Rozkaz Korfantego natychmiastowego zakończenia II Powstania i rozwiązania POW G. Śl., właśnie wtedy, gdy powstańcy odnosili sukcesy, a kolejne powiaty chciały rozpocząć walkę, był dla Ślązaków niezrozumiały. Niemcy ponosili klęskę. To oni właściwie zaczęli powstanie atakując Francuzów w Katowicach. Chcieli stworzyć fakty dokonane – aneksję Śląska, wyprzeć wojska Ententy, korzystając z podejścia bolszewików pod Warszawę. Liczyli, że Polska niedługo zostanie przez sowietów zagarnięta, a wojska Międzysojusznicze nie będą się bić za przegraną sprawę. Polacy poszli w bój, dopiero w odpowiedzi na bestialski mord polskiego lekarza – Andrzeja Mielęckiego, który usiłował pomagać rannym od francuskich kul Niemcom. Drugie powstanie, tak zresztą jak i pierwsze wybuchło spontanicznie – bez wydanych rozkazów z dowództwa. Taki rozkaz padł później. Wiadomo było, że Anglicy i Włosi nie sprzyjają Polsce. Jak Polacy mogą wierzyć Entencie widać było na Śląsku Cieszyńskim. Liczyły się tylko fakty dokonane.
„ Już w czasie samej akcji II powstania zarysowały się dwa obozy, a po zakończeniu walk ujawniły się dwie organizacje bojowe. Jedną była POW, której komendantem głównym był Alfons Zgrzebniok. Druga powołana została do życia przez komisarza plebiscytowego W. Korfantego – stanowić miała przeciwwagę nienawidzonej przez tegoż POW – z kpt. Mieczysławem Paluchem, dotychczasowym kierownikiem Wydziału Aprowizacyjnego Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, na czele.” – napisał w swojej książce były szef sztabu POW – Jan Ludyga Laskowski „Zarys Historii trzech powstań Śląskich” s. 214 .
Rozmowę z tym samym Mieczysławem Paluchem , który „pełen irytacji” przyjął informację o wydaniu broni powstańcom przez komendanta A. Zgrzebnioka – relacjonował zaskoczony por. Michał Grażyński. Z wyrażenia zgody na powstanie i podpisania tekstu zredagowanego przez Tadeusza Puszczyńskiego musiał się Korfantemu tłumaczyć dr Franciszek Matuszczyk – Szef Biura Prezydialnego Polskiego Komisariatu Plebiscytowego na Górnym Śląsku. Wysłał on 25 sierpnia 1920r., czyli w tym samym dniu, w którym Korfanty przekazał przez wysłanników żądanie likwidacji POW i zakończenia powstania, taki list: „ Po zamachu Niemców w Katowicach na wojsko francuskie i ludność polską udałem się do Pana Zgrzebnioka, by mu przedstawić położenie polityczne na G. Śląsku i omówić z nim kroki, które powinny być natychmiast poczynione, by uratować Śląsk przed zamachem niemieckim. Pan Zgrzebniok, w zupełnym zrozumieniu sprawy, postanowił uczynić wszystko, co możliwe. Zebrał natychmiast swych współpracowników i po naradzie z nimi postanowił przystąpić do działania jeszcze tego samego dnia, gdyż położenie było niesłychanie groźne. Zgromadzono wszelką broń, którą można było dostać i rozdano odpowiednim czynnikom. Jeszcze tego samego wieczora rozpoczęto pod kierownictwem POW G. Śl. walkę o pograniczne miejscowości Górnego Śląska. Walki doprowadziły w dalszym ciągu do opanowania całego terenu pogranicznego i zajęcia dalszych powiatów Górnego Śląska. Byłem świadkiem niestrudzonej czynności POW. Widziałem, jak kierownicy pracowali z wytężeniem wszelkich sił i mogę zaznaczyć, że oprócz działalności poszczególnych wojowników – Górnoślązaków, nasze dzisiejsze sukcesy zawdzięczamy działalności Dowództwa Głównego POW G. Śl. Jestem przekonany, że Niemcy, po ich pierwszych wystąpieniach, byliby się rzucili na ludność polską Górnego Śląska i że byliby ją wytępili, gdyby Dowództwo POW G. Śl. nie było się szybko zorientowało i natychmiast przystąpiło do energicznego działania. Muszę zaznaczyć, że na Górnym Śląsku innej organizacji samoobrony, która by mogła rozpocząć działalność, nie było.” List ten został skierowany do Dowództwa Głównego POW G. Śl. i jest tłumaczeniem się, dlaczego on – Matuszczyk, pod nieobecność Korfantego podjął decyzję zgody na rozpoczęcie walk i skontaktował się ze Zgrzebniokiem, którego Korfanty wraz z całym sztabem usunął z Bytomia.
