Wspomnienie relacji polsko-żydowskich w wydaniu sielsko – anielskim. Obrzydliwie wręcz idylliczny obrazek powstał w oparciu o relacje kilku kobiet, które przed wojną miały w szkole koleżanki – Żydówki i dziś wspominają te znajomości z łezką w oku. Jakoś nie mogą sobie przypomnieć, by ktoś kogoś nienawidził, gnębił, czy poddawał szykanom.
Trudno przejść do porządku dziennego nad tragicznymi losami Żydów polskich podczas wojny, lecz ograniczanie kilkusetletniej historii dwóch narodów żyjących obok siebie, do sześciu lat tragedii jest po prostu niesprawiedliwe. A próby przerzucenia części winy za tragedię na Polaków, które zaobserwowałam kilka lat temu, obudziły we mnie sprzeciw.
Żeby nie oceniać zbyt pochopnie, zaczęłam pytać ludzi, którzy tamte czasy pamiętają. Dowiedziałam się tyle, że dzieje Żydów nie zaczęły się bynajmniej po dojściu Hitlera do władzy i nie dotyczą wyłącznie eksterminacji a ich życie w przedwojennej Polsce bywało spokojne, wypełnione codziennymi troskami i po prostu zwyczajne.
Ustawiony za kontuarem bogatego sklepu
Na wpół ślepy i łzawy szewcze, albo krawcze
Ty zabrałeś ze sobą chanuk oraz kadysz
Z polskiego krajobrazu znikłeś raz na zawsze.
Dziś tylko straszne zdjęcia i nadęte marsze
Przypominają o tym, jak to się skończyło
Te łzy są sztuczne, żałobnikom chodzi o tragedię
Bardziej obcą nienawiść, niż o swojską przyjaźń.
Zapytam tylko jak na co dzień było
Kto komu sól pożyczał, kto kupował w sklepie kaszę
Tutaj nikomu o nienawiść nie chodziło
Dzieci z bogatych domów dumniejsze były niż nasze.
Ja nic nie wiem, ja tylko czasem widzę cienie
Można je spotkać nie tam wcale, gdzie największy hałas
Cienie krawców w spokoju nawlekają igły,
Rabinów wznoszą modły a subiektów – stoją przy kontuarach.
Maria, Opole 9 IX 2009