Wrzesień jest szczególnym miesiącem dla ukazania życia duchowego Sługi Bożej Rozalii Celakówny – prostej dziewczyny z Podhala, która może być wzorem dla współczesnych katolików. Rozalia Celakówna przyszła na świat 19 września 1901 r. i w tymże miesiącu – w dniu 13 września 1944 r. zmarła w opinii świętości. Zaledwie sześć lat po śmierci, bliskie jej środowisko rozpoczęło starania o wyniesienie Rozalii do chwały ołtarzy. W dniu 17.04.2007 r. proces kanonizacyjny S.B. Rozalii Celakówny został zakończony na szczeblu diecezjalnym i przekazany do Kongregacji do Spraw Świętych w Watykanie. Czym zasłużyła sobie Rozalia na pamięć u potomnych? Jakie myśli zapisała w liczących 922 strony „Pismach” skompletowanych i opublikowanych przez ostatniego spowiednika Rozalii, ojca paulina Kazimierza Dobrzyckiego?
Życie i wypowiedzi świątobliwej Rozalii mogą być bliskie wielu katolikom, gdyż prowadziła zwyczajne, świeckie życie. Pracowała wśród chorych w szpitalu Św. Łazarza w Krakowie. Od dzieciństwa zasłuchana w słowa Pana Boga, świadomie podjęła się ciężkiej pracy na oddziale weneryczno-skórnym. Na oddziale tym ludzkie wady, słabości i niesprawiedliwości szczególnie dawały się we znaki. Osoby duchowne, które zetknęły się z Rozalią poznały nadzwyczajną głębię jej życia wewnętrznego i nakazały jej prowadzić notatki. W ten sposób powstało 1122 stron rękopisów o ascetyczno-mistycznym charakterze. Warto zaczerpnąć z tej skarbnicy duchowości, w której dominuje myśl, że prawdziwy sens życiu nadaje miłość do Jezusa Chrystusa oraz krzyż dźwigany z Jego woli i z Jego pomocą. Rozalia Celakówna najstarsza z ośmiorga rodzeństwa pobożnych rolników z Jachówki koło Makowa Podhalańskiego, mając zaledwie sześć lat „doznała myśli”, żeby nie dochodzić swego, a przykrości ofiarowywać Panu Jezusowi. Było to podczas zabawy z koleżanką, kiedy niesprawiedliwie została osądzona przez swoją mamę, która uwierzyła kłamstwom koleżanki. Wtedy po raz pierwszy poprosiła Jezusa, żeby pomógł jej stawać się lepszą. Mając lat 13 zastanawiała się co ma czynić, żeby zostać świętą. Wspomina: „Czytałam różne książki i „Żywoty Świętych”. W Żywotach Świętych spotykałam rzeczy nadzwyczajne, np. surowe życie, posty, umartwienia… To wszystko nie przemawiało do mej duszy. Więc co mam czynić, o mój Jezu?… I wtedy Pan Jezus oświecił moją duszę słowami – Kochaj mnie bez zastrzeżeń, do nieskończoności, prosto, szczerze, jak małe dziecko kocha swoich rodziców; Świętość – to miłość!! Nic więcej nie potrzeba do świętości”. O miłości do Jezusa powiedziała opisując swoją Pierwszą Komunię Świętą: „Cóż to za szczęście przechodzące ludzki rozum, gdy dusza łączy się z Umiłowanym!