Dla Śląska najważniejsze było to, że przemysł polski potrafił nie tylko powetować sobie straty spowodowane przez wojnę celną z Niemcami, ale się też świetnie rozwinąć. Rynek niemiecki wcześniej pochłaniał 60-79 % eksportu węgla. Po wojnie celnej nie wywożono go do Niemiec a jego eksport wzrósł o 50%. Sprzedawano go krajom bałtyckim i skandynawskim. Produkty hutnicze eksportowano aż do 38 krajów. 20 % produkcji szło drogą morską nawet za oceany. Produkcja węgla wzrosła z 29,9 mln. ton w 1921 r do 38,1 mln. ton w 1927 r. Konsumpcja rynku wewnętrznego wynosiła w tym czasie ok. 22 mln. ton Resztę eksportowano. Strajk w kopalniach angielskich otworzył dla Polski nowe rynki zbytu.
Kopalnie węgla na Górnym Śląsku odziedziczone po rządzie pruskim zostały w II RP wydzierżawione „Polskim Kopalniom Skarbowym S.A.” – do skarbu państwa należało 50% akcji. Sam czynsz w roku 1928/29 szacowano na 125 000 zł. Kopalnia „Brzeszcze” znajdująca się na terenie byłego zaboru austriackiego miała małą rentowność – na poziomie 1,18%. Posiadała kapitał własny 9 824 000 zł i przyniosła zysku zaledwie 116 000 zł w 1927 r. Ponieważ zasoby były na wyczerpaniu to zarząd kopalni przystąpił do kosztownej inwestycji – budowy nowego szybu. Otrzymał na to kredyt rządowy w wysokości 4 654 000zł. Kopalnie węgla w Zagłębiu Dąbrowskim przejęte po rządzie rosyjskim wydzierżawiono „Francusko – Polskiemu Towarzystwu Górniczemu” – czynsz wynosił 210 000 zł. Największym koncernem węglowym był „ROBUR” założony został w 1922 r. w Katowicach. Zrzeszał 19 kopalń 3 koksownie i 2 brykietownie. Koncern zatrudniał 36 tys. pracowników. Regularną eksploatację portu w Gdyni rozpoczęto już w 1925 r. Skierowano tam część morskiego eksportu węgla. W związku z ciągłym wzrostem jego eksportu i budową magistrali kolejowej łączącej Katowice z Gdynią już w początku 1927 r. „ROBUR” wydzierżawił od Rządu RP molo południowe w porcie w Gdyni. Wybudował sam 2 dźwigi do przeładunku węgla. Do 1928 r. koncern posiadał już 5 własnych statków.
Bardzo wysokie zyski przynosiła Państwowa Fabryka Związków Azotowych w Chorzowie. Np. w 1927 r. wyniosły one 15 147 467 zł. Do skarbu państwa wpłynęło jedynie 3,5 mln. zł, gdyż reszta została przeznaczona na kolejne inwestycje.
Po przejściowych kłopotach spowodowanymi nieznajomością polskiego rynku, huty górnośląskie utworzyły już w 1925 r. Syndykat Górnośląskich Hut Żelaznych, który po przystąpieniu hut Kongresówki i Małopolski przekształcił się w Syndykat Polskich Hut Żelaza. Zbyt znaleziono na terenach kresów wschodnich i w Gdańsku. Pamiętać należy, że jednym z głównych odbiorców był resort komunikacji. Odziedziczone po zaborcach trasy kolejowe należało ujednolicić i przebudować. W latach 30-tych XX w. powstawał COP a z nim rozwój przemysłu maszynowego i zbrojeniowego – kolejne zapotrzebowanie na stal.
Nie zaniedbywano też budowy oczyszczalni ścieków np. na Klimzowcu pod Chorzowem. Przystąpiono do regulacji rzeki Rawy przepływającej przez Katowice. Powiat katowicki wzbogacił się w nowy wodociąg zbudowany kosztem 2 200 000 zł.