Warto tutaj przypomnieć walkę Korfantego z POW od samego początku. Było to szczegółowo opisane w poprzednich rozdziałach. Korfanty nawet posunął się do zabrania dotacji na funkcjonowanie struktury przed I powstaniem. Wszędzie gdzie mógł deprecjonował siłę bojową Ślązaków. Tymczasem okazało się, że zarówno I jak i II Powstanie coś dało. Po pierwszym Komisja Międzysojusznicza przejęła władzę na Śląsku i opinia publiczna państw Ententy zdała sobie sprawę z tego, że Ślązacy są Polakami i chcą żyć w odradzającej się z niewoli Polsce. Na Śląsk wkroczyły też wojskowe siły Międzysojusznicze, które w pewnym stopniu, chroniły ludność polską przed eksterminacją. Po drugim zwycięskim powstaniu, zlikwidowano Sicherheitspolizei (policję bezpieczeństwa) i ustąpiły ogromne prześladowania przez nią ludności polskiej. Nie ulega wątpliwości, że skrytobójczymi mordami i zastraszeniem zmuszano by ludność polską do posłuszeństwa. Po pierwszym powstaniu wymordowano przeszło 2.500 ludności cywilnej. Najlepszy dowód na postępowanie niemieckie to nieutworzenie autonomii Śląskiej na terenach pozostałych w granicach Rzeszy, do czego były Niemcy zobowiązane! Od początku, od 1918 roku, czyli od tworzenia się POW G. Śl. problemy z Korfantym miał Józef Grzegorzek – jej pierwszy szef. W swoich wspomnieniach tak podsumowuje stosunki POW z Korfantym. „ w roli kierownika spraw górnośląskich w Naczelnej Radzie Ludowej w Poznaniu, dał się znać
społeczeństwu zwłaszcza kierownikom Polskiej Organizacji Wojskowej, jako doktryner i wieczny analizator. Gdy delegacja POW przybyła do Poznania prosić go, aby dał przyzwolenie na wszczęcie walki zbrojnej z Niemcami, wówczas komisarz Korfanty zaczął liczyć naboje karabinowe i wnet – na podstawie suchych liczb – stwierdził, iż w walce powstańcy zostaną pokonani. Żadnych innych, a decydujących względów nie brał on pod uwagę. Na nieszczęście Korfanty wówczas nie odczuł tej prawdy, że rewolucje – powstania ludowe robi się nie mózgiem, a sercem, – we właściwym czasie. Pod względem poglądów na celowość ruchu zbrojnego na Górnym Śląsku, oraz możliwość zwycięstwa, pomiędzy Korfantym a kierownikami Polskiej Organizacji Wojskowej istniała przepaść nie do przebycia. Komisarz Wojciech Korfanty udaremnił wybuch powstania na wiosnę 1919r., a przecież polski ruch zbrojny na Górnym Śląsku w tym czasie był także potrzebny dla poparcia polskich dyplomatów w Paryżu, bo traktat pokojowy nie był jeszcze ostatecznie wynegocjowany. Późniejsze wypadki świadczą, iż postępowanie Korfantego oraz dalsza jego taktyka, zwłaszcza też pokładanie nadziei w zwycięskiej koalicji, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.” ( J. Grzegorzek „ Pierwsze Powstanie Śląskie 1919r.” s. 256).
Trudne do zrozumienia dla zwykłych powstańców a nawet komendantów były „podchody” ludzi Korfantego. Niekiedy traktowani byli wręcz jako niemieccy prowokatorzy. P. Gołaś – komendant okręgu I POW – powiat lubliniecki, powołujących się na Komisariat Plebiscytowy w Bytomiu i chcących objąć dowództwo przepędził jako prowokatorów i zameldował o tym dowództwu POW w dniu 24 sierpnia. Tymczasem byli to najprawdopodobniej rzeczywiście współpracownicy Korfantego, gdyż już 21 VIII próbował on podmieniać dowódców. Komisarz Plebiscytowy nie wyraził zgody na wcześniejsze ustalenia M. Grażyńskiego i M. Palucha o zachowaniu dotychczasowej obsady personalnej POW na czas walki w powstaniu. Były one sprzeczne bowiem z zamiarami Korfantego. „Przeciwne były bowiem planom ograniczenia możliwości działań na Górnym Śląsku osób o poglądach stanowiących potencjalne zagrożenie politycznych wpływów komisarza. Stąd powstała kolidująca z ustaleniami Palucha i Grażyńskiego decyzja o zastąpieniu części członków kierownictwa POW G Śl. oddanymi Korfantemu ludźmi. W dniu 21 VIII 1920r. część z nich objęła stanowiska. Działania te oficerowie Wojska Polskiego uznali za nie uzasadnione względami trwającej walki, ingerowanie w wewnętrzne sprawy organizacji. Wprawdzie w dniach 24 i 25 sierpnia doszło w Czeladzi i Sosnowcu do podjęcia rozmów, ale mimo wsparcia stanowiska Alfonsa Zgrzebnioka i Jana Ludygi – Laskowskiego argumentami Michała Grażyńskiego i Władysława Medyńskiego oraz specjalnie przybyłego z Warszawy Karola Polankiewicza – oficerowie nie zdołali przeforsować swych warunków. Podpisano rozkaz o likwidacji POW G. Śl. co było równoznaczne z zakończeniem powstania.” – napisała Wanda Musialik w książce Michał Tadeusz Grażyński s. 35. To na tych naradach Korfanty wyrażał wielkie pretensje do Zgrzebnioka o wydanie broni. Komendant POW nie spełnił jego nadziei na hamowanie walk – uległ Fojtisowi i Stankowi. Zdradą stanu można nazwać to, że w czasie, gdy Ślązacy przelewali krew walcząc z bronią w ręku, człowiek mieniący się ich przywódcą walczył o polityczne wpływy ustawiając na stanowiskach swoich najwierniejszych totumfackich.
