W środę 19 października br. w Auli Starej Uniwersytetu Opolskiego przy ul. Oleskiej 48 w Opolu odbyło się spotkanie opolan z doktorem Sławomirem Cenckiewiczem, które zorganizowali Opolskie Stowarzyszenie Pamięci Narodowej oraz Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” UO. Patronat nad spotkaniem objął kwartalnik „Historia Lokalna” i nasza redakcja NGO.
Spotkanie było poświęcone promocji najnowszej książki doktora Cenckiewicza pt. „Długie ramię Moskwy”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i Sp-ka,
Zgromadzonych licznie opolan oraz honorowego gościa przywitali Jerzy Łysiak, Prezes OSPN-u i dr Wacław Grzybowski, działacz NSZZ „Solidarność” UO. Przypomnieli oni, że dr Cenckiewicz już po raz czwarty gości w Opolu, a dwukrotnie w murach opolskiej uczelni – ostatni raz był na promocji książki „Anna Solidarność”. Następnie sylwetkę Sławomira Cenckiewicza przybliżył dr Antoni Maziarz z UO. Opolski naukowiec przypomniał, m.in. że Sławomir Cenckiewicz od 2007 r. do września 2008 r. był naczelnikiem w Biurze Edukacji Publicznej IPN i po wydaniu „hitu wydawniczego” jakim była książka pt. „SB a Lech Wałęsa” rozstał się z IPN-em. A. Maziarz przypomniał również, że Cenckiewicz jest autorem 150 publikacji naukowych mimo, iż niedawno skończył dopiero 40 lat! –„niektórzy jak można przypuszczać obecni naukowcy zazdroszczą mu tego osiągnięcia” – miło skwitował. Na koniec swojej wypowiedzi doktor – oddając głos gościowi – zadał pytanie autorowi promowanej książki, czy to długie ramię Moskwy wciąż jest „żwawe” i na ile ono funkcjonuje a na ile „uwiędło”.
Dr Sławomir Cenckiewicz na wstępie podziękował za zaproszenie i przypomniał, że książkę dedykował śp. Prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu, który wystąpił z inicjatywą ustawodawczą, która ostatecznie doprowadziła do likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. – „Gdyby nie tamta decyzja, ta książka nigdy by nie powstała” – podkreślił Cenckiewicz. – „Likwidacja WSI uruchomiła na szeroką skalę odtajnianie materiałów, które zostały przeniesione do IPN” – zaznaczył.
Czy nadal jest długie ramię Moskwy?
„Ja myślę, że to długie ramię Moskwy jest mocno przetrącone i już się nigdy nie odbuduje” – odpowiedział na pytanie A. Maziarza Cenckiewicz. – „Na pewno nie będzie ono w takim kształcie jak to było w PRL i w okresie postPRL-owskim do roku 2006. Likwidacja WSI złamała ludziom, którzy ją tworzyli, kręgosłup” – twierdzi autor książki. Proces weryfikacji zdaniem Cenckiewicza tworzy wewnętrzne podziały, które wystąpiły po 2006 r. – „Oficerowie tajnych służb musieli się spowiadać ze swojej wiedzy i tajemnic, łącznie z agenturą. W tym przypadku też tak było” – powiedział.
Jak się dowiedzieliśmy z dalszej wypowiedzi, nie wszyscy wrócili do tych służb za rządów PO. –„Odsyłam na strony stowarzyszenia SOWA, którym kieruje gen. Dukaczewski. Na tamtejszym forum pułkownicy, pracownicy służb nie nadążają za kasowaniem wpisów” – zażartował Sławomir Cenckiewicz. Wielu oficerów oskarża się nawzajem. Zdaniem Cenckiewicza te konflikty są głownie spowodowane procesem weryfikacji WSI.
