, mniej zrytualizowana, często głębsza.”
    ( taka głęboko- serduszkowa, bez uzewnętrzniania na zewnątrz)
    Polecam:

    http://rabiej.info/aktualnosci/wiara-niewiara-na-odra-i-wisla/

    Kończąc, oczywiście wiem, że o Polskę warto zawalczyć. Nawet wbrew wszystkim, nawet czasami wbrew sobie. Tylko otwartym pozostaje pytanie:
    Jakiej Polski chcemy?
    Bo mam wrażenie, że wszelkiej maści patrioci nie zaprzątają sobie głowy tym ( zasadniczym) pytaniem….
    Pozdrawiam Księdza bardzo serdecznie.
    Polecam osobę nieco zapomnianą- Wandę Malczewską

  4. Wzburzony Polak katolik
    | ID: 5f917af7 | #4
Komentarze są zamknięte