Tylko ktoś znający Śląsk i jego mieszkańców może rozumieć ogrom frustracji wobec odwiecznego bałaganu i obecnej nieudolności w rządzeniu, którego rezultaty odczuwa na co dzień i który utożsamiany jest z nadużytym polskim imieniem. Lecz nic nie usprawiedliwia zaprzaństwa, jakim jest każdy krok zrobiony ku rzekomej „niemieckości” Śląska. Niebywałym wręcz przykładem powyższego jest żałosny pomysł umieszczenia dwujęzycznyh tablic w niektórych miejscowościach Opolszczyzny.
Z Niemcami kojarzy się widać zasada dobrej roboty. To trochę za mało. Um gute Arbeit zu leisten braucht man noch lange kein Deutcher zu sein. Wszelkie deklaracje „niemieckości” u tego czy tamtego obywatela są kłamstwem. Wszak w Polsce po 1945, po sześcioletniej masakrze ludu śląskiego, pozostać mogli – i słusznie – tylko Słowianie. Wszystkich Niemców – nawet tych zachowujących się poprawnie za Hitlera, czyli bardzo nielicznych – wysiedlono również, gdyż od zawsze byli jako wroga mniejszość czynnikiem destabilizującym państwa, w których się przez stulecia osiedlali.
Wielkopolska na równi ze Śląskiem odbyła swój twardy staż pod pruskim panowaniem. I tu i tam bito onegdaj za używanie języka polskiego. Czemu tam owym zagranicznym sponsorom monterów tablic nie udało się znaleźć amatorów na „niemieckość” Wielkopolski? Cóż dopiero powiedzieć o słowiańskiej niezłomności Łużyczan, pozostających od tysiąca lat pod niemieckim panowaniem?
Śląsk przelał krew, aby być przy Polsce. Kto na Śląsku uważa, że w Niemczech będzie doceniony wyżej niż w swym kraju, niechże tego popróbuje. Dla Niemców pozostanie zawsze Wasserpolacke, nie umie poprawnie po niemiecku, a gdyby nawet umiał co nieco, to będzie to język społecznego dołu. Moi krewni w Reichu stale zatrudniają na zamku owych przybyszy – jako stajennych lub fornali. Tylko przez sympatię i nostalgię dają pierwszeństwo Ślązakom, gdyż nie brak tańszych Turków na podobne posady.
Wstyd mi za moich Ślązaków. Osobiście jestem potomkiem spolszczonych Niemców, książąt Rzeszy, lecz moje serce bije dla polskiej wybranej ojczyzny. Tej, w której odnoga naszego rodu zapuściła korzenie przed trzystu laty. Kopalnie, huty i miasta całe należały do nas, cóż dopiero ulice. Ani nam się wówczas śniło zmieniać ich nazwy na niemieckie. Dopiero za Bismarcka się to zaczęło, a za Hitlera skończyło.
Śląsko nasze jest, a Bóg jest z nami, bośmy są u siebie doma!
– Z pozdrowieniami –
Autor: książę Chrystian von Donnersmarck, za: http://slazak1942.wordpress.com/
Bardzo fajne!
kiepska fałszywka.
ten ród pochodzi ze Spiżu i nazywa się poprawnie Henckel von Donnersmarck.
nie stać was na nic lepszego?
A skąd wiesz, że to fałszywka? Pisałeś ją? Twój argument, że ród pochodzi ze Spiżu jest tyle wart, co twój intelekt (pomogę, jest NIC NIE WART)
Rozumiem frustrację po przegranych wyborach PiSu ale żeby sięgać do takich kłamstw!
Boli ślązakowców prawda. Oj boli.
tyko śmieszy:)
polecam książkę o tym rodzie:
http://www.arekkp.pl/henckel.html