…Jest to wymiana miłości dwóch istot: Jezusa – Boga i człowieka – nicości”. Modlitwa była środkiem, który pozwalał Rozalii rozumieć życie i zbliżyć się do Boga. „Modlitwie wszystko zawdzięczam” – zanotowała – „Podwajałam moje modlitwy prosząc Pana Jezusa o światło, co mam czynić, czy mam pozostać przeciętną duszą, czy też mam iść za wezwaniem Pana Jezusa i stać się przy Jego pomocy doskonałą… Głos Pana Jezusa był silniejszy nad miłość własną, świat i szatana”. Rozalia wymienia trzy „lektury” które uczyły ją miłości do Jezusa: „1) Najświętszy Sakrament, 2) Najświętsza Panna Maryja, 3) Krzyż Pana Jezusa. To jest moja ukochana lektura. Musimy ją czytać w świetle Łaski Bożej i żywej wiary”. Nie ma człowieka, który nie doznawałby cierpienia. Umieć cierpieć jest sztuką, którą opanowała Rozalia do perfekcji: „Czasem chce mi się płakać, lecz nie chcę tego czynić, by nie sprawić Panu Jezusowi przykrości. Chcę wobec Jezusa mieć pogodną twarz mimo cierpień i udręczeń ducha. …Jezus mój uczył mnie całe życie, bym cierpienia pokrywała najgłębszym milczeniem”, „Krzyż jest moim Uniwersytetem, gdzie Pan Jezus kształci moją duszę, z którego przez cierpienie i miłość ku Jezusowi mam pociągnąć dusze ku Niemu.” Rozalia ubolewała nad małą ilością „Kapłanów świętych”: „Panie mój, czyż to możliwe, by Kapłani, Twoi przyjaciele byli tak obojętni na sprawy Twoje? By tak mało starali się o uświęcenie własne i dusz powierzonych ich pieczy?… Odnów ducha gorliwości w Twoich Kapłanach… Stwórz ich całe zastępy i ukształtuj na modłę Twoją, którzy by z miłości ku Tobie wszystko opuścili, nie teoretycznie, lecz praktycznie, by swoim przykładem pociągnęli wszystkie dusze ku Tobie”.
Ulubiona Patronka Rozalii
Rozalia Celakówna podobna jest w swojej duchowości do Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus. Nazywała Ją swoją patronką, opiekunką i mistrzynią. Zanotowała: „Pan Jezus dał mi to zrozumienie przez Nią, że wartość czynów nie zależy od wielkości, lecz od miłości, że kto więcej kocha Pana Jezusa, będzie większym świętym. …Należy oddać się Jezusowi całkowicie i bez zastrzeżeń – ślepo Mu zaufać – nie analizować Jego zamiarów względem nas. Kochać Go za radość i za krzyż, i tak samo dziękować – z największą radością wypełniać obowiązki nam nałożone, zawsze miłośnie obejmować te, które nas najwięcej upokarzają i które nie mają żadnego uznania i wartości w oczach ludzkich”. Od Świętej Karmelitanki z Lisieux przejęła pojęcie „małej drogi„ która objawiała się dziecięcą miłością do Boga. Rozalia ujęła to słowami: „mój stosunek do Pana Jezusa był taki jak dziecka do ojca, nigdy niewolniczy… Gdy mnie spotkała radość, dzieliłam ją z Panem Jezusem, gdy cierpienie, ofiarowałam Mu je, by w ten sposób okazać mą miłość. Gdy miałam trudne sprawy do zrozumienia, szłam przed Najświętszy Sakrament. Pan Jezus wszystko wyjaśniał mej duszy”. Jeżeli Rozalia tak pojmowała swoją misję na ziemi, nie dziwi fakt, że tak cierpliwie posługiwała wśród chorych. Pracując niemal dwadzieścia lat w szpitalu, nigdy nie skarżyła się na złe traktowanie przez pacjentów i współpracowników. Nie upominała się o swoje, a każdą doznawaną szykanę oddawała Panu Bogu jako wynagrodzenie za grzechy bliźnich. W notatkach Rozalia zapisała słowa: „Pan Jezus żąda, bym ratowała nie jedną, ale setki i tysiące dusz… Nie wygłaszaniem całego szeregu argumentów lecz cierpieniem, wzgardą, poniżeniem, zapomnieniem o sobie; nie na placówce znanej ludziom, lecz w zupełnym ukryciu się… Ja muszę być apostołem cichym, o którym wie tylko Jezus”.