Autor książki podał jeden ciekawy przykład tzw. ustawy deubekizacyjną i fakt, że pracownicy tych służb próbują nadal wpływać na polityków, bo ta ustawa dotyczy służb cywilnych i tylko im odbiera przywileje emerytalne. –„Nie ma w ustawie jak to się mówi „bezpieki wojskowej”, zarówno kontrwywiadu, czyli Głównego Zarządu Wojska Polskiego, Wojskowej Służby Wewnętrznej, Zarządu II Sztabu Generalnego – powiedział Cenckiewicz i nazwał to efektem lobbingu. Następnie autor mówił o tym, jak zbrodniczą formacją były organa kontrwywiadu ale również służba wywiadowcza okresu PRL. Naukowiec podał liczby i przytoczył fakty. Wspomniał o 5 000 patriotach, które skazały Wojskowe Sądy Rejonowe w ramach śledztw prowadzonych przez Informację Wojskowych, które nie zostały ujęte ww. ustawie.
Podsumowując swoje wystąpienie Cenckiewicz zaznaczył, że „długie ramię Moskwy jest słabsze, ale są takie rejony, w których nadal próbuje coś zrobić, ale niewątpliwie nie jest to już taka siła jaką była w okresie PRL i post-PRLu” – zakończył podkreślając, że cała siła służb skończyła się ich wyprowadzeniem poza administrację publiczną.
Czy Uniwersytet Opolski to „Czerwona Sorbona”
Następnie słuchacze mogli zadawać pytania autorowi książki. Jako pierwszy skorzystał z tej możliwości Wiesław Ukleja, który skorzystał z tego, że siedział obok doktora. Ukleja zapytał o sferę medialną i ich kontakty ze służbami. Zaznaczył pytając, że media głównego nurty nie nagłaśniają informacji o spotkaniach autorskich ani nie piszą relacji z tych spotkań, a jak wiadomo książka już odniosła sukces wydawniczy. Za to pytanie dostał gromkie brawa od ponad 150 osobowej publiczności zebranej w Auli UO, którą 40 lat temu wysadzili bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie protestując przeciw mających się w niej odbyć gali wręczania odznaczeń dla służ milicyjnych i wojskowych za strzelanie do robotników w grudniu 70. roku.
W odpowiedzi Cenckiewicz zaznaczył, że aż tak źle nie jest, bo gdy przyjeżdża do innych miast, to udziela wywiadów w radio i telewizji i raczej jest tam pozytywnie przyjmowany. Natomiast zgodził się, że jeśli chodzi o ogólnopolskie dzienniki czy tygodniki, to sprawa przedstawia się znacznie gorzej. – „Może to specyfika tego miasta?” – zapytał prowadzących i zebranych. Z sali padło hasło „na czerwonej Sorbonie jesteśmy” – „tak znam to określenie” – powiedział Cenckiewicz. W tym momencie wtrącił się prowadzący doktor Antoni Maziarz, który poczuł się obrażony tym stwierdzeniem. Podkreślił, że sam jest pracownikiem UO i w końcu spotkanie odbywa się na opolskiej uczelni, a na sali są jeszcze inni pracownicy, którzy również nie zgadzają się z tym określeniem. – „Więc nie jest tak źle” – odpowiedział kończąc ten wątek Cenckiewicz.
Wpływ służb na media
Następnie S. Cenckiewicz wrócił do odpowiedzi na pytanie o wpływ WSI na media. –„Książka w mniejszy sposób dotyka tego zagadnienia, gdyż nie o tym była” – powiedział przyznając jednocześnie, że wywiad wojskowy interesował się mediami. –„To temat na odrębny temat książki” – zaznaczył. Autor wspomniał również o zagranicznym wywiadzie wojskowym, który w latach 60. do 80. ubiegłego wieku był pasmem porażek. – „Wypadkową tych porażek wywiadowczych było zainteresowanie się sprawami wewnętrznymi. To nie sprzeczność” – wyjaśnił. – „Częścią tego zainteresowania się sprawami krajowymi były właśnie media” – powiedział. Podał przy tym nazwisko podpułkownika Mirosława Wojciechowskiego, który zgodził się rozmawiać i cytować w książce jego wypowiedzi. – „On kiedy odszedł z Zarządu II Sztabu Generalnego został kadrowym pracownikiem Komitetu PZPR i został oddelegowany do pracy w Interpresie, który znalazł się w jego rękach. Potem objął szefowanie Radiokomitetem w latach 80.” – wyjaśnił naukowiec. Wspomniał też o tym, że w spółkach medialnych i giełdowych wielu działaczy dawnych służb wojskowych czy cywilnych zasiada w Radach Nadzorczych czy Zarządach spółek.
