Takie wrażenie nie tylko ja miałem po wysłuchaniu rozmowy porannej [19 lipca br.] z Grzegorzem Schetyną na falach Radiowej „Trójki”. Rozmowa jak to ze zblazowanym i niewyspanym politykiem, słaba i nudna. Jednak postanowiłem nie przełączać stacji. Dziś polityk PO drugiego planu twierdzi, że nie ma alternatywy dla koalicji PSL, nie widzi realnego koalicjanta oprócz ludowców. Jego zdaniem dobrze się stało, że aferę ujawniono. Dzięki temu – jak twierdzi – pokazano nieprawidłowości i była natychmiastowa reakcja premiera oraz ministra, który złożył dymisję. Tu Schetyna chciał się przypodobać mediom i podkreślił jak dużą mają władzę w obecnych czasach. Niemniej dało się wyczuć, zadowolenie byłego Marszałka Sejmu z zaistniałej sytuacji.
Dlaczego Schetyna jest zadowolony z taśm? Pierwszy oczywisty nasuwający się wniosek, to jego sprawa z rozmów na cmentarzu. Przypomnijmy co wtedy, w sierpniu 2008 r., na cmentarzu mówił Chlebowski: – „Na 90 procent Rysiu, że załatwię. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem”. Sprawy nie udało się jednak załatwić. – „Ja ci powiem szczerze… ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim… jakby Grzegorz (Schetyna – wówczas minister spraw wewnętrznych red.) i Mirek (Drzewiecki – minister sportu red.) trochę pomogli… przecież wiesz, biegam z tym sam… blokuję tę sprawę dopłat od roku… to wyłącznie moja zasługa”. Po tym nagraniu Schetyna pożegnał się z ministerstwem i został szefem Klubu PO, a potem wywalczył fotel Marszałka Sejmu RP. Dziś jest tylko przewodniczącym komisji sejmowej i zdecydowanie czeka na potknięcie Tuska. Kryzys w koalicji to dla tego gracza okazja do przypomnienia o sobie. Kryzys osłabia pozycję Tuska, a to dobry moment do zakulisowych spotkań i akcji podjazdowych ze strony największego rywala lidera PO.
Grzegorz Schetyna, podobnie jak minister Sawicki pojawiał się przy okazji rozmowy Chlebowskiego z przedsiębiorcą z branży hazardowej. Dziś już afera hazardowa, została przykryta i zapomniana a teraz „czysty” Schetyna chodzi i wypowiada się jako autorytet w sprawie taśm PSL. Czyż to nie ironia, zapraszać takiego gościa i zadawać mu pytania co myśli o koalicji i taśmach? No ale czego się spodziewać po dziennikarce, która na antenie radia opłacanego z abonamentu Polaków układa hasła reklamowe dla SLD? Pani Michniewicz została też 27 września 2011 r. za wybitne zasługi dla Polskiego Radia odznaczona przez Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Rozmowy Beaty Michniewicz z gościem porannym „Trójki”, słucham od dłuższego czasu, akurat zbiega się to z moją podróżą do pracy. I mam wrażenie katastrofy tego co się dzieje podczas tych poranków. Pytania na miałkim poziomie, zero skojarzeń faktów lub celowe przemilczanie oczywistych pytań. Niby chce redaktorka poznać scenariusze, kto za PSL, ale zamiast pytać i drążyć – „kokietuje” gościa. Zresztą kto słyszał niedawną jej rozmową z Leszkiem Millerem ten pamięta, jak układała „rymy częstochowskie” na cześć przewodniczącego SLD. Ten wprost się rozpływał. Niby to ma być śmieszne, a wychodzi w jej ustach gorzko i nie przyjemnie dla ucha, gdyż emisja głosu powoli przypomina Janinę Paradowską. Innym razem zaprosiła Bogdana Zdrojewskiego, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i pytała go o … przemoc wobec kobiet i pomysły Ruchu Palikota. Kultura natomiast i to co się dzieje w resorcie kierowanym przez polityka PO, nie wiele obchodziła panią redaktor. Na usta ciśnie się tylko jedno słowo… szkoda. Gdybym nie widział, kto rządzi „Trójką” i że to publiczne radio, którego zadaniem jest „misja” (o której nota bene ciekawie niedawno pisał Stefan Truszczyński), to pomyślałbym, że ta pani jest z działu „Rozrywka” i tylko przez przypadek zajmuje się polityką. Szkoda nawet o tym pisać, wystarczy porównać rozmowy Michała Karnowskiego, który zdecydowanie odstaje z przodu od tego – użyję tu kolarskiego porównania – peletonu bezrefleksyjnych dziennikarzy.
Na koniec wrócę jeszcze do pochodzącego z Opola Grzegorza Schetyny. Nie sposób nie zauważyć zniżkującej od kilku lat formy polityka PO. Zblazowany i znudzony gość śniadaniowych rozmów, kompletnie nuży słuchaczy długimi w czasie a krótkimi w treści odpowiedziami. Sam mu podpowiadam jakich słów ma użyć, bo tego stękania nie mogę wytrzymać. Dziś w rozmowie 15 sekund szukał w pamięci słowa „Sejm”, który ma się zebrać po wakacjach, a wtedy wszystko powróci do normalności – oczywiście według byłego przecież Marszałka Sejmu. Potem, znów kilkanaście sekund, szukał słowa na to, co się robi po przejęciu władzy, w kontekście wymiany personalnej w spółkach Skarbu Państwa. Potem się rozkręcił i opowiadał o tym, jak to był przeciwny – w czasie gdy ministrem był Aleksander Grad – by tworzyć ustawy, które by przeciwdziałały nominacjom politycznym. Już po kilku sekundach kolejnego przeciągania podpowiadam mu słowo „profity” a ten wybrał „benefity”. Normalnie mogę się zacząć zakładać o to, co powie Schetyna. To będzie jedyna korzyść z takich porannych rozmów w „Trójce”.
Autor: Tomasz Kwiatek
Za co mamy płacić abonament radiowy, skoro zaprasza się do radia … i to rano,…gdy człek ma przed sobą cały dzionek…miernych / ale wiernych / polityków, którzy humor totalnie popsują????? Dobry artykuł ! !!