Śląskie powiaty wykupiły nawet kamieniołomy w Klesowie na Polesiu. Stąd pochodził kamień do brukowania dróg i ulic. Dane pochodzą z Księgi Pamiątkowej X – lecia Polski Odrodzonej.
Na szczęście na rozbudowę kraju nie miały już wpływu walki politycznych koterii – partii i partyjek. Po przewrocie majowym rząd polski był stabilny i nie zmieniał się co kilka miesięcy. Choć trzeba przyznać, że każdy poprzedni przynajmniej starał się pracować dla dobra kraju. Nie było ewidentnych zdrad. Jedynie różnice w poglądach na przyszłość ojczyzny.
Na Śląsku Korfantemu zarzucano, że blokował zajęcie Opolszczyzny i nie wykorzystał w 1921 r. okazji do zajęcia całego Górnego Śląska. Miał o to pretensje nie tylko Karol Grzesik i Michał Grażyński – dowódcy Grupy Operacyjnej „Wschód” ale również naczelny dowódca III Powstania płk Maciej Mielżyński.
Nie było jasne dlaczego Korfanty tak daleko odszedł od głoszonej przez siebie Deklaracji programowej „Górnoślązaka”. Zyskiwały one na początku XX w. wielką popularność. Odpowiadały bowiem potrzebom „zjednoczenia całego ludu polskiego zaboru pruskiego w jedną polityczną i narodową całość. Wspólny ucisk, wspólna obrona” – hasło Korfantego było nie tylko stwierdzeniem faktu i określeniem metody wyjścia z sytuacji, ale też wskazaniem możliwości tej zmiany. Chcąc cały lud polski gromadzić wokół swych przywódców, Korfanty odrzucał ideę separatyzmu na Śląsku i przed nim przestrzegał: „górnośląscy Polacy to nie osobny szczep mający aspirację do odrębnego bytu politycznego”. W jego przekonaniu, choć Polska nie istnieje jako państwo polityczne, to jednak „lud polski jest wszędzie jeden i ten sam”. Polska nie istnieje jako samoistne państwo, ale istnieje jako naród, jako odrębność etnograficzna, to znaczy: wszędzie tam jest Polska, gdzie dźwięk mowy polskiej się rozlega, gdzie lud polskim językiem Pana Boga Chwali (…) W znaczeniu językowym Górny Śląsk, jest tak samo dobrze cząstką Polski jak Księstwo Krakowskie lub Poznańskie. Ci, którzy zdrowy ruch polski chcą ująć w ciasne ramki odrębności górnośląskiej zdradzają – podkreślał – historyczna niewiedzę, śląskość zaś traktują instrumentalnie.” W. Korfanty „Wspólny ucisk, wspólna sprawa obrona. „Praca” 1901 nr 42 cyt za Edward Balawejder „Wojciech Korfanty” s. 49.
Wtedy Korfanty przestrzegał Ślązaków przed zapatrzeniem się w niemiecką partię „Centrum”, uważał, że Górnoślązaków stać na własną politykę i swoją reprezentację w niemieckim parlamencie.
Potem nastąpiły różne gry polityczne, w efekcie czego był coraz bardziej alienowany. „Ewolucja Korfantego nie przebiegała harmonijnie i prostolinijnie: były w niej zwroty i taktyczne zmiany, a nawet wolty polityczne. Ukierunkowała się ona zdecydowanie na prawo. Miał Korfanty coraz więcej wrogów, z którymi walczył, a własny obóz polityczny zarzucał mu nadmierną samowolę i hegemonię.” – tamże s. 94
Korfanty nie poparł prorosyjskiego kursu Romana Dmowskiego, jednak nie zerwał całkowicie z ruchem narodowym. Wojciech Korfanty zaangażował się po stronie sojuszu polsko-centrowego – wspieranie przez Polaków niemieckiej Partii Centrum. W ten sposób chciał uzyskać mandat do Reichstagu. „Kandydatura Korfantego spotkała się z ostrą krytyką socjalistów i przyjaciół z endecji: Jedni i drudzy zarzucali mu zdradę interesów narodowych”. – tamże s. 97. Bojąc się osłabienia jeszcze bardziej swojej pozycji wycofał swoją kandydaturę. Korfanty wprost nienawidził socjalistów. PPS była przez niego bardziej zwalczana niż organizacje proniemieckie. Od 1910 r. widać było coraz większe zmiany poglądów. W 1911r. powstało na Śląsku związane z Korfantym Stronnictwo Polskie. Miało ono chronić Polaków „od zagłady narodowej, skuteczniej przeciwstawić się hakatyzmu i socjaldemokracji”. Sprawić „aby nigdy z Górnego Śląska żaden poseł socjalistyczny nie wszedł do parlamentu”. Być może to sprawiło, że Korfanty ciągle zwalczał POW i PPS prące do walki powstańczej na Śląsku?