Afera FOZZ a służby
Kolejnym wątkiem poruszanym przez S. Cenckiewicza była afera FOZZ. Dowiedzieliśmy się, że 15 listopada 1989 r. został powołany Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, którego dyrektorem generalnym został Grzegorz Żemek pseudonim ze służb „Dick”. – „100% w składzie Rady Nadzorczej pełniły osoby ze służb cywilnych” – powiedział dr Cenckiewicz. Żemyk dysponował 5 mld dolarów w tamtym czasie a dług zamiast maleć – rósł. Zarzut za który „siedział” dotyczył tylko kilkunastu milionów. – „O tym jest m.in. moja książka, a szerzej o tym napiszę w kolejnej, specjalnie tej sprawie poświęconej pt. „Tajne pieniądze”, która wkrótce się ukaże na rynku. Na tej utracie pieniędzy wyrosło bardzo dużo firmy, choć trudno to udowodnić” – podkreśla autor. „Wszyscy którzy byli wtajemniczeni w FOZZ przeszli suchą nogą przez wymiar sprawiedliwości. Służby wojskowe nie przechodzą w latach transformacji ustrojowej żadnej transformacji” – przypomniał Cenckiewicz. Dowiedzieliśmy się również, że w latach 1989-2003 nie było żadnych rozwiązań ustawowych, a służy funkcjonowały w ramach rozporządzeń ministerialnych. – „Za aferę FOZZ osądzono G. Żemka na podstawie innych materiałów niż te, które ja opisuję w książce, gdyż w tamtym czasie były one utajnione” – zaskakuje coraz bardziej zasłuchaną publiczność. – „Już tylko ta sprawa pokazuje patologiczność tych służb wojskowych” – podsumował ten wątek wypowiedzi.
Służby poza kontrolą
Kolejne pytanie dotyczyło raportu Macierewicza. – „W raporcie Macierewicza można przeczytać, że 2 500 pracowników było ulokowanych w bardzo ważnych instytucjach państwowych, takich jak instytucje finansowe, banki, media, częściowo uniwersytety” – podkreślił Cenckiewicz. – „To wszystko co powiedziałem dowodzi tego, że te służby były poza kontrolą” – dodał. Jak się można było dowiedzieć, służby się autonomizowały wobec przełożonych z MON. – „Nie ma nic gorszego jak postawienie na szefa służb wojskowych ludzi z tzw. służb sąsiednich tzn. cywilnych” – stwierdził Cenckiewicz. Wyjaśnił też, że te służby nienawidziły cywilów. Podał przykład gen. Rusaka, który z UOP przeszedł do WSI w latach 1997-2001.
„Agentury wpływu”
Janusz Sanocki zapytał o agenturę wpływu w wymiarze sprawiedliwości. – „Agentura wpływu jako taka z definicji nie jest do uchwycenia. To jest ktoś, kto pełni rolę pożytecznego idioty. To jest trudne do uchwycenia w źródłach. Moja obserwacja jest taka, że po roku 80-tym w tych pierwszych latach do objęcia rządów przez SLD w 1993 r. Mamy do czynienia z budowaniem lobbingu ludzi wojska przez siły Solidarnościowe” – odpowiedział Cenckiewicz.
