Dlaczego politykierstwo zgłuszyło politykę? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie jest prosta. Tak samo jak zło zagłusza dobro. Wystarczy, nie walczyć ze złem i pozwolić mu się rozwijać! W społeczeństwie wystarczy, by porządni ludzie uwierzyli w to, że polityka jest brudna i nie warto nią się zajmować. Takie podejście sprawia, że polityką zaczynają zajmować się ludzie, którzy zdecydowanie nie powinni tego robić. Do polityki trafiają osoby, które możemy podzielić na trzy grupy.
Pierwsza to psychopaci, którzy żądni są władzy, inni leczą swoje kompleksy, dowartościowują się. Do niej zaliczam też takich, którzy mają zaburzona samoocenę. Uważają, że na wszystkim się znają, a jak nie, to się poznają – obserwują politykierów głupszych od siebie, więc myślą sobie „a dlaczego nie ja”. Czyli ogólnie rzecz ujmując, trafiają do polityki ze względów nazwijmy to osobowościowych. Ta grupa tworzy najwięcej groźnej patologii. Wymusza tzw. wazeliniarstwo. Wystarczy się dobrze podlizywać!
Druga grupa to złodzieje. Idą do polityki dla zysku. Nie są w stanie zarobić pieniędzy a śni im się „duża kasa”, więc wstępują do partii. Zostają radnymi, posłami, ministrami, prezesami, albo by kraść w sposób dosłowny – czyli wymuszać np. na przedsiębiorcach haracze za dopuszczenie do zleceń, albo wspierać swoje rodziny i znajomych, mianując na odpowiednie, wysoko płatne stanowiska. Potocznie nazywa się to ustawianiem pociotków – „ wszyscy kumple królika”. Jest powszechne przekonanie, że nawet sprzątaczką można zostać tylko po protekcji. Ta grupa powoduje powszechny syndrom przestępcy. Prawie każdy boi się, że jeśli choć raz w życiu dał łapówkę, czy prezent, to ma wrażenie, że jakby się coś zmieniło, to pójdzie siedzieć. Więc, woli odpalać działkę i nie chce zmian. Bo teraz wie komu „posmarować”. Wszak jest nawet takie powiedzonko „nie posmarujesz nie pojedziesz”. Jakoś żyć trzeba. Powszechnie wiadomo, że zwyczaj ten przyszedł z zaboru rosyjskiego i rozwinął się w PRL. W III RP – czyli PRL-bis przeżywa on prawdziwy rozkwit.
W czasach PRL, owszem komunista z PZPR czasem zupełny laik a wręcz debil, był dyrektorem ale jego zastępca musiał być fachowcem często bezpartyjnym, bo produkcja musiała iść – liczył się plan. Teraz trwa selekcja negatywna. Nic nie musi działać. Jak firma upadnie to tym lepiej. Jeszcze nagrodzą premią specjalną. Taniej nastąpi wrogie przejęcie.
Trzecią grupą jest garstka patriotów, którzy chcą dla kraju coś pożytecznego zrobić. Niestety są zagłuszani, marginalizowani. Niekiedy dopada ich pokusa wejścia na tory „potakiwaczy”. Kiedy okazuje się, że są niezależni i silni, eliminuje się ich. W większości przypadków skutecznie.
Do tego doszedł „związek zawodowy posłów”. Wspierają się nawet po cichu międzypartyjnie tylko po to, by „załapać się” na kolejną kadencję. Wszak miło znów spotkać znajome twarze.
Wiele środowisk zdaje sobie z tego sprawę. Do języka polskiego weszło już określenie „łże-elity”. Jest powszechne biadolenie o braku prawdziwych elit. Owszem w II wojnie światowej i zaraz po niej, pod sowiecką okupacją wymordowano kilkaset tysięcy tych najlepszych z najlepszych. Kolejne fale emigracji zabrały narodowi kolejne miliony jednostek aktywnych i przedsiębiorczych. Pod Smoleńskiem znowu społeczeństwo straciło członków politycznej elity. I nikt za te wszystkie zbrodnie na narodzie nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Więc hasło „patriota to idiota” zbiera swoje żniwo! Młodzież stroni od polityki.
Jak wyjść z tego zaklętego kręgu, z przeklętego matrixu, w którym tkwimy. Jak pozbyć się politykierów i sprawić, by ludzie powszechnie zaczęli działać rozumnie dla dobra wspólnego, czyli uprawiać politykę. Andrzej Gwiazda mówi, że jak ktoś się zgubił, to po swoich śladach musi wrócić do miejsca, w którym poplątał drogę. Inaczej będzie kręcił się w kółko i znajdzie się w labiryncie. To jest istotna wskazówka. W 1980 r. naród wyłonił elitę. Stan wojenny wprowadzono by się jej pozbyć. Jedni wyjechali z kraju, inni zostali skazani na zamilczenie i wegetację. Zadbano by nie mieli nawet możliwości kontaktowania się i liczyli pieniądze na chleb. Jeden z autorów wspaniałych książek historycznych żywi się z żoną za 5 zł dziennie. Wielu popełniło samobójstwa.
Nagłaśniano jedynie przygotowane zawczasu łże-elity. To one usiadły w do stołu w Magdalence i zapoznały się z napisanym na polecenie KGB, przez bezpiekę – czyli Kiszczaka, scenariuszem, który obowiązuje do dziś. Udał się ten zabieg dzięki temu, że przekaz z wielu źródeł szedł ten sam. Umowa z komunistami została podżyrowana zarówno przez Radio Wolna Europa jak i niestety niektórych hierarchów Kościoła. Im wierzono! Z protestujących i ostrzegających przed zdradą zrobiono „oszołomów”. Teraz się okazało, że to oni mieli rację. Ale jak trudno człowiekowi przyznać się nawet przed sobą samym, że był głupi i dał się oszukać.
