Ciekawa jestem, czy koledzy dziennikarze czują się choć trochę odpowiedzialni, nie tylko za jakość polskiej debaty politycznej ale też za wykreowanych przez siebie polityków? Jest coraz gorzej. Powszechnie wiadomo, że kogo w mediach nie ma, ten nie istnieje. Kto od rana do wieczora króluje na szklanym ekranie, ten może być nawet przysłowiowym baranem, a na niego ludzie zagłosują. Oczywiście przepraszam owce i barany, sympatyczne zresztą zwierzątka. Nie są one wcale takie głupie ale mają instynkt stadny tak jak ludzie i czasem za swym nie najmądrzejszym przewodnikiem biegną na zatracenie. Na szczęście wśród zwierząt mylne rozpoznanie przywódcy zdarza się niezmiernie rzadko a u homo sapiens niestety często. Nie oglądają telewizji i nie czytają opiniotwórczych gazet – to pomaga zachować zdrowy rozsadek.
Wszak to nie przypadek, że o śp. Annie Walentynowicz , jeśli już mówiono i pisano to zawsze z przekąsem. To samo dotyczy Andrzeja Gwiazdę. Nikt z dziennikarzy nie zadał sobie trudu, a może bał się wydawcy, by spytać wprost – jakie są argumenty przeciwników „okrągłego stołu”? Powstało wrażenie, że „Solidarność” jest za! Za grubą kreską, za prywatyzacją, za niszczeniem polskiego przemysłu, za praktyczną likwidacją służby zdrowia i szkolnictwa, słowem za tym całym bajzlem, który nas otacza. Nie dopuszczano do głosu nikogo, kto nie był w kontrakcie zawartym w Magdalence dopuszczony do politycznego koryta. Czuwali nad tym wydawcy. Naród miał spać i pozwolić na dewastację państwa.
Pacyfikację intelektualną i światopoglądową przeszły już też inne, jak nam się zdawało, wolne narody. Redaktor Reich – Ranicki kilkadziesiąt lat w zachodnioniemieckiej telewizji promował niemieckie elity. To on decydował, kto jest dobrym pisarzem, poetą, dramaturgiem itp., kto nie. Ten „wybitny” krytyk był w 1945 r. kierownikiem Wydziału IV katowickiego MBP, później w Londynie, jako bierutowski dyplomata rozpracowywał polską emigrację nakłaniał do powrotu żołnierzy gen. Andersa. W Polsce, pod okupacją Rosji Sowieckiej czekało ich wiezienie a nawet śmierć.
Każdy dziennikarz uczy się, że trzeba wysłuchać wszystkich stron. Próbować dociec prawdy. Dziennikarz powinien być ciekaw otaczającego go świata. Poszukiwać, zdobywać, opisywać – to jego zadanie.
Telewizja Trwam nie dostała miejsca na multipleksie i dostać w III RP nie może. Stanowi bowiem wielkie zagrożenie w poukładanej i domkniętej przestrzeni medialnej. To takie współczesne Radio Wolna Europa. Kiedyś wydawał PRL krocie na zagłuszanie jej fal. W PRL- bis – zwanej w skrócie III RP, wystarczy nie dać koncesji. Sąd przyklepie i jest wszystko legalnie. Wszak naród uwierzył, że mamy demokrację i niewidzialną rękę wolnego rynku. Dobrze powiedziane „niewidzialna” – bo nikt jej w III RP nie widział. Demokrację najlepiej zobaczyli dziennikarze skazani na mocy § 212 kk. za podawanie faktów i głoszenie swoich poglądów. No cóż niektórzy, są sami sobie winni – nie dociekali, nie pokazywali, nie alarmowali. Winna jest większość środowiska dziennikarskiego, gdyż dalej podlizuje się wydawcom.
Poziom wykształcenia młodzieży dziennikarskiej jest coraz niższy. Kolejne reformy edukacji prowadzą do kształcenia matołków. Nie wiedza i samodzielne myślenie się liczy a zgaduj zgadula, jakiej odpowiedzi oczekuje egzaminator. W mediach nie fakty są ważne a jedynie to, czego oczekuje wydawca.
Mam coraz częściej wrażenie, że całą tą naszą polityką sterują jakieś niewidzialne krasnale.
Politycy nic nie mogą, dziennikarze też nie. Społeczeństwo ma być coraz głupsze i mniej wykształcone. Historia coraz bardziej zakłamana a rzeczywistość zniekształcona.
Dziennikarze nie powinni przykładać do tego ręki. Muszą wiedzieć, że współcześnie środki masowej informacji mogą stać się środkami masowego rażenia. A może już nimi są?
Powoli rodzi się społeczeństwo alternatywne. My Polacy mamy w tym wielowiekowe doświadczenie. Więc spoko!
Autor: Jadwiga Chmielowska