Tytuł książki odnosi się do całego Ludowego Wojska Polskiego
Wiesław Ukleja zapytał o genezę powstania Ludowego Wojska Polskiego. Dowiedzieliśmy się, że w okresie transformacji LWP funkcjonowało jako „siły patriotyczne”. Taka opinia była podtrzymywana również w okresie objęcia rządów przez ludzi „Solidarności”. – „Tytuł mojej książki odnosi się do całego LWP. To była formacja, która od samego początku u swojej genezy ma wpisaną najpierw zdradę a potem „mord katyński”, jako mord założycielski tego wojska, a później funkcja tego wojska przez cały okres PRL to była przede wszystkim funkcja wewnętrznego interwenta. To było wojsko, które w latach 40. mordowało polskich patriotów „rozładowując lasy” jak to pięknie nazywano. To było wojsko, które dokonywało na masową skalę zbrodni sądowych. To było wojsko, które w 1956 roku strzelało w Poznaniu, to było wojsko które w roku 70 strzelało na Wybrzeżu i to było wojsko, które wprowadziło stan wojenny, czyli nie żadne MSW, czy ZOMO. Stan wojenny wprowadził sekretariat Komitetu Obrony Kraju. Ludzie z tego sekretariatu współtworzyli Wojsko Polskie po roku 89” – odpowiedział w mocnych słowach Cenckiewicz.
Podczas spotkania padały jeszcze pytania o wywiad cywilny, kradzież technologii wojskowych od innych państw. Poruszono również wątek spółek polonijnych, a także kwestię wpływu służb wojskowych na cenzurę polityczną, o którą pytał badający to zagadnienie dr Mariusz Patelski. Sławomir Cenckiewicz jeszcze pod koniec spotkania zaciekawił słuchaczy watkami z życiorysu Zygmunta Berlinga, który do dziś jest niechlubnym patronem ulic w niektórych miastach.
Spotkanie trwało około 2 godziny. Na koniec ponad 85 osób kupiło książkę wraz z autografem autora. Dla nas była to też okazja do pierwszej publicznej promocji naszego najnowszego drugiego papierowego wydania „Niezależnej Gazety Obywatelskiej w Opolu”.
Autor: Tomasz Kwiatek
http://wpolityce.pl/artykuly/16810-cenckiewicz-mysle-ze-to-dlugie-ramie-moskwy-jest-mocno-przetracone-i-juz-sie-nigdy-nie-odbuduje
Aleście ślepcy. Jakby w Polsce rządziło długie ramię Moskwy, to w czasach „postkomuchów” Kwaśniewskiego i Millera byłyby w Polsce tajne więzienia KGB, a nie tajne więzienia CIA.
Oleksego domniemane kontakty z rosyjskim agentem kosztowały urząd premiera. Oskarżono go o szpiegostwo i musiaą podać się do dymisji. A jak Kaczyński w Izraelu konferował z szefem Mossadu, to nikt go o szpiegostwo na korzyść Izraela nie oskarżył.
A rzont Tuska na wspólne obrady jeździł do Jerozolimy, a nie na Kreml.
A Kwaśniewski jeździ na odczyty do USA, a nie do Rosji.
Czy do was ślepcy podstawowe fakty nie docierają?
Ty Hulajnogo zamiast poznawać prawdę o przemianach w Polsce po 89r to ty naprawdę jezdziłes hulajnogą i jezdzisz do dzisaj. Dlatego na poczatek ogladnij sobie filmik np.” Nocna zmiana”. Jak dalej tego nie zakumasz to jezdzij dalej a nie pisz głupot.
„Tajne” ma to do siebie, że jak się ujawni okazuje się „papierowym tygrysem” lub może zwykłą świnią (bez ” „). Nie można ukrywać przeszłości ludzi, którzy chcą odgrywać jakieś role społeczne (redakcje, banki, instytucje finansowe kancelarie prezydenckie itp…). Tu nie chodzi o prymitywną wiedzę ale o powiązania, wpływy, wręcz historyczną podległość, zwłaszcza w kontaktach z „politykami” rosyjskimi z KGB, GRU czy jeszcze tam czegoś należy dobierać odpowiednich ludzi.