Korfanty nie wierzył w możliwość oderwania się ziem polskich od Niemiec, jeszcze na początku 1917 r. mówił w sejmie pruskim, „że droga do porozumienia nie jest zamknięta” a Polacy będą chcieli jedynie ”możliwości swobodnego rozwoju narodowego i kulturowego, który nie musi być sprzeczny z ustawodawstwem państwowym i interesami narodu niemieckiego” – cyt. za E. Balawejder. ‘Wojciech Korfanty” s. 102.
W Poznaniu włączył się Korfanty do prac Sejmu Dzielnicowego Ziem Polskich byłego Zaboru Pruskiego. Współpracował z ks. S. Adamskim i J Rymerem. Najbardziej Korfanty jednak skompromitował się w grudniu 1918 r. Wtedy twierdził wprost, że „polskiego rządu nie ma” (tamże s. 104). Wszelkimi sposobami wstrzymywał powstanie wielkopolskie. „U podstaw jego myśli tkwiło założenie, że ziemie zaboru pruskiego nie są w stanie wyzwolić się same, a na pomoc zbrojną sił zbrojnych podległych Piłsudskiemu liczyć nie można. Powstanie wielkopolskie, do którego krytycznie się odniósł, akceptując bardziej „pracę polityczną”, stało się pierwszym sprawdzianem koncepcji Korfantego zweryfikowanej w rokowaniach pokojowych z Niemcami. W ich trakcie podkreślał, że Polacy powstaniem nie uprzedzają wyników rozmów, ale równocześnie szantażował partnera sukcesami powstańców, domagając się całkowitego równouprawnienia narodowego i autonomii administracyjnej. Takiej linii myślenia i działania pozostał wierny również w okresie powstań śląskich” – J. Balawejder W. Korfanty s. 104.
Tak więc nie mieli za co lubić Korfantego powstańcy śląscy i obóz belwederski.
Znacznie mocniej jednak atakowali go koledzy z własnej partii. Korfanty 27 września 1924 r. wydał pierwszy numer „Polonii”. Z deklaracji wynikało, że będzie to pismo zgodne z zasadami Chrześcijańskiej Demokracji. „Głos Narodu” – chadecki dziennik pisał, że nie jest w jakikolwiek sposób powiązany z Korfantym. Zarzucano mu wprost prywatę, karierowiczostwo, chciwość i zdradę interesów partii. Twierdzono, że jego funkcja w „Skabofemie” przyniosła szkodę nie tylko jemu ale i śląskiej chadecji. Stwierdzano wprost, że Stronnictwo ChD nie jest stronnictwem Korfantego. W końcu 1924 r. po raz pierwszy padł wniosek usunięcia Korfantego z Chadecji. Jego byli koledzy nie tylko z partii rozpoczęli na łamach „Gońca Śląskiego” dyskusje o Korfantym i jego czynach. Najbardziej zaatakował go poseł E. Rybarz członek Narodowej Demokracji, znający działania W. Korfantego jeszcze z początków POW na przełomie 1918/1919r.