Przez te ostatnie 23 lata „Gazeta Wyborcza” robiła swoje. Promowano w III RP hasło „róbta co chceta” i niszczono gospodarkę. Zlikwidowano przemysł pozwalając na wrogie przejęcia. Chór idiotów wrzeszczał, że trzeba sprowadzić z zachodu menagerów i sprzedać nasze firmy choćby za złotówkę, bo my nie potrafimy sami zarządzać! Inni krzyczeli – wszystko sprywatyzować! Zwolnić inwestorów zagranicznych z podatków! Nie wzorowano się na II RP. Państwo zrezygnowało z monopoli, z dywidend. Za bezcen oddano banki, wprowadzono na rynek firmy ubezpieczeniowe i narzucono OFE, z tych międzynarodowych korporacji zysk wyprowadzany jest za granicę. Gdybyśmy pieniądze przeznaczane na przyszłe emerytury chowali do przysłowiowej skarpetki mielibyśmy więcej.
Zamykane są szpitale, likwidowane przychodnie, bo władzy niepotrzebni są ludzie chorzy, starzy. To kosztuje.
Podatek katastralny zabierze Polakom wszystko to, co zbudowali ich dziadkowie i ojcowie. Stracą domy, bo nie stać ich będzie na wielotysięczne podatki.
Na pytanie gdzie się podziały pieniądze z prywatyzacji odpowiedź jest jedna – przeżarli je politykierzy! Wszak już Urban mówił w latach 80-tych, że rząd się sam wyżywi.
Dlaczego zredukowano armię? Pamiętajmy, że 100 tys. wojska miały mieć Niemcy po I wojnie światowej, by nikomu nie zagrażały! O 100 tysięcznej polskiej armii marzył Lenin! Władze III RP zrealizowały postulat słabego państwa. Szeremietiew, który próbował ratować wojsko tworząc dywizje obrony terytorialnej – odpowiednik Gwardii Narodowej w USA, poszedł w odstawkę! Kto nas będzie bronił?
Rozwalono wszystkie dziedziny życia. Zniszczono wielopokoleniowe rodziny. Teraz babcie zamiast zmieniać pieluchy wnukom podcierają tyłki starym Niemcom. Często tym samym, którzy jako rasa panów najechali nasz kraj. Mordowali nasze elity, gdyż chcieli z nas Polaków zrobić tanią siłę roboczą. Dopięli swego rękami naszych łże-elit i zwykłych zaprzańców. Teraz młodzi ludzie wyjeżdżają masowo za granicę, by tam wić gniazda, rodzić dzieci i pracować na emerytury dla obcych. Pozbywamy się kolejnych elit. Młodzi wykształceni, aktywni szorują gary na całym świecie.
Andrzej Gwiazda ma rację, trzeba wyłonić prawdziwe elity. Sprawić by się uaktywniły. Powtórzyć rok 1980-ty, gdy takie zjawisko zaszło. We wszystkich środowiskach są osoby, które mają cechy przywódcze i zdolności organizacyjne. Nie zawsze trzeba mieć doktorat, by być elitą, czasem prosty chłop czy robotnik ma więcej zdrowego rozsądku i zdolności organizacyjnych niż profesorek utytułowany za schlebianie władzy a niekiedy za kablowanie na kolegów.
Potrzebna jest duża oddolna samoorganizacja społeczeństwa. Środowiska lokalne, zawodowe znają się. Dziennikarze zwłaszcza mediów lokalnych muszą umożliwić komunikowanie się społeczeństwa między sobą. To jest ich zadanie i misja!
Połączmy siły i nie dajmy sobie wmówić „polactwa”. Pamiętajmy słowa A. Mickiewicza:
„Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa;
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi,
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.”
Nie oglądajmy się na politykierów. Róbmy swoje. Jednoczmy się, dyskutujmy i zaczynajmy działać rozumnie dla dobra wspólnego, czyli uprawiajmy politykę. Nie dajmy z siebie robić idiotów. Nie błądźmy po manowcach. Ratujmy nasze państwo. Bo tylko własne silne państwo będzie dbało o nas Polaków. Obcy będą nas zawsze wykorzystywać.
Autor: Jadwiga Chmielowska
Pierdoły. Pisac pani nie potrafi a karierowicz Kwiatek te wypociny wrzuca. Żenada.
Tauron Polską Energię sprzedano w wycenie poniżej 0,5 wartości księgowej, nie mówiąc już o tak zwanej wartości dodanej (marka, potencjał firmy, klienci)
Przy Prywatyzacji PZU ktoś napisał że wartość PZU szacowana jest na 3 mld złotych. Sprzedano tą firmę za 30 mld. I tu ktoś w jakiejś rozmowie ze znajomym padły słowa „za to ktoś już miał siedzieć” wartość godziwa PZU to ok.100 mld złotych.
Przykłady można mnożyć. Z naszego podwórka na pewno Górażdze.
Trafna analiza
Zabolało co?
Trafna analiza rozgrabienia naszego majątku!Gminy, zaciągały kredyty na inwestycje,które finansowały ze środków tzw. własnych / ale kredytów / , do czasu rozliczenia tejże inwestycji z tzw.funduszy unijnych .W obecnej chwili albo inwestycji nie zakończyły – albo są zadłużone po uszy i grozi im nadzór komisaryczny! W większości gmin, spółek, itp.podmiotów – księgowość jest wirtualna ,księżycowa. Przepisy o rachunkowości należy zmienić.i! Audyty wykonują zagraniczne firmy,co jest trzykrotnie droższe od rodzimych. CBA rozpoczęła kontrole samorządów,co wyczytałam w NGO.Oby się nie wystraszyli i nie wycofali!