Apostolstwo wśród chorych
Rozalia pracowała w większości wśród osób zarażonych wenerycznie. Miała do czynienia z osobami upadłymi, wulgarnymi i agresywnymi. Tylko miłość do Boga pozwalała jej wykonywać te obowiązki z poświęceniem i cierpliwością. Posługę tą opisała słowami: „Całe moje życie, modlitwa i praca w szpitalu wraz z krzyżowymi cierpieniami stanowi apostolstwo wśród chorych… Przez cierpienie miłośnie przyjęte mam ratować dusze upadłe, przy których pracuję”, „Dzisiaj grzech rozpusty stał się ‘konieczny’ do życia większości ludzi”, „Dzisiaj lekarze uświadamiają, jak trzeba grzeszyć, by się nie nabawić choroby”. „Dusza szukająca Jezusa szczerze i prawdziwie, wszędzie Go znajdzie, nawet wśród nawału pracy… I aby słyszeć Pana Jezusa, trzeba z naszej strony uwagi. Trzeba się zupełnie oderwać od rzeczy stworzonych”. Rozalia otrzymywała pouczenia od Chrystusa drogą mistyczną. Słyszała i widziała Go, po czym opowiadała o tym swoim kierownikom duchowym. Widzenie piekła tak opisała: „Zobaczyłam piekło otwarte, którego grozy nie potrafię opisać. Olbrzymia ilość szatanów masami wtrącali dusze do tej otchłani z iście szatańską radością… Męczarnie zadawali im podług grzechów. Najwięcej było potępionych za grzechy przeciw szóstemu przykazaniu, następnie za zbrodnie i nienawiść. Te trzy rodzaje grzechów w szczególny sposób były widoczne”.
Przesłanie dla Ojczyzny i Świata
Półtora roku przed wybuchem II Wojny Światowej wizje Rozalii zaczęły wykraczać poza granice jej osobistego życia. Objęły Polskę oraz inne narody i państwa. Wtedy jej ostatni kierownik sumienia – ojciec paulin Kazimierz Dobrzycki postanowił zwierzenia Rozalii dotyczące Intronizacji poddać ocenie swemu zwierzchnikowi, Generałowi Zakonu Ojców Paulinów – Ojcu Piusowi Przeździeckiemu. Ten uznał, że „digitus Dei est hic” czyli, że w Rozalii jest działanie Boże i przedłożył sprawę Kardynałowi Prymasowi Hlondowi. Ksiądz Prymas, przed zbadaniem sprawy kazał poddać Rozalię badaniom neurologa, aby wykluczyć chorobę psychiczną. Gdy badania okazały się korzystne dla Rozalii, duchowni spokojnie kontynuowali swoją opiekę duchową nad Rozalią. Wizje dotyczące kultu Serca Bożego i Jego Intronizacji można podzielić na cztery działy: – na inicjatywę idei Intronizacji Serca Jezusowego w każdej duszy, – apel do Polski o przeprowadzenie uroczystej Intronizacji, – ten sam apel do wszystkich narodów i państw, wreszcie nowe „Dzieło Osobistego Poświecenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu”. W akcie osobistego poświęcenia Sercu Bożemu Rozalia powiedziała: „…Spraw to, błagam Cię Jezu, bym Ci oddała miłość za miłość, życie za Twoje życie złożone za mnie w ofierze… Niech moja miłość ku Tobie pociąga ku Tobie wszystkie narody ziemi. Panie Jezu wyniszczaj mnie przede wszystkim za Kapłanów, którzy się okazali niegodnymi tej łaski… za naszą Ojczyznę – Polskę, za Rosję Hiszpanię, Meksyk, Niemcy…”. W wizjach dotyczących Intronizacji, Jezus wypowiedział do Rozalii słowa: „ Jedynie całkowite odrodzenie duchowe i oddanie się pod panowanie Mego Serca może uratować od całkowitej zagłady nie tylko Polskę, ale i inne narody”, „Ja chcę niepodzielnie panować w sercach ludzkich…Tylko te państwa się ostoją, które mnie uznają swym Królem. Zniszczenie będzie wielkie wskutek grzechów, które się rozlały jak potop na ziemi”. Apel do Polski przekazany przez Rozalię nie pozostał bez echa. Zostali o nim powiadomieni wszyscy polscy Ordynariusze. Po trzech latach przygotowań, przez osobiste poświecenie, Naród nasz w Święto Chrystusa Króla dnia 28.X 1951 roku poświecił się na Jasnej Górze Najświętszemu Sercu Zbawiciela. W akcie tym uczestniczył m.in. Kardynał Prymas Wyszyński.