„Tak więc to endecja – a nie sanacyjna „Polska Zachodnia”, nie wojewoda Grażyński, jako pierwsza frontalnie zaatakowała Korfantego, nazywając go „zdrajcą sprawy robotniczej, szkodnikiem pomieszanym z interesami z niemieckim i francuskim kapitałem, oraz zatrudniającym Żydów w redakcji „Polonii”. Endecy górnośląscy oskarżali Korfantego, że chce zostać premierem i tylko ambicjonalnie atakuje W. Grabskiego, jego polityka zaś idzie „po linii interesów niemieckich”, przez co staje się on „wrogiem państwowości polskiej”. Atakowała go także śląska NPR (Narodowa Partia Robotnicza), dla której stał się „rzecznikiem ciemnych sił międzynarodowych, dla których w Polsce konsolidacja społeczeństwa była nie na rękę” Atmosfera wokół Korfantego zaczęła się zagęszczać, jego popularność i pozycja malały. Przyczyniły się do tego dodatkowo oskarżenia o nielegalne pożyczki udzielane przez Bank Śląski ( był w nim prezesem Rady Nadzorczej – przyp. red) przedsiębiorstwom kierowanym przez Korfantego oraz jego spór ze Związkiem Powstańców Śląskich.” – podaje Edward Balawejder w swojej książce Wojciech Korfanty – Myśl katolicko – społeczna i działalność” s. 120-121.
Po Przewrocie Majowym, Korfanty działał wszelkimi metodami by zwalczać Piłsudskiego. Na łamach „Polonii” pisał: „Skoro dla wszystkich jest rzeczą jasną, że bez usunięcia dyktatury pana Piłsudskiego nie może być mowy o trwałej poprawie stosunków gospodarczych i politycznych, należy użyć wszelkich godziwych środków, aby dyktaturę usunąć. Ten podstawowy warunek musi być spełniony, wszystko inne jest tchórzostwem” – Polonia z 7.05.1930r.
Niestety chęć „dokopania” Piłsudskiemu sprawiła, że Roman Dmowski zaproponował Korfantemu współpracę (wejście jego stronnictwa w szeregi ND), ten jednak odmówił. „Polonia” cały czas „pluła” na Piłsudskiego i Grażyńskiego. Słabość chadecji sprawiła, że pogodziła się z Korfantym. On z kolei chciał ją oderwać z Centrolewu.
W atmosferze otwartej walki z Piłsudskim i polskim rządem odbyły się wybory do Sejmu Śląskiego w 1930r. Katolicki Blok Ludowy zmontowany przez Korfantego zwyciężył. Był on wspierany otwarcie przez koncern prasowy Korfantego „Polonia”, a po cichu przez finansjerę niemiecką. Sejm Śląski miał stać się areną ostrej walki politycznej. Wojewoda Grażyński 26 września rozwiązał Sejm Śląski – tego samego dnia aresztowano Korfantego i osadzono w Brześciu. Polonia i zjednoczone siły antysanacyjne zrobiły z Korfantego męczennika. Zarządzono kolejne wybory, w których ChD zdobyła 19 mandatów. Korfantego przewieziono z Brześcia do wiezienia na Mokotowie i po miesiącu zwolniono. Do końca jednak pozostał wrogiem sanacji. Wojewodę Grażyńskiego nazywał Korfanty „kurduplem w krótkich galotkach” – śmiejąc się w ten sposób z jego niskiego wzrostu i występowania w mundurze harcerskim. Grażyński był Przewodniczącym Związku Harcerstwa Polskiego. W 1935 r. Korfanty udał się na emigrację najpierw do Czechosłowacji a potem do Francji. Po powrocie w kwietniu 1939 roku został na kilkadziesiąt dni aresztowany. Zwolniony z więzienia 20 lipca 1939 r. zmarł 17 sierpnia 1939 r. Do dziś trwa spór historyczny o powstania i role jakie odgrywał Korfanty. Dla niektórych Ślązaków to bohater dla innych zdrajca.
Autor: Jadwiga Chmielowska, tekst ukazał się w „Śląskiej Gazecie” z 13.07.2012 r