Decyzja likwidacyjna POW skierowana była przede wszystkim przeciwko dowództwu głównemu a także współpracującym z nim oficerów WP. Było to po prostu całkowite rozformowanie kierownictwa POW G. Śl. Z działalności konspiracyjnej nie było łatwo rezygnować i nie zamierzano tego robić, gdyż było to i tak niewykonalne. W połowie września z inspiracji Oddziału II Ministerstwa Spraw Wojskowych powstała Centrala Wychowania Fizycznego (CWF). Formalnie występowała jako agenda Polskiego Komisariatu Plebiscytowego (PKPleb). Szef Centrali był łącznikiem między organizacją a PKPleb. W ten sposób też zamknięto usta Korfantemu, który próbował powoływać się konieczność nie drażnienia Komisji Międzysojuszniczej. Nazwa rzeczywiście była neutralna. Można żartować, że ulubionym sportem członków Centrali Wychowania Fizycznego było strzelectwo i walki wręcz. Oficjalny cel nowo powołanej organizacji to ochrona placówek i wieców plebiscytowych. Na to zgadzał się Korfanty. Prawdziwym było przygotowanie Ślązaków do powstania. Chodziło o załagodzenie sporu kompetencyjnego z Korfantym Więc na czele CWF stanął jego najbliższy współpracownik Mieczysław Paluch. Od nowa powołano jedynie ośrodek dowodzenia a struktury terenowe POW podporządkowano teraz CWF. Ciekawe co z przysięgami. Nie znalazłam roty nowej przysięgi – czy ją składano jak w POW? Z poprzedniej członkowie POW zostali rozkazem zwolnieni. Przy okazji pozbywano się niewygodnych. Por. Michałowi Grażyńskiemu zaoferowano pełnienie obowiązków historyka. Starał się on utrzymać w CWF nawet bez specjalnego przydziału. W. Finkenstein – Medyński został przydzielony do utworzonego w Sosnowcu przez Oddz. II MSWoj. Związku Przyjaciół Górnego Śląska. Jana Ludygę Laskowskiego – szefa Sztabu POW skierowano do Policji Górnego Śląska. Z dowództwa POW pozostał w Centrali jedynie Alfons Zgrzebniok na stanowisku zastępcy szefa CWF czyli M. Palucha. I znowu w miarę zdobywania przyczółków i wpływów w organizacji dawnych peowiaków wspieranych przez oficerów Wojska Polskiego, cel narzucony przez Korfantego stawał się coraz bardziej „iluzoryczny”. Jedni i drudzy szykowali organizację do kolejnego powstania. M. Grażyński i A. Zgrzebniok wysłali już 4 X 1920 r. do Warszawy tajny raport: „organizacja nasza bowiem idzie obecnie w tym kierunku, by w wypadku ruchu opanować od razu cały teren plebiscytowy za jednym zamachem.” – podaje Wanda Musialik w swojej książce „Michał Tadeusz Grażyński 1890-1965” s.37.
Powstańcy nie wiedzieli o tym, że Korfanty nadal wierzy w mrzonki, iż Ententa coś Polsce da, czego ona sama sobie nie wywalczy. Ich przywódca bał się też zrywów, powstań, rewolucji. Ufali politykowi, który kiedyś przed laty, tak ładnie przemawiał w niemieckim parlamencie! Nadal wierzyli politykom ale już coraz mniej. Znów byli oszukani. Zaczynali rozumieć, że liczą się czyny nie słowa .W takich oto warunkach już niedługo zrodzi się pieśń powstańcza:
„Do broni”
„Chcą sprzedać kraj nasz dyplomaci –
Hej ludu Śląski chwyć za broń!
Za tę krzywdę wam zapłaci
Nasza robotnicza dłoń!”
Autor: Jadwiga Chmielowska, art. ukazał się w „Gazecie Śląskiej” z dnia 5 stycznia 2012 r.
Jedna wielka proapaganda, manipulacja, dezinformacja – polakowskie gnojowisko. :(
@RUUUDI
Prostactwo, nienawiść, pycha i dyletanctwo – szliserskie cnoty główne.