Obecnie mamy idealny czas, aby rozpocząć takie działania. Doprecyzowanie całej strategii, przygotowanie materiałów, reklama są czasochłonne a wyrobić trzeba się do wiosny. Dlaczego w Czechach? Za naszą południową granicą, szczególnie w obrębie 50-100 km jest znakomity kapitał turystyczny, który może zasilić nasze miasto swoimi koronami. Nie twierdzę, że Czesi naszego miasta nie znają, bo może pokażą palcem na mapie gdzie leży, jednak do przyjazdu każdego człowieka trzeba zachęcić.
Proszę sobie wyobrazić, że na całym paśmie granicznym naszego województwa prowadzona jest akcja promocyjna. Ulotki, banery, może tir z przyczepą w stylu Marcina Ociepy z kampanii wyborczej. Ludzie wchodziliby do środka, oglądali zdjęcie, dostawali karnety zniżkowe do opolskich muzeów, może nawet restauracji. Można pokazać jak wygląda miasto w czasie festiwalu, jak wygląda w trakcie obchodów „Dni Opola”, czy w innych momentach gdyż jest cała gama ciekawych rzeczy do przedstawienia. Ja zawsze powtarzam – trzeba tylko chcieć.
Dobra organizacja takiego przedsięwzięcia może przynieść znakomite efekty. Pamiętajmy, że promocja jest najważniejsza. Ostatnio jechałem do Łodzi. Na trasie daleko za Częstochową widziałem wielki baner reklamujący Krasiejów. Warto? Na pierwszy rzut oka pomyślałem, po co tak daleko stawiać baner? Jednak za chwilkę przeanalizowałem wszystkie banery, które widziałem jadąc samochodem (Inwałd, Zamki Cystersów itd.). O wszystkim pamiętam, w niektórych byłem sam osobiście.
Dobrze zarzucona wędka w miejscu gdzie jest dużo ryb, zawsze przynosi dobre korzyści. Opole o tym zapomina. Dział promocji miasta, który znajduje się w Ratuszu sprawia wrażenie jakby kompletnie nie pracował. Najlepszym na to przykładem jest fakt, że naszego miasta nie widać w Polsce podczas festiwalu. W czasach gdy każdy, nawet Kraków walczy o turystę, Opole pozostaje bierne. Szkoda.
Autor: Łukasz Żygadło