Na wstępie trzeba odcedzić tych, co potrafią dzielić przychód przez rację stanu, wysłać ich na urlop, bo inaczej mieszanka nie zadziała. Poza tym, pęczek technokratów, poczciwych chłopów z odciskami od algorytmów.
Szczypta postępowych humanistów, miłujących literaturę i czystą ideę, którzy krzywią się nad dosłownością Wyszyńskiego i wulgaryzmem pospolitego ruszenia.
Zastęp wolnomyślicieli, braci wolnego ducha, męczenników wolności zawieszonej w próżni, ściganych w nocnych widzeniach przez gawiedź i krwiożerczych nacjonalistów.
Od pięciu do dziesięciu cyników o elastycznym spojrzeniu, którzy potrafią robić mądrą minę, kiedy trzeba.
Trzy czubate garnki myszowatych, miłośników rozkładówek o wyłupiastych oczach, którzy wcisną się wszędzie z szybkością ryb spływających z nurtem.
Dużo szumu w telewizji, mordobicia i golizny. Bez ograniczeń prasy brukowej.
Oprócz tego, koniecznie, serce węża i umysł baranka.
Więcej nie trzeba. Zamieszać i potrząsnąć. Oto recepta na koktajl „nędza, łzy i zgrzytanie zębami.”
Autor: dr Wacław Grzybowski