Szerszy wymiar idei Chrystusa Króla
Oddanie się władzy Chrystusowi nie jest nową ideą w Kościele Katolickim. Już Święty Ludwig Maria Grignion de Monford zapowiedział: „Niebieska Pani uczyni w świecie wielkie cuda, aby zniszczyć grzech i na ruinach zepsutego świata założyć Królestwo Jezusa Chrystusa”. Święty Maksymilian Maria Kolbe wzywał katolików słowami: „Naszym celem jest podbój wszechświata pod władzą Chrystusa Króla za pośrednictwem Niepokalanej”. O królestwie Chrystusa mówili również papieże. Papież Pius XI w Encyklice „Quas Primas” zapisał: „ Niechaj więc rządcy narodów nie odmawiają oddania Królestwu Chrystusa publicznych oznak czci i posłuszeństwa od samych siebie i od ludów, jeśli pragną bezpieczeństwa swej władzy, wzrostu i pomyślności ojczyzny”. Papież Pius XII w Encyklice „Summi Pontifikatus” ostrzegał: „Ratunek i zbawienie dla współczesnego człowieka znajduje się tylko w czci Chrystusa jako Króla”. Papież Jan Paweł II wielokrotnie wskazywał na potrzebę uznania Chrystusa za swojego króla: „ Nie lękajcie się przyjąć Chrystusa i Władzę Chrystusa!”, „Świat i historia nie są podporządkowane zrządzeniom losu czy też ślepej konieczności, lecz przeciwnie: znajdują się w rękach Boga – Pana i Króla” (7 XI 2001 r. ). Polsce i światu grozi zagłada. Charles Riandey, wielki mistrz Wielkiej loży Narodowej Francji już 1946 r. zapowiedział, że „Przyszły świat stworzy coś nowego po zasymilowaniu chrześcijaństwa… da początek odmianie panteizmu, w którym stopią się wszystkie obecne myśli i poglądy, odmłodzone, skierowane ku jeszcze w tej chwili niepojmowanym celom”. Brzmi to groźnie. Upadek chrześcijańskich wartości w życiu społecznym i rodzinnym pokazuje, jak dalece zostały już zrealizowane cele postawione przez wrogów Kościoła. Trzeba zatem za słowami Kardynała Stefana Wyszyńskiego : „Zacząć od prawdy! Trzeba uwierzyć, że Chrystus jest Królem!”.
Autor: Marcin Keller, Za: „Aspekt Polski” – wrzesień 2011, nr 167.
Co tam Encykliki papieskie!
Kiedy nasi dżentelmeni w purpurach wyraźnie nie życzą sobie panowania Chrystusa Króla, gdyż Jego Królestwo jest „ze wszechświata” czyli króluje gdzieś pomiedzy gwiazdami, mgławicami, a Jowiszem. Więc po co jeszcze Polska?!
Komunikat Biskupów:
Wśród ważnych propozycji troski o Kościół i o Polskę oraz jej przyszłość są i takie, które budzą uzasadniony niepokój. Biskupi doceniają znaczenie uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, ustanowionej w 1925 r. przez papieża Piusa XI. Od tego momentu wszyscy mamy wspaniałe możliwości ofiarowania swojego życia, życia polskich rodzin oraz całej naszej Ojczyzny Chrystusowi, Królowi Wszechświata. Czynimy to co roku, szczególnie w przededniu Adwentu. Nie ma więc potrzeby szukania nowych, niezgodnych z zamysłem Kościoła, form nabożeństw do Chrystusa Króla. Niepokojące są działania podejmowane poza Kościołem diecezjalnym i wbrew biskupowi miejsca. Posłuszeństwo Kościołowi i troska o Jego jedność są głównymi kryteriami oceny wiarygodności religijnych inicjatyw. Każdy, kto uporczywie uczestniczy w takich pozakościelnych ruchach i grupach, traci jedność ze wspólnotą Kościoła. Biskupi solidaryzują się z Metropolitą Krakowskim i podjętymi przez niego działaniami.
czego się tak boją Biskupi ze nie chcą intronizacji Jezusa na Króla Polski przecież jemu przysięgali Miłość i wierność i posłuszeństwo i dlatego tak linczują ks.dr.hab.Piotra Natanka oraz ks.Stanisława Małkowskiego którzy mówią o intronizacji Jezusa na Króla Polski według przesłania Jezusa S.B.Rozalii Celakównie polecam stronę,, ECHO CHRYSTUSA KRÓLA.,, KRÓLUJ NAM CHRYSTE W NASZEJ UMIŁOWANEJ POLSCE